Murder, She Wrote 2: Return to Cabot Cove
Dodano dnia 29-12-2012 19:56
Jessica Fletcher ma przekichane życie. Gdzie się nie pojawi, tam dochodzi do zbrodni. Doskonale wiedzą to ci, którzy oglądają bohaterkę w serialu, noszącym spolszczoną nazwę „Napisała: Morderstwo”. Produkcja z gatunku hidden object puzzle adventure, jest w założeniach bardzo podobna do recenzowanej przeze mnie innej gry – Abyss: The Wraiths of Eden. Tutaj jednak jesteśmy panią detektyw, która musi rozwiązać sprawy trzech zabójstw. Nie jest to co prawda poziom chociażby Sherlocka Holmesa, ale wielbiciele Fletcher, mogą spędzić kilka przyjemnych godzin.
Kryminalne zagadki Cabot Cove
Główną bohaterką jest nie kto inny, jak wspomniana Jessica Fletcher, autorka powieści kryminalnych oraz amatorski detektyw. To pani w nieco starszym już wieku, mimo to ciągle w formie do rozwiązywania zagadek. Wygląda jak typowa emerytka, schludnie ubrana, pełna kultury i uprzejmości. Zawsze jej ktoś towarzyszy, ale w każdej powieści inna osoba. Często pomaga miejscowy stróż prawa - szeryf Metzger.
Schemat rozgrywki jest dość oklepany. Przeszukując lokacje, znajdujemy coraz to nowe dokumenty, obciążające jakąś personę, dowody, przedmioty powiązane ze zbrodnią lub odkrywamy utajone przez kogoś sekrety. Chodząc od jednego podejrzanego do drugiego, przedstawiamy zarzuty oraz wysłuchujemy szczerych faktów lub perfidnych kłamstw. Prędzej czy później, prawda i tak wychodzi na jaw, ze względu na dociekliwość Jessiki oraz towarzyszącemu jej w śledztwie asystentowi.
Return to Cabot Cove oferuje trzy przygody, z czego dwie rozgrywają się w tytułowej wiosce rybackiej. Na przestrzeni kilkunastu lokacji, w niedużej od siebie odległości, rozwiązujemy zagadkę morderstwa Miltona Beckera oraz Daniela Lane’a. Ostatnie, trzecie zabójstwo, zostało popełnione na terenie koledżu im. Świętej Brygidy, gdzie życie stracił Johan Christensen. Opowieści zawsze są skomplikowane, po jakimś czasie wychodzą na jaw prawdziwe motywy zbrodniarzy i wszystko staje się jasne. Odsłonięcie kart intrygi to retrospekcja, ukazująca morderców podczas popełniania przestępstwa. W dwóch pierwszych przygodach sceneria nie zmienia się zbytnio. Podróżujemy po tych samych planszach, lecz za każdym razem mamy dostęp do innych budynków i co za tym idzie, lokatorów. Apteka, która w „Masterpiece of Murder” była zastawiona ciężarówką, w „Moose Lodge Murder” stoi dla nas otworem. Dostęp do komisariatu otrzymujemy także dopiero w drugiej opowieści. Dzięki temu, mimo, że chodzimy po tych samych ulicach, za każdym razem oglądamy zupełnie coś innego. Epizod „Finnegan’s Fake”, rozgrywający się w Irlandii, prezentuje całkowicie nowe, pokryte grubym śniegiem miejsca.
Tytuł jest zrealizowany bardzo podobnie do
Abyss: The Wraiths of Eden, zarówno jeśli chodzi o mechanikę, jak i grafikę. Kolorowa, komiksowa oprawa, jak widać sprawdza się dobrze w tego typu produkcjach. Zabawa toczy się dokładnie tak samo, podobnie do tradycyjnych przygodówek point & click. Przeskakujemy między różnymi lokacjami, używamy wszystkiego na wszystkim, szukamy interaktywnych miejsc oraz rozwiązujemy masę łamigłówek, łatwiejszych lub trudniejszych. Ułożenie obrazka to bardzo prosta sprawa, podobnie jak łączenie ze sobą rurek, które mają doprowadzić farbę do kranu, ale z odgadnięciem hasła do komputera miałem już spory problem. Oprócz tego, jest jeszcze mnóstwo zróżnicowanych zagwozdek, które zawsze sprawiają sporo frajdy i wymagają używania szarych komórek. Czasami jednak, nie do końca wiadomo o co w danym wyzwaniu chodzi, na dodatek opis podpowiadający niewiele pomaga. Produkcja wybacza błędy i można sobie uprościć rozgrywkę. Jeśli nie wiemy, gdzie dalej iść lub co robić, wystarczy kliknąć odpowiedni obiekt na ekranie, by pojawiła się stosowna wskazówka. Natomiast, gdy kłopotem jest zagadka, wystarczy wcisnąć przycisk pomijający ją zupełnie. Te udogodnienia ograniczono poziomami trudności, których są co prawda dwa. Jedynie Expert zamienia grę w nieco bardziej wymagającą, wydłużając czas napełniania paska podpowiedzi.