Zaproponuj newsa Zarejestruj się Zaloguj się Zaloguj z Facebook.com Odzyskaj hasło
Profil na Facebook.com Profil na Facebook.com Profil Twitch.tv
Szukanie zaawansowane

ZAPOWIEDŹ
PUBLICYSTYKA
PORADNIK
FILMY
AKTUALNOŚCI
Komputer osobisty
Saints Row 2
Saints Row 2 box
Producent:Volition Inc.
Wydawca:THQ Inc.
Dystrybutor:CD Projekt
Premiera (polska):30.01.2009
Premiera (świat):06.01.2009
Gatunek:TPP, Akcja
Mam
Ukończona
Czekam
Obserwuj
Ulubione
Ocena
Redakcja
Czytelnicy
Grafika:
Dźwięk:
Grywalność:
Ogólna:

Ocena ogólna:

7

Zagłosuj
Zobacz szczegóły

Saints Row 2

Dodano dnia 30-09-2010 00:05

Recenzja

Jedną z najważniejszych funkcji gier jest dostarczanie rozrywki. Czy to przez zaliczenie kilkudziesięciu headshotów, zestrzelenie wrogiego lotnictwa, czy rozwiązanie trudnej zagadki w przygodówce – jak kto woli. W mało którym tworze programistów chodzi jednak tylko i wyłącznie o to, by się dobrze bawić. Jednym z wyjątków jest „Saints Row 2”, dzieło na tyle głupie, idiotyczne, infantylne i absurdalne, że... cholernie fajne! SR2 to takie GTA na wesoło, w którym nikt nie stara się nadać rozgrywce choćby cienia realizmu. Największą zaletą produktu ludzi z Volition jest właśnie grywalność. Jej pokłady są dosłownie nieograniczone. Jeśli lubisz głupi, prosty humor i brak jakiejkolwiek poprawności – będziesz w niebie. Tutaj nikt nie dba o to, że zabijanie jest złe, narkotyki uzależniają i szkodzą, a w życiu trzeba dbać nie tylko o własny tyłek. W „Saints Row 2”  liczy się jedynie dobra zabawa.
 
W wyniku wybuchu zapadłeś w śpiączkę. Teraz się wybudzasz i od razu masz okazję do ucieczki ze szpitalnego więzienia. Gdy tylko tego dokonasz, twoim zadaniem staje się odbudowanie gangu Świętych z 3. ulicy, którego świetność przeminęła podczas rekonwalescencji jego dowódcy – ciebie. Już na starcie gra zyskuje ogromny plus, ma bowiem rozbudowany edytor tworzenia postaci. Wszelkich suwaków jest więcej, niż w większości cRPG! Możesz więc wybrać płeć, kolor skóry, wielkość i szerokość kości policzkowych, nachylenie i kształt brwi, czy rozmiar dziurek w nosie. Co – w tym przypadku – najważniejsze, da się tutaj stworzyć prawdziwego idiotę, czemu i ja nie potrafiłem się oprzeć. I tak przez całą rozgrywkę kierowałem nieźle zbudowanym hersztem z twarzą niedorozwiniętego kretyna, który za każdym razem, gdy się pojawiał, wzbudzał we mnie niepohamowane salwy śmiechu. Zresztą, spójrzcie na screeny... Aby podkreślić świetność dodam, iż nic nie stoi na przeszkodzie w stworzeniu zarówno zniewieściałego faceta z dużym biustem, damskim głosem i różowymi wąsami, jak i przypakowanej kobiety mogącej zawstydzić posturą samego Człowieka Orkiestrę, aka Mariusza „Pudziana” Pudzianowskiego. A jeśli stworzona przez was twarz wam się znudzi, później można ją przerobić zupełnie u chirurga plastycznego. Ktoś jeszcze ma wątpliwości co do oceny?
 
Poryta gra
Co prawda nie przez cały czas śmiejemy się do rozpuku jak przy okazji tworzenia bohatera, ale i tak uśmiech raczej nie schodzi z naszej facjaty. Przede wszystkim urzekły mnie banalnie proste, a przez to szalenie przyjemne i pasujące do charakteru produkcji strzelaniny. Nie ma mowy o żadnym kryciu się za osłonami w stylu Niko. Tutaj po prostu wbijamy do pomieszczenia z gnatem w dłoni i częstujemy wszystkich tym, co mamy najlepsze, czyli ołowiem. Raz na jakiś czas przyjdzie nam gdzieś na chwilkę się schować w celu zregenerowania energii, zazwyczaj jednak nie ma takiej potrzeby. A jeśli się zagapimy (o co nietrudno – system informowania o niskim stanie zdrowia jest dość kiepski), z pomocą przychodzi podręczny „ekwipunek”, gdzie możemy nosić do czterech różnych porcji jedzenia. Choć jeśli chcemy, zmieści się tam i skręt czy butelka piwa, ale szczerze mówiąc nie ma sensu marnować miejsca – czasem „apteczka” się przydaje. Kilka razy w trakcie rozgrywki weźmiemy udział w większych potyczkach, które potrafią przysporzyć trudności. Ale od czego mamy własny gang? W każdej chwili możemy zwerbować dodatkowe lufy, wystarczy podejść do swoich podwładnych i wcisnąć jeden klawisz. Zależnie od stopnia zaawansowania fabuły możemy wybrać od jednego do trzech pomagierów, którzy będą zabijać tych, których im wskażemy. Fajny, przydatny bajer.
 
Akcja „Saints Row 2” toczy się w dość sporym mieście zwanym Stilwater. Aby dotrzeć w miarę szybko na miejsce startu poszczególnych misji będziemy więc musieli skorzystać z pojazdów. Podobnie jak w serii Rockstara możemy sobie przywłaszczyć dosłownie każdy (choć kierowcy co lepszych wozów nie oddają ich zbyt ochoczo). Model jazdy jest, delikatnie mówiąc, dość dziwny. Z początku jego opanowanie wydaje się być zadaniem wręcz niewykonalnym. Auta co prawda dobrze trzymają się nawierzchni, ale sposób, w jaki skręcają potrafi doprowadzić do szału. Nie da się delikatnie poprawiać kierunku jazdy, bowiem każde wciśnięcie klawisza powoduje dość mocny skręt (nie miałem niestety okazji sprawdzić, czy pad eliminuje tę przypadłość). Nim się przyzwyczaimy szalejemy więc po całej szerokości ulicy, obijając wszystko, co stanie nam na drodze. Na szczęście po pewnym czasie wozy da się opanować i poruszanie się nimi nie sprawia większych trudności. Tak jak w większości podobnych sandboxów, tutaj również w trakcie korzystania z wozów będziemy mogli posłuchać radia. Stacji jest kilka, a ich playlisty są zadziwiająco dobre. Co prawda mało tu prawdziwych hitów (choć jest np. Final Countdown od Europe), ale utwory trzymają poziom. Znajdziemy tu nawet stację grającą... prawdziwy metal!
 
Zemsta szambiarza!
Stilwater jest terenem dużo ciekawszym od Empire Bay, czy Liberty City. Co prawda brakowało mi tu minigier w stylu tych z GTA IV, ale ich zamienniki są o wiele ciekawsze. Mam na myśli głównie Akcje, czyli coś w stylu misji pobocznych. Za ich wykonywanie dostajemy Szacun, który napełnia specjalny pasek niezbędny do wykonywania zadań z wątku głównego. Choć z początku uważałem takie rozwiązanie za przymuszanie gracza do sprawdzenia zawartości produkcji, szybko zmieniłem zdanie. Akcje zalicza się dla samej przyjemności. W żadnej grze nie robiłem nic tak porąbanego! No, może poza obsikiwaniem ludzi w drugim „Postalu”. Przykładowo, możemy tutaj wcielić się w glinę i pomóc kręcić „dokument” szkalujący stróżów prawa. W tym celu w mundurze musimy wykonywać pracę policjanta w jak najbrutalniejszy sposób. Palimy więc protestujących, przecinamy piłą kłócące się na ulicy małżeństwo, czy podrzucamy granat ekshibicjoniście. W innej Akcji możemy za to wsiąść w płonącym kombinezonie na quada i siać zniszczenie na ulicach, czy zasiąść za kierownicą szambiarki i oblewać zawartością beczki budynki i ludzi. Każdy zaliczony poziom prócz wspomnianego respektu daje nam kasę, a co jakiś czas także różne bonusy (np. po ukończeniu sześciu leveli Gliny dostałem nielimitowaną amunicję do pistoletów). A jeśli ktoś na aż tak ekstremalną jazdę nie jest chętny, zawsze może wciąć udział w walkach na ringu (nielegalnych, a jakże) czy w wyścigach.
 
Prócz tego miasto w SR2 obfituje we wszelkiej maści sklepy. Kupić można wspomniane jedzenie, ale także ubrania (jest nawet... kostium Borata!), samochody i motory, a także broń. W przeciwieństwie do reszty, tej ostatniej nie ma zbyt dużo – ot, po kilka modeli na każdy rodzaj spluw. Mimo to arsenał jest satysfakcjonujący i w zupełności wystarcza. Mi najbardziej przypadł do gustu pistolet Cobra, który noszony w dwóch egzemplarzach z nielimitowaną amunicją jest naprawdę genialny. Co ciekawe, wszystkie te nieruchomości możemy kupić. Większość kosztuje 5000-10000 i generuje zyski ok. 200$ dziennie, które możemy zebrać w domu. Tak, te też można nabyć. Jest ich parę, każdy zaś można odpowiednio wyposażyć, poprawiając ogólny wystrój, kupując większy telewizor, czy... rurę do striptizu. Wszystkie zakupy, jakich dokonujemy, ładują nasz pasek Stylu, za który dostajemy premie do Szacunu. Opłaca się więc inwestować, choć na większą skalę jest to możliwe dopiero w dalszym etapie gry – wcześniej nawet na amunicję ledwo starcza.
 
Jak zabić własną produkcję 
Jak do tej pory „Saints Row 2” jawi się jako produkcja prawie idealna, prawda? Niestety, ma jedną, gigantyczną wadę, która dla wielu dzieło Volition całkiem skreśli. Mowa tu o optymalizacji. Jeśli graliście w GTA IV, odpalając SR2 możecie być pewni, że będzie jeszcze gorzej. Gra jest o wiele brzydsza, ale mimo to wymaga niesamowicie mocnej maszyny do osiągnięcia płynności na maksymalnych ustawieniach. Ba, czasem i na takim potworze potrafi przycinać! Ja miałem szczęście i mój nowiutki komputer wyciągał tutaj całe 40 klatek na sekundę. Aby jednak za pięknie nie było, bardzo często byłem zmuszony do oglądania pulpitu. Najczęściej po zaliczeniu jakiejś misji czy Akcji, przez co wielokrotnie musiałem je powtarzać. A nie ma nic bardziej irytującego, jak wywalenie się gry po ukończeniu długiego i żmudnego zadania...
 
Najbardziej przeszkadza to podczas korzystania z najlepszej funkcji produkcji – grania w kooperacji. W końcu skoro od samego początku możemy werbować towarzyszy do pomocy, czemu nie mógłby nim być żywy człowiek? Jak widać autorzy gry myślą praktycznie o wszystkim. Dzięki temu możemy we dwójkę przechodzić calutką grę, zaliczać zarówno misje, jak i Akcje. Zabawa w coopie zawsze jest świetna, a jeśli dodamy do tego sporą dawkę humoru i pokręcenia zawartą w samej rozgrywce – efekt murowany. I bez obaw, jeśli pomagałeś kumplowi zaliczać zadania nim sam rozpocząłeś wątek fabularny, nie musisz ich przechodzić drugi raz, jest bowiem opcja ich automatycznego pominięcia. Twórcy zadbali dosłownie o wszystko. Niestety, zapomnieli przez to jak się zdaje o optymalizacji.
 
„Saints Row 2” bez wątpienia jest grą bardzo dobrą. Zawiera w sobie ogromne pokłady grywalności czerpanej z bezmyślnej, głupiej rozgrywki. Obcowanie z nią sprawia po prostu frajdę! Gdyby tylko dopracować jeszcze warstwę techniczną i dodać kilka usprawnień, byłby niemal idealny tytuł do zagrania na rozluźnienie. Ale póki co odstresować się ciężko, skoro gra w każdej chwili może wywalić... Jeśli jednak chce się do niej wracać, coś w sobie ma, prawda? Mimo to ocena niezbyt wysoka – co innego, kiedy produkcja chodzi wolniej (vide GTA IV), a co innego, kiedy do niskiego framerate'u dochodzą częste zwiechy i wywalanie do pulpitu...

Plusy

Minusy

AUTOR
Avatar użytkownika Łukasz ″JayL″ Jakubczak
Łukasz
Jakubczak
"JayL"
GALERIA GRY
REKLAMA

Created by Notimeo logo
Copyright © GIEROmaniak 2005-2025. Wszelkie prawa zastrzeżone. Strona załadowała się w 6.93 ms.

Ta strona używa cookie. Dowiedz się więcej o celu ich używania z naszej polityki prywatności. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.

x