Free to play
Dodano dnia 19-09-2012 23:23
Rynek gier Free to play rozrasta się w zastraszającym tempie. Pomyśleć by można, że ich twórcy przestali interesować się pieniędzmi i rozdają swoje produkcje za darmo, przyjmując należność jedynie wtedy, gdy sami chcemy ją przydzielić. Nic bardziej mylnego! „Darmówki” są w stanie generować dużo większe morze pieniędzy, niż gry pay to play!
Darmowe pieniądze.
Jednak po kolei. Nie wszyscy mogą się orientować, czym tak w ogóle są gry free to play (f2p) oraz pay to play (p2p). Pierwsza kategoria odnosi się do produkcji, które twórcy pozwalają pobrać bez dodatkowych opłat, nie uświadczymy również wówczas abonamentu. Są natomiast mikrotransakcje, czyli item shop – sklep, oferujący nam za prawdziwe pieniądze przeróżne przedmioty, ułatwiające i przyspieszające grę, które albo nie są dostępne w inny sposób, albo są bardzo trudne do zdobycia. Często jest też podział na konta zwykłe i VIP-owskie, gdzie te drugie opłacane są miesięcznymi wydatkami lub przyznane zostają po jednorazowej wpłacie. W takim przypadku, zwykłe konto jest mocno okrojone. Odbierane są mu bowiem nierzadko przywileje, takie jak handel z innymi graczami, dostęp do banku, itp.
Produkcje pod sztandarem p2p trzeba najpierw kupić, żeby cieszyć się grą lub opłacać miesięczny abonament, a czasem i to, i to. W zamian, dostajemy dostęp do całej zawartości, bez potrzeby wprowadzenia dodatkowej płatności.
Oczywiście, dzisiaj mamy już pełno hybryd, gdzie w zakupionej grze jest item shop. Czasami trafi się potrzeba płacenia za produkcję i za jej abonament, wówczas również pojawia się sklep z przedmiotami, czyli
World of Warcraft w całej okazałości.
Jednymi z bardziej znanych produkcji, opierających się na modelu free to play, są takie gry jak bardzo popularne MMO
Runes of Magic, czerpiące garściami z WoWa, co wyszło jej zdecydowanie na dobre. Dzięki mikrotransakcjom jest nadal rozwijana przez twórców, a przychód, który wygenerowała, pozwolił Frogsterowi na stworzenie wysokobudżetowej gry
Tera.
League of Legends, produkcja typu MOBA, z miejsca stała się jedną z najpopularniejszych gier na świecie i szturmem zdobyła swoje miejsce na eSportach, a przecież jest tylko darmową pozycją. Nie można zapomnieć również o bardzo popularnym
Lineage II, jednej z lepszych gier MMO od twórców pierwszego
Guild Wars, której początki były płatne, lecz nie tak dawno twórcy zrezygnowali z pobierania opłat i przeszli na darmowy model.
Fenomen produkcji f2p
Skąd więc taki sukces, gdy płacić nie trzeba? Przede wszystkim, użytkownik nie lubi kupować kota w worku. Opisy na pudełkach nigdy nie były adekwatne do tego, co rzeczywiście znajduje się w środku, więc wolny dostęp do większej części gry przyciąga klienta. Jeśli się wciągnie, przed nim już prosta droga do item shopu, skąd kupić może wszystko to, co uprzyjemni mu rozgrywkę. Ceny nie są wysokie, zazwyczaj w granicy 1-5 euro czy dolara.
Często na nowe konto w takiej grze, otrzymujemy również paczuszkę kilku przedmiotów, dostępnych za pieniądze, które oczywiście wszystkie mają limit czasowy. Darmowa próbka daje nam „liznąć” to, co możemy otrzymać, gdy wydamy trochę grosza, a rozgrywka wygląda przy tym zdecydowanie atrakcyjniej. Co zaszkodzi wydać te 10$ miesięcznie dla komfortu?
Gdy pomyśli w taki sposób przynajmniej 1/3 graczy i tytuł jest wystarczająco popularny oraz dobry na tyle, by zatrzymać użytkownika na dłużej, żeby zaczął potrzebować rzeczy z item shopu, koszty produkcji zwrócą się twórcom z nawiązką.
Nic dziwnego więc, że gry f2p stały się tak popularne, a nowe produkcje zasilające ich szeregi, rosną jak grzyby po deszczu. Oczywiście, że nie wszystkim się uda, jednak jest to gra warta świeczki.