Razer Taipan – „Ferrari” myszek przewodowych
Dodano dnia 25-11-2012 12:56
Każdy już chyba gracz, zarówno gier komputerowych jak i konsolowych wie, co produkuje marka z trzema wężami w swoim logotypie. Sam ich slogan – „For Gamers. By gamers.” – jest w stanie przekazać, iż zajmują się produkcją sprzętu gamingowego, czyli klawiatur, myszek, padów, słuchawek i wielu innych. W lipcu 2012 roku, firma ta wypuściła swój nowy produkt. Nazwą nawiązuje do jednego z gatunków wcześniej wspomnianych gadów, zamieszkujących Australię. Mowa tutaj o gryzoniu, zwącym się „Razer Taipan”.
Pierwsze skojarzenie z tym produktem? „Ferrari”! Nie dosyć, że myszka ta ma niespotykanie wysoką, jak dotąd, czułość 8200 dpi, to wyglądem przypomina piękne, czarne sportowe auto ze sporym „grillem” na przodzie. Designerzy firmy Razer, jak zwykle z resztą, spisali się na medal (za to między innymi kocham tą markę). Wystarczy spojrzeć na tego gryzonia, a będzie się wiedziało, że ma on w sobie niesamowitą moc. Oprócz charakterystycznej dla myszek Razera czerni, posiada ona także dwa świecące jaskrawą, toksyczną zielenią miejsca – kółko scroll oraz logo w miejscu, gdzie kładziemy swoją dłoń. Tutaj występuje mój pierwszy (dla niektórych bardzo mało znaczący) zawód. Otóż nie można zmienić koloru tych światełek. Niektóre, nieco starsze produkty firmy Razer posiadają już taką możliwość, dlatego też sądziłem, iż i tutaj tego się doczekam. Biorąc pod wzgląd, że po pewnym czasie dany kolor się nudzi, fajną sprawą jest jego zmiana na dowolnie inny. Szkoda, lecz nie o to w tym produkcie przede wszystkim chodzi. Projektanci dali nam do dyspozycji aż 9 przycisków – zaczynając od tych standardowych (lewy i prawy), a przechodząc następnie do dwóch występują po lewej stronie, dwóch po prawej, scrollu i ostatniej parze przy tym kółku. Muszę koniecznie do tego tematu dodać, iż są one w pełni programowalne. To znaczy, że możemy podpisać pod nie dowolną funkcjonalność - od typowych, jak „wstecz”, „następny”, często używanych chociażby przy przeglądarkach, po bardziej zaawansowane jak „
włącz program”, „skorzystaj z makro”. O tym jeszcze więcej napiszę później.
Taipan bardzo dobrze trzyma się w dłoni, zarówno lewej, jak i prawej (gdyż jest symetryczny). Spowodowane jest to głównie znajdującej się po obydwu stronach gumie zapobiegającej poślizgowi palców oraz matowych wykończeniach całej reszty powierzchni gryzonia. Z początku, przechodząc z
Razer DeathAddera, ciężko było mi przyzwyczaić się do gabarytów Taipana. Jego wielkość – 124mm długości, 66mm szerokości i 36mm wysokości – w porównaniu do wyżej wymienionego produktu jest stosunkowo dosyć mała. Mniejsza jest również waga tego sprzętu, gdyż wynosi tylko 132 gram. Mimo to, po miesiącu korzystania, obsługiwanie jej nie stanowi większego problemu.
Bardzo spodobało mi się również ulepszenie przez firmę Razer kabla o długości 2,1m łączącego Taipana z komputerem. Jest on pokryty bardzo wytrzymałym tworzywem. Z tego powodu, właściciele gryzonia nie będą już mieli do czynienia z powyginanym na wszelakie strony kabelkiem, co ostatecznie niezbyt ładnie to wyglądało. Z rzeczy natomiast już praktykowanych – wtyk USB pokryty jest złotem. W taki prosty sposób nie tylko myszki Razera się wyróżniają spośród innych, ale i automatycznie uzyskują dodatkową wytrzymałość.
Tak jak wspomniałem na początku tej recenzji, Razer Taipan uposażony jest w podwójny sensor, 4G dający czułość myszy do 8200 dpi. Zadowolony z niej więc będzie nawet najbardziej wymagający gracz e-sportu dowolnej gry. Prawda jest jednakże taka, że zwykły użytkownik nigdy nie skorzysta z tak wielkiej „mocy”. W chwili obecnej czułość tej myszki na
moim komputerze ustawiona jest na 1700 dpi i w zupełności mi wystarcza. Korzystałem z większej w przypadku kierowania myśliwcem w grze
Battlefield 3, i był to jedyny moment, w którym taka czułość była mi potrzebna. W normalnych okolicznościach wskaźnik myszki mógł przelecieć z jednego rogu mojego ekranu, do drugiego, po kilkuminimetrowym przesunięciu Taipana. Kto tego potrzebuje :)?