Filmy promujące grę dawały do zrozumienia, że Deep Black: Reloaded to kolejna, niczym nie powalająca gra. Pierwsze etapy jednak pozytywnie mnie zaskoczyły, ale im dalej w grę tym nudniej. Męczą lokacje o identycznych barwach i charakterze, a wymiana ognia z przeciwnikami prędko nuży. Dzięki ustawieniu obiektów na mapach, od razu możemy się zorientować skąd za chwilę wybiegną przeciwnicy i gdzie się ukryją. Pomagają w tym także świecące się (tandeta...) bronie oraz skrzynki z amunicją bądź granatami. Początek nie wskazuje na słabości tej gry. Mamy kolorowe otoczenie, niezłe animacje, broń dającą niezłego kopa oraz akcję na dwóch płaszczyznach: w wodzie i na lądzie. Później docieramy do jakiejś bazy wojskowej, w której ciągle mijamy tak samo wyglądające i nudne pomieszczenia. Strzelaniny to klasyka - my po jednej stronie osłony, wrogowie gdzieś dalej. Czasami próbują do nas dobiec czy zmieniają (bez logiki) pozycje.