Zaproponuj newsa Zarejestruj się Zaloguj się Zaloguj z Facebook.com Odzyskaj hasło
Profil na Facebook.com Profil na Facebook.com Profil Twitch.tv
Szukanie zaawansowane

TIPSY
PUBLICYSTYKA
PORADNIK
AKTUALNOŚCI
Komputer osobisty
R.U.S.E.
R.U.S.E. box
Producent:Eugen Systems
Wydawca:UbiSoft
Dystrybutor:Ubisoft Polska
Premiera (polska):10.09.2010
Premiera (świat):07.09.2010
Gatunek:RTS, Strategia
Mam
Ukończona
Czekam
Obserwuj
Ulubione
Ocena
Redakcja
Czytelnicy
Grafika:
Dźwięk:
Grywalność:
Ogólna:

Ocena ogólna:

8

Zagłosuj
Zobacz szczegóły

R.U.S.E.

Dodano dnia 20-12-2009 14:24

Zapowiedź

 
Zrobić dobre pierwsze wrażenie można tylko raz. W wypadku „R.U.S.E.”, nowej strategii czasu rzeczywistego od Ubisoftu, zdecydowanie się to udało. Pierwszy opublikowany zwiastun gry ukazywał nam dwóch panów siedzących przed dotykowym stołem i próbujących różnymi sztuczkami oszukać i pokonać się nawzajem w rozgrywającej się na wspomnianym stole i osadzonej w realiach drugiej wojny światowej potyczce. Filmik prezentował się na tyle intrygująco i oryginalnie, że zdołał zainteresować całkiem spore grono graczy. I choć ostatecznie gra dość mocno różni się od tego, co widzieliśmy w pierwszej jej prezentacji, a dotykowe stoły, choć są przez „R.U.S.E.” obsługiwane, to jeszcze przez ładnych parę lat pozostaną raczej w sferze marzeń przeciętnego Kazika spod bloku, czy nawet George’a spod domku jednorodzinnego, to cel został osiągnięty – udało się zainteresować graczy i sprawić, że tytuł na długo przed premierą wbił się do świadomości wirtualnych strategów.
 
Czymże więc ostatecznie okazało się być „R.U.S.E.”? Ano strategią czasu rzeczywistego osadzoną w realiach drugiej wojny światowej, którą z grona setek tytułów spełniających tę definicję wyróżniać mają przede wszystkim dostępne w trakcie potyczki tytułowe „zmyłki” (z angielskiego „ruse” to „zmyłka”, „oszustwo”, „zwodzenie” albo po prostu „pułapka”). Tych w ostatecznej wersji gry ma być dziesięć i ich odpowiednie wykorzystanie nierzadko może przechylić szalę zwycięstwa na stronę gracza teoretycznie dysponującego znacznie mniejszą siłą ognia. Co możemy za ich pomocą zrobić? Zażądać ciszy radiowej, dzięki czemu z pola widzenia przeciwnika znikną nasze jednostki, szpiegować wroga, poznając jego rozkazy oraz dokładne informacje o typach wrogich jednostek, sprawić, że nasze lekkie jednostki będzie widział jako ciężkie i vice versa, a nawet przeprowadzić zmasowany atak... sztuczną armią-przynętą. Możemy też bezpośrednio oddziaływać na same jednostki – zwiększyć tempo swoich, bądź zmniejszyć morale wrogich. Możliwości jest sporo i często udane oszukanie wroga jest gwarantem naszego zwycięstwa. Oczywiście można też zupełnie zignorować tę funkcjonalność i stłamsić wrogą linię obrony wszechpotężną armią, ale taki sposób zwycięstwa jest nie tylko trudniejszy, ale też zdecydowanie mniej satysfakcjonujący od zdziesiątkowania wrogich oddziałów garstką własnych sił wspartych geniuszem taktycznym.
 
Pomijając zmyłki, sama rozgrywka jest dość standardowa, oparta na schemacie zdobywania surowców (w tym wypadku złota), tworzenia budynków i armii, a następnie za jej pomocą zaatakowania wroga. Jeśli o tę ostatnią chodzi, to składa się na nią tania i w gruncie rzeczy mało przydatna piechota, czołgi, artyleria, lotnictwo oraz prawdopodobnie marynarka wojenna (prawdopodobnie, bo w wersji beta zwyczajnie jej nie było). Balans został oparty na regułach gry w kamień, papier, nożyce. Artyleria jest potężna przeciw samolotom i na duży dystans, ale nie ma większych szans, jeśli zdołają się do niej zbliżyć czołgi albo piechota, które z kolei pozbawione wsparcia artylerii mogą zostać szybko zdziesiątkowane przez prosty nalot.
 
Singleplayer to przede wszystkim kampania, która pozwoli nam na wzięcie udziału w największych bitwach drugiej wojny światowej. Tworząc historię dłońmi Majora Josepha Sheridana, zwyciężymy między innymi w Północnej Afryce (bitwa o przełęcz Kasserine), Włoszech (Monte Cassino), Francji (inwazja na Normandię), Holandii i oczywiście Niemczech. Imponująca jest przedstawiona skala pojedynków – bitwy są naprawdę olbrzymie. Świetnie obrazuje to jeden ze zwiastunów gry, przedstawiający fragment bitwy o Monte Cassino. Podczas gdy potężna flota aliantów toczy zażarty bój z nadbrzeżnymi siłami wroga, my za pomocą małego oddziału czołgów oraz ciszy radiowej próbujemy za linią wroga niepostrzeżenie zniszczyć artylerię przeciwlotniczą i umożliwić tym samym wkroczenie do walki siłom powietrznym. Skala tego fragmentu powala – kilkadziesiąt niszczycieli, tyleż wrogich jednostek, pole bitwy wypełnione wybuchami – a to przecież tylko atak odwracający uwagę od działań naszych czołgów.
 
Główną atrakcją gry ma być tryb multiplayer, o którym, będąc jednym z beta testerów, już teraz mogę powiedzieć, że fanom gatunku zapewni co najmniej kilka nieprzespanych nocy. Powodem są przede wszystkim ruse’y, dające graczom możliwość stosowania zupełnie nowych taktyk, ale nie bez znaczenia jest też fakt, że już na etapie bety gra jest całkiem nieźle zbalansowana i po prostu dobrze wykonana, co naprawdę dobrze rzutuje na przyszłość. Walki są szybkie, ale jednocześnie nagradzają kreatywne podejście i stosowanie taktyk ambitniejszych od „wszystkie jednostki do ataku!”. Sam w pierwszym rozegranym meczu boleśnie przekonałem się o potędze ruse’ów, kiedy to wysłałem wszystkie siły na wroga, by w połowie drogi samemu zostać zaatakowanym przez materializujący się znikąd nieprzyjacielski batalion. Dodać do tego sześć różniących się między sobą frakcji, system rankingu, świetny, bardzo łatwy i przyjemny w obsłudze interfejs i przede wszystkim dopracowanie standardowych elementów typowych dla gatunku i otrzymujemy naprawdę przyjemnego RTS'a. Jedyne, do czego mógłbym się przyczepić, to fakt, że skala samych pojedynków nie jest aż tak imponująca, jak w trybie single – rzadko kiedy mamy czas, by stworzyć naprawdę duże armie. Problemem są też pojawiające się lagi, ale to akurat jest coś, co można założyć, że niemal na pewno zostanie dopracowane do czasu premiery.
 
Bardzo pozytywne wrażenie robi oprawa graficzna, a szczególnie świetny patent z przybliżaniem i oddalaniem widoku. Przy maksymalnym oddaleniu widzimy całą mapę w formie makiety, na której zamiast jednostek rozmieszczone są reprezentujące je żetony. Wraz z przybliżeniem makieta jednak zmienia się w faktyczne pole bitwy, a żetony w prawdziwe oddziały. System działa przy tym bardzo sprawnie i płynnie – bez żadnego zacięcia możemy przenosić się znad głowy czołgu do widoku na całą mapę. Ciekawa jest też stylistyka – w przeciwieństwie do standardowej, szaroburej i brudnawej otoczki, tutaj wszystko jest bardziej kolorowe, niemalże radosne. Budynki, jednostki, otoczenie odwzorowane zostało całkiem szczegółowo, co tym bardziej robi wrażenie, jeśli weźmie się pod uwagę wspomnianą wcześniej olbrzymią skalę pojedynków w singleplayer.
 
Pierwotnie gra miała zostać wydana pod koniec anno domini 2009, ale teraz mówi się o pierwszym kwartale roku 2010. Biorąc pod uwagę stopień dopracowania wersji beta, można to uznać za całkiem realny termin. Początek przyszłego roku upłynie więc wielu graczom pod znakiem forteli, oszustw i zmyłek – pod znakiem „R.U.S.E.”.
 
AUTOR
Avatar użytkownika Michał ″Czarny_Wilk″ Grygorcewicz
Michał
Grygorcewicz
"Czarny_Wilk"
GALERIA GRY
REKLAMA

Created by Notimeo logo
Copyright © GIEROmaniak 2005-2024. Wszelkie prawa zastrzeżone. Strona załadowała się w 8.25 ms.

Ta strona używa cookie. Dowiedz się więcej o celu ich używania z naszej polityki prywatności. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.

x