Mafia II
Dodano dnia 04-02-2010 09:22
Mafia II jest najczęściej wymienianym tytułem wśród najbardziej oczekiwanych gier roku 2010. Taki stan rzeczy wynika w większości z legendy części pierwszej, zatytułowanej Mafia: The City of Lost Heaven. Produkcja ta jest otoczona istnym kultem. Zresztą, nie ma co się dziwić – świetna fabuła, genialny klimat, satysfakcjonujące strzelaniny i otwarty, choć pusty, świat, sprawiają, iż nie można się od niej oderwać także dziś.
Po wielokrotnie przekładanej premierze, wydanie dzieła 2K Czech (dawniej Illusion Softworks) zaplanowano na okres pomiędzy majem a lipcem, z naciskiem na datę wcześniejszą. Na temat samej gry nie wiadomo w sumie wiele – jest bardzo podobna do pierwowzoru, choć przedstawia historię zupełnie innych bohaterów, w innym mieście i czasach. Rzeczą najbardziej mnie niepokojącą jest brak nowości. Przynajmniej do tej pory autorzy nie wspomnieli o żadnym ciekawym rozwiązaniu, które mogłoby wyróżnić Mafię II na polu samej rozgrywki. Oczywiście, prawie pewnym jest, iż gra będzie zawierała świetny klimat i fabułę, ale współcześnie od nowości, szczególnie będących kontynuacjami świetnych gier, wymaga się czegoś więcej. Z drugiej strony chociażby taki Mass Effect 2 pokazał niedawno, że nawet wprowadzając niewiele zmian można zawojować serca graczy. Oby takim tytułem był także sequel Mafii.
Historia opowiada o dziejach Vito Scalettiego i jego przyjaciela, Joe Barbaro. Jest rok 1945, Vito, jak wielu jemu podobnych, wraca w wojny. Na skutek masowego napływu weteranów, zaczyna szerzyć się wśród nich bieda i ubóstwo. Joe, który przez ten czas zdążył się już jakoś ustawić, odbiera przyjaciela z peronu. Razem postanawiają ziścić amerykański sen, w sposób, jak im się zdaje, prosty – wstępując do mafii. Pierwsza połowa gry traktuje o ich staraniach w osiągnięciu celu, druga zaś o działalności w organizacji podczas wojny gangsterów. Co ciekawe, jako że tym razem bohaterowie podejmują decyzję dobrowolnie, wyboru możemy dokonać pomiędzy trzema rodzinami. Pomysł ten jak najbardziej mi się podoba, gdyż dzięki temu grę można będzie przechodzić wielokrotnie. No, chyba że misje zawsze będą takie same, z tym że będziemy działać przeciw komu innemu, ale wątpię, by 2K Czech poszło po linii najmniejszego oporu.
Głównym czynnikiem, przez który nie mogę doczekać się nowej Mafii jest jednak klimat. Mówcie co chcecie, ale dla mnie jedynka to do dziś wciąż gra z najlepszym klimatem, jaki kiedykolwiek w jakiejkolwiek grze stworzono. Lata 30., muzyka z owego okresu, ociężałe, ciężkie do prowadzenia samochody, włoska rodzina mafijna z zasadami... Ach, aż się łezka w oku kręci na wspomnienia odczuć towarzyszących rozgrywce. Pod tym względem w sequelu ma być jeszcze lepiej i, szczerze mówiąc, nie mam co do tego najmniejszych wątpliwości. Może nie będzie to już tak świeże, innowacyjne wręcz podejście, ale świat gry i tak nas pochłonie. Zresztą, obejrzyjcie któryś z trailerów gry – poezja.
Do tego cały świat, tak jak w największym konkurencie dzieła ludzi z 2K Czech, Grand Theft Auto IV ma żyć swoim życiem. Optymizmem napawa fakt, iż życie to ma być jednak w o wiele większym stopniu zależne od nas i realistyczne. Koniec ze sztucznym obniżaniem poziomu poszukiwania, przez co po wystrzelaniu batalionu wojska mogliśmy swobodnie chodzić po ulicach. Świat będzie reagował na nasze poczynania – o strzelaninach usłyszymy w radiu, policja otrzyma listy gończe, ludzie na nasz widok będą uciekać bądź nas atakować – genialne! Oczywiście to wciąż gra, więc zmiana wyglądu czy pojazdu sprawi, że unikniemy kłopotów. Także samo uciekanie przed niebieskimi będzie bardziej realistyczne – wystarczy zniknąć policji z pola widzenia, a po pewnym czasie zostawią nas w spokoju, choć póki się nie przebierzemy będą na naszym punkcie mocno wyczuleni. Pomijając to, wzorem produkcji Rockstar Games, ludzie na ulicach będą zachowywali się naturalnie. A to ktoś odwiedzi pucybuta, kupi jedzenie w budce, czy nawrzeszczy na kogoś za spowodowanie stłuczki.
Jak i poprzednio w grze otrzymamy otwarty świat. Tym razem jednak pomiędzy misjami będzie co w nim robić, gdyż pojawią się zadania poboczne. Ciekawym jest fakt, iż pomimo sandboxowej struktury rozgrywki misje będą w pewien sposób oskryptowane, w celu dodania im filmowości i efektowności. Takie rozwiązanie bardzo dobrze rokuje i o ile uda się je dopracować, misje zyskają tony grywalności. Jak na żywot gangstera przystało, większość zadań polegać będzie na zabijaniu. Aby strzelanie do wrogów uprzyjemnić, w grze zastosowano praktycznie wszechobecny już system klejenia się do osłon. Zniknęły też punkty zdrowia, zastąpione automatyczną regeneracją, co znacznie ułatwia rozgrywkę. Hardcore'owi fani pierwowzoru mogą trochę ubolewać – jedynka momentami była horrendalnie wręcz trudna. Warto ten fakt jednak przeboleć, choćby dla klimatu i historii.
W trakcie misji, a także pomiędzy nimi, będziemy mogli poruszać się 50 różnymi pojazdami. Nie są to oryginalne marki, a jedynie stylizowane, ale nie psuje to efektu. Pojazdy te wyglądają świetnie, tak też się prowadzą (wnioskuję z gameplay'ów). Jako że akcja dzieje się na przełomie lat 40. i 50., są one trochę szybsze i pewniejsze w prowadzeniu niż auta z The City of Lost Heaven. Trochę martwi mnie fakt, iż nie widać wielkiej różnicy w jeździe po suchym i ośnieżonym asfalcie (tak, będą pory roku), choć może to być jedynie błędne wrażenie spowodowane tym, że twórcy mają ogromną wprawę w prowadzeniu pojazdów. W celu zwiększenia grywalności Vito nie będzie musiał uczyć się włamać do każdego modelu wozu, jak to robił Tommy Angelo. Tym razem z ulicy można wziąć dosłownie każdy pojazd, i to na dwa sposoby. Możemy albo szybko wybić szybę i otworzyć drzwi od środka, co jednak przykuje uwagę postronnych. Inną drogą jest otwarcie drzwi za pomocą wytrycha (i odpowiedniej minigierki), co pozostanie niezauważone. Takich decyzji ma być zresztą więcej. Przykładowo podczas jednej z prezentowanych misji grający natknął się na policjanta. Miał trzy wyjścia – mógł go przekupić, spróbować uciec, bądź zwyczajnie posłać kulkę w łeb. Idea ta bardzo mi się podoba, choć mam nadzieję, że nie zabraknie także poważniejszych decyzji moralnych, wpływających na fabułę.
Oprawa wizualna stać będzie na wysokim, acz nie oszałamiającym poziomie. Na filmach wszystko wygląda bardzo ładnie, acz tekstury mogłyby być bardziej szczegółowe. Nie zmienia to faktu, iż na nową produkcję 2K Czech będzie się patrzyło z przyjemnością. Dobre wrażenie robi przede wszystkim mimika – ponoć odpowiada za nią kilkadziesiąt mięśni twarzy. Cóż, ważne, że wygląda to bardzo dobrze. Co ważne, otoczenie w większości będzie zniszczalne, zaś za efekty naszych dewastatorskich działań odpowiadać będzie PhysX. Wygląda to już teraz bardzo dobrze, choć obawiam się o szybkość działania gry z włączoną obsługą tegoż systemu – w Mirror's Edge wydajność potrafiła spaść o kilkadziesiąt klatek na sekundę, przez co gra była w niektórych przypadkach uciążliwa, a czasem nawet niemożliwa. Związana z tym jest kolejna interesująca sprawa. Mianowicie, jeśli w trakcie którejś misji zdemolujemy jakieś pomieszczenie, po naszym powrocie nadal będzie ono w takim stanie! Oczywiście jeśli będzie to np. bar, szczątki w większości pozostaną sprzątnięte, ale nasze „dzieło” wciąż będzie widoczne. W sprawie oprawy audio nie ma najmniejszych wątpliwości – będzie świetna. Muzyka z przedstawianego okresu zbuduje odpowiedni klimat, dzięki czemu poczujemy się, jakbyśmy naprawdę cofnęli się o te 60 lat wstecz. Oby tylko polski dystrybutor (którego swoją drogą wciąż nie ma...) nie zdecydował się tylko na pełną polską lokalizację, bo gracze zapewne spalą mu siedzibę, a osobom odpowiedzialnym za tę decyzję połamią stawy i powieszą. Tej gry NIE WOLNO dubbingować! Cały klimat może przez to legnąć w gruzach, a angielskie głosy na pewno będą perfekcyjne, jak i w pierwowzorze, co do tego nie ma najmniejszych wątpliwości.
Ogólnie co do Mafii II mam ogromne nadzieje, ale jeszcze większe obawy. Pewnym jest, iż klimat będzie prześwietny, reszta aspektów gry stoi jednak pod znakiem zapytania. Dziwi też trochę to, że na dzień dzisiejszy nie zaprezentowano nawet HUD-a (bo wiadomo, że będzie)! Inna sprawa, że pomimo braku wielkich nowości większość grających już w produkcję redaktorów (czy to na targach GamesCom, czy E3) jest grą zachwycona. Pozostaje im wierzyć i liczyć, iż studio wykorzysta dodatkowy czas na maksymalne dopieszczenie produkcji, a otrzymamy kolejny hit. Gorąco zapowiada się ten rok, oj gorąco...