Arcania: A Gothic Tale
Dodano dnia 31-03-2010 20:22
Arcania... Zdecydowanie nie jestem najlepszą osobą do pisania zapowiedzi tej produkcji. Dlaczego? Odpowiedź jest prosta. Po pierwszych dwóch częściach z kostkowatą, ale na swój sposób (i czas) urokliwą grafiką, trudnej, ale również przyjemnej Nocy Kruka oraz najlepszym i sporo tłumaczącym polskim modzie Mroczne tajemnice (polecam!) nieco przejechałem się na cukierkowatym wyglądzie i niezbyt porywającej fabule Gothica 3. Mówiąc szczerze, straciłem wtedy kawał swoich marzeń i wyobrażeń co do nadnaturalnych zdolności twórczych ludzi ze studia Piranha Bytes. Jednak Arcanii nie tworzą już ludzie z ww. studia. Na szczęście? Otóż wygląda na to, że niestety nie.
Nie jestem w stanie powiedzieć zbyt dużo o fabule, i niektórych aspektach dotyczących rozgrywki. Dlaczego? Po części drobne problemy ze znajomością języka, a po części dudniący w boksie na przeciwko Alpha Protocol oraz spazmatyczne "ochy" i "achy" dobiegające z boksu przeznaczonego na Split/Second (po zapowiedzi tych dwóch tytułów zapraszam do tekstów JayL'a). Z racji niemożliwości polegania na słuchu, wytężyłem więc pozostałe zmysły, a konkretnie na wzrok i węch. Jeżeli chodzi o węch, dobiegł mnie jedynie lekki swąd smażącego się na procesorze kurzu. Wzrok, to niestety zupełnie inna historia...
Nie uprzedzajmy jednak faktów. Co prawda, nie mam bladego pojęcia o fabule, ale mogę zapewnić, że znów będziemy grali Bezimiennym... Po to, by zrobić coś z poprzednim Bezimiennym, który został królem Robal... Rhobarem III i sprawia nieco kłopotów. Nowy Bezimienny to pastuch z nadmorskiej wioski, uzbrojony w znany z ilustracji bajek, ekstremalnie zakręcony z jednej strony kijek. Rzecz jasna, zanim kogokolwiek potłuczemy naszym pastorałem, przydałoby się naszą postać nieco rozwinąć. Rozwój wygląda teraz następująco: mamy do dyspozycji linie rozwoju takie jak dyscyplina, technika, szkoła Innosa, szkoła Adanosa, szkoła Beliara, i coś, co z braku lepszej nazwy określę jako specjalizację cichociemnych (nie, nowy Bezimienny nie będzie zrzucany ze spadochronu, to tylko zdolności skradania się, etc.). Po włożeniu w daną linię rozwoju odpowiedniej ilość punktów, dostajemy związaną z nią umiejętność, jak na przykład odepchnięcie tarczą (dyscyplina). Jak to wygląda z czarami? A tak, że posiadamy je w liczbie aż trzech – po jednym od każdego z bóstw – i ładując w daną szkołę magii odpowiednią ilość doświadczenia, najpierw wzmacniacie czar, a potem zmieniacie jego formę. Większość osób walczących mieczem zapewne zakrzyknie z przerażenia, ale osoby wolące smażyć przeciwnika na odległość przyznają, że w praktyce rzadko używało się w częściach poprzednich większej ilości czarów. Tak na przykład od zwykłej ognistej strzałki, możemy dojść do czegoś, co opisałbym jako skrzyżowanie miniatomówki z napalmem. Jeżeli zaś chodzi o inne umiejętności jak znane z poprzednich części skórowanie zwierząt, czy otwieranie zamków, to będziemy musieli znaleźć (po staremu) osobę, która raczyłaby nas tego nauczyć. Ach, jeżeli chodzi o otwieranie zamków, to znów czeka nas powrót do korzeni (z czego osobiście się cieszę), czyli machanie wytrychem na lewo i prawo. Dlaczego nie otwieramy już zamków tylko skillem? „To jest dla amerykanów” - jak mówią ludzie z JoWooda. Zresztą tym zdaniem lubią się posługiwać nader często i używają go, by wytłumaczyć się z każdej zmiany.
Jeżeli chodzi o sposób walki to wróci znany nam już z Gothica 3 system posługiwania się LPM i PPM. Animacje w bitwie znów wyglądają przeraźliwie sztywno, a najlepszym sposobem na wygranie każdego boju, pewnie znowu będzie zarzucanie przeciwnika krótkimi ciosami. Niestety, to nie jedyne, co się nie zmieniło. Grafika nadal jest groteskowo cukierkowa, a podczas dialogów widzimy rozmawiające ze sobą manekiny, wymachujące bez sensu rękami na lewo i prawo. Oprawa wideo ciągle ma ogromną ilość niedociągnięć, takich jak na przykład przenikanie się zawieszonej... O przepraszam, przylepionej do pleców broni z częściami ciała, co strasznie kole w oczy, zwłaszcza gdy nasz pastuszek zaczyna biec. Z zabawniejszych rzeczy, widziałem jeszcze, jak jeden z wieśniaków ostrzył miecz... trzymając jego klingę około 10-15 cm nad kamieniem szlifierskim. Śmiać się, czy płakać? Ja wybrałem to pierwsze... Jedyne, co w grafice może się podobać, to zmiana kąta padania cienia w zależności od pory dnia, dynamiczne zmiany pogody (będzie burza z piorunami) oraz animacja wody (nienaturalna, ale całkiem ładna.)
Podsumowując... Mamy do czynienia z upadkiem serii. Zmiany w grafice w porównaniu z Gothiciem 3 są kosmetyczne, fabuła nie porywa, a ilość błędów tak w wykonaniu, jak i zamyśle (ścieżki rozwoju) po prostu odstrasza. Wygląda na to, że JoWood zdaje sobie tego sprawę, dlatego próbuje uśmiechnąć się do starego fana serii, i sięgnąć mu do portfela przez takie chwyty, jak umieszczanie w grze starych znajomych (W jednym z więzień znajdujemy Diega... Jak mogli wtrącić jedną z najbardziej sympatycznych postaci do lochu? Pomijam fakt, że bestialstwem jest trzymanie za kratami, osoby wyglądającej w przybliżeniu na siedemdziesiąt lat...). Cóż, nie zamierzam kupować tej gry, dopóki nie będzie warta swojej ceny, a dojdzie do tego dopiero, gdy CDP zacznie ją przewijać przez tańsze serie. Wszystkim osobom prawdziwie kochającym sporządzanie run, walkę ze smokami, czy kombinowanie jakby się wydostać zza tej cholernej magicznej bariery, gorąco nie-polecam. Fani jeszcze długo nie zapomną wielkiego upadku serii Gothic... Zapomniałbym - pomęczyć się nad tym kandydatem na potworka będą mogli również posiadacze X360 i PS3.