Już na początku maja w Internecie pojawił się trailer promujący nową odsłonę Pro Evolution Soccer. Wersja 11 ma być kolejnym przełomem! Na pewno przemiana nie będzie dotyczyła okładki gry, na której po raz kolejny znajdzie się najlepszy piłkarz katalońskiej Barcelony i reprezentant Argentyny – Lionel Messi. Za każdym razem wielu recenzentów, krytyków stara się porównywać dwa najbardziej popularne, a zarazem najlepiej sprzedające się symulatory piłkarskie na świecie – FIFA i PES. Ja w swojej zapowiedzi nie będę kreował się modą, która powstała na rynku gier, a skupię uwagę tylko i wyłącznie na nadchodzącym produkcie firmy Konami. Zacznijmy może od najskromniejszych ulepszeń, a skończymy na zapowiedziach największych zmian.
Pasek strzału, kondycji itp. powędruje pod nogi naszych graczy. Już na pierwszych trailerach można było zauważyć inne rozstawienie graficzne tego elementu. Obawiać się można słabej widoczności, nachodzenia paska na biegnącego przeciwnika itp. Jednak w premierowych filmikach wszystko prezentuje się bardzo okazale i o jakichkolwiek problemach z widocznością w czasie rozgrywki nie ma mowy.
 

 
Kolejnym istotnym elementem jest kondycja. Jak można było zauważyć nasi zawodnicy rzadko kiedy się męczyli, a jak już do tego doszło, to sterowało się nimi dokładnie tak, jak graczami kontuzjowanymi. Teraz autorzy gry zapowiadają ogromne zmiany w silniku kondycji. Zawodnicy mają wyglądać na zmęczonych, słabiej dogrywać, dobiegać do piłki. Również zauważalną rzeczą ma być zachowanie graczy w końcówce spotkania, czy dogrywce. Siądzie tempo, piłkarze będą grać niedokładnie, niechlujnie. Dla realizmu gry oczywiście na duży plus, jednak dla samej grywalności może być nieciekawie w końcówce…
Inteligencja graczy defensywnych ma ulec ogromnej przemianie. Ustawianie na boisku, łapanie przeciwnika na pułapkach ofsajdowych. Granie strefą, czy bliskie krycie wreszcie będzie widoczne, a nie tak jak w poprzednich wersjach PES'a kompletnie nie mające znaczenia. Zawodnicy mają grać bardziej agresywnie, ma być pokazana walka i zawziętość naszych podopiecznych.
Wreszcie doczekamy się ulepszenia dryblingu. Co prawda większe znaczenie będzie miało to dla graczy konsolowych, ale dla zwykłych maniaków PCeta również coś się znajdzie. Ja osobiście polecam granie na padzie podłączonym do kompa, bo możliwości jest naprawdę wiele. Prawie tak dużo jak na xboxa ;).  Poruszanie w 360stopniach, przerzuty, zakładanie siateczek. W oko wpada także niezwykle ciekawy element w grze, jakim będzie przeskakiwanie nad piłką. Otóż w momencie podania piłki do gracza wychodzącego na pozycję możemy przeskoczyć nad piłką lub przepuścić ją między nogami, aby doszedł do niej lepiej ustawiony kolega z drużyny.
Bardzo ważnym elementem, który ma zostać wprowadzony w Pro Evolution Soccer 2011 są indywidualne umiejętności. Już nie będzie sytuacji, że zawodnik reprezentacji San Marino wykona tak efektowny, a zarazem efektywny zwód, czy drybling, jak Cristino Ronaldo. Teraz każdy gracz ma mieć własne umiejętności. Każdy z nich ma mieć zestaw swoich unikatowych sztuczek. Oczywiście słabsi piłkarze również będą mogli wykonać jakiś trick, ale na pewno nie będzie on na tyle efektowny i skuteczny, jak drybling wykonany przez bardziej utalentowanego zawodnika. Również najlepsi gracze na świecie mają zostać „dopracowani” do takiej perfekcji, że każdy z nich będzie nie tylko posiadał własne umiejętności, ale także instynkt ustawiania się na boisku, strzałów itp. skillów.
 

 
Autorzy zapowiadają zmniejszenie celności podań zawodników. Już w poprzednich wersjach graczy, którzy pogrywali w PESa dłuższy czas zaczęło denerwować to, że każde podanie dochodziło do gracza bez jakiegokolwiek problemu. Teraz ma się to zmienić. Nie będzie już zwykłego klikania na guzik „S”, czy „W” i kierowania mniej więcej podania, które zawsze trafiało do adresata. W PESie 11 trzeba będzie idealnie wymierzyć każdy pass. Siła strzału, precyzja, kierunek – na każdy z tych elementów będzie trzeba zwrócić szczególną uwagę przed pozbyciem się piłki.
Czas na grafikę. Konami zapowiada rewolucję w silniku graficznym PESa 11. Bardzo ciekawą poprawką ma być brak przenikania graczy. Jak większość pamięta z poprzednich wersji to był spory mankament twórców z Japonii. Biegnąc obok przeciwnika, wykonując wślizg w piłkę na chwilę stawaliśmy się „obcym” w jego ciele. Do dziś pamiętam mecze, które sam rozgrywałem w Pro Evolution Soccer 2010 zespołem Argentyny i za każdym razem Carlos Tevez cieszył się z bramek mając wielki wyrośniety róg na głowie (?!). Teraz takich błędów na pewno nie będzie, co już w łatkach na PES 10 można było zauważyć. Autorzy zajęli się wszelkimi bugami graficznymi, które zgłaszali gracze i nie tylko. W trailerach można zauważyć także nowy sposób oświetlenia boiska, bardziej realistyczne światło, cienie. Konami ulepszy krajobraz, w którym mamy rozgrywać nasze treningi. Będziemy mieli okazje trenować w przepięknych plenerach, czy na górskich terenach.
 

 
Ostatnim elementem, jaki udało mi się wychwycić z trailera i zapowiedzi japońskiego koncernu jest animacja. Firma na swojej stronie chwali się ponad 1000 nowych animacji. Należy do nich m.in. radość po zdobyciu gola, faul na zawodniku, przygotowanie do stałych fragmentów gry i wiele innych. Od razu widać jak duże zmiany zostały wykonane. Upadanie po faulu, efektowne wślizgi, a przede wszystkim ich przeogromna ilość ma powodować, że gra nigdy się nie znudzi.
Pro Evolution Soccer, czy już na jesień zdoła osiągnąć wymarzony monopol na rynku gier piłkarskich? Będzie bardzo ciężko „wytępić” z rynku EA Sports. Odpowiedź na to poznamy dopiero po wakacjach, a dokładniej – w październiku.