Splatterhouse
Dodano dnia 08-07-2010 09:30
Dwie mody ostatnio w ogóle nie słabną. Pierwszą z nich jest moda na super krwawe i iście dynamiczne gry akcji – slashery. Drugą modą praktykowaną dość często jest wskrzeszanie starych produkcji i podawanie ich z nowinkami dzisiejszej technologii. Ze Splatterhouse jest identycznie. Był to beat’em up, czyli rozwalaliśmy zastępy przeciwników i poruszaliśmy się w prawą stronę z 1988 roku. Dzisiaj Capcom stara się tę serię odświeżyć i przerobić ją na rasowego slashera. No cóż, podwaliny mają niezłe, ale jak będzie naprawdę przekonamy się pod koniec roku.
Splatterhouse opowiada historię pary studentów, którzy trafiają do nawiedzonego domu doktora Westa. W owym domu, ów doktor robił niecne eksperymenty, a nawet swoją rezydencję postawił koło miejskiego cmentarza, czyli dość specyficzne sąsiedztwo. W momencie kiedy papużki nierozłączki przechodzą przez próg mieszkania, para zostaje rozdzielona. Biedny, słaby i samotny Rick zostaje skuszony przez tajemniczą maskę. Ta gwarantuje mu, że odzyska swoją ukochaną Jennifer i tym samym położy swoją pięść na twarzy Westa. Długo się nie zastanawiając bohater zakłada maskę na swoją facjatę i tak staje się wykoksanym stworem, z wielkimi jak arbuzy mięśniami i tak zaczyna się nasza piękna przygoda obfitująca w hektolitry krwi.
Zasadniczą zmianą jaką będzie miała miejsce to wywalenie starego beat’em upa, jak wcześniej powiedziałem i wprowadzenie pełnego 3D. Oprócz tego dużo rzeczy zostanie przeniesionych niemalże żywcem ze swojego pierwowzoru i system rozwałki również zbytnio nie ulegnie zmianie. Bo cel jest ten sam: odzyskać Jennifer wszystkimi możliwymi środkami, a w grze jest ich naprawdę wiele. Oprócz znanych nam wcześniej pałek z kolcami, dubeltówek i innych, dostaniemy totalnie nowe narzędzia zbrodni. Ciekawy wydaje się także system mocy. Jedna została zaprezentowana – Rick ryczy w niebo i z jego ciała wyłaniają się miliony kolców, raniących przeciwników w odległości wzroku (skądś to znamy ? : D Prototype).
Idąc dalej, jak to w każdym rasowym slasherze będziemy mieli dostęp do masy combosów. W swoim repertuarze Rick będzie walczył: rękami, nogami, broniami, przeciwnikami itd. Oczywiście łączenie ich w zabójcze sekwencje będzie wprowadzało do gry jeszcze większe morze krwi. Będzie trzeba się starać, bo po pierwsze nasza maska pragnie jej jak najwięcej (możemy domyślać się, że będzie to działało na zasadzie im ładniej zabijamy, tym więcej mamy punktów i przekładamy je na różnego rodzaju upgrady), a same super piękne comba będą wyglądać naprawdę efektownie, a ręce, głowy i inne kończyny przeciwników będą latać w powietrzu – sweet.
Do eksploracji oprócz rezydencji i położonego obok niej cmentarza, będziemy mieli dostęp także do tajemniczych portali, które będą nas przenosić w miejsca nowej zadymy. Całość jak na razie jest bardzo tajemnicza i wiemy, że na pewno zostaniemy wysłani także do cyrku, aby rozwalić imprezę clownów zombie ; D.
A propos clownów zombie, gra będzie miała swój własny czarny humor. Cóż, ostatnio rzadko zdarza się, aby wprowadzano takie „innowacyjne” pomysły do gier. Oby się to tylko źle nie skończyło, bo eksperymentowanie na granicy dobrego smaku i dobrego żartu, często kończy się klęską, a to skutkuje, że słuchamy i widzimy kolejne żenujące żarty, i próby rozśmieszenia gracza.
Nową cechą Splatterhouse, będzie także oryginalny system regeneracji zdrowia. Podczas walki z przeciwnikami często dostaniemy kilka kuksańców na swoje twarde jak skała ciało. W stosunku jak ostrym atakom przeciwników się poddamy, takie rany będą widniały na naszym torsie. Będzie to skutkowało np. zadrapaniami, czy brakiem np. ręki. Jeżeli uda nam się przeżyć, to po walce będziemy musieli znaleźć jakiś cichy kącik i zregenerować nasze ciało, a potem jedziemy z rozwalaniem głów, wbijaniem przeciwników w ściany i wyrywaniem kończyn dalej. Brzmi to ciekawie, bo na naszych oczach będziemy odzyskiwać ręce, które same będą wyskakiwać z naszego ciała. Dodatkowo jestem ciekaw, czy jeżeli stracimy rękę będzie to miało odbicie na combosy wykonywane tą ręką, np. jeżeli stracimy prawą rękę, to młotek który podniesiemy, będziemy mieli w lewej ręce i tym samym ciosy będą słabsze, a do części combosów nie będzie dostępu.
Słów kilka o maszkarach z którymi przyjdzie nam się zmierzyć. Oczywiście standard: zombie, szkielety i mutanty – przerabiamy to w każdej nowej slasherowej produkcji. Zaskoczenia także nie ma, jeżeli chodzi o potężnych i ogromnych bossów, z którymi również będziemy musieli stanąć w szranki i także ich rozpłatać na pół (czyżby system quick time eventów znowu został wykorzystany?). No i te dziwne, „śmieszne” potwory, jak wcześniej wspomniane zombie w stroju clownów.
Kolejną nowością jaką zobaczymy w grze są zagadki, które będę podobno dość często obfitować w grze. Polegać będą np. na pokonaniu jakiegoś przeciwnika w dany sposób, tzn. używając sposobu. Dodatkowo zostanie także zaimplementowana gierka, w której z poziomu dwuwymiarowego w platformowy – old schoolowy sposób powalczymy o jakieś bonusy. Wszystko proste i przyjemne, oraz nadające kolorytu i barwności grze.
Splatterhouse będzie niewątpliwe bardzo brutalny i z miejsca mogę stwierdzić, że PEGI +18 jak nic. W grze znajdziemy mnóstwo przeciwników, którym zrobimy takie kuku, że nie będą już więcej przypominać tego, czym byli na początku walki. Pojedynkom smaczku dodaje oprócz combosów oraz starania się wykańczać efektownie przeciwników, system zdrowia. Dzięki temu będziemy musieli troszkę rozważniej kroczyć po planszach, aby taktycznie i efektywnie niszczyć przeciwników torujących nam drogę do ukochanej. Mini gierki także dodadzą świeżości ciągłej rzezi i morzu krwi, jakiego niewątpliwie doświadczymy. Czy będzie to konkurencja godna np. dla God of War ? Na razie ciężko powiedzieć, a jeszcze ciężej wywnioskować. Myślę jednak, że swój poziom wykopany z grobu przez Capcoma slasher będzie miał i liczę na kilka fajnych godzin, naprawdę dobrej zabawy.