Inversion
Dodano dnia 11-09-2010 21:57
Sabre Interactive, twórcy średniego "Timeshifta", po zabawie z czasem wzięli się za grawitację. Właśnie wokół zabawy siłą ciążenia obraca się ich nowa produkcja i to ona stanowi magnes do niej przyciągający (wybaczcie to nagromadzenie fizycznych aluzji). Po obejrzeniu prezentacji tego tytułu mogę śmiało powiedzieć, że ten jeden chwyt może "Inversion" zupełnie wystarczyć, bo jest szansa, że będzie to gra, w której patent z zabawą grawitacją zostanie w końcu dobrze wykonany.
Czy my się skądś znamy?
Za pierwszych kilka akapitów, objaśniających mechanikę gry, wystarczy nam jedno zdanie: „Inversion to Gears of War z dodaną zabawą grawitacją”. Wszystko wygląda podobnie do znanego w szerokich kręgach dzieła Epic Games. Ikonki, efekt rozmycia w czasie biegu, animacje chowania się za przeszkodami, nawet fabularnie widać pewne podobieństwa. Pytanie, czy Epic Games uzna naśladownictwo za formę pochlebstwa, czy też może szefostwo zbulwersuje się i pozwie Sabre Interactive? Z drugiej strony, twórcy "Inversion" pewnie niejednokrotnie sprawdzają prawną stronę swoich działań, więc powinno obejść się bez kolejnej przepychanki w świecie developerów gier wideo.
Hej chłopaki! Mam genialny pomysł na fabułę!
Fabuła produkcji w skrócie. Bohaterem gry jest Davies Russel, który pewnego dnia zostaje postawiony przez życie w dosyć ciężkiej sytuacji – na Ziemię przybywają źli obcy. Zaskoczenie i niejakie zamieszanie wywołane tym faktem sprawiają, że jego córka znika mu z oczu na dłuższą chwilę. Dzielny i muskularny bohater rusza więc na poszukiwania młodej latorośli. W wykonaniu tego zadania pomagać będzie mu jego przyjaciel, a zarazem sąsiad, oraz zdobyte urządzenie umożliwiające mu manipulowanie grawitacją. To właśnie ten drobny gadżet znajduje się w centrum zainteresowania gracza. Czy wspomniałem już, że bez tego małego ustrojstwa "Inversion" byłoby właściwie "Gears of War" ?
Isaak Newton przewraca się w grobie
Urządzenie kontrolujące grawitację daje nam zupełnie nowe możliwości, jeżeli chodzi o starcia oparte na systemie barier. Wróg chowa się za osłoną i trzeba go wykurzyć? Czemu by go nie podnieść do góry, aby bezbronnie lewitował wystawiony na nasz atak? Jesteśmy otoczeni przez przeciwników w czasie walki wręcz? Wystarczy uderzyć w ziemię, aby wywołać grawitacyjną falę, która powali pobliskich oponentów. Brakuje osłony pozwalającej oflankować wroga? Czemu by nie przyciągnąć do siebie samochodu, a kiedy tenże zajmie się ogniem, rzucić nim w stanowiska podłych obcych? W końcu granaty mogą się przydać przy innej okazji. Opcji jest sporo i dodają one dużej dawki świeżości do gatunku „cover based shooter”. Musimy jednak uważać, bo w późniejszych etapach pojawiają się przeciwnicy, którzy także będą używać manipulatorów grawitacji, a to z kolei może niemile nas zaskoczyć.
Prosimy zapiąć pasy
Zniszczone miasto, w którym toczy się akcja, poza sztuczkami, jakie potrafi wyczyniać nasze małe cudeńko, cierpi także z powodu innych, o wiele większych i poważniejszych odchyleń grawitacyjnych. Przeciwnicy na suficie? Normalka. Spadający przez okna? W "Inversion" takie sytuacje są możliwe. Zdarza się, że nagle perspektywa znacząco się zmienia i ściana po naszej lewej staje się podłogą. Innym razem wrogowie znajdują w polu innej anomalii niż my i gdy rzucamy w ich stronę granat, zmienia on swój tor lotu. Na szczęście w takich wypadkach w celowaniu pomaga linia pokazująca nam, gdzie owa wybuchowa niespodzianka poleci. Nasuwa to kolejne skojarzenie z "Gears of War", ale o tym już dosyć.
Gra jest liniowa, ale pozostawia pewną swobodę
Co również jest interesujące w "Inversion", to dobrze zaimplementowany silnik fizyki Havoc. Autorzy chwalą się, że współtworzyli to narzędzie, dlatego też wyjątkowo sprawnie radzą sobie z jego wykorzystaniem w grze. Trzeba przyznać, że niektóre sytuacje, które potrafią wyniknąć dzięki zastosowaniu w rozgrywce praw fizyki, są miłe dla oka. Szczególne wrażenie zrobił na mnie budynek walący się wraz z naszymi postępami w usuwaniu kolejnych kolumn utrzymujących jego konstrukcję. Nie wyglądało to na proste skryptowanie. Jednak nie mamy się co łudzić, gra będzie jak najbardziej liniowa. Swobodne, sandboxowe zwiedzanie miasta oraz beztroska zabawa fizyką i grawitacją to wizja ciekawa, jednak niestety nie taką grą będzie "Inversion".
Czy naprawdę nie mógłbym odpuścić sobie tego akapitu, szefie? Przecież są screeny...
Grafika w grze prezentuje się całkiem nieźle. Co prawda, nie podobały mi się niektóre efekty, np. ogień wyglądał dosyć sztucznie,natomiast wybuchy czy wspomniana już fala grawitacyjna cieszyły zmysł wzroku. Freamrate często spadał, jednak developer zapewniał nas, że gra jest wciąż we wczesnej fazie produkcji i wszystko to zostanie poprawione przed premierą. Nie pokazano nam niestety multiplayera, który również znajdzie się w tym tytule. Sabre Interactive przykłada do niego podobno niemałą wagę i tryb sieciowy nie będzie traktowany po macoszemu.
Prawdopodobnie będzie warto kupić. Prawdopodobnie nie warto się jeszcze napalać.
Czy warto odkładać już pieniądze na "Inversion" ? Uważam, że wciąż istnieje kilka niewiadomych, jednak to, co zobaczyłem, wzbudziło moje zainteresowanie. Jeżeli developer dopnie wszystko na ostatni guzik, to będziemy mieć solidną produkcję. Szkoda jedynie, że fabuła znowu jest tak miałka, a dialogi drewniane. Kolejny element zerżnięty z "Gears of War"? Dosyć! Cut! Premiera w 2011.