TERA: The Exiled Realm of Arborea
Dodano dnia 15-09-2010 09:55
Niewiele dzieje się w gatunku MMO od czasów, gdy Blizzard wszedł na rynek sieciowych RPGów. Niepodzielnie rządzi World of Warcraft, odstawiając konkurencję tak daleko, że potrzeba teleskopu Hubble’a, aby ją zobaczyć. Jednak rynek jest tak ogromny, że nawet stosunkowo małym MMO, jak EVE Online czy Lineage udaje się utrzymać na rynku i zarabiać. Kawałek tego ogromnego tortu łasi obecnie mnóstwo firm, co zaowocowało wieloma projektami które mają obalić WoWa z tronu, na którym panuje niemal od 2005 roku. Moimi faworytami są aktualnie Guild Wars 2, Knights of the Old Republic, a od gamescomu 2010 również TERA, a.k.a. The Exiled Realm of Arborea, jak brzmi pełen tytuł.
Frogster to niemiecki developer znany do tej pory głównie z darmowego MMO Runes of Magic. W chwili obecnej przygotowuje poza kolejnym dodatkiem do RoM również Mythosa i TERĘ. Warto zaznaczyć, że ostatni wymieniony projekt jest zarazem jedynym, którego finansowanie oparte będzie na modelu płatnych subskrypcji. Za darmo, niestety czy stety, nie pogramy. Osobiście cieszę się z takiego obrotu spraw, bo skoro już gram w MMO to mogę wyłuskać z portfela te 50zł miesięcznie, żeby mieć pewność co do jakości gry, pomocy technicznej i dostawać częste aktualizacje.
Warto powiedzieć trochę o świecie, w którym dzieje się akcja gry i o gatunkach, jakie go zasiedlają. Pomimo tego, że w TERZE występuje aż sześć ras, Frogster nie zdecydował się na podzielenie ich na walczące ze sobą frakcje. Ludzie i wysokie elfy – nie ma sensu tłumaczyć. Amani – wyglądają jak połączenie barana z ogrem a zarazem są to wielcy, honorowi wojownicy, kiedyś zniewoleni przez gigantów. Castanici – demoniczna rasa, ceniąca sobie wolność i niezależność. Od siebie dodam, że żeńska wersja tej rasy prezentuje się naprawdę urodziwie kiedy biegnie, ponieważ mamy wtedy wspaniały widok na jej… walory. Baraka – potomkowie gigantów, zadający kłam stwierdzeniu, że duże znaczy głupie, stanową rasę niebywale inteligentną i ceniącą sobie retorykę. Popori - chyba najciekawszy wymysł designerów z Frogstera. Są to przerośnięte szopy, będące strażnikami natury. Wyglądają jak okrąglutkie pluszowe zabawki, potrafią być jednak zabójcze w walce. Wszystkie te gatunki zjednoczyły się w Sojuszu Valkyon i prowadzą obecnie pokojową egzystencję. Zagrożeniem okazują się być Argoni – metaliczne potwory pochodzące z podziemnego świata, która zagrażają istnieniu wszystkich zjednoczonych ras.
Klas postaci będzie osiem. Łucznik – walczący z dystansu, Berserker – „szałowy wojak”, Lancer – wojownik walczący defensywnie, zaopatrzony w lancę i tarczę, Mystic - magik czerpiący moc z sił natury, Priest –duchowny świętoszek, Slayer –klasa lubująca się w wielkich mieczach i wielkich pancerzach, Sorcerer –mag, bardzo wykwintny w uprawianiu swojej sztuki, Wojownik – w TERZE będzie on preferował szybkie ataki, będzie więc czymś w rodzaju rouge’a. Jak widzimy, kombinacji jest naprawdę sporo, a Frogster obiecuje odpowiednie zbalansowanie każdej kombinacji, tak aby klasy nawzajem się uzupełniały.
Po dwóch akapitach wstępu możemy wreszcie przejść do rzeczy, czyli do tego, co TERĘ wyróżnia spośród innych produkcji. Ciekawy lore, nawet jeżeli wyróżnia się oryginalnością na tle innych produkcji, to przecież nie wszystko. Bezsprzecznie największą innowacją jest system walki, który wnosi mnóstwo ruchu do gry. Koniec ze zwykłym zaznaczaniem przeciwników, czy automatycznym namierzaniem. W TERZE każdego przeciwnika zaznaczamy celownikiem niczym w shooterach i dopiero naciskamy przycisk. Każde pudło to stracony czas, no i przewaga dla wroga. To samo tyczy się uzdrawiania naszych kompanów, rzucania hexów, czarów obszarowych, itd. Wszystko musimy namierzyć, koniec z graniem jedną ręką i z zamkniętymi oczami. Mało tego, wszystkie nasze akcje mają swój zasięg, więc jeżeli grając magiem namierzymy przeciwnika istnieje możliwość, że kula ognia do niego nie doleci. W TERZE każdy blok i unik musimy wykonywać ręcznie, koniec z decydowaniem o wyniku potyczki jedynie przez rzuty kostki w tle. Oczywiści statystyki nie znikną, przestaną po prostu być jedynym czynnikiem, który będzie decydował o naszym zwycięstwie bądź przegranej. O tym, jak dynamiczna jest walka, świadczy fakt, że w TERĘ będzie można grać na padzie. Niestety produkcja ta nie pojawi się na żadnej z konsol, a szkoda, bo to jest tytuł, który prawdopodobnie świetnie by się na sprzęcie Sony czy Microsoftu przyjął.
Warto powiedzieć kilka słów o przeciwnikach i walkach z nimi. Po pierwsze system kolizji sprawia, że tak nasze postaci, jak i przeciwnicy nie przenikają przez siebie z czasie walki, istnieje więc możliwość stworzenia odpowiednich formacji. Inaczej też wyglądają same potyczki. Widziałem walkę z mini-bossem, który co chwila skakał wykonując swój atak specjalny, a gracz musiał się wtedy odsunąć, jeżeli chciał uniknąć fali uderzeniowej. Podobnie musimy reagować, gdy np. stwór się zamachnie, przygotowując do wyjątkowo silnego ciosu, czy zacznie rzucać czar obszarowy. Przeciwnicy specjalni są wielcy, trudni, wytrzymali, a walki z nimi trwają bardzo długo.
Ciekawostki szykują się także na innych polach. Interesujący jest system polityczny w TERZE. Gracze mogą na każdym serwerze zdobywać stanowiska, nazwijmy to, urzędnicze. Mamy więc możliwość zostania lordem danej prowincji, a nawet… królem całego obszaru! Taki zaszczyt wiąże się z profitami i obowiązkami. Musimy ustalać, jak będą spawnować się moby: jeżeli postanowimy, że na obszarach przeznaczonych dla graczy o wyższych levelach mobów będzie mniej, a expienie szybsze, ucierpią na tym słabsi gracze, którzy dopiero swoją przygodę zaczynają. Wszystko sprowadza się więc do znalezienia złotego środka. Oczywiście król czy lord będzie miał również inne obowiązki, jednak ta praca będzie procentować. Jak przystało na pana i władcę, będziemy mogli ustalać podatki. Oznacza to, że z każdego grosza, jaki wypadnie ze stworków, nasza postać będzie dostawać ustalony procent. Wyższe podatki równają się niższemu poparciu graczowej braci, niższe podatki – mniejszym dochodom w kieszeni. Niektóre stołki będziemy mogli obsadzać, kiedy udowodnimy, że jesteśmy najsilniejsi - czytaj zdobędziemy władzę mieczem. W większości, jak na przykład w wypadku króla, decydować będą demokratyczne wybory. Oznacza to, że będziemy rozliczani z naszych czynów, jak również musimy dbać ciągle o nasz elektorat. Wizja prowadzenia w grze kampanii wyborczych jest intrygująca, czyż nie?
Równie ciekawie rozwiązano aspekt gospodarczy gry. W TERZE istnieć będzie rynek nieruchomości. W innych MMO guild house’y, czyli siedziby gildii zrzeszających graczy mają swoje siedziby w przestrzeni niedostępnej i niewidocznej dla przeciętnych graczy, czyli są instancjonowane. W grze Frogstera zasada będzie inna. Przechadzając się ulicami miasta, będziemy mieli możliwość zobaczenia kamienic, w których znajdować będą się siedziby gildii. Każda gildia będzie miała oczywiście swój własny szyld przed wejściem, a wartość nieruchomości będzie zależeć od jej wielkości i umiejscowienia. Oczywiście lokal możemy odsprzedać, jeżeli będziemy chcieli np. planować zakup większej siedziby. Twórcy zapewniają, że miejsca wystarczy na długo, a w ostateczności będą instancjonować już istniejące przestrzenie, czyli przez jedne drzwi będzie można wejść do dwóch różnych gild house’ów.
Osobny akapit warto poświęcić oprawie, która jest wręcz wspaniała. Przyzwyczajeni jesteśmy do tego, że gry RPG, a MMORPG w szczególności, muszą wyglądać słabo, a wizualna mogą być wręcz symboliczne. Natomiast TERA jest tego dokładnym zaprzeczeniem. Bardzo dokładne są tekstury, modele postaci i otoczenia. Wrażenie robią piękne efekty czarów, czy zjawisk pogodowych, które w połączeniu z oryginalnym designem tworzą mieszankę, która rozmiękczyła mój zmysł wzroku. Zwraca uwagę także świetna animacja bohaterów oraz przeciwników. Nie odczuwamy, że gramy w MMO, bardziej zdaje się to być bardzo ładny slasher ze stajni jednego z dużych wydawców.
TERA niesłychanie mnie zaintrygowała. Mam nadzieję, że gra okaże się tak dobra, jak się zapowiada i odciągnie nieco zmęczonych już klasyczną formułą graczy od niepokonanego do tej pory WoWa. Mnóstwo świeżych pomysłów musi się jedynie spotkać z równie dobrym wykonaniem, aby dać grę, na którą już chyba wszyscy dawno czekamy. Produkcja Frogstera ma szansę wnieść świeży powiew do gatunku MMO, rewolucjonizując walkę i wprowadzając inne ciekawe elementy do tej pory niespotykane. Brawo dla Frogstera za podjęcie się tworzenia tak ambitnej gry! Czekajmy teraz tylko na bardziej sprecyzowaną datę premiery, ponieważ 2011 to wciąż bardzo szerokie pojęcie.