Soul Calibur V
Dodano dnia 26-11-2011 23:04
Oglądając pierwsze zwiastuny kolejnej odsłony "Soulcalibura" nie mogłem oprzeć się wrażeniu, że Namco próbuje wcisnąć graczom coś, co równie dobrze mogłoby być większym DLC do czwartej odsłony serii. Kilka nowych postaci, zmienione areny... i w zasadzie tyle, całość wyglądała bliźniaczo podobnie do poprzedniej odsłony. Na szczęście wraz z pojawieniem się nowych materiałów pierwotne obawy zaczęły zdawać się bezpodstawne. Bo o ile graficznie szósta (to nie błąd!) odsłona sagi o Klindze i Ostrzu Dusz faktycznie oferuje jedynie kosmetyczne modyfikacje, tak zmiany dosięgły tego, co najważniejsze - rozgrywki.
Transcending history and the world, a tale of souls and swords - eternally retold.
Akcja “piątki" rozgrywa się siedemnaście lat po wydarzeniach z “czwórki". Choć Siegfriedowi ostatecznie udało się zwyciężyć złe ostrze, to jego esencja zdołała przetrwać i ponownie rzuca zły cień na średniowieczny świat fantasy. Tym razem to nie długowłosy rycerz będzie głównym bohaterem historii - tę rolę przejmie rodzeństwo Patrokloss i Pyrhha, kilkunastoletnie potomstwo dobrze znanej fanom serii Sophitii. Niemal dwudziestoletni time skip stał się okazją, by dokonać dość znaczących zmian w obsadzie produkcji, choć nie ma co ukrywać, że większość "nowych" postaci to po prostu starzy znajomi z nowym wyglądem. Tym są wspomniani Patrokloos i Pyrhha którymi grać się będzie tak jak wcześniej Cassandrą i Sophitią, podobnie będzie z Natsu mającą ruchy bliźniaczo podobne do tych, jakich używała Taki. Identycznie ma się sprawa z niejakim Xibą (nowy Kilik) oraz Yan Leixia (ona z kolei zastąpi Xianghua'e). Kilka postaci nie zostało jeszcze ujawnionych, więc zapewne znajdzie się więcej nowych-starych bohaterów.
Jeśli chodzi o bohaterów, którzy na pewno powrócą, to na razie ujawniono Siegfrieda, Nightmare'a, Cevantesa, Ivy, Hilde, Maxiego, Mitsurugiego, Tire, Voldo, Astarotha, Raphaela, Lizardmana i Yoshimitsu. Jak widać Namco podeszło do wymiany obsady jednak ostrożnie i postanowiło sporo bohaterów zatrzymać.
Z zupełnie nowych postaci znamy póki co raptem troje bohaterów. Pierwszym jest niejaki Zwei, w walce wspomagający się lewitującym u jego boku wilkopodobnym duchem. Kolejną nową bohaterką jest Viola, czarodziejka, której podstawową bronią są unoszące się wokół niej magiczne kule. Prawdziwym hitem jest jednak trzeci "świeżak". Zgodnie z tradycją serii, również w "Soulcaliburze V" gościnnie pojawi się postać z zupełnie innego uniwersum. Tym razem będzie to nie kto inny, a sam... Ezio Auditore da Firenze, mistrz zabójców ze słynnej serii Assassin's Creed! Trzeba przyznać, że wybór naprawdę udany i całkiem nieźle pasujący do świata fantasy wykreowanego przez programistów z Namco.
Chosen by history, a man becomes a warrior. Engraved into history, a warrior becomes a hero.
Najważniejsze zmiany dotkną jednak tego, co najważniejsze - czyli samej walki. Po pierwsze, zrezygnowano z Critical Finishes, które teoretycznie pozwalały wyprowadzić atak zabijający przeciwnika bez względu na jego pozostałą liczbę życia. Ataki te w praktyce wymagały jednak tyle zachodu, że ich skuteczne wyprowadzenie możliwe było w zasadzie wyłącznie przeciwko totalnym żółtodziobom. Zniknie również Soul Gauge, elementy zbroi wciąż będą się rozpadać, ale nie będzie to już sygnalizowane za pomocą ikon. Pojawi się natomiast klasyczny "pasek specjali", którego naładowanie umożliwi wykonywanie znacznie potężniejszych i bardzo efekciarskich ataków.
Pojawić się też mają uskoki na boki, czyli dynamiczniejsza forma dotychczasowego obchodzenia przeciwnika. Pojawią się zupełnie nowe opcje zaawansowanej obrony. Guard Impact wykonywać się teraz będzie przytrzymując równocześnie wszystkie trzy przyciski ataku, będzie on też skuteczny na każdy rodzaj ataku, niezależnie od jego wysokości oraz tego czy jest on nieblokowany. Oczywiście nic za darmo - każdorazowe użycie tej techniki będzie zużywało pasek ataków specjalnych.
Do gry zawita mechanizm zwany Just Guard. Jeśli wciśniemy przycisk obrony dokładnie w momencie ataku przeciwnika, otrzymamy możliwość wykonania natychmiastowego kontrataku. Czyli będzie to taki wcześniejszy Guard Impact, tyle że złe wyczucie czasu nie narazi nas na oberwanie, a po prostu sprawi, że wykonamy zwyczajną obronę.
Ponadto wyrzucenie przeciwnika z ringu nie będzie już jednoznaczne z wygraniem walki - niektóre areny mają być wielopoziomowe i po wypadnięciu z jednego piętra, walka będzie kontynuowana na niższym. Choć zmiany mogą się wydawać drobne, to dla kogoś, kto z serią spędził już dobrych kilkadziesiąt, jeśli nie kilkaset godzin, zapowiadają konieczność zmiany podejścia do rozgrywki. Powiew świeżości może się tu naprawdę przydać.
The legend will never die!
Niestety, wciąż nic nie wiadomo o trybach rozgrywki, jakie pojawią się w grze. Mam szczerą nadzieję, że tryby dla pojedynczego gracza będą lepsze niż w "czwórce", która pod tym względem stanowiła krok wstecz w stosunku do poprzednich odsłon. O multiplayer raczej nie ma co się martwić - obecność rozgrywki przez Internet i versusa jest raczej pewnikiem. W sferze wizualnej nie doczekamy się wielu zmian, póki co gra w zasadzie wygląda identycznie jak czwórka. Co bynajmniej nie jest wadą, bo "Soulcalibur IV" wciąż prezentuje się świetnie. Nie podoba mi się jedynie redesign niektórych postaci - taki Siegfried i Rafael wyglądają znacznie gorzej. Ale to już kwestia gustów, a o tych się ponoć nie dyskutuje.
Jestem przekonany, że "Soulcalibur V" będzie kolejną udaną odsłoną serii. Mam tylko wątpliwości czy to wystarczy, by rzucić rękawicę fenomenalnemu i wciąż bezkonkurencyjnemu w gatunku "Mortal Kombat". Zmiany docenią starzy fani serii, ale dla osób nie grających dotąd w żadną z odsłon mogą być one zbyt mało widoczne, by do siebie skusić.