Metroid Fusion
Dodano dnia 02-02-2007 11:11
Seria Metroid. Jedna z legend Nintendo, sięgająca korzeniami do tak starej konsoli, jaką jest NES. Teraz mamy styczność z do tej pory najnowszą (pod względem chronologicznym) częścią - czy taki etap czasowy, jaki dzieli Metroida, a Metroid Fusion nie zaszkodził wizerunkowi serii? Zaraz się przekonacie. Ale najpierw - "osochodzi". Samus Aran (główna BOHATERKA - tak, Samus jest kobietą) zostaje po raz kolejny wysłana na planetę SR388, jako ochronę dla naukowców, którzy wybrali się tam z misją badawczą. W czasie tej wycieczki, Samus zostaje zaatakowana przez formę życia, której nigdy wcześniej nie spotkała. Ten z pozoru zwyczajny atak niemalże spowodował jej śmierć. Tylko dzięki odpowiedniemu serum z ostatniego Metroida zawdzięcza swoje życie. Jednak, nie ma róży bez kolców. Przez formę życia, która ją zaatakowała (nazwana została przez naukowców "X"), straciła prawie cały pancerz, a więc także możliwości, jakie dawał (typowy zabieg twórców, gdy robią sequela - bohater obrywa i nie ma 95% umiejętności, które odzyskuje w ciągu gry). Samus otrzymuje kolejną misję, udaję się więc na stację badawczą... Dość przynudzania. W tym momencie odzyskujemy kontrolę nad naszą bohaterką. Pierwsze, co rzuca się w oczy po paru minutach grania, to grafika. Bardzo ładne, szczegółowe, acz nie rozpraszające tła, nadają rozgrywce specyficzny klimat. Niestety, kontrastuje to trochę z naszą bohaterką, która jest po prostu brzydka (pod względem graficznym!). Za to przeciwnicy, efekty... cud i "mjut"! Zresztą są screeny i można samemu popatrzeć. Szczególnie okazale prezentują się bossowie, których spotykamy co jakiś czas (a o nich za chwilę...). Warto wspomnieć o umiejętnościach, jakie posiada (i zdobywa w trakcie gry) Samus. Na początku oczywiście mamy "skromny" wachlarz - bieganie, skakanie, chwytanie się krawędzi, strzelanie po ukosie (cieszy zwłaszcza fakt, że możemy strzelać nie tylko w kierunku góra-skos, lecz także na dół), odbijanie się od ścian (choć za bardzo się to nam nie przyda, a wykonywanie tej techniki to masochizm). Z czasem zyskamy takie umiejętności, jak ładowanie swojego lasera by wystrzelić potężniejszy promień energii, zwijanie się w tzw. "kulkę" (ang. morph ball/jap. maru mari - jest o tyle śmieszniejsze, że ciężko to przełożyć na angielski - dosłownie znaczy to "być przemienionym w kulę) dzięki której dostaniemy się do różnych zakamarków stacji, których normalnie nie bylibyśmy w stanie zwiedzić, rozstawiania bomb itd. Ciekawą rzeczą jest fakt, że możemy te techniki łączyć - przykładowo, po zwinięciu się w kulkę, a następnie wybuchu wcześniej ulokowanej pod nami bomby, ta wyrzuci nas w powietrze - taka symulacja skoku. A jak zdobywamy umiejętności? Otóż, poprzez pokonywanie bossow oraz ściąganie odpowiednich broni przez Data Room (jednak przeważa pierwszy sposób). Czy odbywa się to tak, jak choćby w Metroid Zero Mission, gdzie po pokonaniu bossa/znalezieniu odpowiedniego Chozo (których w MF znajdziemy aż... dwa) zostaje takie "cuś" i po jego podniesieniu mamy nową umiejętność? Otóż nie - w tej grze, zostało to rozwiązane inaczej: każde praktycznie stworzenie na całej stacji jest zainfekowane przez X. Jednak, dzięki serum z Metroida, Samus potrafi wchłaniać X i w zależności od tego, jakie X wchłonęliśmy, mamy inny efekt. W grze spotykamy 4 różne rodzaje: żółte, regenerujące energię, zielone, które z kolei dodają nam parę rakietek do naszego arsenału, niebieskie - na początku ranią, ale poprzez "ewolucję" naszego bohatera w późniejszym etapie gry, możemy nieco się uzdrowić. Te X, poza niebieskim występują po zabiciu każdego wroga. Celowo zostawiłem czwarty rodzaj na koniec, gdyż te X dodają nam nowe umiejętności, ale występują tylko po zabiciu bossa. Właśnie, oprócz tego, że są ładne i że dzięki nim dostajemy nowe umiejętności, nie wiecie nic o bossach. (Nie)Stety, na prawie każdego bossa trzeba mieć odpowiednią taktykę (i dużo rakiet), co sprawia, że gra staje się ciekawsza/bardziej denerwująca. Dlaczego to zdanie napisałem tak, że można je interpretować dowolnie? Otóż, o ile taki Serris jest łatwy do zniszczenia i w podobnej "tonacji" utrzymani są inni bossowie... to jest dwóch, którzy doprowadzają człowieka do szału. Mowa tu o Yakuzie (taki wielki pająk, chwyci, podnosi do góry i spada, powtórzy to 3 razy i jesteś owned) oraz Nightmare (tak, prawdziwy koszmar - jak nie zginiesz, gdy zwiększy grawitację, to stanie się to, gdy będzie próbował na ciebie wlecieć - a duży jest cholernie). Bez przesady - albo poziom jest niewyważony (bo 2 ostatni bossowie w tej grze to przy nich "bółga z masuem") albo to mi brak umiejętności manualnych, bo łącznie startowałem do tych dwóch bossów jakieś 50 razy! Patrząc na to, co dotąd napisałem, pomyśleliście zapewnie - przecież to kolejna strzelanka, jakich wiele na rynku - co niby takiego w niej jest? Otóż, gra ma niesamowity wręcz klimat osamotnienia - bo w końcu jesteśmy zdani tylko na siebie oraz jesteśmy ścigani przez... a zresztą, nie będę psuł tej niespodzianki, bo jest spora. Mogę tylko dać cytat hasła reklamowego tej gry - "Evil has a new face. This time, it's your own". Zresztą - jak tu się nie przestraszyć, kiedy idziemy spokojnie korytarzem, a tu nagle... JEBUDU! Na tle szybo przemyka cień jakiego stwora... Muszę przyznać, że w tym momencie aż podskoczyłem... a takich sytuacji jest więcej. Dużo więcej. Udźwiękowienie stoi na bardzo wysokim poziomie. W muzyce możemy doszukać się brzdąkania z poprzednich części metroida, co jest ogromnym plusem. Dźwięki są bardzo dobre (wkurzają jednak odgłosy ryków niektórych bossów - szczególnie jeśli gramy z mocno zgłośnionym dźwiękiem), nie jest jednak tak, jak w Super Metroid - ba, jest o wiele lepiej! Muzyka jest dopasowana do klimatu, mamy kawałki spokojne, poprzez wiejące grozą aż do szybkich kawałków w stylu techno. Niestety, nie obyło się bez minusów. Gra jest dość liniowa (przez to, że teraz otrzymujemy rozkazy - we wcześniejszych częściach także był wyznaczany cel na mapce, ale dobrze znając okolice gry, można było pominąć co niektóre "niezbędne" umiejętności, czy nawet bossów), przez co psuje nam jedną z konkurencji do których metroid nadaje się wręcz świetnie - speedrunning (celem speedrunningu jest przejście gry w możliwie jak najkrótszym czasie, wykorzystując różne triki oraz bugi w grze). Nie mamy też możliwości użycia Power Bomb jako źródła regeneracji, czy możliwości wyłączenia niektórych umiejętności (jak było w Super Metroid). Poza tym, sztuczna inteligencja bossów czasami razi (walka z Charge Core-X... wystarczy, że odpowiednio stanie się na platformie, a ta już nie upuści nam krwi, za to my jej - owszem). Czasami zauważalne są też bugi graficzne. Pomimo minusów, gra jest naprawdę godna uwagi - jednak grając na emulatorze tracimy jakieś 90% klimatu. Samą, używaną grę dostaniemy już za jakieś 30 - 40 zł, a gameboya maksymalnie za 120 kapsli. Tak więc, zaoszczędź trochę kasy na kokakolach/browarkach etc. , pędź na allegro/ebaya, zakup małe "conieco" i graj, bo warto. Jako dodatkową rekomendację może posłużyć fakt, że przeszedłem tą grę jakieś 10 razy, a czasami lubię sobie jeszcze raz odpalić ;]
Plusy
Minusy
Marcin |
Zalewski |
"dopelfish" |
Brak obrazów powiązanych z tą grą.