Luigi's Mansion
Dodano dnia 02-02-2007 15:32
|||WstępniakWielki, wręcz ogromny dwór, pełen najróżniejszych dziwadeł. Bohater, który sądził, że będzie w nim bezpiecznie. Przyjaciel bohatera, który zaginął tam w tajemniczych okolicznościach. Kojarzycie? Nie, to nie Resident Evil. To Luigi's Mansion.|||O rly? How so?Zdenerwowanych uspokajam, nie - Nintendo nie zrobiło kalki RE z Luigim w roli głównej. Owszem, są tu pewne rozwiązania zapożyczone od tego survival-horroru, ale może zacznę od początku.Luigi dostaje list, w którym okazuje się, że wygrał duuży, okazały dwór! Tja, też bym się cieszył. Sprawa jednak śmierdzi, ponieważ nasz Lucjan w żadnym konkursie udziału nie brał. Z tego właśnie powodu Mario idzie obcykać sprawę pierwszy. Ponieważ długo go nie było, zaniepokojony Luigi sam wyruszył do dworu. Na miejscu okazało się, że cała ta sprawa została zaaranżowana przez bandę duchów, a tych, jak wiadomo, zdzielić po prostu czymś ciężkim nie można. Z pomocą przychodzi nam Profesor E. Gadd, specjalista od walki z duchami. Dzięki niemu Luigi, wraz z urządzeniem zwanym Poltergust 3000, wyrusza na pomoc bratu. Tyle, że owe urządzenie to po prostu... odkurzacz.Fabuła wieje idiotyzmem niczym w grze o 102 kropkowanych kundlach, czyż nie? Jednak, jak to w grach Nintendo bywa, nie ona jest tu najważniejsza (kto by brał na serio opowieść o hydrauliku, który ratuje księżniczkę w królestwie pełnym gadających grzybów?). Ów odkurzacz wspomniany wcześniej to nasza jedyna, niezastąpiona wręcz broń, której pozazdrościłaby niejedna kura domowa ze Śląska, a i w telezakupach Mango się takiego nie dostanie. Otóż, za pomocą naszego Poltergusta możemy wsysać duchy, co pozwoli nam obronić się, lub zdobyć jakże potrzebce klucze. Nie oznacza to jednak, że latamy tu i tam, wsysając co popadnie, o nie! Tu musimy zastosować pewną taktykę. Za pomocą latarki Luigiego wpierw "ogłuszamy" zjawę, a potem używamy maszynki każdej porządnej pani domu. Trzeba to też zrobić w odpowiednim momencie, inaczej duch nam zwieje.I tu właściwie rozpoczyna się cała zabawa! Duch wije się na wszystkie strony, próbując nam uciec, a my nie możemy mu na to pozwolić, trzymając gałkę C w przeciwną stronę uciekania zjawy. Może suchy opis niewiele może przekazać o całym "akcie" (:p), ale w praniu sprawdza się to naprawdę fajnie. Sam odkurzacz na długo nam nie starczy, więc wypadałoby się rozejrzeć za ulepszeniami. Tych są trzy, wszystkie oparte na żywiołach (lód, woda, ogień). Te zaś są imo dodane na siłę, bowiem korzystamy z nich naprawdę rzadko. A szkoda, gdyż chodzenie z odkurzaczem zionącym ogniem jest - pomimo brzmienia - fajne ;]Nie tylko Poltergust 3000 pomoże nam w poszukiwaniach. Od nawiedzonego profesorka dostajemy również urządzonko zwane "Game Boy Horror", które służy nam na wiele sposobów. Raz jest to wideotelefon, raz mapka, a jeszcze innym razem pozwala sprawdzić, co myślą duchy. Ogólnie - kieszonkowy niezbędnik każdego superbohatera, wsysającego odkurzaczem cytoplazmy.Z powyższych zdań może wynikać, że gra z Luigim to kolejna platformówka z serii "znajdź i uratuj". Otóż nie, nie jest to w żadnym wypadku platformówka! Bardziej to już gra logiczna z elementami platformowymi. Cała zabawa sprowadza się do jednego schematu: znajdź ducha, wessij go (czy pisałem już, że w tej grze zamiast słowa "suck" jest słowo "vaccum", czyli "odkurzać"? Jakaś cenzura obyczajowa?), zbierz klucz, powtórz parę razy, pokonaj bossa, zbierz kolejny klucz, którym odblokujesz drzwi prowadzące do innej części dworu... Nie jest to złe, ale przydałoby się więcej akcji w stylu "pront wysiat, ić włonczyć bespiecznik", co nadałoby dynamiki tej grze. Właśnie, co do dynamiki, to twórcy nie dali wręcz podstawowej umiejętności braci makaroniarzy: nie można SKAKAĆ! Ja wiem, że to dwór i że sufity są niezbyt wysokie, ale przydałaby się taka możliwość. Może wyzbyłbym się wrażenia, że łażę po naleśniku (jedyna możliwość pójścia w górę to schody).|||Uszo i oczoocenaLuigi był tytułem startowym GC, więc fajerwerków graficznych nie należy się spodziewać. Jest jednak mimo wszystko dość ładnie, grafika nie odstrasza, choć parę rzeczy mogliby dopieścić (tekstury ścian, woda). Wygląd duchów jest w porządku: raz walczymy z gigantycznym duchem-niemowlakiem w jego łóżeczku (sic!), raz jest to grubas w hawajskiej koszulce, a innym razem duch-kobieta, grająca na pianinie motywy z NES'owych Marianów. Do animacji nie mam większych zastrzeżeń, wszystko jest w porządku. Dźwięki są dobrze dobrane, muzyka - mamy jej niewiele, ale główny motyw (w zależności od tego, gdzie się znajdujemy, jest on albo zwykłym BGM'em, albo jest pogwizdywany lub "jęczony" ze strachu przez Lucjana) wpada w ucho i parę razy przyłapałem się na jego pogwizdywaniu ;p Tu nie mam większych zastrzeżeń. Chciałbym ich nie mieć przy reszcie gry....|||Końcowe farmazonyGra nie jest zła, ale do ideału jej daleko. Jest to jedna z tych pozycji, w którą można popykać w przerwie pomiędzy czyszczeniem klatki chomika, a myciem okien, dlatego też nie polecam nabywanie nowej kopii, a kupienie jej na allegro za kilka srebrników (swoją kopię dostałem za 25 zł). Jeśli szukasz gierki, w którą mógłbyś pograć parę minut przed szkołą, bierz Luigi's Mansion. Jeśli zaś szukasz pełnej ewolucji gry platformowej, to radzę kupić produkt firmowany bratem głównego bohatera tej gry - Super Mario Sunshine.Ps. Długość owej recenzji jest proporcjonalna do długości gry (Volf, zapchaj to screenami, 'kay? :*). Ponadto, ocena, którą wystawiłem tej grze (6) mogłaby być krzywdząca dla Metroid Prime'a, toteż podwyższam mu ocenę do 8/10. That's all, folks.
Plusy
Minusy
Marcin |
Zalewski |
"dopelfish" |
Brak obrazów powiązanych z tą grą.