Super Smash Bros. Melee
Dodano dnia 02-02-2007 11:54
_Wsempniag Pierwszy Super Smash Bros. na Nintendo 64 był genialny w każdym calu. Wykonanie, pomysł (samym dopalaczem do zagrania była możliwość obicia gęby/ryja pikaczu :D) i ogólna miodność w trybie multi sprawiła, że tę grę ciężko było zapomnieć. Pomimo, że zacząłem grać w nią 4 lata temu, nadal włączam sobie i kumplom, gdyż jest ona ponadczasowa......a raczej była, dopóki w moje ronce nie wpadła najnowsza odsłona na GameCube'a.Przed zagraniem w mojej głowie kłębiło się wiele myśli... jak choćby czy sterowanie gałką wyjdzie grze na dobre? A co jeśli spartolili coś innego? Albo odbiorą najfajniejsze ataki [tu wstaw swoją ulubioną postać z wersji na N64] i zastąpią je kompletnie bezużytecznymi? Drżącymi rękoma umieściłem płytkę wewnątrz czarnego pudła (które wręcz krzyczało "I want YOU inside me!" O_o), z nutką wahania się nacisnąłem przycisk "POWER" i wyruszyłem w podróż przeciw własnym lękom (rany, to brzmi jak opowieść o drużynie actimela, or sth)._Wassup?Powitało mnie standardowe logo GameCube, jeszcze wybór wersji (50 lub 60 hZ) i mogłem obejrzeć już prerenderowane intro. To jest całkiem nieźle wykonane. Graficznie nie mam nic do zarzucenia (może poza nieco "plastikowym wyglądem rzeczy i postaci, nie biorących udziału w grze), dodatkowo w tle bangla niezła muzyczka. Całość jest do niej dopasowana i sprawia miłe wrażenie (pff, co ja gadam, intro ma takiego kopa, że obejrzałem je już jakieś 7 razy ;p).Później przywitało mnie logo. Raczej średnio wykonane (obracające się logo na tle graficznej paćki), więc pospiesznie nacisnąłem START. Przemierzając przez opcje menu (których jest całkiem sporo, więc na początku poczułem się zdezorientowany), odnalazłem stary, dobry tryb Classic. Na tym etapie interesowała mnie tylko jedna rzecz: nowe postacie. A tych jest całkiem sporo. Pierwsza to arcynemesis Mario, powód (prawie) wszystkich jego kłopotów: Bowser. Wielki, ciężki, posiadający... ehkm... nieco "nieświeży" oddech oraz jego ogromna siła mogą sprawiać wrażenie, że jest to postać idealna. Jednakże Bowser jest dosyć powolny, więc automatycznie inny gracz/cpu, grający szybszą postacią ma nad nim przewagę. Druga postać także pochodzi ze świata Mario - a jest to marzenie każdego no-lifeowego otaku/nerda z 4chana - Księżniczka Peach! Nie jest zbyt silna, ale swoje braki nadrabia szybkością, oraz dużymi - w porównaniu do innych postaci - możliwościami powrotu na pole bitwy (o czym za momencik). Pojawili się także dwaj Eskimosi, Nana i Popo - raczej nie znani za bardzo wśród kręgu młodszych graczy z tego powodu, że pojawili się dotąd tylko w jednej grze i to na NESa - Ice Climbers. Co ciekawe, podczas gry gramy OBIEMA postaciami (gramy Popo, a Naną steruje komputer, małpując nasze ruchy), imo ciekawe i nietuzinkowe rozwiązanie. Dołącza także Zelda i jej alter'ego - Sheik. Ta postać (tak, postać, w trakcie gry przeprowadzamy transformację Zelda <-> Sheik) wzajemnie się uzupełniają i efektywne obijanie buziuchny zależy od naszej właściwej decyzji co do wyboru zawodnika. Powraca też stara ferajna: hydraulik Mario, "bohater czasu" Link (z gier "Legend of Zelda"), chłopiec z mocami psychicznymi Ness (z gry Earthbound, nie wydanej w europie, ale istnieje jej fanowskie tłumaczenie - może kiedyś pokuszę się o recenzję), łowczyni nagród Samus (Metroid), obrońca systemu Lylat Fox (Starfox, Lylatwars), mała, różowa kulka Kirby (Kirby's Dream Land), kierowca w wyścigach F-Zero Capitan Falcon (F-Zero), smok Yoshi, który niegdyś zaopiekował się małym Mariem i pomógł odbić Luigiego (Yoshi's Island), ogromny goryl Doneky Kong (Donkey Kong Country) oraz doskonale wszystkim znany, znienawidzony szczur Pikachu (Pokemon). Oprócz tego cała masa postaci do odkrycia: Luigi (tym razem ma nieco inne możliwości niż jego brat), Jigglypuff (następny pokemon), Ganondorf (ten zły z Zeldy), Falco (jeden z kumpli Foxa), Dr. Mario (inne wdzianko dla Mario), Mewtwo (kolejny pokemon), Pichu (tak, zgadliście. Pokemon), Mr. Game & Watch ("patron" Game & Watchów, przenośnych konsol Nintendo sprzed ery Gameboya), Marth oraz Roy (szermierze, obaj pochodzą z serii "Fire Emblem") oraz Young Link (time paradox!). W zasadzie poza Mr. Game & Watchem, Marthem/Royem, Luigim oraz Jigglypuffem nowe postacie są dla picu; zmian albo wcale (Capt. Falcon a Ganondorf) lub są one niewielkie (Link a Young Link), jednak mają one w sobie to coś, co każe usiąść i kończyć grę wszystkimi, a jak nie, to w ryja. Czym prędzej wybrałem jedną z postaci i zagłębiłem się w rozgrywce. _Ale o co tu do cholery chodzi?!W zasadzie powinienem wyjaśnić to na początku. Super Smash Bros. Melee to NIE bijatyka. To bardziej dwuwymiarowy deathmatch z grafiką 3D. Nie mamy tu standardowo punktów HP (choć da się je ustawić w specjalnym trybie, co opiszę za minutkę), ani paska energii, a procenty. Każda postać zaczyna z zeroma procentami na koncie. Celem gry jest wyrzucenie przeciwnika z planszy, po uprzednim skopaniu mu tyłka. Gdy cios trafi, ofierze nabijane są procenty. Im więcej procentów, tym łatwiej wywalić danego delikwenta z planszy. I w zasadzie o to chodzi - tak komuś dokopać, aby się rozerwać. Nie oznacza to jednak, że postać stojącą na krawędzi możemy od tak skazać na zagładę, o nie! Każda postać może wykonać dodatkowy skok w powietrzu, a niektóre ataki także niosą naszą postać do góry. Nowością zaś jest "Smash Attack". Ponieważ rzucanie drugą postacią zostało nieco "okaleczone", te ciosy jednak wyrównują balans pomiędzy tymi dwoma. Czym w ogóle jest ten atak i co w nim takiego? Otóż jest on najlepszym wyborem, jeśli chcemy kogoś łatwo wyrzucić z planszy! W porównaniu z innymi, postać trzaśnięta Smasem leci hen, hen daleko lub wysoko na spotkanie nowej cywilizacji. Mało? To co powiecie na to, że każda postać może go dodatkowo ładować, co sprawia, że "KO'wanie" staje się jeszcze łatwiejsze?Dla tych, którym znudzi się tryb Classic, przygotowano drugi - Adventure. W nim to naszą wybraną postacią przemierzamy najpierw dwuwymiarowe poziomy, aby na ich końcu/w trakcie zmierzyć się z przeciwnikiem. Poziomy są dosyć ciekawie zaprojektowane, ale niestety - szybko się nudzą i jeśli chcemy odblokować wszystko, ich przejście wszystkimi postaciami staje się mniej przyjemne. Gdyby tylko leveli było więcej...Znacznie ciekawszym trybem jest Event Match. Tu wykonujemy określone zadania, często bez możliwości wybrania własnej postaci. Niektóre są trywialne, przykładowo walka z 3 przeciwnikami na grzbiecie pokemona, aby wygrać jego figurkę (o czym później), ale niektóre są naprawdę fajne (wykończ Capitana Falcona w mniej niż 7 sekund!) i sprawiają, że chce się do nich wracać. Dalej mamy opcję Stadium, która dzieli się na następujące:-Target Test: jak sama nazwa mówi, musimy tu rozwalić kilka(naście) tarcz. Każda postać ma swój indywidualny etap, ilość czasu mamy nieograniczoną (nie tak jak podczas gry w trybie Classic, gdzie ten bonus również występuje), a rozwalenie wszystkich celów wymaga od nas dokładnego opanowania postaci. Dobry trening, szczególnie jeśli mamy problemy z powrotem na pole walki i kontrą w takiej sytuacji.-Home Run Contest: tu zaś świetnie ćwiczy się "Smash Attack". Jedyną postacią, poza nami, jest Sandman - worek treningowy, a jedynym przedmiotem - kij bejzbolowy. Naszym celem jest najpierw obicie buziuchny naszemu worowi, a potem posłanie go jak najdalej. Poza ćwiczeniem Smash Attacku tryb ten nie przypadł mi zbytnio do gustu, może dlatego, że monotonny jest?-Multi-Man Melee: chyba najlepszy tryb spośród wszystkich dostępnych na Stadionie! Zostajemy zrzuceni na dość małą planszę, a naszymi przeciwnikami są modele postaci, tyle że w trybie "Wireframe" (nie pokryte teksturami), które są bardzo słabe, jednak atakuje cię ich sporo, czasem nawet 5 na raz. Możemy zagrać w 6 podtrybach: 10-Man Melee, 100-Man Melee w których to musimy powykańczać daną liczbę Wireframe'sów, 3-minute oraz 15-Minute Melee, gdzie musimy przetrwać określoną ilość czasu, Endless Melee - gramy, aż zginiemy, Cruel Melee - wyjątek od reguły, gdzie walczymy z naprawdę silnymi przeciwnikami (także, dopóki nie damy się pokonać).Z trybu 1-P Mode został mi jeszcze "Traning", czyli trening. Wybieramy postacie, miejsce do trenowania i wsio. Naszemu workowi treningowemu możemy wydawać odpowiednie polecenia, zależnie jaki element chcemy podszlifować. Dodatkowo mamy do ustawienia kupę opcji, takich jak prędkość rozgrywki (świetne do praktykowania dłuugich combosów), przedmioty na polu walki, ilość graczy komputerowych, ilość procentów, jaką mają mieć w danej chwili, a nawet ustawić sobie kamerę.Ufff. Mało? To przygotujcie się na Vs. Mode._Vs. Mode - skop tyłek kumplom, rodzinie, lub sam zostań skopany.Tu też mamy różne tryby do wyboru (zaskoczeni?!)-Melee - zwykła nawalanka pomiędzy przeciwnikami. Wybieramy naszego hero, planszę i wsio. Ciekawostką jest fakt, że im więcej gramy w ten tryb, tym więcej rzeczy odblokujemy przy okazji (najczęściej są to plansze, ale i zawodnicy również się trafiają). To właśnie ten tryb sprawił, że tak bardzo pokochałem zarówno tego Smash Brosa, jak i poprzedniego. Miazgun.-Tourament Melee - wariacja powyższego. Masz 10 chętnych do 2 padów? Nie szkodzi! Tournament Melee pozwoli ustawić ci rozgrywkę nawet do 64 graczy!-Custom Rules - tu ustawiamy zasady rozgrywki. Możemy ustawić, na jaki sposób chcemy grać (2 stare - na czas i na życia oraz jeden nowy - na pieniądze. Nie, nie, nie te prawdziwe. Podczas walki z przeciwnika, jak i z ciebie wypadają pieniądze. Im więcej zbierzemy, tym lepiej dla nas), limit czasowy, Handicap (w zależności od poziomu graczy można dać poszczególnym fory), Damage Ratio (ile % więcej/mniej postacie dostają za obrażenia), Item Switch (manipulowanie przedmiotami - ustawiamy częstość pojawiania się i ich rodzaj). Są też dodatkowe zasady (np. włączenie Friendly Fire, czy ile herosom ma ubywać punktów/żyć po samodestrukcji).-Special Melee - wow, tego się kompletnie nie spodziewałem. Jest to specjalny tryb, w którym wszystko jest... specjalne. Ale na poważnie - mamy tu 10 różnorodnych opcji rozgrywek: Camera Mode (gdzie możemy robić fotki naszych akcji - nie wiem, czy coś dalej można robić z tymi fotkami), Giant Melee (wszyscy są duzi - w polskiej wersji tryb zapewnie nazywałby się "Pij Mleko Melee"), Stamina Melee (gramy na HP!), Tiny Melee (wszyscy mają małego fiu... ehkm, są mali), Super Sudden Death (każdy startuje z 300%), Fixed Camera Mode (żadne tam Fixed, kamera obejmuje całą planszę, nie robi zbliżeń i oddaleń - co jest iście wqrwiające), Invisible Melee (każdy jest niewidzialny), Single Button Mode (wszystko, czego tu używamy to tylko przycisk A oraz gałka - ponoć to dobre dla początkujących, ale dla zaawansowanych choć trochę jest po prostu nudny) oraz Lighting Mode i Slo-Mo Melee (odpowiednio - zapi3rdzielamy z prędkością światła lub z prędkością żółwia - bynajmniej nie tego z bajki o zającu i żółwiu). Ten tryb jest świetny w połączeniu z Item Switch - w Internecie jest pełno scenariuszy do tych dwóch trybów, urozmaicających rozgrywkę).Jak więc widać, menu restauracja ma znakomite. A jak jest z jakością dań?_GameplayJak już wcześniej pisałem, grywalność jest zassana z progów nieskończonej zajedwabistości, więc o ile gra w singlu jest tylko "zaj3bista", to gra w trybie Vs. z żywym przeciwnikiem jest boska i przyprawi cię o niejedną erekcję. Ciężko opisać, jakie to uczucie, kiedy kolega mówi "podaję cię", a wychodzi na to, że dostaje w dupe i nie może się podnieść po sromotnej porażce. Lub walka badguyami z gier przeciw tym dobrym - kiedy takim Bowserem przygnieciesz Mario za pomocą jego gigantycznej skorupy, lub gdy naładujesz piąchę Ganondorfa i trafisz nią małego Linka, a ten poleci w kosmos, to poczujesz, że żyjesz.Prawdziwego kopa grze, niczym N20 samochodom dodają przedmioty. Zazwyczaj są to zapożyczenia z innych gier Nintendo (przykładowo ognisty kwiatek z Mario czy gwiazdkowa różdżka z Kirbiego, lub też ze sprzętu (Super Scope z Super Nintendo), lecz jest też sporo wymyślonych na potrzeby Smash Brosa - różne miny (bezcenne - gość idzie postacią, a tu nagle coś robi bum i wysyła go w kosmos. Jak ktoś, wcześniej nie grający w Smasha zawita w moje progi, potraktuje go tym i zrobię zdjęcie jego wyrazu twarzy), czy miecz świetlny (tak - można bawić się w Stare Warsy). Jest tego cała masa i często ratują one skórę. Lub też rozczarowują (rzucamy Pokeball, licząc, że to nasza szansa na przeżycie, a z niego wyskakuje ryba - jako, że wodnych etapów tu nie ma, to jest ona bezużyteczna). Koniec z tkwieniem w jednym miejscu! Teraz trzeba się ruszać, ponieważ praktycznie każdy poziom jest ruchomy, a niektóre aż do przesady (choćby Infinite Glacier, poziom Ice Climbersów). Czasem to denerwuje, czasem zaś świetnie urozmaica rozgrywkę i pozwala stworzyć wiele nowych sytuacji, czy taktyk.Za każdą walkę otrzymujemy monety, zaś za każde przejście gry - figurkę danej postaci. O trofeach wspominałem wcześniej, teraz opiszę je trochę bardziej dokładnie. A więc, podczas gry za walkę dostają się nam srebrniki. Te zaś możemy wrzucać do specjalnej maszyny, która losuje nam figurki. Co to nam daje? Otóż, do każdej figurki dołączony jest opis, a więc Smash Bros. to swoista, przeogromna wręcz encyklopedia na temat gier Nintendo i ich bohaterów! Oprócz przechodzenia gry i loterii mamy także inne sposoby zdobywania nieco rzadszych figurek (np. gdy mamy save na karcie z Pimkina, dostajemy figurkę Capt. Olimara, lub zdobywamy je, przechodząc odpowiednie poziomy w Event Match). Dodatkowo, za niektóre figurki otrzymujemy coś jeszcze (np. za figurkę Birdo dostałem nową planszę do gry), co sprawia, że tą opcją powinni zainteresować się nie tylko ci, którzy "chcą złapać je wszystkie"._Uszo i oczooecnaGrafika nie powala, ale też i nie zniechęca. Skończono całkowicie ze spriteami 2D (no, może poza trofeum Birdo i Ice Climbers), dzięki czemu nie rzuca się już Pokeballa z nutką obrzydzenia. Dodano cienie, polepszono oświetlenie, zaokrąglono postacie oraz dano im nowe tekstury. Ogólnie wszystko wygląda całkiem całkiem, choć gdzieniegdzie zdarzają się głupie babole (przenikanie się postaci i przedmiotów). Muzyka to majstersztyk dla tych, którzy znają gry Nintendo. Składa się ona prawie w całości z remixów gier Nintendo (fajne zwłaszcza są te od Dr. Mario i Yoshiego), trochę zapożyczeń (Rainbow Road z SM64, czy main theme z Fire Emblem). W zależności od tego z kim walczymy, lub gdzie się znajdujemy, raz słuchamy punk rocku, raz muzyki orkiestrowej, a jeszcze innym razem bajkowej, wręcz sielankowej i pozornie zupełnie nie pasującej do gry. Jednakże mix ten jest wyśmienity._Końcowe farmazony Definitywnie jedna z najlepszych gier wieloosobowych, jakie są na current-genach (pomijając oczywiście rozgrywkę internetową)! Mjut ścieka z monitora, musk zostaje naładowany czystą grywalnością, a delikwent zamienia się w bezwładne zombie, który powolnym, leniwym ruchem sięga po pada i mamrocze przeciągle "muszę... grać... w... smash... brooosaaaaa.....". Jedna z tych gier, które przebić może jej tylko własna kontynuacja - a ta już niedługo. Jeśli masz z kim grać, oraz nie żal ci kasy na choć jeden dodatkowy pad do konsli - bierz Smash Brosa. Nie ma takiej możliwości, byś się zawiódł.
Plusy
Minusy