Shrek SuperSlam
Dodano dnia 02-02-2007 11:23
Kiedy w 2001 roku na ekrany kin wchodził pierwszy Shrek jego twórcy zapewne nie spodziewali się, że stworzyli dzieło, które nie tylko przełamie stereotyp o animacjach komputerowych przeznaczonych wyłącznie dla dzieci, ale na dodatek rozpocznie erę kin zdominowanych przez animacje niby dla młodszych, a w rzeczywistości przeznaczonych dla dorosłych kinomanów. Mimo wielkiego sukcesu filmów, na rynku gier Shrek radził sobie znacznie gorzej. Spośród kilkunastu tytułów z logiem w postaci zielonego "S", jakie pojawiło się na każdej znanej konsoli i pecetach, tylko gra "Shrek 2" była na poziomie pozwalającym w nią grać, i do tego odczuwać z tego przyjemność. Niestety, jedynie na konsolach, bo w wersji pecetowej, podobnie jak przy Spider-Manie 2, gracze dostali prostą zręcznosciówkę dla kilkulatków, którą można było ukończyć w parę godzin. Shrek SuperSlam, jak twierdzi Activision, jest stuprocentową konwersją z konsol. Czy dzięki temu jest najlepszą grą o przygodach Shreka i S-ki na PC? Na początek może wyjaśnię o co chodzi dokładniej w grze. Jest to bijatyka dość podobna do znanej z konsol Nintendo serii Super Smash Bros. Czym różni się od przeciętnych bijatyk, jak choćby znanych pecetowcom starszych części Mortal Kombat czy Guilty Gear? Okazuje się, że naprawdę wieloma rzeczami - brakiem paska energii, interaktywnymi arenami, pełnym 3D, wreszcie, możliwością gry nawet do 4 graczy naraz. Ci, którzy choć raz mieli okazję zagrać w jakieś mordobicie, zapewne zastanawiają się, jak może wyglądać bijatyka bez paska energii. Otóż twórcy zastosowali dość ciekawy sposób naliczania punktów, którego nie spotkałem w żadnej grze od czasu wiekowych Simpsons Wrestling na psxa. Każda postać ma tzw. Slam Meter, który może naładować klepiąc swojego przeciwnika/przeciwników. Kiedy ów Slam Meter naładuje się do pełna, możemy wykonać super potężny, charakterystyczny dla każdej postaci cios. Np. Shrek puszcza ultra śmierdzącego bąka, Kot w butach ogłusza przeciwnika słodkimi oczkami itp. Właśnie za trafienie przeciwnika tym ciosem otrzymujemy punkt, a trafiony zawodnik punkt traci. Wprawni gracze mogą też próbować jednym slamem załatwić dwóch, albo nawet trzech przeciwników, co oczywiście jest odpowiednio lepiej premiowane. Po upływie dwóch minut gra zlicza punkty wszystkich postaci i zgadnijcie - tak, wygrywa ten, kto slamnął najwięcej razy przeciwników, samemu najskuteczniej unikając trafienia. Oczywiście, nie da się ukryć, główną zaletą gry i tym, co najbardziej wpłynie na jej popularność, jest wykorzystanie postaci z obu części Shreka. Autorzy stanęli na wysokości zadania i umieścili w grze wszystkie najważniejsze postacie, sporo bohaterów drugoplanowych oraz dodali kilka wymyślonych przez siebie, choć trzeba przyznać, doskonale pasujących do świata zaprezentowanego nam w obu Shrekach. Są więc znani i lubiani Shrek, Osioł, Kot w Butach, Fiona, jest też Książe z bajki, Pinokio czy Ciastek. Łącznie na początku gry do naszej dyspozycji oddanych zostaje dziesięciu bohaterów, a do drugich tylu dostęp uzyskamy w miarę naszych postępów w trybie Singleplayer. Właśnie, Singleplayer. Przyznam, że jak na produkcję stricte multiplayerową jest on całkiem rozbudowany. Poza standardowym tutejszym odpowiednikiem quick startu mamy do dyspozycji trening, tryb fabularny oraz tzw. Mega-Challenges. Tryb fabularny srodze mnie zawiódł, bo, mimo że śmieszny, to ukończyłem go w całości za pierwszym razem i w około godzinę. Na zdecydowanie dłużej starczają Mega-Challenges, w których to czeka na nas do wykonania kilkaset (nie przesadzam!) najróżniejszych zadań. Dzielą się one w zasadzie na trzy rodzaje. Pierwsze to Tournament, czyli seria walk z przeciwnikami, w których naszym zadaniem jest "slamnąć ich wszystkich". Dalej mamy challenges, w którym dostajemy bardzo różnorodne zadania - raz musimy załatwić 3 wrogów naraz, innym razem obronić naszego sojusznika, czasem nawet wystarczy wciskanie w odpowiednim momencie bloku. Ostatni typ zadań to bonus, zadania rozgrywane na specjalnie przygotowanych lokacjach, moim zdaniem najciekawszy tryb, bowiem mieszają się w nim różne gatunki gier - wyścigi czy platformówka. Trening nie wyróżnia się niczym specjalnym, ot uczy podstawowych zagrań i zasad gry. W multi mamy do wyboru zaledwie dwa tryby - zwykłą walkę na ustalonych przez gracza zasadach oraz King of the Hill, w którym dosłownie staramy się zostać królem wzgórza. Sprowadza się to do tego, że na bardzo śliskiej planszy próbujemy wejść na szczyt wzgórza i utrzymać się tam dłużej od przeciwnika. Za każdą sekundę na wzgórzu dostaje się 1 punkt, zwycięża ten kto zdobędzie 30 punktów. Tryb dość ciekawy, ale szkoda, że autorzy przygotowali do niego tylko jedną rundę. Za to tryb walki to zupełnie inna liga. Możemy grać drużynami lub każdy na każdego, do wyboru każda z odblokowanych wcześniej postaci oraz każda dostępna arena. Właśnie, areny. W grze jest ich szesnaście i podobnie jak przy postaciach, na początku można wybrać jedynie połowę z nich. Wszystkie zostały stworzone w konwencji bajkowej, lecz, co mnie zdziwiło, w większości nie naśladują lokacji znanych z kinowych seansów. Mimo to trzeba przyznać, że w rzadko której bijatyce można znaleźć tak rozbudowane i interaktywne areny. Na każdej można znaleźć bronie ułatwiające zniszczenie przeciwnika, często da się też wykorzystać elementy otoczenia i rzucać nimi w przeciwnika. Chociaż najwięcej satysfakcji sprawia zniszczenie fragmentu levelu slamniętym przeciwnikiem, co również jest możliwe. Grafika w grze jest prosta, ale za to miła dla oka. Postacie nie są wypełnione wieloma tysiącami polygonów, gra nie wykorzystuje najnowocześniejszych zdobyczy technologicznych, ale za to całość utrzymana jest w klimacie znanym z filmów i ma swój urok. Poza tym dzięki temu w grę bez najmniejszych problemów mogą zagrać także posiadacze słabszych komputerów (czyli na przykład ja :P). Za to dźwięk zasługuje na najwyższe noty. I nawet nie chodzi mi o to, że głosy postaciom użyczyli ci sami co w filmach aktorzy (ba, nawet co do tego pewny nie jestem, oglądałem tylko wersję z polskim dubbingiem, a do gry oczywiście jeśli już, to zaangażowano aktorów znanych z oryginalnej wersji językowej). Raczej mam na myśli ścieżkę dźwiękową, która, nie kopiując żadnego z filmowych utworów, doskonale pasuje do ironicznego i ośmieszającego różne produkcję charakteru tytułów ze Shrekiem, a zarazem zagrzewa do walki. Jest to jedna z lepszych ścieżek dźwiękowych, jakie miałem okazję usłyszeć w grach. A jak to wszystko się ma do przyjemności płynącej z gry? No cóż, niestety, z tym nie jest już tak wspaniale. Niby wszystko jest ok., ale im dłużej grałem, tym bardziej utwierdzałem się w przekonaniu, że najlepszą taktyką jest wbieganie w środek walki i walenie w kółko w przycisk szybkiego ataku, a po naładowaniu się slam metera zaatakowanie silnym. Niby każda postać na specyficzne ciosy, niby może atakować z powietrza, odbijać się od ścian, ale zazwyczaj na arenie panuje taki chaos, że próbowanie czegokolwiek ambitniejszego nie ma sensu. Gra się przyjemnie, ale gra miała dużo większy potencjał, wystarczyłoby trochę bardziej dopracować system walki. Poza tym tytuł ma jeszcze jedną sporą wadę, choć być może to była też wina mojego komputera. Otóż, mimo że posiadam 2 joypady i klawiaturę, gra w opcjach wykrywała tylko pady, zaś w samej grze dało się korzystać jedynie z klawiatury i jednego pada, co oznaczało że nie mogłem skonfigurować sterowania na klawiaturze i musiałem ograniczyć się do domyślnego, a dwa, w multiplayu na raz grać mogłem w najlepszym wypadku z jednym kolegą i dwoma komputerowymi przeciwnikami, a z doświadczenia wiem, że im więcej żywych graczy, tym większa zabawa. "Podsumowywując", Shrek SuperSlam to dobra gierka, która nie jedzie wyłącznie na dobrej licencji, a również daje coś od siebie. Poza tym warto na nią zwrócić uwagę z tego powodu, że reprezentuje gatunek praktycznie nieistniejący na pecetach.
Plusy
Minusy
Michał |
Grygorcewicz |
"Czarny_Wilk" |
Brak obrazów powiązanych z tą grą.