Tomb Raider: Legenda
Dodano dnia 02-02-2007 12:32
Nowy producent....Inna Lara! Po premierze Angel of Darkness w roku 2003 nastały ciężkie czasy dla Tomb Raidera i Core Design. Gra zbierała słabe oceny, a to spowodowało, że seria potrzebowała błyskawicznej reanimacji. Więc niedługo potem zapowiedziano kolejną odsłone cyklu, tym razem o tytule Legend. Gra została oddana w ręce innego producenta - Crystal Dynamics i spodziewano się powrotu do korzeni. Fabuła... Cóż, po Tomb Raiderze zawsze trzeba się spodziewać czegoś niezwykłego i niespodziewanego, tym razem tak nie jest, ale gra rehabilituje się inaczej, o czym potem. Fabuła gry nie jest zbyt innowacyjna (o dziwo), po prostu Lara ma rozwiązać legendę Króla Artura i miecza nazywanego "Excalibur", który ponoć ma potężną moc. Oczywiście nie myślcie, że miecz znajdziecie i koniec gry! Nie - miecz jest połamany i rozrzucony po wszystkich częściach globu - a my mamy te części poszukać. Bohaterka więc odwiedza kilka krajów w poszukiwaniu kolejnych części, by potem miecz złożyć do tzw. kupy i pokonać nim pewną istotę(o tym później). Prawda, że mało chwytliwe? Cóż, pomimo, że fabuła w fotel nie wgniata to jednak ma w sobie coś, co sprawia, że chce się grać i te kawałki miecza zdobywać. Może to wszystko dzięki różnorodnym terenom? Wszak odwiedzamy Boliwie, Peru, Japonie, Zachodnią Afrykę, Kazachstan, Anglię, Nepal - naprawdę jest co zwiedzać. Jednym słowem gra znowu jest momunetalna i krajobrazowa. GamePlay... Tu poczyniono znaczące zmiany - niekoniecznie na lepsze. Najgorzej wypada sterowanie - niestety, gra widać była tworzona z myślą o konsoli, dlatego też sterowanie jest takie, jakie jest. Jednym słowem da się pogubić na klawiaturze, co może czasem przykro się skończyć, aczkolwiek i tak poprawiono czas reakcji od naciśnięcia klawisza, co w AoD było wręcz frustrujące i czekało się spory ułamek sekundy. Niby mało, ale w takiej grze jednak ma to znaczenie. Jeżeli więc naprawdę chcemy odkrywać ruchy i możliwość Lary, niezbędny jest Pad. Kolejna rzecz, jaka uległa zmianie to ekwipunek Lary - tu też niestety jest gorzej. Szczegółowy przegląd plecaka Lary niestety znikł. Teraz mamy małe menu wklejone w HUD, z którego możemy wybrać: latarkę, apteczkę, broń, lornetkę - i to tyle, jest jeszcze sznurek z harpunem, ale on wybierany jest innym klawiszem.. Więc pytanie, co zmieniło się na lepsze? Na pewno praca kamery, która choć i tak idealnie nie pracuje, to i tak niebo lepiej niż w AoD. Kamera nie gubi za bardzo akcji, a jej swobodna praca pozwala się zorientować w sytuacji. Kolejna ciekawa rzecz to PDA - mobilny komputer, gdzie zapisywane są wszystkie notatki Lary oraz cele misji. Niby nic specjalnego, ale zawsze można znaleźć w nim coś interesującego. Poziom trudność jest żenująco łatwy, nawet grając w trybie Hard, trudności z przeciwnikami nie mamy. Atakują co prawda w grupach, ale bardzo chaotycznie, więc szybko ich odsyłamy do piekła. W grze zastosowano system checkpointów oraz zapisu w dowolnym momencie. Niestety, pomimo, że jest to dobre rozwiązanie, to czasem checkpointy są za często, a to ułatwia jeszcze bardziej grę. Gdzie są zagadki? Co to za system gry? O dziwo, zagadek prawie nie ma - bynajmniej takich, gdzie trzeba było myśleć 2 godziny zanim coś się postanowiło. Teraz jest parę banalnych zagadek, które wymagają jedynie uważnego rozejrzenia się, no i czasem akrobatycznych zdolność. System gry też został przemodelowany. Gra nigdy nie była rasową przygodówką, ale teraz przygodówką prawie w ogóle nie jest! W grze dużo jest strzelania oraz skakania rodem z Prince of Persia. Nie jest to złe, w sumie nawet bardzo ciekawe - bo zgrabne ciało Lary porusza się iście kocim ruchem :) Przyjaciółka Lary... W grze spotykamy przyjaciółkę Lary - Amandę Evert, która to kiedyś w wyprawie archeologicznej, na którą wybrała się z Larą, została przysypana głazami. Amadna przeżyła i chce się zemścić - zapanowała więc nad zjawą (która ją uratowała), o której już wspomniałem, a spotykamy ją w jednym z pierwszych leveli - gdzie wracamy pamięcią do przeszłości. Cóż, koleżanka ma prawo być oburzona, prawda? W końcu przyjaciółka zawiodła, pozostawiając ją na pastwe losu. Uzbrojenie i linka z harpunem... O uzbrojeniu nie będe mówił wiele, wszak za wiele go nie ma, żeby się rozpisywać. Do wyboru mamy: dwa pistolety ręczne, które towarzyszą Larze od początku serii, karabin M4 z lunetą optyczną, doskonała broń długo dystansowa, uderzająca długą serią w przeciwnika/ów, strzelbę świetnie spisującą się na krótkim dystansie (jeden strzał powala przeciwnika, w przypadku większej ich ilość, broń ma mniejszą skuteczność). Jest jeszcze granatnik - w sumie nie wiem, po co, bo tak naprawdę nigdy go nie używałem. Zdecydowanie bardziej przydatniejszą rzeczą niż broń, jest nasz sznurek z harpunem. Bez niego prawie nigdzie byśmy się nie dostali - a wykorzystujemy go bardzo często. Wreszcie, jak przeskoczyć nad przepaścią? Jak dostać się no wysoko położone miejsca? Tak! Nie broń nam w tym pomoże, a linka z harpunem. Gry zręcznościowe, jazda na motorze oraz bossowie... Podczas gry, od czasu do czasu uruchamia się taka zręcznościowa mini-gra, gdzie musimy wciskać jak najszybciej pojawiające się na ekranie kierunki (góra, dół, lewo, prawo) - niby nic trudnego, ale gdy się coś nie powiedzie, zawsze można zobaczyć efektowną śmierć Lary. Gierek jest kilka, wszystkie inne, ale założenie to samo. Pare razy też wsiadamy na motor - wszak zadanie dość trudne, bo sterowanie jest kiepskie, kamera niewygodnie skacze, a jeszcze przeciwnicy strzelają prosto w ciebie - dobrze, że jest system checkpointów, bo powtarzalibyśmy te poziomy w nieskończoność. I na koniec bossowie - którzy raz są trudniejsi, innym razem łatwiejsi. Cóż, przy bossach trzeba czasem kombinować, by połapać się, jak ich pokonać - dlatego zawsze raz trzeba zginąć. O dziwo ostatni boss nie jest wcale najtrudniejszy. Bossów jest pięciu - i wszyscy albo mają, albo chronią kolejnej części miecza. Oprawa AV... To zdecydowanie uczta dla oczów i uszów. Gra sygnowana jest znaczkiem nVidia i trzeba się zgodzić, że graficy dali z siebie wszystko. Krajobrazy są wspaniałe, postać Lary cudowna - doskonałe filtry zmiękczające obraz powodują złudzenie oglądania filmu. HDR - dzięki czemu widzimy wspaniała grę światła i cienia. Wysoka rozdzielczość tekstur - dzięki niej otoczenie jest bardzo szczegółowe. Po prostu wszystko wspaniale, acz ma to swoją cenę. Bo o ile nie chcemy podziwiać tych efektów, to kompa mocnego nie trzeba mieć, to jednak osoby, które stawiają na grafikę, muszą zaopatrzyć się w minimum - GF7800 albo Radeon X1800. Więc nasuwa się pytanie, czy nielepiej kupić X360? Owszem lepiej, bo w sumie konsola + monitor LCD to i tak niższy wydatek, niż high-endowe upgrade kompa. Poza tym rozdzielczość HD robi jednak swoje. Dźwięk też stoi na bardzo wysokim poziomie. Muzyka monumentalna i chaotyczna, odgłosy natury bardzo miłe (Szelest wody, spadające przedmioty, latające ptaki). Bronie brzmią w miarę realnie. Najlepiej wypadają głosy postaci, które czasem wypowiadają naprawdę ciekawe kwestie (I śmieszne). Podsumowanie... Będzie krótkie, ponieważ to, co miałem do napisania, napisałem w recenzji. Teraz trochę faktów na minus - gra jest niestety bardzo krótka, wystarczy nawet 12 godzin, by tytuł zaliczyć. Nawet poziom Hard i wyszukiwanie wszystkich sekretów nie wydłuża szczególnie gry. Gra niestety jest też dość liniowa, więc zazwyczaj nie możemy wybrać własnej drogi, a musimy iść tak, ja to sobie programiści zaplanowali. Na plus zaś - wrócił dom Lary, dzięki czemu jest co robić po ukończeniu gry - możemy np. szlifować triki, albo po prostu sobie biegać i szukać sekretów. Na pewno jest to dobre rozwiązanie. System checkpointów też jest dobrym rozwiązaniem - choć czasem były zbyt często, przez co gra jeszcze bardziej się upraszczała.Miłe wrażenie robi fizyka, oraz efekty specjalne. Woda, ogień, czy bullet-time robią piorunujące wrażenie. Efekt szmacianej lalki też jest bardzo dopracowany i choć do HL2 troszkę jednak brakuje, to wygląda to imponująco.Ogólnie rzecz biorąc produkt bardzo dobry, i nawet powiem, że jeden z najlepszych Tomb Raiderów - co ostatnio raczej się nie zdarzało.
Plusy
Minusy