Worms 3D
Dodano dnia 02-02-2007 21:21
Gwiazdka... okres szczególny dla każdego gracza. To właśnie wtedy macie najlepszą okazję, aby prosić starszych o nowy procesor, konsolę czy kolejną część GTA. Ja w tym roku po krótkim zastanowieniu postanowiłem wybłagać grę o robaczywej nazwie Worms 3D. O dziwo, teraz nie napiszę wcalę o zaletach gry, a nawet nie o jej wadach. Raczej o wadach mojego windowsa 98 (celowo z małej litery)! Nie wiem, co z nim jest nie tak, ale wiem tylko to, że skutecznie utrudnia mi on życie w każdej możliwej sytuacji. Właśnie dzięki niemu gra zawieszała się z częstotliwością 30 razy na godzinę, nie mogłem nic pisać na klawiaturze (przez co musiałem grać domyślną drużyna złożoną z domyślnych robaków), a na dodatek wszystkie filmiki zawarte w grze przestały się wyświetlać. Tak więc zamiast świetnie się bawić z kumplami, musiałem buszować po internecie, aż znalazłem patcha. Dzięki niemu gra przestała się zawieszać, mogłem również porządnie nazwać drużynę. Co do filmików to mam swoiste koło fortuny - raz się odtwarzają, a raz nie. No, ale dość już o problemach przyziemnych, przejdźmy do samej gry.Team 17 nie planowało robić jakiegoś przełomu. Bo po co zmieniać coś, co już jest niemal idealne? Samo przejście kultowej gry 2D w trzeci wymiar to nie lada coś, tym bardziej jeśli się weźmie pod uwagę tempo rozwoju serii (od Worms 2 do Worms World Party zmieniło się tylko kilka rzeczy).Na początku pojawia się menu główne. Mamy w nim do wyboru tryb single, multi, WORMNET oraz opcje. Ponieważ nie miałem za bardzo z kim grać w multi, więc przeszedłem do ekranu single. Mamy tam do wyboru cztery opcje: szybki start, trening, misje oraz próby. Szybki start to opcja dla tych, którzy nie mają zbyt dużo czasu. Klikasz i od razu zostajesz przeniesiony na pole bitwy w domyślnym ustawieniu uzbrojenia i opcji. Trening przyda się głównie nowicjuszom, choć weterani tez powinni tam zajrzeć z dwóch powodów. Po pierwsze, sterowanie bardzo się zmieniło ze względu na przejście do trzeciego wymiaru i można się z początku troszkę pogubić. Drugi powód jest taki, że przechodząc zadania treningowe możemy odblokować nowe plansze do gry. Trzecia opcja, czyli misje, to szereg różnorakich zadań począwszy od zniszczenia wrogich robali, poprzez zdobycie skrzynki z bronią, a na zlatywaniu z olbrzymiej fasoli kończąc. To w tym trybie możemy odblokować najwięcej dodatków. Warto również ukończyć misje choćby po to, aby zobaczyć filmiki wyświetlane po ich ukończeniu. Jest ich wiele i niektóre, pozornie identyczne, różnią się zakończeniami. Można wśród nich znaleźć takie perełki jak Neo-robala, Terry'ego Hulk Hogana w wersji robaczej, czy wojowniczą staruszkę ninja. Tryb prób składa się z zadań związanych z określonym typem broni. Są tu więc próby strzelby, super owcy, plecaka odrzutowego, a nawet spadochronu. Również tu powinniście szukać Deathmatchu. Jednak z początku w trybie tym nie znajdziecie za wiele. Aby mieć dostęp do wszystkich prób, trzeba trochę posiedzieć przy trybie misji. Multiplayer zawsze był najmocniejszą stroną gry. Tak jest i tym razem. Do walki mogą stanąć maksymalnie 4 drużyny złożone z od 1 do 6 robali. Co do wormneta, to chyba mam jakiegoś pecha, bo jeszcze w żadnej części gry nie udało mi się z nim połączyć. Grafika jest typowa dla serii, czyli bardzo kolorowa, choć to raczej złe określenie dla niektórych plansz stylizowanych na horrorowe czy wojenne. Robaki są ładnie animowane, od czasu do czasu wykonują różne śmieszne rzeczy. Mimo to odniosłem wrażenie, jakby były one smutne. Plansze są ciekawe, choć mogłyby być większe. Trochę brakuje mi jaskiń, ale nie jest to wada zmniejszająca przyjemność płynącą z gry. Bardzo spodobało mi się to, że niektóre plansze możemy w całości zniszczyć. Nie ma to jak zniszczyć od spodu kładkę, na której znajduje się wróg :) Niestety, engine na którym stworzona jest gra, pełny jest niedoróbek. Robaki często przenikają przez obiekty, a czasem można na stałe utknąć w menu głównym! Zdarzyło mi się po ukończeniu misji zostać "przerzuconym" o 10 zadań do przodu. Jak zwykle możemy wybrać język, w jakim mówić mają robale. Mamy sporo opcji, są też różne wersje głosów. Dzięki temu nasze glizdy mogą gadać jak bohater, komputer czy też bokser. Szkoda tylko, że dotyczy to tylko języka angielskiego, widać wśród polskich robaków nie ma herosów ani robotów. Muzyczka zależy od planszy, na jakiej się znajdujemy. Na cmentarzu jest upiorna, na Wormaha Beach wojenna, a przy Titaniku nawiązuje do słynnej piosenki.Jak już wspominałem, sporo zmian zaszło w sterowaniu. Trochę czasu zajmuje przestawienie się do nowego sposobu poruszania, ale jak już się przyzwyczaimy, to nowe ustawienia okazują się świetne. Od nowa trzeba się też przyzwyczajać do latania plecakiem odrzutowym i super owcą. Fruwania owieczka do dzisiaj w pełni nie opanowałem i musze to robić z użyciem joypada. Nie dopracowano też kamery. Często ustawia się tak, że nic nie widać. Dzięki bogu, poza podstawowym ustawieniem mamy też dwa dodatkowe tryby kamery: z lotu ptaka i z oczu robaka. Kamera z oczu przydaje się w używaniu broni takich jak bazooka, strzelba czy uzi, zaś ta z lotu ptaka jest świetna do używania zabaweczek w stylu nalotu czy pocisku samonaprowadzającego.Kilka cięć zaszło wśród broni. Zniknął łuk, minigun, aqua owca i kilka innych zabaweczek. Są też nowe bronie, m. in. Red Bull (dodaje robakowi skrzydeł) i bomba klejowa (zwykły granat, tylko że zamiast odbijać się, przykleja się do pierwszej rzeczy jaką dotknie). Kilka broni stało się znacznie bardziej użytecznych, np. popchnięcie (szczególnie w misjach, w których musimy oszczędzać amunicję) czy bomba kasetowa. Znacznie rzadziej używam teraz liny, gdyż o trikach z WWP możemy tu pomarzyć, nawet przedostanie się z jednego budynku na drugi jest bardzo trudne do wykonania.Tyle już napisałem o wszystkim, a jeszcze nic nie wspomniałem o frajdzie płynącej z gry. A ta jest OLBRZYMIA, trzeba tylko spełniać jeden warunek - mieć kolegę do gry w trybie multi. Bo samotne wykonywanie misji znudzi się po góra pięciu dniach. Ja mam ten tytuł prawie miesiąc i wciąż mi się nie znudził. Ciągle mam przed sobą misje do wykonania, kolegów do pokonania i bronie do odblokowania. Naprawdę ciężko jest mi ocenić tę grę. Z jednej strony wspaniała zabawa z kolegami, śliczne plansze i duża dawka humoru, z drugiej zaś błędy engine'u, szybko nudzący się tryb single i spore cięcia wśród broni. Ostatecznie oceniam grę na 8. I jeszcze jedno. Jeśli wciąż zastanawiasz się nad kupnem gry, to radzę ci poczekać jeszcze kilka miesięcy. Jestem prawie pewien, że za tyle wyjdzie kolejna część serii, zawierająca kilka małych udogodnień, tak jak to było do tej pory.
Plusy
Minusy
Michał |
Grygorcewicz |
"Czarny_Wilk" |
Brak obrazów powiązanych z tą grą.