Worms: Armageddon
Dodano dnia 02-02-2007 12:54
W roku 1995 Team 17 wydało nowatorską grę odbiegającą od wszelkich standardów i wyznaczającą całkowicie nową dziedzinę w tworzeniu tego typu programów. Chodzi tu o Worms - dwie lub kilka drużyn składających się z czterech robaczych żołnierzy, których jedynym celem jest unicestwienie oponentów za pomocą zwariowanej broni. Gra okraszona w słabą dwuwymiarową grafikę miała jednak duszę i potrafiła przykuć do ekranu monitora na długie godziny, szybko więc zdobyła popularność na skalę światową. Po udanym Worms 2 przyszedł jednak czas na coś zupełnie nowego, coś co miało by potężnie wstrząsnąć robaczym światkiem - armageddon. I tak oto w ręce potencjalnego klienta firma Microprose oddała za niewygórowaną cenę pomarańczowo-czarne pudełeczko z radioaktywną płytką wewnątrz, zawierającą rzeczoną grę. Po krótkiej i bezproblemowej instalacji oczom ukazuje się ekran menu (szkoda, że nie ma porządnego intra) - kolorowy, wręcz cukierkowy i oddający zabawny klimat gry. Wszystko wskazuje na to, że dalej będzie równie pięknie - w istocie jest tak.Worms Armageddon przenosi gracza w barwny świat toczących bitwy o przetrwanie robaczków. Stoją takie z uśmiechem na twarzy i czekają na odesłanie do lepszego świata...banalne?...o nieee.Produkt Team 17 jest bardzo rozbudowany pod względem strategicznym i taktycznym (do oddania celnego strzału możemy wykorzystać siłę i kierunek wiatru, taflę wody i w końcu ukształtowanie terenu), co daje duże pole do popisu. W niesamowicie rozwiniętym trybie Single do rozegrania mamy trening na podstawowych broniach, pojedynek Deatchmatch, aż wreszcie misje (w sumie 32), w których możemy sprawdzić nabyte w treningach umiejętności. Wszystko jest ze sobą ściśle powiązane, ale jeśli uda ci się przejść grę w 100%, to możesz uważać się za twardziela - to bardzo trudne zadanie. Rozgrywkę zaczynamy od stworzenia swojej drużyny. Kreujemy osiem robaków, nadajemy im imiona, wcielamy do jednej grupy, wybieramy flagę, hymn i język, a potem pozostaje już tylko ustawienie opcji rozgrywki i do boju!Możemy zmienić czas trwania rundy i tury, ilość rund potrzebnych do wygrania meczu, rodzaj nagłej śmierci, punkty życia robali, aż wreszcie częstotliwość spadania zasobników, rodzaj broni, ich moc i ilość dostępnej amunicji...uff! Zmęczeni? To przecież jeszcze nie sama gra. Gra opiera się na zasadach walki turowej, ale to wcale nie ujmuje grze, wręcz przeciwnie, dodaje jej wiele plusików. Nie wystarczy skakać po planszy i unikać pocisków, w międzyczasie siać swoimi, tu liczy się taktyka. Jeden z robaków zakopuje się głęboko w ziemi (tam jest bezpieczniej) a reszta blokuje wrogowi dojście doń. Gdy tam, na górze już się wybiją, wtedy nasz mały kopacz wychodzi na powierzchnię i dobija wykończonych przeciwników. to jedna z wielu stosowanych taktyk, a jaką ty obierzesz zależy tylko od twojego charakteru. Do ubicia oponentów mamy aż 60 - słownie sześćdziesiąt(!) rodzajów różnorakiej broni, do walki na lądzie, wodzie i powietrzu. Poczynając od strzelby, granatów i bazooki, poprzez atak powietrzny, kamikaze i bombę bananową, a skończywszy na betonowym ośle i tytułowym Armagedonie. Te najciekawsze zabawki zdobywamy ze zrzutów samolotowych (takie lecące z nieba brązowe skrzynki) - naprawdę bardzo rzadko można upolować coś naprawdę ekstra.Grafika nie zmieniła się dużo w stosunku do Worms 2, jest jak zwykle kolorowa i przytulna, robaczki są ładnie animowane, a po niebie fruwają w zależności od atmosfery, chmurki i gwiazdki albo czaszki. Takie drobnostki wydają się być błahymi, ale nie byłoby przyjemne strzelanie do posągów wbitych w jałową ziemię na tle szarego nieba. Na mały minus zasługuje jedynie muzyka, której ciche przygrywanie nie oddaje w pełni klimatu gry, oraz odgłosy wystrzałów i eksplozji - brzmią podobnie dla wszystkich broni. Podsumowując, Worms Armageddon jest tytułem przeze mnie polecanym dla tych osób, które dobrze się bawią z grupą przyjaciół, a i czasu mają pod dostatkiem, bo "...w tę grę można grać 20 minut, albo 20 godzin..."
Plusy
Minusy
Brak obrazów powiązanych z tą grą.