Call of Duty 4: Modern Warfare
Dodano dnia 01-03-2008 12:33
Trochę historii ...
Seria Call of Duty już od pierwszej części budziła spore emocje. Spekulowano czy pierwsza część odbierze prym innej znanej i (do tamtej pory) świetnej serii gier FPS osadzonych w realiach II wojny światowej, a mianowicie Medal of Honor i pamiętne lądowanie w Normandii (które po dziś mam w pamięci). Obie gry miały swoich zwolenników i przeciwników, jednak CoD1 zrobił większe wrażenie na ludziach z branży, może dlatego, że został wydany ponad rok później. Electronic Arts oraz studio 2015 próbowało odzyskać fotel lidera idąc bardziej w ilość niżeli jakość wydając bardzo przeciętne dodatki m.in. Spearhead, Breakthrough oraz Pacific Assault. Były nowe misje, parę rodzajów broni ale nic ponadto, co trochę rozczarowało graczy. Nastał rok 2005 i powrót „króla na tron” – wydana została druga część serii CoD. Po raz pierwszy możliwość wcielenia się w rolę żołnierza Armii Sowieckiej (w MoH było się wyłącznie aliantem), co wzbudziło duży aplauz graczy. Również jedna z początkowych misji w Stalingradzie była ciekawa – postać kierowana przez gracza nie otrzymuje karabinu, lecz samą amunicję. Dodatkowo dezercja była karana śmiercią. Jednym słowem pełen realizm. Gra na długo zapisała się w pamięci graczy, również poprzez dobry tryb multiplayer, gdzie m.in. można było zmierzyć się w klasycznym już Serach & Destroy, przejąć flagę przeciwnika w Capture the Flag czy po prostu rozerwać się w dosłownym tego słowa znaczeniu w trybie DeathMatch. Nie było w tamtym czasie konkurencyjnego tytułu, ponieważ EA nie wydała żadnej nowej odsłony serii MoH a o reszcie, delikatnie mówiąc, nie warto wspominać. Rok później została wydana 3 część Call of Duty jednak tylko na konsole. Wśród pecetowców zawrzało. Jednak po kilku miesiącach gracze uspokoili się, ponieważ oficjalnie zapowiedziana została 4 część, którą postaram się nieco przybliżyć.
Trochę nowości ...
Gracz na słowa „Call of Duty” myśli „FPS w czasie II Wojny Światowej!”. Tym razem jednak będzie musiał zmienić skojarzenia – 4-ta część o podtytule Modern Warfare dzieję się, jak sama nazwa wskazuje, we współczesnych realiach, ze wszystkim nowinkami technicznym włącznie, z których korzystają armie największych mocarstw świata. Początkowo było słychać głosy narzekania, że to odejście od tradycji, że się nie sprawdzi, że to nie będzie to samo. Jednak efekt końcowy powalił wszystkich na kolana. Miałem napisać to na końcu jednak słowa same cisną się na usta – gra jest po prostu Świetna, przez duże „Ś”. Wg. mnie zdecydowanie najlepszy shooter roku 2007, a kto wie czy nie w całej dotychczasowej historii elektronicznej rozrywki (trochę przesadziłem?). Ktoś na pewno powie, że opowiadam bzdury – a co z pięknym Crysisem ? Jest jeszcze przecież wydany trochę ponad miesiąc przed CoD4 najnowszy MoH: Airborne. Jednak dobrze wam radzę, zapomnijcie o tych tytułach, albo sięgnijcie po nie dopiero po najnowszym dziele programistów z Infinity Ward. Oba są dość poprawne, szczególnie Crysis, który zdobył sławę w Sieci ze względu na piękną grafikę oraz co za tym idzie koszmarne wymagania sprzętowe. Te gry zostałyby docenione, jednak miały takiego pecha, że powstały w tym samym czasie co CoD4.
Trochę fabuły ...
Akcja toczy się dwuwątkowo –„skaczemy” z Rosji do bliżej nieokreślonego państwa w Zatoce Perskiej (niektórzy dopatrują się Iraku, jednak tu byłbym powściągliwy w osądach). Na przemian wcielamy się w agenta brytyjskiego SAS oraz amerykańskiego US. Marine Cors. W największym państwie świata wybucha wojna domowa – dowodzący nacjonalistami Zakhaev chce przejąć władzę. Zaczyna również współpracować z Al.-Asadem, kolejnym szaleńcem, który przejmuje władzę w bliżej nieokreślonym państwie arabskim i zabija dotychczasowego prezydenta. Siły „Zachodu” przystępują do działania – Amerykanie lądują nad Zatoką Perską (deja vu ?), zaś Brytyjczycy „cichaczem” starają się utrudnić życie Zakhaev’owi w Rosji. Jako członek oddziału amerykańskiego przyjmujemy imię Paula Jacksona, zaś w brytyjskim SASie będzie kierowali poczynaniami "Soapa" MacTavish’a. Oczywiście gracz ma za zadanie po raz kolejny (skąd my to znamy) uratować świat. Bułka z masłem....
Trochę grafiki oraz dźwięku ...
Oprawa graficzna jest po prostu prześliczna i to nawet na słabszym sprzęcie. Skoro o nim mowa to najnowsza odsłona CoD nie ma wcale kosmicznych wymagań – w przeciwieństwie do „Crysis”. Testowałem grę na Pentium IV 2.8, 1Gb RAMu, GF 7600gt (ale na AGP!) i na prawie średnich detalach śmiga jak miło, bez żadnych przycinek. Dodam, że aby w ogóle odpalić grę potrzeba o wiele słabszego sprzętu od mojego. Wymagania wymaganiami, ale jak już wspomniałem wygląd tej gry to niewątpliwie jedna z jej największych zalet – wybuchy, wstrząsy, cienie – pierwsza klasa. Ba – gdy celujemy to obraz jest ostry tylko wokół celownika i w nim samym, tło jest rozmyte. Mały szczegół, a cieszy. Widać, że chłopcy z Infinity Ward postarali się, i bardzo dobrze zoptymalizowali silnik gry.
Zapowiadający grę filmik (tzw. intro) jest zrobion7 dosyć dobrze – zapowiada czekające nas emocje i zróżnicowanie pod względem misji. Dźwięk oceniam na wyżej niż poprawny, głosy z radia brzmią poprawnie, ładnie też są wypowiadane kwestie po rosyjsku – autorzy się przyłożyli. Odgłosy wybuchów, strzałów z wyrzutni, czy działka samolotu są przedstawione bardzo realistycznie. Zresztą po dźwięku możemy rozróżnić rodzaje broni – inaczej strzela MP5, a inaczej sławny na całym świecie Kałasznikow. Cieszą ucho również miłe wstawki w czasie ładowania się misji. Twórcy postarali się, aby gracz w tym czasie nie usnął przed ekranem, ale o tym za chwilę. Jedynym mankamentem, który trochę kłuje w oczy jest wygląd przeciwników. O ile członkowie drużyny (tak tak, mamy także swój zespół, chociaż bezpośrednio dowodzić nim nie możemy) ładnie wyróżniają się między sobą i nie wiemy kto jest kim, tak przeciwnicy w danej lokacji ubrani są raczej jednolicie. A szkoda, można byłoby parę modeli dodatkowych postaci gdzieniegdzie rozmieścić.
Trochę grywalności jako sprawa najważniejsza ...
No dobrze – grafika ładna, dźwięk również niczego sobie – a co z najistotniejszym aspektem gry ? Otóż mogę was uspokoić – gra się świetnie! Akcja, akcja, akcja – gracz czuje się, jakby był w samym środku konfliktu – i o to właśnie chodzi! Niejednokrotnie lądowałem w środku potyczki i czułem się zdezorientowany – zewsząd strzały, granaty, wybuchy. Jeśli myślicie, że to kolejna gra, gdzie samemu pokonuje się cały pluton przeciwników to jesteście w błędzie. W tej grze nie warto zgrywać bohatera – za to należy współpracować ze swoją drużyną, zwłaszcza w misjach, gdzie ta drużyna jest ograniczona do 4-5 osób, a takich misji parę uświadczymy. Gra nie jest łatwa, widać, że AI zostało dopracowane, przeciwnicy współpracują ze sobą, próbują otoczyć gracza, a gdy przyjmiemy strategię „kamperską” to obrzucają nas granatami, co zwykle nie kończy się dla nas przyjemnie. Gdy jest rzucany w naszą stronę granat pojawia się na ekranie stosowny znaczek ze strzałką, w którą stronę od nas owy granat jest, a także rozpoznajemy „dźwiękowo” – miły odgłos odbijania się granatu od razu skłania nas do jak najszybszego oddalenia się z miejsca w którym jesteśmy, bądź, jeśli jesteśmy dostatecznie blisko – odrzucenia owego granatu, bo taka opcja również istnieje. Być może ostudzę niektórych zapał do przechodzenia gry na najwyższym poziomie trudności, jednak każdy indywidualnie może dobrać wg siebie tenże poziom – w prologu odbywamy trening, strzelamy do tarczy, ćwiczymy posługiwanie się nożem (szalenie przydatna rzecz na psy, które niekiedy mogą zaszkodzić nam bardziej niż najgroźniejszy oddział islamskich bojowników) a także odbywamy profesjonalny trening komandosów, mierzony na czas. Po wykonaniu zadania i zmierzonym czasie gra niejako „sugeruje” nam jaki poziom trudności powinniśmy wybrać. Bardzo przydatna rzecz dla „niedzielnych” shooterowców, którzy grają w FPS’y raz na jakiś czas i umiejętność celowania, delikatnie mówiąc zanika. Miłą atrakcją jest również czas ładowania się (swoją drogą, nie sądziłem, że kiedykolwiek napisze te słowa podczas recenzji gry). Tak jak już wcześniej wspomniałem gracz nie nudzi się, a co więcej zostaje wprowadzony w „misję”. Dowiadujemy się po co jesteśmy akurat w tym miejscu i jaki mam dokładnie cel do wykonania, a całość bardzo ładnie przedstawiona zarówno graficznie jak i dźwiękowo. Dzięki tym „przerywnikom” czujemy się, jakbyśmy oglądali wiadomości telewizyjne – zwykle misja „omawiana” jest przez panią spiker rodem z TV, dzięki czemu na początku obserwujemy przebieg akcji, a potem uczestniczymy i całkowicie odmieniamy jej losy. Po ukończeniu gry mamy wrażenie jakbyśmy wyszli z kina i dobrze bawili się na świetnym filmie, a nie ukończyli grę. Ten efekt zamierzali uzyskać autorzy i wyszło im to w 100 procentach. Prawie zapomniałbym o następnej innowacji, chociaż mamy wrażenie, że to już skądś znamy .. Mowa o leczeniu ran przez bohatera (a w zasadzie bohaterów), którego prowadzimy. W grze nie spotkamy żadnego rodzaju apteczek ani medyka na polu walki. Gdy dostaniemy dużo obrażeń ekran robi się czerwony (im więcej ran – tym bardziej czerwony ekran), a w głośnikach słyszymy szybsze bicie serca i automatycznie kucamy, chowamy się aby tylko „przeczekać” trudny okres. Podobnie było w poprzedniej wersji CoD na PC, czyli części drugiej, osadzonej jeszcze w realiach II wojny światowej. Cóż, może trochę mało realistycznie, jednak mi się podoba, i ufam, że jest to lepsze rozwiązanie niż szukanie po całej mapie apteczki. Trybu Multiplayer nie miałem okazji testować, ale myślę, że każdy znajdzie coś dla siebie – 16 trybów gry robi wrażenie. Scena e-sportowa także dobrze przyjęła grę – świadczy o tym fakt, że największe potęgi na świecie (oraz w Polsce) przyjęły pod swoje skrzydła nowoutworzone, ale już świetnie sobie radzące dywizje CoD4. I dobrze, bo gra jest szybka i widowiska, a o to też w e-sporcie chodzi.
Podsumowanie, czyli trochę tego i tamtego ...
No i tak wspólnie doszliśmy do kończącego podsumowania.. Bez zbędnych formalności – gra jest piękna, wciąga jak mało co i przez długo będzie wzorcem dla innych produkcji. Oczywiście „nobody is perfect” – są drobne błędy, jednak przy tak dobrej całości po prostu ciężko je zauważyć – naprawdę!. Zdecydowanie najlepszy shooter tego (a w zasadzie poprzedniego roku) a dla mnie top3 gier wydanych w 2007 roku – zaraz obok polskiego wiedźmina oraz hmm obok czego ? Tu niech każdy wstawi swój ulubiony tytuł, który waszym zdaniem zasługuje na to miano. Jednym słowem – polecam!
Plusy
- cut scenki w czasie ładowania misji, przez które gracz nie ma prawa się nudzić
- zróżnicowanie misji
- dobre AI przeciwników
Minusy
- drzwi mogą otwierać tylko postacie z drużyny
Brak obrazów powiązanych z tą grą.