Zaproponuj newsa Zarejestruj się Zaloguj się Zaloguj z Facebook.com Odzyskaj hasło
Profil na Facebook.com Profil na Facebook.com Profil Twitch.tv
Szukanie zaawansowane

ZAPOWIEDŹ
PUBLICYSTYKA
PORADNIK
GALERIA
FILMY
AKTUALNOŚCI
Komputer osobisty
Mortyr Operacja Sztorm
Mortyr Operacja Sztorm box
Producent:-
Wydawca:-
Dystrybutor:-
Premiera (polska):nieznana
Premiera (świat):nieznana
Gatunek:
Mam
Ukończona
Czekam
Obserwuj
Ulubione
Ocena oczekiwana
Redakcja
Czytelnicy
Ta gra nie została jeszcze oceniona przez naszą redakcję.

Ocena ogólna:

?

Zagłosuj
Zobacz szczegóły

Mortyr Operacja Sztorm

Dodano dnia 07-04-2008 20:29

Recenzja

Firma City Interactive jest znana przede wszystkim z produkcji gier niskobudżetowych – takich które kupuje się w kiosku za parę złotych, tłucze przez godzinę albo dwie, po czym odstawia na półkę. Czegóż innego mogłem oczekiwać po jej najnowszej grze, jaką jest Mortyr: Operacja Sztorm? Kiedy poproszono mnie o przygotowanie recenzji, postanowiłem że dam jej jednak szansę i przejdę ją. Jakie są moje wrażenia, przeczytacie już zaraz.

Fabuła tego „dzieła" jest całkiem obiecująca. Mamy rok 1942, hitlerowskie Niemcy kontrolują prawie całą Europę. Brytyjski wywiad typuje trzech wysokich rangą dygnitarzy, których śmierć może spowolnić niemiecką machiną wojenną i dać wojskom sprzymierzonym szansę na zwycięstwo. Tymi dygnitarzami są Joseph Goebbels, Heinrich Himmler i Hermann Goering. Z misją zlikwidowania tych trzech jegomości rusza Jan Mortyr – agent MI6 polskiego pochodzenia. Droga naszego rodzimego Jamesa Bonda prowadzi do francuskiego miasteczka, gdzie aktualnie znajduje się Goebbels. Gdzieś ponad tym wszystkim unosi się klimat „Sensacji XX wieku". Tworzą go odniesienia do tej bardziej tajemniczej historii, jak zamiłowania okultystyczne Himmlera, czy przeznaczenie kompleksu Riese w górach sowich. To o wiele bardziej pasjonujące niż n-te lądowanie w Normandii.

Czy powiedziałem o bohaterze „James Bond"? To przepraszam, bo Mortyr bardziej niż Bonda przypomina Rambo. Lub Duke'a Nukema, którego próbuje naśladować odzywkami. Rozgrywka jest prosta jak cep – pokonujemy kolejne korytarze i strzelamy między oczy każdemu, kto nam zastąpi drogę. Od czasu do czasu dokonujemy prostej interakcji z otoczeniem, np. zabieramy klucz do otwarcia drzwi lub podkładamy gdzieś ładunek wybuchowy. Raz na jakiś czas walczymy z bossem, którym jest jeden z wyżej wymienionych nazistów razem z obstawą.

Powiem jedno: szkoda. Taki dobry pomysł na grę, aż prosi się o formę skradanki, połączonej z łamaniem karków niczego nie spodziewających się Niemców i kradzieżą ich mundurów w poszukiwaniu dobrego punktu strzeleckiego. Jednak z jakiegoś powodu twórcy zdecydowali, że zrobią zwykłego shootera. Taka prostota rozczarowuje, choć oczywiście nie jest dyskwalifikująca. Nade wszystko brakuje mi jakiejś fabuły, storytellingu, opowieści. Chcę rozmawiać z napotkanymi ludźmi, czytać tajne dokumenty, podsłuchiwać rozmowy, by wyłowić cenne informacje. Tego tu nie ma. Przechodzimy w liniowym porządku przez lokacje, tyle ta gra nam zapewnia.

Broń, jaką kolekcjonujemy, stanowi już chyba klasykę w tego typu grach. Mamy Lugera, Stena, MP40 i parę innych karabinów, poza tym granaty trzonkowe. Jest nawet Panzerfaust, chociaż nie zauważyłem żadnych pojazdów do zniszczenia. Każdą broń można przyłożyć do oka, zwiększając tym samym celność strzałów. Niestety wtedy wolniej reagujemy na zagrożenie, więc trzeba taktycznie wybierać tryb strzelania. W przeciwnym wypadku możemy niepotrzebnie najeść się ołowiu.

Niespodzianka czeka nas, kiedy oberwawszy, zaczniemy szukać wskaźnika zdrowia. Trik w tym, że go nie znajdziemy. Stan zdrowia jest tu reprezentowany za pomocą całego ekranu. Kiedy ma zwykłe barwy, jesteśmy zdrowi. Gdy wypełnia się czerwienią, najprawdopodobniej zaraz zginiemy i powinniśmy wycofać się, by nabrać sił. Leczymy się po prostu nie wystawiając na ostrzał. Wystarczy poczekać kilka chwil i znowu jesteśmy na nogach. Może się wydawać, że czyni to grę zbyt prostą, ale broń ma na tyle dużą skuteczność (zarówno w rękach przeciwników jak i naszych – jeden strzał z pistoletu w korpus wroga zabija), że czerwony ekran widzimy stosunkowo często. Przynajmniej wiadomo, że takie rozwiązanie zastosowano z jakiegoś powodu.

Powodów do martwienia się o zdrowie dostarczają także przeciwnicy. Niemcy unikają pocisków jak mogą, prowadzą ogień zza osłony, rzucają granaty... Co prawda zagrożenie stanowią tylko w grupach, ale wyraźnie widać jak bardzo nie zależy im na pośmiertnych medalach.

Graficznie, Mortyr nie odbiega od reszty swojego wizerunku. Niby jest reklamowany użyciem renomowanego silnika Jupiter EX (znanego z F.E.A.R.), ale dam głowę, że nie wykorzystuje wszystkich jego możliwości. Tekstury i modele są w porządku, ale całość jest jakby surowa, monotonna. Efekt ognia wygląda świetnie, ale za to eksplozje są koszmarne. Zabici wrogowie bezwładnie upadają na ziemię (ragdoll to w końcu standard), jednak często przybierają nienaturalne pozy, o przenikaniu przez ściany nie wspominając.

No właśnie. Przenikanie przez ściany, problemy z wykrywaniem kolizji. Po pewnym czasie gry uświadomiłem sobie, że moje zapasy amunicji topnieją w szybkim tempie, pomimo że teoretycznie powinienem ją zbierać z ciał przeciwników. Okazało się, że karabiny spadają na ziemię i „wtapiają się" w nią. Często się też zdarza że bohater blokuje się na czymś, na czym nie powinien. Zazwyczaj to tylko irytuje, niestety czasem też uniemożliwia przejście gry. Na pierwszym etapie chociażby, w pewnym momencie musimy przejść przez otwór wentylacyjny. Przeszedłem raz, przeszedłem raz drugi, przy trzeciej próbie się to nie udało. Problem wystąpił po zainstalowaniu patcha, choć przed zrobieniem tego gra się notorycznie zawieszała w jednym miejscu. I tak źle, i tak niedobrze. Makabra.

Jak w końcu mam ocenić ten twór, jakim jest Mortyr: Operacja Sztorm? Jasne jest, że to po prostu kolejna budżetówka, która ma zapewnić firmie fundusze do czasu wydania kolejnej gry. Mimo wszystko potrafi ona zapewnić przez jakiś czas rozrywkę i po zakończeniu nie żałujemy czasu, jaki jej poświęciliśmy (chyba że ktoś akurat z takim nastawieniem siadał do gry :-)) ani tych 20 złociszy wygrzebanych z portfela. Jeśli w taki sposób podejdziemy do niej, to Mortyr jest produkcją udaną.

Plusy

Minusy

AUTOR
Avatar użytkownika GIEROmaniak.pl
"GIEROmaniak.pl"
GALERIA GRY

Brak obrazów powiązanych z tą grą.

REKLAMA

Created by Notimeo logo
Copyright © GIEROmaniak 2005-2024. Wszelkie prawa zastrzeżone. Strona załadowała się w 8 ms.

Ta strona używa cookie. Dowiedz się więcej o celu ich używania z naszej polityki prywatności. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.

x