Reprobates: U Bram Śmierci
Dodano dnia 09-04-2008 20:27
„Mroczna gra twórców Black Mirror i Nibiru”
Future Games, czeska firma, która jest odpowiedzialna za wypuszczenie tych dwóch gier, po raz kolejny oddaje w nasze ręce klasyczną przygodówkę typu point'n'click. Osoby znające poprzednie, skądinąd świetne tytuły, od razu domyślą się co zawiera srebrny krążek DVD z napisem Reprobates i na pewno domysły te będą się niemal stuprocentowo zgadzały. Dlaczego niemal? O tym już za chwilę...
„Niesamowita historia z pogranicza jawy i snu”
Naszym bohaterem jest Adam, zwykły człowiek, pracownik jakiejś bliżej nieznanej firmy, jednak to co go spotyka za normalne i zwykłe uznać na pewno nie można. Otóż, wyobraźmy sobie sytuację, że wstajemy rano do pracy, odpalamy samochód i nagle widzimy przed oczami niebieski błysk, jakby fragment snu. Jednak niezrażeni jedziemy dalej, niestety nieświadomi zagrożenia odbieramy telefon komórkowy i nagle następuje wielkie bum. Zderzenie z ogromną ciężarówką, kolejny błysk, tym razem dłuższy, promień światła i budzimy się w zupełnie nieznanym miejscu. W ten sposób zaczyna się nasza wielka przygoda, chociaż słowo „wielka” jest w tym momencie troszkę jakby nie na miejscu. Intro samo w sobie powoduje, że chcemy wiedzieć co będzie dalej. Budząc się na nieznanej, odizolowanej od reszty świata wyspie, pytania same cisną się na usta. Gdzie jesteśmy? Dlaczego akurat tutaj? Co się właściwie stało z naszym bohaterem? No i najważniejsze: jak wrócić do „naszej” rzeczywistości.
„Tajemnicza i niepokojąca atmosfera podczas całej gry”
Ten cytat z opakowania tej gry, jest bardzo, ale to bardzo chybiony. Tajemnicze intro oraz początek gry, budzą u nas uczucia rodem z filmów Hitchcocka, gdzie na początku mamy trzęsienie ziemi, a potem napięcie musi rosnąć. Niestety już po paru chwilach spędzonych z grą, wiemy że nic z tego nie będzie. Przygodówka jest sztampowa aż do bólu, nie wiadomo gdzie podziała się inwencja twórców, którą tak idealnie potrafili wykorzystać przy produkcji Nibiru. Co prawda, na wyspie spotykamy wiele różnych ciekawych postaci, takich jak rosyjski nafciarz pamiętający czasy Breżniewa, czy amerykanka twierdząca, że wieże WTC nadal stoją, jednak nic dalej z tego nie wynika. Na początku gra sprowadza się do podnoszenia patyków i kamieni, oraz używania ich w różnych miejscach. Wyspa jest dosyć duża i bieganie z jednego miejsca w drugie po to tylko, żeby porozmawiać z jakąś osobą (co z kolei spowoduje, że będziemy mogli podjąć jakąś akcję) na pewno nie jest tym,co fani przygodówek lubią najbardziej. Sytuacja nieco poprawia się w dalszej części przygody, mimo to dalej nie można powiedzieć, że gra jest wybitna, ot po prostu w miarę dobrze wykonana robota znanego mistrza. Rzeczą, która zwraca na siebie uwagę od samego początku jest pasek „zmęczenia”. W trakcie gry, na przykład podczas biegania, tracimy nasze siły witalne, które można zregenerować jedząc ciastka i pijąc wodę. Jest to rozwiązanie o tyle bezsensowne, bo nie wnosi do gry absolutnie niczego, a zapas jedzenia mamy zawsze przy sobie. Zgodnie z obecnymi trendami, dodano także elementy zręcznościowe. Tutaj akurat potrafiące człowieka nieźle zirytować. Moim zdaniem w grach tego typu, nie powinny one w ogóle występować. Nad przygodówką powinno usiąść się ze spokojem i bez pośpiechu przechodzić kolejne etapy.
„Rewelacyjny silnik AGDS”
Za wrażenia estetyczne podczas grania odpowiada silnik znany już społeczności graczy z Nibiru. Tym razem jednak został on podrasowany i unowocześniony zgodnie z duchem czasu. Postacie na zbliżeniach są bardzo ładnie wykonane, ruch warg jest zschynchronizowany, z aktualnie wypowiadaną kwestią. Sama grafika jest bardzo starannie i ładnie wykonana, zmieniające się pory dnia, trochę ograniczają otaczającą nas monotonność. Czasami pada też deszcz, lecz nie jest to taka sobie mżawka, w grze albo świeci słońce albo mamy oberwanie chmury, takie, że czasami nawet ciężko jest dostrzec naszego bohatera ;). Lokacje są wykonane bardzo szczegółowo i naprawdę nie ma się prawie do czego przyczepić. Dlaczego napisałem prawie? Otóż czasami przedmioty, z których mamy skorzystać, a które są porozrzucane gdzieś na ekranie, nie są po prostu dostrzegalne, ponieważ są wielkości kilku bądź też kilkunastu pikseli. Jest to niesamowicie irytujące i może sprawić, że po prostu, gdy na długo utkniemy, odechciewa nam się gry na naprawdę długi czas. Na oddzielne brawa zasługuje woda, chyba jeszcze w żadnej przygodówce nie było tak ładnie wykonanego tego efektu. Ogólnie grafika, jak na grę przygodową, jest bardzo dobra i idealnie pasuje do nastroju całej gry. Także warstwie dźwiękowej nie można niczego zarzucić, po prostu pasuje do klimatu, nie ma tu żadnych super efektów, ale przecież nie o to chodzi. Najważniejsze, żeby nie przeszkadzała w rozwiązywaniu łamigłówek oraz wędrówce po sennych krainach.
W Polsce za dystrybucję gry odpowiedzialna jest firma City Interactive. Jak się łatwo można domyślić na nasz rynek trafiła ona w polskiej kinowej wersji, czyli przetłumaczono tylko teksty, pozostawiając oryginalną ścieżkę dialogową. Spolszczeniu nie można niczego zarzucić, jest ono jak najbardziej poprawne. Od strony technicznej także nie zauważyłem żadnych błędów, nic się nie rozłazi, ani nie wychodzi z ramek. Jest coś o czym nie można nie wspomnieć. Otóż w pudełku nie znajdziemy instrukcji! Można zrozumieć, że mamy niską cenę, ale brak chociaż 10 stron jest po prostu niewybaczalny. Produkt w naszym kraju został wyceniony na 19,99 złotych, co uważam za cenę jak najbardziej uczciwą, bo gra rewelacyjna nie jest, ale też nie tragiczna. Jeśli ktoś jest fanem przygodówek to na pewno zapoznać się z nią powinien. Całej reszcie można by było jednak polecić dużo lepsze gry z tego gatunku.
Plusy
Minusy
- szybko się nudzi
- raczej nieciekawa fabuła
- brak drukowanej instrukcji obsługi!
Brak obrazów powiązanych z tą grą.