Codename: Panzers Phase One
Dodano dnia 09-04-2007 00:00
Temat II Wojny Światowej w grach jest przechodzony do granic możliwości. Mimo to, twórcy nie przestają czerpać z historii lat czterdziestych ubiegłego stulecia, co chwila serwując nam lądowanie w Normandii, potyczki na łuku Kurskim czy też Barbarossę. Zresztą, może to i lepiej, bo dzięki temu powstają takie produkcje jak na przykład Codename Panzers – przykuwające oko, wymagające i dające satysfakcję z wygranej.
Phase One to typowa gra wojenna rozgrywana w czasie rzeczywistym. Gdy pierwszy raz ją uruchomiłem, przed oczami stanął mi jak żywy inny tytuł: Desert Rats vs Afrika Korps. W przeciwieństwie jednak do tej gry, Panzers wygląda dużo ładniej, a także ma inny teatr działań – Europę. Taktyka używana podczas gry również wygląda trochę inaczej, lecz główne założenia są takie same: za punkty prestiżu zdobyte w poprzednich misjach kupujemy jednostki, jakimi posłużymy się podczas wykonywania najbliższego zadania. Nasza w tym głowa, by wyznaczone przez nas siły zdołały osiągnąć wszystkie wyznaczone przez dowództwo cele.
Swego czasu rozpętała się burza odnośnie antypolskich akcentów w Codename Panzers. Jeśliby zawierzyć grze, jesteśmy ponoć narodem nieokrzesanych chamów i pijaków. I owszem, pojawia się jeden taki element (swoją drogą, owego jegomościa spotykamy w piwnicy, w celu odebrania mu wytrychu, więc butelka samogonu w dłoni doskonale pasuje do obrazu osoby z marginesu społecznego). Dodam jeszcze, że wszyscy krzykacze oburzający się na ową antypolskość prawdopodobnie są zbyt ślepi, by dostrzec innych naszych rodaków – żołnierzy z Wojska Polskiego, zaciekle broniących stolicy. Nawet na najłatwiejszym poziomie trudności miałem problem, zdołali mi kompletnie zniszczyć dwa z czterech czołgów; inna sprawa, że w kwestii strategii i taktyki jestem delikatnie mówiąc cienki. Podsumowując całą aferę z Panzers: wiele hałasu o nic.
Sama gra jest całkiem realistyczna. Nie jest to oczywiście taki chociażby Combat Mission, gdzie nawet kąt nachylenia pancerza się liczy, Panzers jest nieco mniej dokładne. Gracz musi na przykład liczyć się z podziałem pancerza na strefy trafienia – przód, tył i boki. Nie jest to żaden przesadny realizm, został zaprojektowany tak, by dawał radość i jednocześnie nie czynił Phase One grą dla wybrańców”, którzy świata poza uzbrojeniem z czasów Drugiej Wojny kompletnie nie widzą.
Razi mnie nieco sposób naprawy pojazdów i leczenia piechoty. Na tle wspomnianych wyżej stref trafienia oraz kilku innych drobnych niuansów typowych dla gier RTW reperacja wygląda co najmniej komicznie: z pojazdu naprawczego wylatują kółeczka zębate, które następnie wpadają do naprawianego pojazdu. To już nie jest wojna tylko kreskówka! Życzyłbym sobie, aby wyglądało to tak jak w leciwym już Blitzkriegu – z ciężarówki naprawczej wychodzili inżynierowie, którzy następnie zabierali się do grzebania przy uszkodzonej maszynie.
Wracając jeszcze na moment do doboru jednostek przed misją – ilość dostępnego sprzętu jest naprawdę zadowalająca. Niby jest to standard w tym gatunku gier, lecz muszę mimo to pochwalić twórców za zarówno dobór maszyn, jak i wykonanie ich cyfrowych odpowiedników. Wyglądają naprawdę dobrze i szczegółowo. Podobny, wysoki poziom prezentuje otoczenie, niezależnie od tego czy otacza nas las, czy też budynki wielkiego miasta. Wszystko tutaj tak do siebie pasuje i jest wykonane w tak ciekawym stylu, że można tu mówić o przykuwającym oko odzwierciedleniu rzeczywistości. Dopilnowano nawet takich, zdawałoby się, szczegółów jak przewracające się przez czołgi słupy, ciągnące za sobą i w rezultacie rozrywające umieszczone na ich szczytach kable telefoniczne. Dodając jeszcze do tego kapitalne efekty specjalne (eksplozje, ludzie, eksplozje!), otrzymujemy obraz wzorcowo wykonanej oprawy graficznej. Choć została ona wykonana już jakiś czas temu, nadal trzyma poziom.
W grze mamy przyjemność rozegrania trzech kampanii – niemieckiej, rosyjskiej i alianckiej. Te zaś, jak nietrudno się domyślić, podzielone są na misje, w których do wykonania jest nie tylko kilka standardowych zadań; często pojawiają się dodatkowe, a także ukryte wytyczne. Jeżeli ktoś ma ochotę wykonywać je wszystkie, to życzę powodzenia i dużo wolnego czasu. Na pewno się przyda, zwłaszcza to drugie.
Denerwujący jest tylko fakt, iż niektóre zadania dodatkowe i ukryte albo nijak nie trzymają się głównych założeń, albo są po prostu idiotyczne. Przykładowo, podczas oblężenia Warszawy zmuszeni jesteśmy do szukania narzędzi potrzebnych do otwarcia drzwi, zupełnie jakby pociski czołgowe i artyleryjskie nie mogły sobie z nimi dać rady...
Największe moje utyskiwania związane są z jakością spolszczenia gry, a konkretniej podłożonymi głosami. Wprost skręcało mnie, gdy słyszałem jak dowódca niemiecki z mocno naciąganym germańskim akcentem czyta: Moi ludzie to znakomici żołnierze (czyta! Z kartki! Nie mówi swobodnie!). Inne, oryginalne głosy pozostałych jednostek brzmią już przyzwoicie, ale jako, że osobie dowódcy poświęca się mnóstwo uwagi, toteż ma wiele okazji do wygadania się, co przesłania dobre wrażenie robione przez oryginalne szprechanie.
Podsumowując, Codename Panzers: Phase One to wyjątkowo porządny tytuł, który z czystym sumieniem mogę przedstawiać fanom gier RTW jako produkt must have. Kilka błędów nie jest w stanie zniweczyć piękna prowadzonych tutaj batalii oraz konieczności wykazania się myśleniem taktycznym. A dodając do tego wciągający tryb multiplayer...
Plusy
Minusy