Coffee Break
Dodano dnia 02-02-2007 16:18
Sex, dramat, polityka. Kolejny dzień w biurze!” Tak głosi napis na opakowaniu. Cóż ja bym do tego dodała: intryga, intryga, intryga!
Gra powstała na podstawie serialu telewizyjnego (nakręconego również w polskiej wersji) „Camera Cafe”. Nie bardzo jednak przypomina przyjemną komedię. No chyba, że w kwestii grafiki.
Nie jest ona taka zła. Widywało się gorsze, jednakże perfekcjonistom nie będę jej polecać.
Po rozpakowaniu, załadowaniu i włączeniu ukazuje się nam dość ciekawe menu. W formie automatu do kawy, który mógłby wyglądać bardziej naturalnie chociaż są to niewielkie niedociągnięcia.
Zaciekawiona, co też ma mi do zaoferowania IQ klikam „nowa gra”. Jakież jest moje rozczarowanie, gdy dowiaduję się, że mam do wyboru tylko dwóch bohaterów spośród piętnastu! I to sami faceci! Cóż za szowinistyczne podejście.! Dwóch podrywaczy i to w dodatku brzydkich jak noc listopadowa! Dobra, nie miałam się tu rozwodzić nad problemami sercowymi bohaterów (a jest ich trochę) tylko ocenić tę grę.
Powróćmy do poprzedniej kwestii. Zdecydowałam się na tego niskiego w niebieskiej koszuli (początkowo nic o nim nie wiem, chodzi jedynie o wygląd). Pan David ma mi do zaoferowania dwie misje i jedną grę swobodną (John też, ale on jest za brzydki ;)). Niestety dopiero po przejściu pierwszej i drugiej misji mogę pobawić się swobodnie. Niezbyt to miłe dla gracza.
Klikam. Pojawia się wstęp – krótka historyjka. Ach, jakież rozczarowanie! Widać napis „polska wersja” nie dotyczył tej części. Mamy tu bardzo słaby dubbing angielski, który ciężko jest zrozumieć. Ubolewanie!
Nie mając wcale wyboru przechodzę przez darmowe porady psychologiczne, organizowanie przyjęć, kopanie dołów i ogólną wredotę, bo takie mam zadanie. Jeżeli nie zaliczę jednego dnia, koniec misji i da, da! Jeżeli wcześniej nie zapisałeś to zaczynaj od początku. Gdyby coś się zmieniało, ale nie! Gry można się wyuczyć na pamięć, jak teorii na prawo jazdy!
Oprócz zajęć dodatkowych związanych z wysłuchiwaniem plotek i włażeniem dzięki kawie (bo wokół niej wszystko się kręci) do tyłków znajomych, czekają nas jeszcze zadania codzienne trwające pół lub godzinę. Dzięki takiej komplikacji, gra robi wrażenie strategicznej i wielowymiarowej. Pomyśl dwa razy zanim wsypiesz środek na przeczyszczenie szefowi, bo może ci się przydać dla innej osoby, a masz tylko jeden!
Podczas pracy ekran ukazuje nam szybkie odliczanie czasu. Włącza się muzyczka, bardzo skoczna, ale jak co chwilę słyszy się jeden powtarzalny motyw, to ma się ochotę rzucić czymś w głośniki. Na szczęście podczas biegania po biurze panuje tylko ludzki zgiełk. Żadnych beznadziejnych nutek.
W sumie gra nie jest warta wydawania na nią pieniędzy. Przypomina bardzo okrojone The Sims. Zarówno fabularnie, graficznie, jak i mentalnie. Jeżeli ma być to tylko jednorazowe przejście wszystkich misji to może zrzucić się ze znajomymi?
Jest to coś nowego. Żadna rombanka czy strzelanka. Niestety jak na grę symulacyjną twórcy mogli się bardziej wysilić. Przewidywalność i jednostronność gry po jakimś czasie zaczynają wkurzać. Nie znaczy to jednak, że nie wciąga. Warto w nią pograć choćby i dla samej przyjemności zobaczenia jak wredna żmija skręca się w drodze do łazienki na skutek wypicia przygotowanej przez nas kawki
Plusy
Minusy