Eragon
Dodano dnia 19-08-2008 16:22
Książka pod tytułem „Eragon” autora Christophera Paoliniego to nie lada gratka dla fanów powieści fantasy. Książkę okrzyknięto hitem, a później doczekała się również zekranizowania przez hollywoodzkie studio filmowe. Osobiście oglądałem film i nie wywarł na mnie większego wrażenia, natomiast czytając książkę zatrzymałem się mniej więcej w środku. Może to i lepiej, ponieważ podejdę do tej recenzji bardziej neutralnie. Sięgając po grę „Eragon” pomyślałem sobie, że będzie to kolejna produkcja z serii „ zróbmy dobry film i zróbmy słabą grę”. To stwierdzenie pasuje do większości gier, które bazują na filmach.
W przypadku tej gry jest tak samo!!!! Dlaczego??? Dowiesz się czytając poniższą lekturę, do której serdecznie was zapraszam
Na początek może troszeczkę o fabule tytułu. Fabuła gry opowiada o 15 latku imieniem Eragon. Chłopiec ten znajduje tajemnicze jajo, z którego wykluwa się dziwne „zwierzę”. Wkrótce okazuje się, że jest to smok, któremu młodzieniec dał na imię Saphira. I tu jest pierwsza niezgodność z powieścią. W książce bohater sam zgaduje, jak ma na imię jego towarzyszka, a w grze zostało to wytłumaczone poprzez jej „szafirowe oczy”. Nasz kompan dowiaduje się, że jest jednym ze Smoczych Jeźdźców. Pragnie pomścić śmierć wuja i odegrać się tych, którzy to uczynili. O tym wszystkim w grze dowiadujemy się poprzez przerywniki filmowe, które stopniowo wprowadzają nas w historię młodzieńca.
Rozgrywka w recenzowanym tytule jest może i z początku dosyć przyjemna, ale z czasem staje się nudna jak przysłowiowe flaki z olejem. Ciągle atakują nas legiony przeciwników; i tu kolejny bubel gry. Przeciwnicy nie różnią się prawie niczym. Przykładowo; jeżeli zabijemy żołnierza z krótkim mieczem, raczej na pewno przybiegnie do nas ten sam (detal ależ jakże mocno irytuje). Do pokonywania armii „klonów” możemy używać miecza, łuku lub magii. Czasami natkniemy się na momenty, w których możemy pomyśleć, że autorzy chcieli wprowadzić jako takie elementy logiczne, dlatego czasami przyjdzie nam utknąć w jakiejś lokacji i wtedy możemy na chwilkę odsapnąć od bezmyślnego zabijania kolejnych „klonów”. Lecz nie na długo, bo po takiej krótkiej przerwie znów robimy (i chyba nie zdziwicie się) miazgę z naszych adwersarzy. Lecz przecież nie można cały czas wypominać samych negatywów gry. Dopatrzyłem się dwóch plusów. Jeden to krótkość gry (tak, w końcu ile można siekać) - ok 7-8 godzin. Natomiast drugi plus w dalszej części recenzji.
Wiemy już co nieco o fabule i rozgrywce, teraz przyszedł czas na coś, co nas przetransportuje po elementach mapy, czyli kamera. A jest ona toporna, nawet bardzo. Raz spędziłem dużo czasu na znalezieniu schodów, a okazało się, że były niedaleko. Kamera czasem potrafi ustawić się w pozycji, która przysparza kłopotów. Takie coś jest nie do pomyślenia! Co jak co, ale sprawnie poruszającą się kamera to jeden z priorytetów w tworzeniu gier.
No i teraz to, co teoretycznie tygrysy lubią najbardziej, czyli grafika. Muszę powiedzieć, że po takiej ilości złego, co powiedziałem wcześniej, stoi ona na dobrym poziomie, chociaż rewelacji nie ma. Dobrze prezentuje się krajobraz. W szczególności widać to w pierwszej misji wstępnej, kiedy tytułowy bohater poluje. Szczegóły i tekstury prezentują się zadowalająco, choć jak już mówiłem, szału nie ma. Ale nie obyło się bez wpadek. Nie wiem, czy podlega to pod grafikę, ale opiszę to tutaj. Chodzi o IQ(AI) przeciwników, a raczej o jego brak. Po prostu dziwię się, dlaczego sami nie nadziewają się na własny oręż. Atakują nas bezmyślnie. Jedyne co mogą zrobić, to wyswobodzenie się z chwytu naszego bohatera i odepchnięcie go na kilka metrów. Lecz to nie ogranicza się tylko i wyłącznie do naszych przeciwników. Nasi towarzysze także nie są lepsi. Czasami nie potrafią sobie poradzić z lekko uzbrojonymi żołnierzami. Nie mówię tu, że przydarza się to ciągle, lecz bywają momenty, że lepiej poradzilibyśmy sobie po prostu bez nich.
I pokrótce jeszcze wspomnę o sterowaniu. Jest ono, jak na mój gust, lekko niedopracowane. Ograniczono nas do kontrolowania ruchów bohatera poprzez klawisze (W,S,A,D) i zadawania ciosów, które można łączyć w kombosy (j,k). Przyjemniej byłoby, gdyby dodali nam możliwość użycia myszki, ale nic z tego - nie w tej grze.
I jeszcze jedna, ważna informacja dla PC-towców. Gdy odpalamy grę, widzimy ekran pokazujący kontroler do Xbox 360 - teoretycznie sugerują na czym najlepiej grać (halo, to jest platforma PC, czyli komputer stacjonarny a nie konsola).
Na koniec krótkie podsumowanie. Eragon to tytuł nieudany za 99,99zł (obecnie chyba 39,99zł). Mógłbym kupić inną, bardziej dopracowaną grę i co tu dużo mówić, lepszą od owej.
W moim mniemaniu jest to w 100% tytuł robiony na szybko po to, aby zarobić. Nigdy nie byłem fanem gier na podstawie filmu i na pewno przygoda z tym tytułem do tego mnie nie zachęci.
Plusy
- czas gry
- jakby nie patrzeć przyjemna rozgrywka, lecz tylko na początku
Minusy
- AI przeciwników
- nużąca na dłuższą metę
- cena 99,99zł - szok
- kamera
Brak obrazów powiązanych z tą grą.