Dead Space
Dodano dnia 29-10-2008 23:02
Dead Space to dość nietypowa gra typu survival-horror, wydana przez Electronic Arts. Już po pierwszych zapowiedziach na forach tematycznych rozgorzały zażarte dyskusje: „Czy studio znane głównie z gier sportowych podoła zrealizowaniu swych obietnic, czy też na rynek trafi kolejny gniot?” Po kilku godzinach spędzonych na testowaniu oraz na obserwacji reakcji osób, które z tytułami tego rodzaju nie miały przedtem styczności, muszę stwierdzić, iż jest to produkcja z „najwyższej półki”. Ale po kolei…FabułaAkcja w odróżnieniu od większości gier z tego gatunku (np. Resident Evil, Silent Hill, Cold Fear) ma miejsce w bardzo odległej przyszłości. Głównym bohaterem jest Isaac Clarke – wykwalifikowany inżynier, wysłany razem z oddziałem na olbrzymi statek wydobywczy USG Ishimura. Po przybyciu na miejsce okazuje się, że z blisko tysięcznej załogi prawie nikt nie pozostał przy życiu. Naszym oczom ukazuje się mrożący krew w żyłach widok zmasakrowanego oddziału, sprawiający nieodparte wrażenie, że nasza misja nie będzie opierać się tylko na rutynowych naprawach. Przeszukując zapiski i dzienniki pokładowe dowiadujemy się, że (jak to zwykle w takich grach bywa) problemy zaczęły się dokładnie w chwili znalezienia tajemniczego artefaktu. Naszym głównym zadaniem jest oczywiście ujście z życiem z opanowanego przez wrogie stwory statku.Grywalność i klimatTwórcom udało się zbudować mroczny klimat w takim stopniu, że zdecydowanie odradzam osobom o słabych nerwach granie w Dead Space w nocy przy zgaszonym świetle. W samo południe można czasem podskoczyć z wrażenia, nawet gdy nieoczekiwanie pojawiają się na ekranie cele misji, a co dopiero gdy zza naszych pleców wyskoczy olbrzymia kreatura (tego akurat dowiedziono na innych członkach redakcji i ich rozlegających się w nocy krzykach budzących sąsiadów ;)). Mamy tutaj do czynienia z czymś, czego już dawno nie udało się osiągnąć producentom tego typu gier. Szczerze powiedziawszy, nie mogę sobie przypomnieć żadnego tytułu, który fundowałby nam taką dawkę adrenaliny i wszechobecnego strachu - oczywiście żeby nie było za łatwo, potwory nie wyskakują, gdy tylko otworzymy drzwi, ale potrafią mignąć nam przed oczami uciekając do wentylacji i gdy poczujemy się w miarę bezpieczni, rzucają nam się na plecy z sufitu, niestety czasami nie zdążymy podnieść się z podłogi i nasz bohater kończy marnie swój żywot ;) (na szczęście cofamy się do ostatniego pomieszczenia, nie musimy wczytywać gry od nowa - kolejny plus dla producentów). Niewątpliwie klimat jest największą zaletą omawianej produkcji, aczkolwiek nie jedyną. W grze poza wnętrzem statku i kolonii na planecie będziemy zmuszeni poruszać się także w próżni (zapas tlenu zależny od stopnia ulepszenia kombinezonu) oraz w miejscach pozbawionych grawitacji (także w niektórych salach na statku). Aby jednak nie było za trudno, wyposażono nas w parę magnetycznych butów, pozwalających na chodzenie po metalowych powierzchniach bez potrzeby dryfowania w przestrzeni. Będziemy również m. in. ręcznie obsługiwać działo do obrony statku przed asteroidami.UzbrojenieDo naszej dyspozycji oddano siedem bardzo zróżnicowanych broni. Poza klasycznym miotaczem płomieni, czy karabinem pulsacyjnym możemy posługiwać się np. piłą plazmową oraz rozpruwaczem (zdalnie sterowana piła tarczowa ;)). Bronie - te przeznaczone pierwotnie do celów inżynieryjnych na statku - okazują się bardzo efektywne w eliminacji wszelkiego ustrojstwa, jakie stanie nam na drodze. Dodatkowo możemy posługiwać się modułem telekinezy do ciskania we wrogów przedmiotami (także do rozwiązywania nieskomplikowanych łamigłówek) oraz modułu stazy do spowalniania wybranego celu (a także zbyt szybko zamykających się drzwi i wszelkich innych przedmiotów, które mogą nas skrócić o głowę). Oczywiście w przypadku braku amunicji pozostaje nam walka wręcz oraz „ciężki krok”, służący głównie do miażdżenia przewróconego wroga. Prawie każdą z broni trzeba najpierw kupić w „Magazynie” za zebrane kredyty (służy on [magazyn] także za „bagaż” do przechowywania niemieszczących się w ekwipunku przedmiotów). Każdy element uzbrojenia (w tym kombinezon i moduły) można dowolnie ulepszać w warsztacie za pomocą węzłów mocy (do zebrania i kupienia), co stanowi spory plus dla gry.Grafika i dźwiękW grze tego typu klimat budowany jest głównie przez oprawę audiowizualną, a ta stoi na bardzo wysokim poziomie. Mimo nieco rozmytych tekstur grafika prezentuje się wspaniale. Dynamiczne cienie, świetnie animowane potwory i nastrojowe wnętrze olbrzymiego statku kosmicznego, wszystko to dobrze zsynchronizowane ze ścieżką dźwiękową tworzy całość, obok której nie powinien przejść obojętnie żaden fan gier i horrorów. Do tego użyto całkiem przyzwoitego silnika fizycznego, który pozwala niemal na dowolne rozczłonkowanie wroga. Nie ustrzeżono się jednak błędów, często zdarzy nam się zobaczyć obiekty (głównie fragmenty potworów) podskakujące lub poruszające się bez większego sensu np. po utkwieniu w ścianie.Podsumowanie„Dead Space” to z całą pewnością gra warta polecenia każdemu miłośnikowi mocnych wrażeń, który ukończył 18 lat (ograniczenie wiekowe, sic!). Mimo drobnych błędów (np. potwór, który nie chce przejść przez otwarte drzwi) grało mi się bardzo przyjemnie. Ukończenie gry na łatwym poziomie powinno zając około 8-9 godzin bez niepotrzebnego pośpiechu. Jest to obecnie optymalny czas dla większości produkcji wydawanych na konsole. Jednak po przejściu zostaje odblokowany dodatkowy poziom trudności oraz nowe elementy ekwipunku, co zachęca, by znów odwiedzić mroczne korytarze statku USG Ishimura…
Plusy
- Grywalność
- Nie można się oderwać
Minusy