Commandos: Za Linią Wroga
Dodano dnia 06-07-2007 14:55
O Commandosach pisać mogę w nieskończoność, bo to mój ulubiony temat. Cieszę się więc, że to właśnie mnie przypadł w udziale temat gier taktycznych - tudzież "komandosopodobnych". Mam nadzieję, że pomogę rozwiać jakieś stereotypy z tym tytułem związane, a być może zachęcę Was do zagrania w tę grę.
Ci, którzy po przeczytaniu tytułu nastawili się na niezłą zadymę i uważają, że zabawa polega na strzelaniu do wszystkiego, co się rusza są w wielkim błędzie. Wielkim na tyle, iż mogą zakończyć tutaj lekturę i ze spokojem przenieść się do innego tematu, Komandosi bowiem to gra dla ludzi myślących, opanowanych i szukających czegoś innego niż nawalanka
WSTĘP
Otóż jest II Wojna Światowa. Czas, w którym ludzie wystawieni są na wielką próbę, kiedy muszą wybierać między życiem własnym, a swoich bliskich. Niemcy są potęgą militarną na światową skalę, a plany Hitlera sięgają daleko w przyszłość, gdzie naród niemiecki panuje nad wszelkim żywym stworzeniem, rasa słowiańska służy im niczym niewolnicy, a Żydzi i Cyganie nie mają prawa do życia. Brzmi jak scenariusz niskobudżetowego filmu? Pewnie tak, ale w takich właśnie realiach osadzona jest akcja Commandos.
Wprowadzenie
Spróbujcie teraz przetłumaczyć podtytuł gry. Już? To świetnie!
Bystrzaki bez zastanowienia powiedzą "Za frontem wroga" i mają tu stu procentową rację. Ale jak ten tytuł odnosi się do Commandosa? Również w stu, dwustu a nawet trzystu procentach :). W tych trzech magicznych słowach kryje się bowiem cała esencja, wszystkie kilkaset godzin, przez które zgłębiałem tajniki całej serii Commandos.
Domyślasz się więc drogi czytelniku, o co mniej więcej chodzi. Chodzi właśnie o to, żeby oni, Niemcy, twój wróg number one nie wiedział, o co chodzi. Żeby zginął szybciej niż modliszka atakuje. Z zaskoczenia, a przy okazji cicho i w niewidocznym miejscu. Tu tkwi bowiem sedno sprawy i płynie cała radość z zabawy - NALEŻY DZIAŁAĆ ZA PLECAMI PRZECIWNIKA!!!
O co chodzi?
Dano ci pod opiekę zespół sześciu (w jednej misji masz do dyspozycji dodatkowo podrzędnego pilota) perfekcyjnie wyszkolonych żołnierzy - komandosów. Każdy z nich cechuje się zupełnie odmiennymi zdolnościami i ekwipunkiem, co zmusza do działania w grupie i wzajemnego uzupełniania się. Mamy zatem Zielonego Bereta, Snajpera, Nurka, Sapera, Kierowcę, Szpiega i Pilota. Domyśleć się można, co poszczególne postaci potrafią: Saper podkłada ładunki i rzuca granatami; Kierowca prowadzi ciężarówki, osobówki, samochody pancerne, aż wreszcie czołgi i działa pancerne; Snajper zdejmuje gości z daleka i po cichu; a Nurek pływa w akwalungu i strzela z harpuna. Został nam Szpieg, który może podszyć się pod wroga, gdy zdobędzie jego mundur i wydawać mu rozkazy, aż WRESZCIE maszyna do zabijania, prawdziwy Rambo - Green Beret. Ten osobnik potrafi zakopać się w ziemi i przechodzącego obok Niemca zarżnąć nożem, po czym znieść jego ciało z pola widzenia. Potrafi także wykorzystać wabik do odwracania uwagi przeciwnika i ściągania go wprost w zastawione przez pozostałych komandosów pułapki.
Naszym zadaniem jest wypełnianie rozkazów wydanych przez dowództwo, polegających głównie na akcjach sabotażowych. Zatem w poszczególnych misjach niszczymy tamę, uwalniamy zakładnika, planujemy zamach, niszczymy zbiorniki z paliwem itp. Misji jest cała masa, bo aż dwadzieścia. Różnią się one od siebie znacząco, a przyjdzie nam walczyć w różnych środowiskach: miastach, lasach, pokrytych śniegiem górach, pustyniach i innych.
Grafika
Grafika jest dwuwymiarowa, ale w żaden sposób nie ujmuje to grze. Jest prosta, nie ma tu wyszukanych efektów i wodotrysków, ale tym właśnie (przynajmniej mnie) zachwyca. Przebieg wydarzeń widać w rzucie izometrycznym. Lokacje są przepełnione kolorem zielonym, szarym i niebieskim, są dopracowane, jest tu dużo detali i obiektów, a całość wygląda naprawdę schludnie.
Dźwięk
Hmmm...do tego wszystkiego brakuje mi właśnie dobrego czegoś do posłuchania. Szkoda, że muzyczka jest skromna, choć nawiązująca do tematu gry. Faktem jest, iż będąc zajętym obmyślaniem planu ataku nie będziemy zbyt zainteresowani słuchaniem, ale tu daję grze minus. Co do głosów nie mam zastrzeżeń. Są podłożone wybornie, zarówno Niemców jak i naszych podopiecznych. Od razu można poznać, że daną partię mówi Nurek, Snajper albo Szpieg - ten z charakterystycznym, francuskim akcentem, zaś wszelkie odgłosy wystrzałów, eksplozji, a co najważniejsze obozowego alarmu potrafią postawić na nogi!
Grywalność
Jeżeli połkniesz haczyk i gra spodoba ci się, to pochłoniesz się bez reszty. Są bowiem tacy ludzie na Ziemi, którzy tę grę przechodzili po kilka razy i na kilka sposobów, a ci, co mówią bez zastanowienia, że raz im wystarczył, powrócą do niej na pewno, bo dobra zabawa nie płynie tylko i wyłącznie z oglądania hektolitrów krwi i strzelania do wroga jak do kaczek, chyba, że siedzisz w Panzer III ;).
Dotarliśmy do końca. Jak już pisałem ludzie nie znający się na grach, którzy usłyszeli od kolegi "Kanter Strajk" i "Fiśtink force" choćby Commandosa nie widzieli to powiedzą "bieda!". Ale dla takich tego tekstu nie piszę. Może namówiłem kogoś do tejże gierki i temu komuś z całego serca zazdroszczę, że po raz pierwszy zobaczy niektóre misje. Cieszcie się z tego jak i ja się cieszyłem.
Plusy
Minusy