Uncharted: Drake's Fortune
Dodano dnia 09-01-2009 20:34
Crash, Daxter, Nathan Drake... No właśnie co łączy te trzy postacie? Odpowiedź jest prosta: Naughty Dog. To właśnie ta firma stworzyła maskotkę pierwszej konsoli PlayStation, czyli Crasha Bandicoota oraz trylogię dwójki przyjaciół Jaka i Daxtera świetnej platformówki stworzonej na wysłużonej "czarnulce". Teraz przychodzi kolej na nowy twór ów Panów - Uncharted: Drake's Fortune. Tym razem "Niegrzeczne Psiaki" postawili na grę przygodową z elementami faktów historycznych. Zabraknie skaczących, kolorowych postaci, bajkowych światów, do których zdążyli nas przyzwyczaić. Tak jak wcześniej wspomniałem Uncharted: Drake’s Fortune jest połączeniem gry przygodowej ze strzelanką, nie obszerną ale za to dobrą fabułą ze szczyptą historii.A więc zacznijmy od początku. Na rolę pierwszoplanową twórcy wyznaczyli Nathana Drake'a młodego, pełnego życia poszukiwacza przygód. Bohater uważa, że sir Francis Drake XVI wieczny, angielski podróżnik jest jego potomkiem, który upozorował swoją śmierć by znaleźć skarb El Dorado. Dlatego Nathan pragnął wyruszyć w jego ślady i potwierdzić swoją tezę. Na towarzystwo na pewno nie powinien narzekać, ponieważ razem z nim wyrusza dwójka innych śmiałków. Przyjaciel młodego Drake'a - Victor Sullivan w grze znany bardziej jako Sully. Jest to postać starsza o co najmniej jedno pokolenie od bohatera, lekko siwawy z charakterystycznym wąsem. Spryciarz, który mimo upływu lat przeżywa drugą młodość. Można sądzić, że nie lubi rozstawać się z cygarem. Zdarza mu się pomóc Nathanowi wyjść z opresji, trzeba również zaznaczyć, że znika i pojawia się w grze niczym kamfora. Drugą postacią jest młodziutka, blondynka o dźwięcznym imieniu Elena. Pani Fisher prowadzi reportaż z podróży naszego bohatera, choć pech tak chce, że gdy chwyta za kamerę to na horyzoncie pojawiają się kłopoty. Przejdźmy do czarnych charakterów gry z Gabrielem Romanem na pierwszej linii... Nie, nie Bellickiem! Roman to nazwisko! Srebrnowłosy, stary znajomy Sylly'ego, który wisi mu trochę "zielonych" postanawia wyruszyć tym samym śladem co nasi bohaterowie. Wynajmuje on grupę najemników, którzy mieli za zadanie pozbyć się Drake'a oraz pomóc w odnalezieniu skarbu. Chociaż akurat te zadania niekoniecznie wychodzi im najlepiej. Na czele naszych wrogów stoi Eddy Raja tym razem jest on znajomym Nathan.Początek gry odbywa się na łodzi przy wybrzeżach Panamy, gdzie bohaterowie znajdują trumnę sir Francisa Drake'a, jednak w środku natrafiają tylko na dziennik owego podróżnika. Następnie witają nas piraci, jest to krótki epizod wprowadzający nas do tajników gry walki wręcz oraz posługiwania się bronią palną. Z opresji ratuję nas niezawodny Sully, później obaj mężczyźni ruszają w głąb dżungli opuszczając sympatyczną Elenę na przystani. Gra nabiera smaczku, gdy odnajdują niemiecki U-Boota na skarpie wodospadu. Sami musicie się dowiedzieć co było dalej.Walka na pięści nie jest zbyt skomplikowana i ogranicza się do dwóch przycisków i dwóch kombosów. Muszę dodać, że są one prawie w ogóle nie przydatne, równie dobrze mogłoby ich nie być. Przechodząc grę byłem zmuszony użyć siły fizycznej może kilkanaście razy, co jest niewielkim procentem w porównaniu do kilkuset (?) martwych przeciwników. Resztę wrogów zlikwidowałem bronią. Ilość pukawek jest stosunkowo mała, ale wystarcza w sam raz. Drake podczas gry może nosić ich przy sobie trzy rodzaje - broń krótką, karabin oraz granaty. Wśród broni jednoręcznych możemy znaleźć: pistolet 8mm, 9mm, uzi, Desert Eagle czy potężny Wes 44, czyli rewolwer. Bronie dwuręczne to m.in. shotgun, znany i lubiany Kałasznikow, czyli AK47, czy niezwykle skuteczny M4. Od czasu do czasu możemy posłużyć się snajperką Dragunov czy też granatnikiem. Nie raz będzie patrzeć na przeciwników z bananem na ustach lecących w kosmos niczym Gagarin.Celowanie wykorzystane przez Naughty Dog możemy skojarzyć z dobrze znanego Resident Evil 4. Jest to coraz popularniejszy system strzelania spotykany w grach, co oczywiście cieszy. Jednak w przeciwieństwie do Leona Kennedy'ego, Nathan może się poruszać podczas strzelania. Dużym plusem jest też to, że po wciśnięciu L1 (odpowiedzialny za celowanie) celowania nasz bohater zajmuję miejsce w lewym, bądź prawym rogu nie zasłaniając nam ekranu. Lewym, bądź prawym? Tak, następną innowacją jest przełączenie ekranu (L3) nad lewym lub prawym barkiem Nathana. Użycie tego często odsłania nam większe pole widzenia w danej sytuacji.Do pracy kamery nie mam większych zastrzeżeń co do jej pracy, pokazuję to co byśmy chcieli zobaczyć. Zdarzają się sporadyczne przypadki, że kamera jest obrócona tyłem do akcji, lecz to rzadkość.Jednym z plusów gry jest oprawa wizualna. Mimo upływu czasu możemy ją zaliczyć do ścisłej czołówki. Koszula Nathana napina się lub zniekształca w zależności od jego postawy. A efekt mokrej koszuli? Przepiękny. Szara koszula ciemnieje, a światło się od niej odbija. Niby oczywiste, ale w grach jest innowacją. Efekt wody także udany, z małym wyjątkiem. Chlapiąca woda podczas pływania Drake’a wygląda trochę na atak dzikich pikseli niż na krople wody, lecz można przymrużyć na to oko. Otoczenie również zostało świetnie wykonane, piękna, bujna, zielona roślinność wspaniale wkomponowuje się z architekturą.Otoczenie. No właśnie, otoczenie. Jest piękne, ale nie jest piękne, jak jest, a nie powinno być. Hmm no na pewno ciężko jest Wam zrozumieć o co mi chodzi. Prosty przykład. Stoi drewniana skrzynia, która może ulec zniszczeniu, więc cisnę w nią granatem. WoW, fajny wybuch... Ale patrzę a część skrzyni przylegającej do podłoża stoi w nienaruszonym stanie. Co jest Panowie? Dolna część skrzyni jest niezniszczalna, czy co? Inny przykład. Piękne witraże w katedrze. Strzelam, strzelam... Dziury pozostają... Witraże też... z gumy? Dobra trochę ponarzekałem, więc teraz coś pozytywnego. Na drodze potykamy wiele kamiennych osłon czy skrzyń, za którymi możemy dokonywać ostrzału wroga. Po nieustannych strzałach przeciwników, ściany się sypią, skrzynie się rozpadają, aż będziemy zmuszeni do zmiany zasłony. Słodko, ale też trochę gorzko. Podczas gry nie raz napotkamy się z sekcjami QTE (Quick Time Event). Aby otworzyć dane drzwi musimy podejść do dźwigni i mashować dany przycisk. Jednak ciekawszymi pomysłami sypnęli twórcy Crasha. Gdzie niegdzie napotkamy na pułapki zastawione przez wrogów, jeżeli będziemy nieostrożni możemy przez to skończyć żywot lub się uratować klikając kółko. Czas wyznaczony na to wynosi około sekundy, więc nie raz będziemy klnąć pod nosem ginąć po raz kolejny przez pułapki. Fachowo została wykonana ostatnia scena, w której również wykorzystano QTE szkoda tylko, że taka akcja występuję tylko raz.Innym celnym strzałem są zagadki, do rozwiązania których wykorzystujemy dziennik sir Francisa. Jednak minusem jest ich ilość. Można je policzyć na palcach jednej ręki Żółwia Ninja. Są ciekawą odskocznią od ciągłego strzelania i skakania. Należy też wspomnieć o sojuszniczych NPC (Non Player Character), którzy od czasu do czasu walczą bark w bark z Nathanem. W czasie niektórych epizodów pomagają w starciu z wrogami. Trzeba im przyznać, że sprawują się nieźle. Nieraz uda im się zestrzelić lub osłabić wroga, aby ułatwić drogę Drake’owi. Bywa, że czasem się pogubią lub chowają się za zasłoną bokiem do wroga. Ale co to dla nich, przecież i tak są nieśmiertelni!Trzeba przyznać, że AI wrogów stoi na wysokim poziomie. Starają się obejść wroga z dwóch stron , chowają się za zasłonami. Po jednej serii zza muru zmieniają pozycję, rzucają pod nogi granaty, a napotkane „schaby” z shotgunami starają się podejść blisko, aby utrudnić nam życie. Jednak nic nie jest idealne. Zdarza się, gdy podejdziemy blisko zachowują się jak bezmózgie yeti.Dźwięk również stoi na przyzwoitym poziomie. Głosy aktorów idealnie dobrane, odgłosy wybuchów, strzałów oraz hiszpański akcent dodają smaczku. Szkoda, że muzykę uświadczymy tylko w niektórych wstawkach oraz podczas walk. Wówczas przygrywa nam klimatycznie orkiestra.Podsumowując. Uncharted: Drake’s Fortune można uznać za ulepszoną, samczą wersję Tomb Raidera. Prosta, lecz ciekawa fabuła powoduję, że wciągamy się w klimat i chcielibyśmy razem z Nathanem oraz Eleną (oczywiście) wyruszyć w podróż w nieznane. Wciąga nas nie tylko fabuła, lecz piękny tropikalny świat, dobrze przemyślana rozgrywka przeplatana skakaniem i strzelaniem. Jeśli jesteś posiadaczem PlayStation 3 i nie posiadasz tej gry to nie ma na co czekać. Sam musisz poznać prawdę o El Dorado.
Plusy
Minusy
- Prawie bezużyteczna walka wręcz
- Mało interaktywne otoczenie
Brak obrazów powiązanych z tą grą.