Władca Pierścieni: Podbój
Dodano dnia 17-02-2009 19:50
Minęło ponad 7 lat od światowej premiery filmu Władca pierścieni. Od tego momentu regularnie co jakiś czas gracze dostają grę opartą na podstawie trylogii lub osadzoną w realiach powieści Tolkiena. Tak oto jest i tym razem. Tylko czy gra studia Pandemic okaże się tak dobra jak film???The Lord of the Rings Conquest bardzo luźno nawiązuje do trylogii. Programiści oddali do dyspozycji dwie kampanie podzielone na 8 misji, z których każda przenosi nas do innych miejsc znanych z książek Tolkiena. I tak odwiedzamy np.: Helmowy Jar, Morie czy Gondor. Pomiędzy poszczególnymi aktami umieszczone są przerywniki filmowe, które mają nam nakreślić „fabułę” gry. W pierwszej kampanii musimy doprowadzić Froda i drużynę pierścienia do szczęśliwego zakończenia. Mamy tutaj do dyspozycji szereg postaci znanych z filmu, jak choćby: Aragorna, Gandalfa, Legolasa, Gimliego czy nawet potężnego Enta.. W drugiej oddajemy się w wir niszczenia wszystkiego co dobre, kierując oddziałami Saurona. Tutaj z kolei możemy pokierować Nazgulem, Olifantem i co najlepsze Balrogiem i Sauronem. Od razu mogę powiedzieć, że ukończenie poszczególnych historii, zarówno „dobrej” i „złej” zajmuje ok. 3 godz. Czyli jest to zabawa (za ok. 200 zł) tylko na jeden wieczór przez co ma się wrażenie, że singiel jest tam wrzucony na siłę i całkowicie zbędny.Oprócz wymienionych wyżej bohaterów w każdej kampanii mamy do dyspozycji cztery klasy postaci: wojownika, maga, łucznika i zwiadowcę. Każdy z nich ma swoją paletę ataków zwykłych i specjalnych. I tutaj zaczynają się problemy. Nie mamy do dyspozycji po kilkanaście różnych ataków i combosów. Jest ich zaledwie kilka i to wszystko. Wojownik dobrze radzi sobie w walce w zwarciu ze słabszymi przeciwnikami. Oprócz 3 różnych machnięć mieczem ma w zanadrzu 3 ataki specjalne. Łucznik to maszyna do walenia headshotów niestety w zwarciu się nie sprawdza. Jego ataki specjalne skutecznie osłabiają przeciwnika mogąc go podpalić lub zatruć. Zwiadowca dysponuje kilkoma combosami i atakami normalnymi, ale jego główną zaletą jest to, że może stać się niewidzialny i jednym atakiem z tyłu posłać przeciwnika do piachu. Mag jest najpotężniejszą postacią do wyboru. Nie dość, że potrafi bić się w zwarciu niczym wojownik, potrafi leczyć siebie i innych wokoło to jeszcze dysponuje potężnymi czarami błyskawic i ognia, które potrafią zabić kilka przeciwników naraz. Jakby tego było mało może on jeszcze używać magicznej bariery, której żaden czar ani strzała nie przebije. Gra w kampanii jest prosta niczym budowa cepa. Zostajemy wrzuceni w wir walki np. podczas bitwy o Helmowy Jar i wykonujemy misje. Polegają one na tym, żeby dobiec wcześniej wybranym bohaterem z punktu A do punktu B gdzie musimy przejąć dany punkt, albo wybić wszystkich w danym miejscu. Prawie każda misja kończy się walką z bossem, który nie jest zbyt wymagający. W każdej misji jest kilka respawnów także nie ma co martwić się o to czy nasz bohater zginie czy nie. Trzeba biec do przodu i wykonywać zadania. To wszystko.Jeśli chodzi o gameplay to tutaj również jest słabo. Machanie mieczem – tragedia. Niby celuje w przeciwnika, a jednak wszystkie ciosy przechodzą obok. Po drugie blok to jakaś pomyłka. Czasami po udanej serii nie byłem wstanie go włączyć. Fizyka – nie ma czegoś takiego. SI naszych kompanów jak i wrogów też woła o pomstę do nieba. Nie możemy liczyć na pomoc ze strony naszych oddziałów. Z reguły biegną oni przed siebie i giną bezmyślnie. Podobnie jest z przeciwnikami. Możemy sobie swobodnie miedzy nimi biegać i żadnej reakcji. Kilka słów o rozgrywce multiplayer. Mamy do dyspozycji 4 tryby: Team Deathmatch, Capture The Ring (flag), Hero Team Deathmatch (w tym trybie gramy bohaterami trylogii) i tytułowy Conquest (walka o przejmowanie punktów strategicznych)..Mogłoby się wydawać, że ta gra jest stworzona do multi. Podział na klasy, każdy ma swoje unikalne umiejętności. Granie 8 na 8. Tylko jest jeden problem. Lagi są prawie w każdym meczu. Bugi i różnego rodzaju bzdury wynikające z niedopracowania tej gry są wszechobecne. Postacie nie są zbalansowane. Granie np. wojownikiem mija się z celem. Inaczej pewnie by to wyglądało, gdybyśmy mieli zgraną ekipę, a tak każdy biegnie w swoją stronę. Porównując jednak singiel do multi to ten drugi tryb wypada troszkę lepiej. Chociażby dlatego, że gramy tutaj z żywym przeciwnikiem. Oprawa audio wypada całkiem nieźle. Pewnie dlatego, że duża jej część jest żywcem wyciągnięta z filmu. Lektorem, który pojawia się po każdej misji jest sam Hugo Weaving odtwórca roli Elronda w filmie. Gorzej jest z grafiką, która przypomina zeszłą generację podbitą tylko do HD. Lokacje są małe z tymże programiści zastosowali animowane tła dzięki czemu wydają się one większe niż w rzeczywistości. Ogólnie pod względem grafiki tej grze przydałby się porządny lifting. Szczerze to odradzam każdemu tę grę. Singiel krótki i monotonny. Grafika na poziomie PS2. Multiplayer i kooperacja troszkę ratują ten tytuł ale nieznacznie. Lepiej zainwestować pieniądze w jakieś starsze gry i nadrobić zaległości po zeszłorocznym okresie świątecznym (trochę hitów było), lub odłożyć i poczekać na nadchodzące hity.
Plusy
Minusy
- nudny singiel
- niedopracowane SI
Brak obrazów powiązanych z tą grą.