Call of Juarez: Więzy Krwi
Dodano dnia 03-08-2009 20:56
Niewiele gier tworzonych przez polaków odniosło sukces. Jednakże tytuły takie jak „Wiedźmin” czy „Painkiller” są jednymi z tych, które wybiły się na światowym rynku i można je nazwać wybitnymi. Techland po wydaniu pierwszej części Call of Juarez osiągnął tak duży sukces finansowy, iż mógł zająć się kontynuacją. Miała ona być rzecz jasna jeszcze lepsza od poprzedniczki, co było nie lada wyzwaniem. Moim zdaniem udało im się tego dokonać. Sequel zatytułowany „Call of Juarez: Więzy Krwi” (ang. “Call of Juarez: Bound in Blood”) dzieje się na wiele lat przed jedynką. Gra została zlokalizowana w języku angielskim, ponieważ chciano w ten sposób spotęgować nastrój, aby gracz mógł poczuć się jak jeden z kowbojów. Ciekawostką jest to, że dźwięki do gry były nagrywane w Hollywood. Jest to tytuł nie tylko dla fanów westernów i strzelanin, ale i dla całej rzeszy osób, którym spodoba się rozgrywka, oprawa, świetnie wykonana grafika i wyraziści bohaterowie. Rozgrywka: W grze kierujemy losami braci Raya i Thomasa McCall. Jeśli osoby, które grały w Call of Juarez i znają postać Raya Mc Call sądzą, że nie zaskoczy ich on niczym nowym to nic bardziej mylnego. Postać ta w pierwszej odsłonie gry niczym nie była podobna do tego buntowniczego i narwanego zbója, jakim jest w Więzach Krwi. Co ciekawe aktor, który zażyczył głosu tej postaci w części pierwszej uczynił to i w kontynuacji, tak więc fani tytułu nie będą musieli przyzwyczajać się do nowego głosu bohatera. Thomas to jednak całkiem nowa postać. Jest on zupełnym przeciwieństwem brata. Aktor, który podkłada pod niego głos, co ciekawe ma sporo wspólnego z dzikim zachodem i kowbojami, dzięki czemu autentyczność postaci rośnie. Podczas gry poznamy także trzeciego z braci, Williama. Jest on najmłodszy z całej trójki. Kleryk z zawodu, opowiada o wyczynach braci, przez co rozgrywka nabiera realizmu. Większość gry to przechodzenie kolejnych poziomów, ale nie zawsze. Bardzo miłym akcentem są etapy, w których dostajemy możliwość stuprocentowo wolnej rozgrywki. Mamy nie tylko możliwość iść do sklepu z bronią zaopatrzyć się w najnowsze modele giwer, ale i na przykład zabrać ze ściany list gończy z zadaniem do wykonania. A tych już naprawdę jest wiele typów. Może chodzić o pomoc w obronie linii kolejowej przed Indianami bądź standardowo akcentem westernowym złapać poszukiwanego bandytę. Misje te są także dobrze płatne, więc warto je wykonywać choćby i po to, aby mieć pieniądze na zakup nowej broni lub by uzupełnić zapas noży do rzucania czy lasek dynamitu. Ponadto tereny, które dostajemy do dyspozycji przy tego typu rozgrywce są na tyle duże i pełne różnych rzezimieszków, że nic nie stoi nam na przeszkodzie, aby zwyczajnie ruszyć w świat na poszukiwanie przygód. Na pewno wielu z was denerwowała konieczność trzymania klawisza Ctrl (który zazwyczaj był przeznaczony do kucania) aby tylko uniknąć ataku przeciwnika chowając się w ten sposób za przeszkodami. No cóż… nie w tej grze. Programiści z Techlandu wymyślili system który zgodnie z logiką nie powinien działać a jednak w tej grze daje radę. Podczas gdy podejdziemy do przedmiotu, który może być naszą potencjalną kryjówką bohater automatycznie się za nią chowa. Po wykonaniu tej czynności możemy wychylić się z kryjówki za pomocą myszki a następnie namierzać przeciwników. Opcja ta znacznie ułatwia i urozmaica rozgrywkę. Ciekawym urozmaiceniem jest także możliwość stoczenia znanych z opowieści o dzikim zachodzie pojedynków na rewolwery. Jest to naprawdę przyjemna mini gierka ale i wymagająca od gracza sporej zręczności. Bohaterowie: Postać można wybrać na początku każdego aktu, co jest dobrym rozwiązaniem ze względu na to jak bardzo się od siebie różnią. Spotkamy także akty, w których gra narzuci nam postać gdyż będzie tego wymagała fabuła. A teraz kilka słów o braciach Mc Call. Ray jest typowym rewolwerowcem. Może używać na raz dwóch pistoletów, pistoletu i dynamitu w drugiej ręce bądź strzelby jednak nienajlepiej czuje się na dużych wysokościach a także nie radzi sobie ze wspinaczką. Zupełnym przeciwieństwem, jak już wcześniej pisałem, jest z kolei jego młodszy brat - Thomas. Bardzo zwinny, woli broń snajperską, łuki oraz noże. Może strzelać z pistoletu, ale już tylko jednego. Potrafi korzystać z lassa, aby dotrzeć w miejsca dla innych nieosiągalne i to on pomaga bratu wspiąć się na wyższe tereny. Grzechem byłby nie wspomnieć dokładniej o specjalnych umiejętnościach postaci. Zarówno Thomas jak i Ray po zabiciu określonej liczby przeciwników mają możliwość skorzystać z dość ciekawie wykonanego trybu Bullet Time. Co ciekawe obie te postaci korzystają z niego troszkę inaczej. W przypadku Thomasa jest to szybkie przeładowywanie pistoletu i zadawanie pojedynczych, lecz śmiertelnych strzałów przeciwnikom za to podczas gry Rayem polega to na zaznaczeniu jak największej ilości przeciwników jak największą ilość razy, po czym zaczyna on strzelać z niebywałą prędkością za pomocą 2 rewolwerów do zaznaczonych celów. Po takim gradzie pocisków przeciwnicy padają jak muchy. Sterowanie: Sterowanie odbywa się za pomocą myszki i klawiatury i już po krótkim czasie przestaje sprawiać jakiekolwiek problemy. Bardzo trafną opcją jest możliwość zmiany broni za pomocą kółka myszki, ponieważ są momenty, w których szybka zmiana uzbrojenia może zadecydować o życiu i śmierci. Bronie można także zmieniać za pomocą klawiszy 1-6 jednak jest to wysoce niepraktyczne gdyż w ferworze walki nie ma po prostu czasu na latanie palcami po klawiaturze. Uzbrojenie: Call of Juarez: Więzy Krwi jest westernem a western bez broni to jak studnia bez wody. Twórcy wzięli sobie to do serca i zasypali nas wręcz gradem różnego typu uzbrojenia. Mamy do dyspozycji rewolwery, bronie dwuręczne palne krótko dystansowe i snajperskie, łuki, noże oraz laski dynamitu. Można z nich korzystać zależnie od postaci, którą gramy jak już pisałem wcześniej, z czego wynika, że grając Rayem nie będziemy mogli postrzelać z łuku i analogicznie wcielając się w Thomasa nie rzucimy dynamitem. Na tym jednak zabawa z bronią się nie kończy a wręcz dopiero zaczyna. Podczas gdy dynamit i noże zawsze są takie same to każda inna broń ma 4 poziomy warunkujące jej moc, szybkość przeładowania oraz szybkostrzelność (Stary -> Zwykły -> Dobry -> Świetny). Ale to nie koniec. Główni bohaterowie są kowbojami a czy istnieje kowboj bez rewolweru? Odpowiedź brzmi NIE. Pistolety… nie dość, że podobnie jak inne bronie mają 4 poziomy rozwoju to jest ich kilka typów. Dostajemy do dyspozycji zarówno szybkostrzelne i łatwe w przeładowaniu Quickshottery jak i zadające mocne obrażenia Rangery a także wiele innych typów rewolwerów. Podczas rozgrywki będziemy mogli także korzystać z lamp i rzucać nimi w przeciwników. Owe lampy po rozbiciu podpalają pewien obszar wokół siebie zadając przy tym obrażenia od poparzeń. Ponadto są do dyspozycji w niektórych miejscach bronie stacjonarne takie jak Gatling czy Armata a wcielając się w Raya podczas rozgrywki możemy znaleźć i zabrać przenośne działko Gatling, przy czym niosąc je stajemy się bardzo powolni a amunicja znika w zatrważającym tempie. Grafika: Jest to prawdopodobnie największa zaleta tej gry. Świetny silnik pozwolił na dopracowanie graficznie nawet najdrobniejszych szczegółów. Mamy okazję podziwiać krajobrazy na tyle realne, iż momentami można by pomyśleć, że patrzymy na zdjęcie. Grając w CoJ Więzy Krwi nie sposób nie zachwycić się patrząc na doskonale wykonane stepy czy zapuszczając się w położone w górach lasy. Poziomy gry są doskonale zaprojektowane a przy tym naprawdę ogromne. Efekty specjalne także wykonane z dbałością o najdrobniejsze szczegóły zapierają dech w piersi. Animacje postaci zostały wykonane pierwszorzędnie. Ragdoll w grze jest naprawdę tym, z czego twórcy mogą być dumni. Przeciwnicy zamiast padać na ziemie w teatralnym stylu osuwają się na ziemię niczym lalki, którym zerwano wszystkie sznurki, co niewątpliwie dodaje realizmu. Przeciwnicy: Sztuczna inteligencja w grze zrobiła na mnie niemałe wrażenie. Przeciwnicy potrafią być bardzo przebiegli. Podstawowa zaleta jest taka, że nigdy nie wiadomo skąd padną strzały gdyż potrafią oni poruszać się praktycznie po całym terenie starć i reagują naprawdę realistycznie. Nie wystawiają się na nasze strzały a schowają i poczekają aż Muzyka: Muzyka w grze jest świetnie dopasowana. Połączenie rytmów country z muzyką, którą można by nazwać pieśniami indiańskimi doskonale pasuje do klimatu gry. Podobnie jest z dźwiękami podczas poruszania się czy wystrzałów. Werdykt: Call of Juarez: Więzy Krwi jest zdecydowanie grą godną polecenia. Świetnie zrealizowane kontinuum, wartka akcja, ciekawe poziomy i fabuła. Wszystko to we wspaniałej oprawie dźwiękowej i graficznej bez żadnego zacinania daje nam poczucie realizmu. Bez ogródek mówiąc, jest to najlepsza gra o dzikim zachodzie, jaka kiedykolwiek powstała.
Plusy
- Doskonale wykonane efekty specjalne
- Ciekawe Pojedynki
- Nowinka techniczna w postaci systemu ukrywania się
- Realistyczny Ragdoll
Minusy
- Bardzo dużo hakerów i botów w trybie Multiplayer