Zaproponuj newsa Zarejestruj się Zaloguj się Zaloguj z Facebook.com Odzyskaj hasło
Profil na Facebook.com Profil na Facebook.com Profil Twitch.tv
Szukanie zaawansowane

ZAPOWIEDŹ
TIPSY
PUBLICYSTYKA
PORADNIK
GALERIA
Komputer osobisty
S.T.A.L.K.E.R. Zew Prypeci
S.T.A.L.K.E.R. Zew Prypeci box
Producent:-
Wydawca:-
Dystrybutor:-
Premiera (polska):27.11.2009
Premiera (świat):02.10.2009
Gatunek:FPS
Mam
Ukończona
Czekam
Obserwuj
Ulubione
Ocena
Redakcja
Czytelnicy
Grafika:
Dźwięk:
Grywalność:
Ogólna:

Ocena ogólna:

7.7

Zagłosuj
Zobacz szczegóły

S.T.A.L.K.E.R. Zew Prypeci

Dodano dnia 18-12-2009 18:01

Recenzja

Czy Rosjanie zawsze pozostawali w cieniu, jeśli chodzi o gry komputerowe? Z pewnością nie, przynajmniej jeśli chodzi o nielegalną dystrybucję produktów, czy samej sceny. Doskonałym przykładem może być tutaj tłumaczenie całych tytułów na Xboxa 360, których pirackie wersje pojawiają się po… 2 tygodniach od premiery! Fakt ten jest równie niesamowity, co nielegalny. Co w takim razie jednak z tematem stricte związanym z grami? Niby coś tam każdy słyszał, choć nie do końca tak naprawdę wie co z czym się je. Ostatnim czasem szczególnie głośno było o Cryostasis, grze, która potrafi z mniejszym lub większym powodzeniem rozłożyć każdy nowoczesny komputer. Sama produkcja trzyma przy tym niesamowity klimat i sprawia, że nie wiemy czy i właściwie kiedy będziemy mieli chęć zaprzestania rozgrywki. Zastanawiacie się pewnie po jaką cholerę piszę o rosyjskich grach (malkontenci zapewne pomyśleli – frajer, nie wie o czym pisze) skoro S.T.A.L.K.E.R.: Zew Prypeci jest grą…
 
…stworzoną w całości przez ukraiński zespół, który już po raz trzeci chce nam umożliwić powrót do zony, która została utworzona po wybuchu elektrowni jądrowej w Czarnobylu. Mieliśmy już okazję zagrać w Cień Czarnobyla, całkiem niedawno, bo na jesieni roku 2008 wydany został prequel pt. Czyste Niebo, a dziś przychodzi nam się zmierzyć z kontynuacją pierwszej części gry. Nowy STALKER ochrzczony został przez twórców mianem najbardziej dopracowanego. Co ciekawe, podobnie jak ostatnim razem, mamy do czynienia z wprowadzeniem najnowszych technologii, poprzednio był to DirectX 10.1, tym razem doczekaliśmy się pełnego wsparcia API DirectX w wersji oznaczonej numerkiem 11.
 
Co tak naprawdę stało się w 1986 roku w elektrowni jądrowej położonej niedaleko tytułowej Prypeci? Tak naprawdę, sądzę, że nigdy nie będzie do końca wiadomo, co się wydarzyło. Oficjalna wersja mówi o błędzie ludzkim, który powstał wskutek niepoprawnie wykonywanego eksperymentu. Efekt był jednak taki, że nikt o owej awarii przez długi czas nie wiedział, mieszkańcy miasteczka Prypeć do ostatniej chwili byli okłamywani. Dopiero kiedy pojawili się wojskowi na ulicach w odpowiednim „uzbrojeniu” i została rozpoczęta ewakuacja miasta wszystko stało się oczywiste. W dalszej części Europy nadal nic nie było jasne. Mimo to, w Polsce promieniowanie zostało wykryte stosunkowo szybko i przeprowadzona została słynna akcja z płynem Lugola.
 
Po raz kolejny gra została wydana przez Cenegę Poland, wyjątkowo, CD Projekt został wydawcą części pierwszej o podtytule Cień Czarnobyla. Podobnie jak w poprzednich wydaniach Stalkera dokonano pełnej polonizacji. Aby utrzymać klimat, po raz kolejny w rolę lektora (tak, lektora) wcielił się Mirosław Utta. Czy lepszy byłby polski dubbing? Nie, zdecydowanie nie. To ekscytujące uczucie kiedy, w tle możemy usłyszeć głosy rodowitych mieszkańców tamtych terenów, a przy tym, mamy pojęcie o czym oni z nami w ogóle konwersują. Kolejna interesująca sprawa, to fakt, że tym razem obyło się bez wpadki, jaka towarzyszyła przy Czystym Niebie, kiedy to lektor zagłuszał prawdziwe głosy. Sam sposób, w jaki lektor przedstawia nam kwestie wypowiadane w grze zdecydowanie przypadł mi do gustu. Nieco chłodny, lecz zdecydowany głos Pana Utty idealnie wpasowuje się w konwencję Stalkera.
 
Polskie wydanie z zewnątrz nie robi zbyt wielkiego wrażenia. Ot, zwykły box DVD, który zawiera grę, instrukcję i zapewne jakieś materiały reklamowe. Nic bardziej mylnego!   Nasza rodzima edycja STALKER: Zew Prypeci to całkiem inne podejście do tematu. W środku znajdziemy instrukcję, fotografie z zony, a także mapę terenu, po którym będziemy mogli się poruszać. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie to, że te dodatki tworzą naprawdę niesamowity, magiczny klimat, który przenosi nas wprost na miejsce akcji. Zdjęcia opatrzone są odpowiednią przepaską z napisem, który informuje nas o radioaktywności, natomiast same w sobie przedstawiają w urzekający sposób opuszczoną miejscowość. Oprócz tego podręcznik użytkownika, który przyjdzie nam studiować został przystosowany tak, aby wzbudzić w nas wyobrażenie tamtego miejsca, szczególną rolę odgrywa w tym wypadku jego okładka. Rzeczy te pozornie są nieistotne, świadczą one jednak o tym, w jaki sposób wydawca podchodzi do nas – graczy. Cenega Poland spisała się na medal.
 
Sam wątek fabularny jest dosyć ciekawy, bowiem przyjdzie nam się wcielić w agenta wywiadu ukraińskiego, który będzie miał za zadanie zbadać niepowodzenie podczas misji, która miała na celu przejęcie kontroli nad centralną częścią zony, dotąd niedostępnej. Fakt, że GSC Game World nadal będzie się trzymało podobnej konwencji, co w przypadku poprzednich części, nieco mnie początkowo przestraszył i budził poważny niepokój, zadawałem sobie pytanie - czy to tak naprawdę ma szansę po raz kolejny już się udać? Otóż okazuje się, że tak – jak najbardziej. Oczywiście nie jest to tylko gołosłowne, myślę, że głównym czynnikiem, który przyczynił się do tego, że fabuła jest naprawdę ciekawa jest fakt, że wprowadzona ona zostaje bardzo dokładnie, wiemy co, jak, gdzie i w jakim celu robimy. Wiemy także, że mamy za zadanie odnaleźć naszych zaginionych rodaków, którzy mieli dotrzeć do zony. Nigdy tam jednak się nie zjawili.
 
Producent chwali się tym, że misje poboczne w grze są o wiele bardziej rozbudowane i ciekawsze niż w poprzednich częściach, a dodatkowo jest ich znacznie, znacznie więcej. Oznacza to bowiem, że oprócz podstawowego wątku fabularnego, będziemy mogli wykonywać wątki poboczne, co znacznie przedłuży żywotność gry, a także pozwoli na jeszcze większe poznanie specyfiki tamtejszego otoczenia. Czy założenia pracowników studia GSC Game World udało się zrealizować? W dużej mierze tak, słowa, które anonsowały nowe, udoskonalone możliwości, faktycznie się pojawiają. Tylko powstaje pytanie, czy jest sens, aby na siłę tworzyć misje poboczne? Niestety, odniosłem wrażenie, że w niektórych przypadkach kolejne z nich powstawały tylko po to, aby było ich więcej.
 
Sam interfejs, ekwipunek, a także inne elementy gry, które zawsze jako pierwsze rzucają się w oczy zostały lekko zmienione. To znaczy – według producenta – całkowicie odmienione w sposób intuicyjny dla gracza, który pozwoli na jeszcze lepsze zarządzanie naszym bohaterem, a także bardziej „soczystą” rozgrywkę. Guzik prawda, panowie. To tylko kosmetyka. Fakt, zmiany są widoczne gołym okiem, ale czy aż tak bardzo wpłynęły one na moje odczucia podczas gry? Nie sądzę, jestem nawet gotów zaprzeczyć. To, co widzimy w grze to po prostu ulepszenie interfejsu z poprzednich edycji gry, do tego stopnia, że staje się on całkowicie przyzwoitym narzędziem, którym przyjdzie nam się posługiwać, ale naprawdę – nic więcej.
 
Zew Prypeci jak dla mnie wygląda niemalże identycznie jak poprzednia część – Czyste Niebo. Zmiany, które się pojawiają są praktycznie niewidoczne. Brak jakichkolwiek większych uderzeń, które trafiłyby prosto do umysłu gracza. Wiecie co mam na myśli, grając w kolejną odsłonę gry chciałbym sobie pomyśleć w pewnym momencie „Cholera, ale wypasione tekstury, o! I jeszcze te odbicia, to jest piękne!” w przypadku nowego Stalkera niestety nie jest to możliwe tak często jakbyśmy tego chcieli. Wprowadzono nowe API DirectX 11, co ono jednak daje w praktyce? No cóż, tak jak można się było tego spodziewać – niewiele. Sprawa podobnie wyglądała w przypadku DirectX 10.1 w poprzedniej części gry, choć w tamtym wypadku zmiany, na upartego można było znaleźć. W tym w sumie też, ale czy o to chodzi? Zmiany powinno się zauważać, a nie szukać. To wcale nie oznacza, że grafika w tej grze jest zła – nie – jest w porządku, trzyma wysoki poziom, ale liczyłem na coś zdecydowanie więcej.
 
Kolejna rzecz, która jest zaskoczeniem, ale i nareszcie spełnieniem marzeń wszystkich graczy to zredukowanie liczby bugów do możliwie najmniejszej ilości. Szkoda, że udało się to dopiero przy trzeciej części gry… No cóż, lepiej późno niż wcale. W każdym razie, grając w nową odsłonę Stalkera nie zauważyłem żadnych nieprawidłowości, co niezmiernie mnie cieszy. Sama kwestia optymalizacji gry także została znacznie poprawiona, tym razem, mierząc się z nową odsłoną gry nie musiałem się obawiać tego, że coś może zacząć chrupać przy możliwie maksymalnych ustawieniach. Jest naprawdę w porządku, nieco mocniejsze sprzęty z pewnością poradzą sobie bez problemu i zapewnią długą, komfortową rozgrywkę.
 
Klimat, który udaje nam się odczuć w czasie gry, jest niepowtarzalny. To zawsze była mocna strona twórców Stalkera. Przemieszczając się po obozach, lub po prostu eksplorując pobliskie tereny, czujemy się jakbyśmy tak naprawdę z tymi ludźmi tam obcowali. Zapewne wszyscy z nas pamiętają pobrzdękiwania na gitarze innych stalkerów z poprzednich części. Tym bardziej jest więc przyjemne idąc przez obóz usłyszeć kogoś grającego na harmonijce, tak jak to ma miejsce w nowej odsłonie gry. Mimo tego wszystkiego, ja nadal mam wrażenie, że gram niestety w tą samą grę. Niby pojawia się tyle zmian, tyle smaczków, mamy do czynienia z całkiem nową fabułą, ale to nadal jeden i ten sam Stalker. Choć dopracowany i maksymalnie możliwie dopieszczony, to nadal to samo.
 
Podsumowując, S.T.A.L.K.E.R.: Zew Prypeci zdecydowanie pokazuje w jaki sposób utrzymać poziom wcześniejszych odsłon gry, a nawet nieco go podwyższyć. Nowy produkt studia GSC Game World to bardzo ciekawa i interesująca pozycja, która fanom poprzednich części z pewnością przypadnie do gustu. Wszystkie poprzednie wpadki zostały poprawione, interfejs został delikatnie ulepszony, a sama gra wydaję się o wiele bardziej przyjemna. Grając w nowego Stalkera możemy mieć pewność, że zatracimy się w nim na co najmniej dobrych kilkanaście godzin. Szkoda, że potencjał nowej odsłony został nieco zmarnowany i musimy się zadowolić produktem maksymalnie dopieszczonym, ale niestety, mało innowacyjnym.
 
 

Plusy

Minusy

AUTOR
Avatar użytkownika Łukasz ″Jerycho″ Służałek
Łukasz
Służałek
"Jerycho"
GALERIA GRY

Brak obrazów powiązanych z tą grą.

REKLAMA

Created by Notimeo logo
Copyright © GIEROmaniak 2005-2024. Wszelkie prawa zastrzeżone. Strona załadowała się w 6.78 ms.

Ta strona używa cookie. Dowiedz się więcej o celu ich używania z naszej polityki prywatności. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.

x