Zaproponuj newsa Zarejestruj się Zaloguj się Zaloguj z Facebook.com Odzyskaj hasło
Profil na Facebook.com Profil na Facebook.com Profil Twitch.tv
Szukanie zaawansowane

ZAPOWIEDŹ
TIPSY
PUBLICYSTYKA
PORADNIK
GALERIA
FILMY
AKTUALNOŚCI
Komputer osobisty
Kroniki Riddicka: Ucieczka z Butcher Bay
Kroniki Riddicka: Ucieczka z Butcher Bay box
Producent:-
Wydawca:-
Dystrybutor:-
Premiera (polska):28.02.2005
Premiera (świat):07.12.2004
Gatunek:FPS
Mam
Ukończona
Czekam
Obserwuj
Ulubione
Ocena
Redakcja
Czytelnicy
Grafika:
Dźwięk:
Grywalność:
Ogólna:

Ocena ogólna:

9

Zagłosuj
Zobacz szczegóły

Kroniki Riddicka: Ucieczka z Butcher Bay

Dodano dnia 25-12-2009 18:47

Recenzja

Jeśli oglądaliście film „Kroniki Riddicka” lub „Pitch Black”, znacie bohatera tej gry. Tak, to Furianin Riddick, najbardziej poszukiwany człowiek we wszechświecie, posiadający nadprzyrodzone zdolności. Jeśli jednak go nie znacie, to... nie ma żadnego problemu...
 
A to dlatego, że gra nie jest kontynuacją, a prologiem filmów. Wcielamy się w niej w dokładnie tego samego Riddicka, którego widzimy na ekranie – sam Vin Diesel użyczył zarówno swojego wyglądu, jak i głosu. O ile ten pierwszy nie jest jakoś specjalnie ciekawy (przynajmniej dla mnie...) – ot, zwykły łysy paker – głos już w grze odgrywa bardzo dużą rolę. Diesel został obdarzony niskim, cholernie klimatycznym głosem. Gdyby tego było mało, gra ma naprawdę dobre dialogi. Niektóre są wręcz świetne (monolog, bo dialogiem się tego nie nazwie, ze strażnikiem po awarii windy – ciarki przechodzą po plecach). Sam charakter bohatera jest identyczny jak w produkcjach filmowych – to nie jest potulny piesek, to człowiek świadomy swej wartości, który ma zamiar uciec nie kajając się, a zabijając. Warto jednak nadmienić, że Riddick jest trochę słabszy niż w filmach – w końcu ich akcja dzieje się po wydarzeniach z gry.
 
Fabuła gry specjalnie skomplikowana nie jest – bohater zostaje złapany przez niejakiego Johnsa, który odstawia go do więzienia Butcher Bay. Riddick nie ma jednak zamiaru grzecznie tam siedzieć. Mimo, iż jest to więzienie o zaostrzonym rygorze (mało powiedziane – wiadomość, że strażnicy chodzą ciągle z karabinami, lepiej oddaje tę sytuację...), Riddick nie zamierza siedzieć na swoim miejscu i się nie wychylać. Gdy tylko zostaje odstawiony do celi, podejmuje odpowiednie działania. Nie bawi się jednak tak, jak bohaterowie serialu „Prison Break” – nie ma żadnego planu. Po prostu dowiaduje się, gdzie może być wyjście i próbuje się do niego dostać zupełnie przypadkową drogą. Gra jest jednak całkowicie liniowa, nie ma żadnego wyboru drogi ucieczki.
 
Dla zwykłego człowieka nie byłoby to zbyt łatwe, jednak dla Riddicka nie ma rzeczy niemożliwych. Na początek likwidujemy swoistego bossa więzienia, przywódcę gangu Orłów, Rusty'ego. Dzięki temu zdobywamy przychylność paru osób, w wyniku czego możemy przekonać strażnika, aby wpuścił nas do szybu. Warto zaznaczyć, że sporą część gry spędzimy właśnie przemieszczając się w szybach wentylacyjnych. Tak zaczyna się nasza pierwsza próba ucieczki.
 
Jak już wspomniałem, trzeba jednak wcześniej załatwić niejakiego Rusty'ego. A nie będzie to wcale łatwe – jesteśmy w więzieniu, nie mamy karabinu, jedynie swoje ręce i ewentualnie skombinowany od kogoś prowizoryczny nóż, czy śrubokręt. Walki mamy okazję przećwiczyć już wcześniej – nowego przyjdą przechrzcić chłoptasie bossa. Bronią ręczną, a także samymi rękoma, możemy zadawać różne ciosy – z prawej, z lewej, od dołu – zależnie od tego, który kierunek wciśniemy wraz z przyciskiem ataku. Walki są naprawdę świetnie zrobione – doskakujemy, parę ciosów, odskakujemy/blokujemy i znów to samo. Gdy Riddick oberwie, odpowiednio się zachowuje, mocny prosty powoduje odchylenie kamery do góry, również gdy dostaniemy z sierpowego, kamera odwzorowuje skutki uderzenia. Kroniki są jedną z nielicznych, jeśli nie jedyną grą, w której widzimy bohatera w widoku FPP – wystarczy pochylić głowę, a zobaczymy własne nogi. Nie jest to wykonane idealnie, jednak pozwala bardziej wczuć się w bohatera. W trakcie walki widzimy ciągle nasze ręce, wyprowadzane ciosy są świetnie wizualizowane.
 
Całe szczęście do rąk dostajemy też broń, choć karabiny, czy strzelby z prawdziwego zdarzenia mamy okazję obsługiwać dość rzadko. Jeśli jednak mamy już broń palną, walka traci trochę na dynamice, ale wciąż jest bardzo emocjonująca. Kryjemy się za skrzyniami, zdejmujemy po kolei strażników, krążymy w cieniu i wykańczamy wrogów z zaskoczenia. Jeśli taka akcja nam się uda (a także przy uśmiercaniu ludzi w walce wręcz), oglądamy szybką egzekucję, polegającą np. na zastrzeleniu przeciwnika jego własnym karabinem. Ogólnie jednak czym byśmy nie walczyli, starcia zawsze są emocjonujące i dostarczają niezapomnianych wrażeń.
 
Mimo nadprzyrodzonych zdolności towarzyszących każdemu Furianinowi, Riddick nie jest w stanie dorównać Rambo, dlatego w gęsto obsadzonym przez strażników więzieniu większość czasu spędzimy skradając się. Jest to bardzo fajnie zrealizowane, szczególnie system krycia się w cieniu (jeśli jesteśmy niewidoczni, obraz robi się niebieski). Przekradanie się za plecami strażników jest nie mniej emocjonujące od walki! Gdy nie mamy broni, a przeciwnika musimy wykończyć, chowamy potem jego ciało – dzięki temu nie zostanie wszczęty alarm. Lawirowanie po zaciemnionych pomieszczeniach staje się łatwiejsze mniej więcej w połowie gry – wtedy to bohater dostaje „nowe oczy”, znane dobrze z filmów, dzięki którym może doskonale widzieć w ciemnościach. Nie jest jednak za dobrze – gdy nie ma założonych charakterystycznych gogli, każde, nawet najmniejsze źródło światła oślepia go. Trzeba więc pamiętać, żeby nie ujawniać się podczas skradania – strażnicy oślepią nas latarkami, a my będziemy musieli radzić sobie bez noktowizji.
 
W grze nie będziemy walczyć tylko z ludźmi – na planecie, gdzie znajduje się więzienie, pod jej powierzchnią żyje parę niemilców, z którymi również przyjdzie się nam zmierzyć. Etapy te są dość łatwe, jednak mimo to dynamiczne i emocjonujące. Wrogów jest wielu, mamy ograniczoną amunicję, na dodatek podczas pierwszego spotkania nie mamy jeszcze nowych oczu, a latarka w strzelbie wysiada. Emocje związane z przemierzaniem tego etapu „na Rambo” są niesamowite.
 
Mimo, iż gra została wydana ładnych parę lat temu, grafika prezentuje naprawdę wysoki poziom. Przyczepić można się właściwie tylko do średnich modeli obcych, jednak mamy z nimi na tyle krótki kontakt wzrokowy (najczęściej zakończony pociskiem ze strzelby), że zbytnio to nie przeszkadza. Muzyki prawie nie ma, jedynie odpowiednie dźwięki w odpowiednim czasie, słowem – nic specjalnego.
 
Produkcja ta ma jednak tak niesamowity klimat, bohatera i gameplay, że zasługuje na najwyższe noty. Co prawda fabuła nie porywa, ostatnie starcie jest banalnie łatwe, ale emocje związane z jej przechodzeniem są niesamowite. Ogólnie jest dość krótka – na jej ukończenie na średnim poziomie trudności wystarczy około 8 godzin, jednak dostarcza przez ten czas idealnej dawki emocji i klimatu. Aż dziw, że tak dobra gra jest ekranizacją. Warto zaznaczyć, że ukazał się remake „Kronik”, zawierający stare etapy z odnowioną grafiką, a także dodatkowe 10 godzin gry, całe szczęście to ciąg dalszy – prawie 20-godzinna ucieczka chyba by nas zanudziła... W każdym razie ja już nie mogę się doczekać, aż zagram w „Assault on Dark Athena”, bo „Kroniki Riddicka: Ucieczka z Butcher Bay” to zaprawdę niesamowita gra.

Plusy

Minusy

AUTOR
Avatar użytkownika Łukasz ″JayL″ Jakubczak
Łukasz
Jakubczak
"JayL"
GALERIA GRY

Brak obrazów powiązanych z tą grą.

REKLAMA

Created by Notimeo logo
Copyright © GIEROmaniak 2005-2024. Wszelkie prawa zastrzeżone. Strona załadowała się w 6.54 ms.

Ta strona używa cookie. Dowiedz się więcej o celu ich używania z naszej polityki prywatności. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.

x