Medieval 2: Total War
Dodano dnia 23-12-2009 18:20
Smakowania gatunków ciąg dalszy. Jeszcze nigdy nie grałem w żadną turówkę z elementami RTS-a, postanowiłem więc sprawdzić Medievala, jako obecnie najlepszego przedstawiciela tego gatunku. Kto z nas nie chciałby się wcielić w rolę bezwzględnego władcy, weterana wielu bitew, o łaskę którego na kolanach proszą władcy niegdyś potężnych, dziś kompletnie zrujnowanych państw? Prócz chęci sprawdzenia "z czym to się je" do zakupu zachęciły mnie internetowe Plemiona. Od zawsze przepadałem za średniowieczem (choć wolałem takie trochę choćby muśnięte fantasy) i wielkimi bitwami itp. Najpierw zacząłem na mniejszą skalę - założyłem konto we wspomnianej grze i zacząłem podbój wirtualnego świata. Szło mi całkiem dobrze, bez ustanku jarałem się podbijaniem coraz to nowych terenów i gnębieniem innych graczy. Wtedy przyszło olśnienie - Medieval II Total War. Nie pamiętam, jak to do końca było, ale chyba pewien znajomy polecił mi tę grę. Powiedział, że skoro jestem tak zachwycony zwykłą netową gierką to musi mi się ona spodobać. I miał rację. Medieval jest grą dającą ogromne możliwości. Gdy tylko przejmiemy kontrolę nad którymkolwiek państwem, możemy zrobić z nim co tylko dusza zapragnie. Naszą siłą może być gospodarka, kultura, pieniądze albo wojsko. Każda droga jest dobra i każda wymaga sporego zaangażowania. Również jeśli chcemy się skupić np. wyłącznie na bitwach możemy ustalić automatyczne zarządzanie nastawione na rozwój wojska i toczyć je sobie spokojnie, prawie nie martwiąc się o nic innego, choć moim zdaniem stracimy wtedy sporo przyjemności z gry. Najlepiej, gdy wszystko robimy sami, sami zarządzamy wojskiem jak i gospodarką. Wtedy możemy bardziej wczuć się w rolę władcy, żyć jego życiem, dbając o najmniejszy szczegół. Jeśli chcemy, możemy nawet na bieżąco śledzić wydatki i zarobki, dostosowując do tego rozwój miast i zamków. Właśnie - nasze osady są podzielone na dwa rodzaje - miasta i zamki. W tych pierwszych rozwijamy gospodarkę, zapewniając ludziom żywność, a samemu sobie dochody. W zamkach rekrutujemy wojsko, machiny oblężnicze i wszystko, co tylko potrzebne do wojny. Oczywiście w miastach również możemy rekrutować jednostki, jednak tylko obronne. Ogólnie trzeba tak to wszystko podzielić, żeby była zarówno kasa, jak i miejsca rekrutacji wojska, ponieważ co prawda można próbować rozwiązywać wszelkie konflikty pokojowo, jednak nie unikniemy na pewno walki. A te możemy rozstrzygnąć sami lub powierzyć komputerowi i jego AI. Co prawda, gdy walkę rozstrzygają między sobą wirtualni dowódcy straty zazwyczaj są większe, a zwycięstwo mniej pewne, jednak zawsze gdy mamy przewagę możemy spokojnie zaufać AI. Jeśli posiadamy mniej wojska lub przeciwnik dysponuje lepszymi oddziałami lepiej rozstrzygnąć walkę samemu. Szczególnie łatwo odpiera się oblężenia (sam innych nie oblegałem - kompletnie nie miałem na to pomysłu) - wystarczy okrążyć wroga, na murach zostawić po oddziale, góra dwóch i zwycięstwo nasze - o ile nie ma bardziej zaawansowanych jednostek. Tu niestety zdarzają się różne przekłamania np. jeden Spieszny Rycerz Feudalny może bez większego problemu odeprzeć atak około 50 osobników Milicji Miejskiej. A to dlatego, że (przynajmniej tak mi się wydawało, gdy obserwowałem walkę z bliska) w całym zgiełku bitewnym wydaje się, że walka toczy się jednostkowo 1 vs. 1, podczas gdy reszta czeka w najlepsze na swoją kolej. Poza tym jednak system bitew nie ma większych wad. Można się jeszcze przyczepić do inteligencji jednostek przy wyborze wszystkich i próbie pokierowania ich szybko w jakieś miejsce wewnątrz zamku czy miasta. Co prawda połowa pójdzie tam, dokąd kazaliśmy, jednak reszta zazwyczaj kieruje się w kompletnie inną stronę. Może i na około jakoś by na miejsce doszli, jednak zazwyczaj nie ma czasu tak ich przemieszczać. Trochę przyzwyczajenia wymagała ode mnie też kamera, która z początku chodziła nie tam, gdzie chciałem. Jednak po przerzuceniu się na tandem mysz + klawiatura (swoją drogą - większość skrótów, które występuje w systemie operacyjnym wykorzystuje też gra Np. aby zaznaczyć wszystkie jednostki wystarczy wcisnąć ctrl + a) jakoś dawałem radę. Dla obeznanych z gatunkiem to pewnie nic znaczącego, jednak dla takiego lamera strategicznego, jakim ja jestem, to rzecz warta wspomnienia. Poza tym bitwy są bardzo efektowne, szczególnie gdy w późniejszej fazie gry, gdy zdarzy nam się kierować dwoma potężnymi armiami (główna + posiłki). Ach, te rajdy kawalerii, wyniszczające salwy łuczników... Od razu przypomina mi się potyczka z Portugalią, gdy jednym oddziałem konnicy (Generalska Straż Przyboczna) zrównałem z ziemią trzy oddziały Konnych Łuczników, dwa Lekkiej Konnicy i jeden Ciężkiej. Oczywiście z drobną pomocą łuczników i włóczników, którzy co jakiś czas odciągali ich uwagę, żeby moja konnica odzyskała siły, jednak takie wrażenia są niezapomniane. Nie ma to jak rozgromić większą liczebnie armię, a potem gonić ją do ostatniego żywego żołnierza. Czasem aż chciałem sam zejść z poziomu mapy do bitwy, włączyć się czynnie do walki, wspomóc moich żołnierzy. Wrażenia dostarczane przez walkę są niesamowite. Czasem radość jest nawet większa niż z pokonania bossa, czy wykonania trudnej misji w jakimś FPS-ie. Część turowa jest już trochę bardziej statyczna i mniej emocjonująca, jednak nadal przejmowanie kolejnych wrogich miast czy zamków - nawet bez bezpośredniego uczestniczenia w bitwach - jest świetną zabawą. Poza tym możemy wysyłać swoich dyplomatów, by gnębili wrogów, lub ratować swój kraj. Szpiegów, aby móc lepiej przygotować się do wojny, czy zabójców, aby wyniszczyć od środka wrogie nam imperia. Swoją drogą w kolejnej części o tytule Empire: Total War (już nie mogę się doczekać) zlikwidowano dyplomatów. Dlaczego? Szczerze mówiąc denerwowało mnie strasznie, gdy musiałem czekać parę ładnych lat, żeby z kimś paktować (jedna tura to pół roku). Dość ważną rolę odgrywa także papież. A przynajmniej takie były założenia. Sam grając prawie zawsze popadałem w niełaskę (wojny... ^^) i byłem ekskomunikowany z kościoła, jednak nie wpływało to w znacznym stopniu na rozgrywkę. Co innego zdarzenia wzięte z historii, jak np. najazd Mongołów czy epidemia. O ile kierujemy jakimś państwem na wschodzie Mongołowie raczej nie dadzą nam się we znaki, jednak jeśli kierujemy np. Polską prędzej czy później wypowiedzą nam wojnę. Warto zaznaczyć, że komputer w systemie turowym czasem wykazuje się niemałym sprytem. Grając Anglią przejąłem już całą Francję i walczyłem z Cesarstwem Niemieckim i Mediolanem (dwie największe potęgi militarne - ja byłem najpierw pomiędzy nimi, potem lepszy, jednak nadal walka z drugim i trzecim na świecie pod względem liczebności wojska państwem naraz nie była łatwa, na wyższych poziomach pewnie skończyłaby się od razu klęską, ale na średnim jakoś udało mi się wygrać). Wtedy nagle obudziła się Hiszpania. Nie była zagrożona przez nikogo prócz mnie - Portugalia już nie istniała, Maurom się nie spieszyło do ataku. Okazało się, że przez ten cały czas spokojnie budowała sobie ogromną potęgę militarną i nagle zaskoczyła mnie atakami wojska nielicznego, ale bardzo zaawansowanego, przez co musiałem zebrać niezłą potęgę, żeby ich odeprzeć. Grafika, jak to w strategii, nie powala, jednak grę ogląda się miło, rycerze są dość dobrze animowani, nie krzywimy się więc oglądając walkę z bardzo bliska. Oprawa audio nie "rzuca się" w uszy, właściwie nie wiem, czy istnieje poza menu... W każdym razie utworek z menu całkiem przyjemny, jednak nie tak dobry jak np. ten z menu Civilization 4. Ogólnie Medieval II Total War to gra bardzo dobra. Pozwala poczuć się jak prawdziwy władca wielkiego imperium, szczególnie gdy zagramy w długą kampanię, która wymaga do zaliczenia 45 prowincji w tym Jerozolimy. Zazwyczaj jeśli osiągniemy cel panujemy nad całą Europą. Jednak nawet bez tego możemy być potężni - posiadając około 20 prowincji nasze państwo jest wielkie, a przy odrobinie zaangażowania niewiele trzeba, aby utrzymać wtedy tę potęgę. Co prawda w strategie gram mało, ale wątpię, żeby istniała gra, która pozwala poczuć się wielkim przywódcą lepiej niż właśnie Medieval II. Można by wymagać większego dopracowania (np. zwiększyć rolę papieża i Rady Królewskiej - niby dostajemy od nich zadania, nagroda jest, ale kary w sumie nie ma żadnej, poza tym zadania te często są dość głupie - szczególnie w przypadku Rady.), jednak mimo to gra dostarcza wielu godzin naprawdę przedniej rozrywki. Nie pozostaje teraz nic innego jak czekać na Empire: Total War
Plusy
- bitwy
- klimat
- możliwość podbicia całej Europy i zmienienia biegu historii
Minusy
- drobne niedopracownia
- czasem szwankujące AI jednostek
Brak obrazów powiązanych z tą grą.