Brain College: Tajemnica Mary Celeste
Dodano dnia 18-01-2010 01:23
Przed państwem kolejna gra z serii Brain College, Tajemnica Mary Celeste. Nie jestem w stanie zliczyć, która to już z kolei część serii, warto jednak postawić sobie pytanie – czym tym razem zaskoczą nas twórcy? I właściwie, jak to będzie - In plus, czy In minus? Bo w zasadzie, to już sam nie wiem, jaki jest cel tworzenia takich gier. Przemawia za nimi cena, to niezaprzeczalny fakt, tylko na ile jest to usprawiedliwieniem, a na ile zaletą? Na te pytania prawie zawsze odpowiada gracz. Jak będzie w tym przypadku? Zatem myszka w dłoń, przelecimy Mary Celeste (pod względem merytorycznym oczywiście)!
Standardowo, wydawcą tej gry, która uznawana jest za produkt z gatunku Hidden Object jest już City Interactive. Zazwyczaj nie zwracam uwagi na wygląd okładki, gdyż powiem wprost – mało mnie to interesuje, bardziej znacząca okazuje się zawartość pudełka, jeśli już. Ale to, co ujrzałem w tym wypadku, przerosło moje oczekiwania, oczywiście w sensie stricte negatywnym. Piksele rodem z rozciąganego jpega? Bez przesady. To mały, nieistotny szczegół, aczkolwiek mnie rozśmieszył, bo jeśli w taki sposób mają wyglądać okładki, to następnym krokiem jest już chyba wydawanie gier w białych kopertach. Oczywiście w pudełku, standardowo instrukcji brak. To zaskakujące, w jaki sposób inni wydawcy w tej samej cenie potrafią upchnąć kilka innych rzeczy, a City Interactive - już nie.
Nad wyraz temu wszystkiemu byłoby jednak, gdybym nie wspomniał, że gra doczekała się polonizacji, klasycznie już, w wersji kinowej – o innej ze względu na specyfikę produktu nie ma mowy. Jak zawsze tłumaczenie jest jak najbardziej w porządku, ciężko doszukiwać się w nim jakichkolwiek błędów, a jeśli już, to tylko i wyłącznie na siłę. Na płycie można znaleźć także „grę bonusową”, do której dostęp otrzymamy w zamian za rejestrację Mary Celeste. Nie dane było mi sprawdzić wartości tego dodatku, w każdym razie to miły gest ze strony wydawcy. Zawsze to jakieś wynagrodzenie za bądź co bądź mizerne wydanie pudełkowe samego produktu.
Decydując się na rozpoczęcie rozgrywki będziemy mieć do czynienia po raz kolejny z mechaniką gry w stylu Hidden Object. Co to oznacza? Mniej więcej tyle, że naszym zadaniem będzie znajdowanie różnych przedmiotów ukrytych na pokładzie statku, które będą niezbędne do ukończenia rozgrywki. Przedmioty te, zostają za każdym razem przedstawione na specjalnym pasku, który informuje nas o tym, czego jeszcze musimy szukać. Do tego dochodzi oczywiście linia fabularna gry, o której jednak troszeczkę później. W tej edycji gry nie pojawia się bezsensowny system punktów, w wyniku czego oczywiście nie ma kar za klikanie w każde miejsce ekranu.
W czasie gry nie zostajemy pozostawieni sami sobie, w kryzysowej sytuacji będziemy mogli użyć podpowiedzi, które posłużą nam za deskę ratunku. Co istotne, używanie ich jest ograniczone – nie można użyć ich jedna po drugiej, aby użyć kolejny raz pomocy będzie trzeba odczekać pewien okres czasu. Mary Celeste mimo tego podchodzi w pewnym sensie pod konwencję przygodówki, w porównaniu do 3 Days. W Zoo Mystery, które było mi dane recenzować, mamy o wiele większą swobodę, którą naturalnie możemy wykorzystać w dowolny dla nas sposób. Zrezygnowano także ze stosowania przeróżnych, kompletnie niepotrzebnych gadżetów, które rzekomo miały uatrakcyjniać rozgrywkę.
Ciekawym patentem jest także dokładne przeszukiwanie obiektów. Otrzymujemy możliwość dokładnej eksploracji terenu, niestety nie w przypadku każdego przedmiotu. Wprowadza to jednak nieco więcej realizmu przy samej rozgrywce, co mnie przypadło do gustu. Ekran został zagospodarowany tak, aby maksymalnie zwiększyć pole widzenia, które będzie miał do dyspozycji gracz. Na samej górze, często będziemy się spotykać z dialogami, które w dowolny dla nas sposób będziemy mogli kontynuować lub, w razie potrzeby, po prostu pominąć. Same dialogi nie są zbyt uciążliwe i skonstruowane zostały z odpowiednim dla gry sensem. Jedyne, do czego mogę się doczepić, to niekiedy kuriozalne powody szukania kolejnych przedmiotów w czasie rozgrywki.
Akcja Tajemnicy Mary Celeste dzieję się na tymże właśnie tytułowym statku. Mary Morehouse – czyli główna bohaterka gry, zostaje zaproszona na pokład, aby odbyć rejs jako gość specjalny. Nic jednak nie byłoby w tym dziwnego, gdyby nie fakt, że od samego początku na statku występują liczne problemy, a z czasem ich ilość znacznie przerasta możliwości załogi, w efekcie czego także samego kapitana. Już na starcie zostajemy rzuceni w wir tarapatów. Rozrzucony bagaż przed wejściem na statek. Czyja to sprawka? No niby jakiejś firmy, ale sensu to ja w tym za wiele nie widzę. W każdym razie, zawsze to jakieś wprowadzenie, do tego co będzie nas później czekać, już w trakcie samej gry.
Jak zawsze, bo tak było w przypadku innych gier z serii, program zaprezentuje się nam w rozdzielczości 800x600, jednakże w ogóle to nie przeszkadza w jego odbiorze na panelach LCD. Grafika, którą prezentuje ta część Brain College jest przyjemna dla oka. Przeszukiwać przyjdzie nam kolejne lokacje wykonane w technologii dwuwymiarowej. Wygląd otoczenia ma zamiar przypominać jak najbardziej realistyczny odpowiednik, co w sumie wychodzi mu całkiem nieźle. Lokacje zaprojektowano przemyślanie i starannie. Co więcej, obiekty, które musimy odnaleźć zostały rozmieszczone w miarę rozsądnie. Jedyne czego mi brak, to nieobecność jakichkolwiek efektów trójwymiarowych. Otoczenie, w którym przyjdzie się nam poruszać ma mnóstwo możliwości do wprowadzenia przeróżnych animacji, które z pewnością znacznie by uatrakcyjniły wygląd gry.
Wyjątkowy jest jednak dźwięk, który zasługuje na sporego plusa. Nie liczyłem nawet na to, że muzyka będzie w stanie mnie zachwycić. A tu proszę, ogromne zaskoczenie, bowiem motywy muzyczne, które występują w grze są niemalże znakomite. Doskonale oddają klimat samego otoczenia, a co więcej, bardzo przyjemnie się komponują z samą rozgrywką. Reszta efektów dźwiękowych jest już natomiast zwyczajna. To znaczy, że nie razi mnie ich obecność, ale także nie zachwyca. Jest to jednak dobre pole wyjściowe do uzyskania nieco lepszej oceny za oprawę dźwiękową niż miało to miejsce w przypadku poprzednich części gry.
Podsumowując „Tajemnica Mary Celeste” to całkiem udana produkcja. W swojej klasie cenowej ma szansę na zaskarbienie sobie serc wielu graczy i jest to tak naprawdę pierwsza gra z serii Brain College, która zasługuje na nieco większe uznanie. Mimo że sama rozgrywka nie należy do zbyt długich, to nie przyjdzie nam się zmierzyć z poczuciem straconego czasu czy pieniędzy. Grając miałem wrażenie, że wszystko jest niesamowicie przemyślane, byłem wyjątkowo zaskoczony, oczywiście pozytywnie. Naprawdę, dopracowane zagadki, bardzo przyjemna oprawa graficzna i do tego świetne motywy muzyczne sprawiają, że jest to zdecydowanie najlepszy Brain College.
Plusy
- niewielka cena
- świetna oprawa muzyczna
- przemyślane lokacje
Minusy
Brak obrazów powiązanych z tą grą.