Freelancer
Dodano dnia 24-06-2007 12:23
Nigdy nie przepadałem za symulatorami lotu, lubi grami komputerowymi, w których główną rolę odgrywały statki kosmiczne, bądź samoloty. Oczywiście do czasu, gdy po raz pierwszy na dysku mojego komputera znalazł się taki tajemniczy tytuł jak Freelancer. Mówiąc krótko musiałem odrzucić wszystkie swoje rpg’i i rts’y na bok i przygotować się na zupełnie nowe doznania ;] .
Czym jest więc Freelancer? Zręcznościową strzelanką osadzoną w realiach kosmicznych wymyślonego przez twórców Sektora Syriusza. Oczywiście jest to daleka przyszłość, której (przynajmniej moim skromnym zdaniem) nikt nie dożyje (no chyba, że opracują wreszcie eliksir młodości [raczej mało prawdopodobne]). Freelancer’a można przedstawić krótko jako GTA w kosmosie i wszystko jasne...
Mnie do gry przekonało już samo menu główne, które prezentuje się znakomicie, jest animowane i ogólnie przejrzyście wykonane. Freelancer jak na dzisiejsze standarty przystało oferuje nam tryb singleplayer i (yes yes yes!) multiplayer. Na początek weźmy pod celownik ten pierwszy. Podczas rozgrywki pokierujemy postacią Edisona Trenta, jednego z ocalałych po eksplozji kosmicznej bazy Freeport 7. Zaatakowały ją niezidentyfikowane siły (najwyraźniej) wroga. Po szczęśliwym wylądowaniu na planecie Manhattan poznamy pewna fajną panią – Juni z Liberty Security Force, która zaoferuje nam współpracę i załatwi nowiutki statek. Tak rozpoczyna się emocjonująca przygoda w świecie Freelancera. Dalsza fabuła gry trzyma w napięciu i nie pozwala oderwać się od kompa, dlatego pozostawię wam jej odkrycie, nie wyjawiając ani rąbka więcej, gdyż popsuło by wam to tylko zabawę...
Takim oto sposobem ogromny świat gry stoi przed nami otworem. No może nie do końca, gdyż do jego niektórych sektorów nie mamy na początku dostępu. Odblokowujemy je stopniowo przechodząc kolejne misje wątku głównego. I tu się pojawia pierwszy minus. Liniowość kampanii dla jednego gracza. Nie jest to jednak takie straszne, bo została ona skonstruowana w ciekawy sposób. Po skończeniu jednej z głównych misji mamy czas wolny, który, przynajmniej ja poświęciłem na powiększenie swojego stanu majątkowego. Możemy to wykonać na kilka sposobów: podjąć się jednej z misji dodatkowych, zająć się handlem lub skroić jakiś transport :P . Po zebraniu określonej sumki odblokuje się kolejna misja z głównego wątku...
Świat Freelancera został podzielony na cztery tzw. „domy” – amerykański „Liberty”, brytyjski „Bretonia”, japoński „Kusari” i niemiecki „Rheinland”. Reszta przestrzeni pozostaje neutralna lub żądzą nią bandyci, piraci i terroryści. Zwiedzanie kolejnych sektorów, systemów i zakamarków Syriusza jest strasznie ciekawe i zarazem niebezpieczne. Niektórych miejsc lepiej nie odwiedzać słabym statkiem, gdyż piraci tylko czekają na taki łatwy kąsek.
Projektanci ułatwili nam poruszanie się w świecie gry stosując tzw. „trade lanes”, „jump gates” i „jump holes”. Te pierwsze służą do szybkiego przemieszczania się między sektorami, zaś te drugie i trzecie do błyskawicznych skoków międzysystemowych. Statkiem steruje się niezwykle łatwo i przyjemnie za pomocą myszki i klawiatury. Fani symulatorów mogą być lekko zawiedzeni, ale cóż na początku tekstu wspomniałem, że jest to jedynie prosta strzelanka. Walka z komputerowymi oponentami również nie powinna sprawiać większych problemów. Lewym przyciskiem myszki namierzmy cel, zaś prawym oddajemy strzał. To nie wszystko. Nasz stateczek możemy wyposażać w coraz to lepsze bronie, w tym wyrzutnie min i rakiet samonaprowadzających. Ten i owy sprzęt nabyć można w różnych bazach i planetach, których w przestrzeni Freelancera nie brakuje. Na sklepowych pułkach (;]) czekają na kupno również bardziej zaawansowane typy myśliwców, jak i statków handlowych.
Już po pierwszym kontakcie z grą zauważyć można, że świat Freelancera żyje. Wszędzie latają statki załatwiając własne sprawy. Prowadzony jest handel, policja zwalcza drobnych bandytów, zaś wojsko prowadzi pojedynki na troszkę większą skalę. Ciekawie rozwiązano system reputacji. Jak zapewne zauważycie w świecie gry istnieje wiele frakcji i sojuszy. Jedni się lubią, inni nienawidzą, coś jak w realnym życiu. Gdy zaczniemy zwalczać piratów, zdobędziemy przychylność miejscowej policji i armii, zaś działając odwrotnie uzyskamy szacunek „ciemnej strony mocy”. Cała ta zależność przypomina mi trochę system respektu w GTA 2. Całość gry zrealizowano tak aby sprawiała wrażenie jak najbardziej realistycznej. Gdy chcemy dokować w jakiejś bazie lub na planecie słyszymy komunikat wygłaszany przez radio w stylu „You are clear to land, please proceed to dock one”. Gdy ktoś przed nami wyraził chęć lądowania musimy czekać w kolejce. Często również w poszukiwaniu narkotyków lub innych towarów skanuje nasz statek policja.
Pora przyjrzeć się bliżej dodatkowym misjom. Jest ich kilka typów i są generowane losowo, jednak mimo wszystko szybko się nudzą. Misję podjąć można w barze z tablicy ogłoszeń lub od jakiegoś mieszkańca świata Freelancera. Po dokonaniu wyboru otrzymamy dokładne cele np. zlikwidować kogoś, złapać jakiegoś przestępcę, zniszczyć małą bazę lub wysłać do innego lepszego świata grupkę nieprzyjaznych statków. Na automapie zaznaczone zostanie miejsce, do którego mamy się udać. Wszystko proste i logiczne.
Tryb multiplayer nie został rozbudowany o nic nowego, ale walka i wspólne zwiedzanie kosmosu z garstką znajomych sprawiają mnóstwo przyjemności.
Grafika gry nie pozostawia nic do życzenia, jest piękna, kolorowa i świetnie oddaje klimat kosmosu. Efekty specjalne na pewno pozostaną wam na długo w pamięci. Dźwięk w niczym nie ustępuje grafice, muzyka idealnie dopasowuje się do danej sytuacji.
Pora wydać werdykt końcowy. Freelancer jest świetną grą, do której z przyjemnością często wracam. Nie jest strasznie trudna, dlatego nadaje się praktycznie dla każdego. Posiada wiele plusów np. wielki rozbudowany świat tętniący życiem, jak i kilka minusów między innymi liniowość i długość (zbyt krótka) głównej kampanii oraz brak dynamicznej gospodarki (ceny w sklepach nie ulegają zmianom). Obiecuję, że nie zapomnicie dnia, gdy walczyliście już prawie zdewastowanym statkiem z hałastrą piratów, a na ratunek pojawiła się flota sojuszników i w kilka sekund rozgromiła wroga, ratując wam tym samym życie ;] . Życzę wielu miłych chwil spędzonych przy Freelancerze.
Plusy
Minusy