Zaproponuj newsa Zarejestruj się Zaloguj się Zaloguj z Facebook.com Odzyskaj hasło
Profil na Facebook.com Profil na Facebook.com Profil Twitch.tv
Szukanie zaawansowane

ZAPOWIEDŹ
TIPSY
PUBLICYSTYKA
PORADNIK
FILMY
AKTUALNOŚCI
Komputer osobisty
Just Cause
Just Cause box
Producent:Avalanche Studios
Wydawca:Eidos
Dystrybutor:Cenega Poland
Premiera (polska):06.10.2006
Premiera (świat):26.09.2006
Gatunek:TPP, Akcja, Strzelanina
Mam
Ukończona
Czekam
Obserwuj
Ulubione
Ocena
Redakcja
Czytelnicy
Grafika:
Dźwięk:
Grywalność:
Ogólna:

Ocena ogólna:

6.7

Zagłosuj
Zobacz szczegóły

Just Cause

Dodano dnia 28-02-2010 22:35

Recenzja

Każdy gracz – także największy hardcore'owiec – ma czasem ochotę po prostu się rozluźnić i odstresować. Co jest wtedy najlepsze? Bezkompromisowa rozwałka. Prym w tej dziedzinie wiedzie seria GTA gdzie, oprócz fabuły i klimatu, możliwość pownerwiania policji jest jednym z najważniejszych elementów rozgrywki. Co jakiś czas pokazują się jednak produkcje próbujące zdobyć tron Naczelnego Relaksatora. W 2006 roku misji tej podjął się tajny agent Rico Rodriguez, bohater Just Cause.

Gdy słyszę „tajny agent” przed oczami staje mi postać Sama Fishera, bohatera serii Splinter Cell. Cóż, Rico zmienił tę wizję. Okazuje się bowiem, że aby zyskać status tajniaka, wcale nie trzeba działać z ukrycia. Rodriguez w trakcie gry prawie dosłownie wysadzi świat w powietrze. Strzelaniny, wybuchy, szalone akcje – to one są esencją Just Cause. Choć muszę przyznać, że czas zweryfikował niestety jej efektowność w stopniu dość znacznym. Nie wszystkie ewolucje robią takie wrażenie, jak kiedyś, jednak niektóre nadal sprowadzają na usta stwierdzenie „ależ ta gra głupia...”. Całe szczęście, że w sensie absolutnie pozytywnym.

Naszym celem jest przeprowadzenie rewolucji i obalenie El Presidente. Aby tego dokonać wykonamy ok. 20 zadań wątku głównego: z początku banalnych, później już bardziej satysfakcjonujących (acz giniemy w nich tylko przez głupotę – własną bądź programistów), na końcu zaś naprawdę wymagających. Wystarczy powiedzieć, że do jednej z ostatnich misji podchodziłem kilkadziesiąt razy. Udało się jednak znaleźć dość prosty sposób na jej ukończenie. Wracając do zadań; prócz wątku głównego uświadczymy tu dziesiątek kolejnych misji, zlecanych przez rebeliantów czy kartel Rojasów. Zapewniam, jeśli gra Wam się spodoba, wystarczy naprawdę na długo.

 
 
Rozgrywka ma jednak sporo wad, które skutecznie zabijają przyjemność. Wspomniana głupota programistów (choć może to zbyt mocne słowo) potrafi dać w kość. Przede wszystkim, strasznie łatwo zginąć tu w absurdalny sposób, przez fatalną AI. Pewnego razu, podczas odbijania wioski, przejechał mnie... wóz sojusznika. Zresztą, czasem samochody na drodze też nie chcą się zatrzymać i pędzą prosto na Rico. A właściwie zawsze po potrąceniu się ginie, pozostaje więc wczytać stan gry. Na szczęście są tu punkty kontrolne, choć zapisu można dokonać tylko w kryjówkach i po ukończeniu misji. Kolejną bolączką jest toporność. Niektóre akrobacje są zwyczajnie zbyt trudne do wykonania. Co z tego, że mogę przemieszczać się z samochodu na samochód, jeśli na krętych drogach San Esperito ciężko się odpowiednio ustawić? Czasem też, np. podczas skoków, kamera chce ukazać bohatera z efektownego ujęcia. Gdy wysokość nie jest specjalnie duża, łatwo wtedy zginąć; zwyczajnie nie wiemy, jak daleko jesteśmy od ziemi. Spadochronu zresztą też nie zawsze można użyć.
 
Prócz (noszonego Bóg wie gdzie) spadochronu, który umożliwia błyskawiczne ulotnienie się z wyżej położonych miejsc, Rico dysponuje jeszcze kilkoma asami w rękawie. Przede wszystkim, ma linkę z hakiem. Szkoda tylko, że jest ona traktowana jako oddzielna broń, przez co jest trochę nieporęczna. Nadal jednak się przydaje, choćby we wspomnianej końcowej misji – przejście jej bez zdobywania helikopterów za pomocą tego gadżetu (!) jest prawie niemożliwe. Zresztą w grze nie jest dokładnie powiedziane jak jej używać, dlatego sami musimy odkryć, że aby dolecieć do śmigłowca, należy jeszcze wcisnąć klawisz S (odpowiedzialny za przedłużanie lotu). Będąc w górze pozostaje wsiąść do pojazdu (albo mi się zdaje albo nasz bohater skacze przez śmigło...) i lecimy gdzie chcemy. Naprawdę świetny bajer, jeśli tylko wie się, jak go używać.

Rico zresztą rzadko chodzi na piechotę. O pościg w wykonaniu wspomnianych maszyn tu nietrudno, szczególnie pod koniec, dlatego posiadanie pojazdu jest niezbędne. Jak i w GTA, mimo iż tu sterujemy policjantem, możemy przywłaszczyć sobie każdy napotkany wóz – od motoru, przez samochód, po pojazd opancerzony. Przejęcie czołgu nie wymaga zaś, jak np. w nowszym Mercenaries 2, zaliczenia sekwencji Quick Time Event – ot, wsiadamy tam jak do zwykłego samochodu, nawet szybciej. Powiedziałbym, że realizm przez to kuleje, ale głupotą byłoby stwierdzenie, że jakakolwiek autentyczność tu w ogóle istnieje. W większości pojazdów możemy przyjąć też tzw. pozycję kaskaderską. W przypadku samochodów wskoczymy na dach, jadąc na motorze zeskoczymy z niego rozpinając spadochron, zaś lecąc helikopterem Rico... złapie się ogona i będzie leciał z tyłu. Durne, ale naprawdę świetne! Wraz z postępem fabuły - w odbijaniu wyspy dostajemy zresztą sporo stuffu na własność – w każdej chwili możemy udać się do kryjówki i wziąć dostępny w niej pojazd. Znajdziemy tam także broń, apteczkę i amunicję, czyli to, co agentowi do szczęścia potrzebne. Podsumowując, wszystkiego jest tu zawsze pod dostatkiem.
 
Same questy są średnio zróżnicowane. Zazwyczaj bowiem musimy tylko dotrzeć na miejsce, zabić kogoś bądź coś wysadzić i tyle. Czasem trzeba jeszcze zwiać, choć często zadanie kończy się od razu po osiągnięciu celu. Jedynym urozmaiceniem jest droga na teren misji – najczęściej dostajemy jakiś pojazd, choć oczywiście możemy dotrzeć na miejsce w dowolny sposób. Moim zdaniem najlepiej jednak stosować się do tego, co przygotowali dla nas twórcy – ich sposób jest chyba zawsze najlepszy.
 
W sumie tak samo ma się sprawa z zadaniami pobocznymi. Z jedną różnicą, którą stanowią misje polegające na odbijaniu wiosek. Tam mamy dwie drogi do zwycięstwa – albo wywołać odpowiednio duży chaos, lub też przebić się przez barykady i zdobyć flagę bądź zabić jakąś ważniejszą postać. Wyzwalając kolejne wsie, doprowadzamy do przejęcia władzy nad regionami przez rebeliantów. Odwdzięczają się za to sprzętem i kryjówkami. Muszę jednak przyznać, że w trakcie gry wykonałem raptem kilka takich misji, na samym początku rozgrywki. Później wziąłem się za wątek główny i dzieło Avalanche Studios zaczęło mnie powoli nudzić. Z pozoru bowiem wszystko jest świetne, ale ile można?
 
Tym bardziej, że oddane do naszej dyspozycji 1025 km² nie jest specjalnie ciekawe do zwiedzania. Ot dżungla, kawałek miasta, znów dżungla, jakieś domki i następne drzewa. Nie ma co, zamieszkane tereny San Esperito są, moim zdaniem, o wiele bardziej atrakcyjne od dziczy. Całe szczęście, mamy opcję automatycznej podróży (acz możemy się przemieszczać tylko między kryjówkami i miejscem odprawy kolejnej misji wątku głównego) i zrzutu pojazdu – inaczej chyba padłbym z nudów, musząc za każdym razem samodzielnie docierać do celu. W momencie premiery szokowała ona wyglądem, dziś ładnie prezentuje się wyłącznie z dużej odległości – wtedy naprawdę jest na co popatrzeć. Gdy jednak znajdujemy się na ziemi, w oczy kłują trochę słabe tekstury. Animacja również nie stoi na zbyt wysokim poziomie, momentami jest strasznie sztuczna, choć ogólnie trzyma poziom. Warto zaznaczyć, że praktycznie nie uświadczymy tu jakichkolwiek wnętrz.
 

A propos grafiki, cut-scenki także nie powalają. Są plastikowe, nie ma tu nawet żadnej, naprawdę ładnej kobiety (tropiki, tajny agent „macho” i zero pięknych panienek w bikini?! No jak to tak?!), która idealnie wpasowała by się w klimat. Głosy są już sporo lepsze, wiarygodne i świetnie dobrane (szczególnie głos naszego pracodawcy, którego też będziemy słuchać najczęściej), choć Rico jest ciut bezbarwny. Gorzej jest już z muzyką; ze ścieżki dźwiękowej pamiętam tylko to, że mnie czasem irytowała.
 
Czy warto zagrać dziś w Just Cause'a? Jeśli naprawdę jesteś spragniony rozwałki, możesz spróbować, ale gdy nie jest to sprawa nagląca – poczekaj do 23 marca. Wtedy premierę ma druga część serii, w której poprawione zostaną najbardziej kulejące elementy. Z linki będzie można skorzystać w każdej chwili, zdrowie automatycznie się zregeneruje. Wszystkiego będzie więcej, produkcja stanie się efektowniejsza i 100x bardziej szalona. A pierwsze przygody Rico można poznać, nawet nieźle się przy tym bawić ale po co, skoro niedługo pojawi się lepsza odsłona Just Cause? Gra droga nie jest, ale te 25zł też na ulicy nie leży...

Plusy

Minusy

AUTOR
Avatar użytkownika Łukasz ″JayL″ Jakubczak
Łukasz
Jakubczak
"JayL"
GALERIA GRY
REKLAMA

Created by Notimeo logo
Copyright © GIEROmaniak 2005-2024. Wszelkie prawa zastrzeżone. Strona załadowała się w 8.6 ms.

Ta strona używa cookie. Dowiedz się więcej o celu ich używania z naszej polityki prywatności. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.

x