NecroVisioN: Lost Company
Dodano dnia 06-03-2010 17:31
„Doktorze Zimmerman, musimy się pośpieszyć…”
„Necrovision: Przeklęta Kompania” to First Person Shooter, stworzony przez studio The Farm 51(owe studio znajduje się w Gliwicach – tak ! gra stworzona jest przez Polaków) i 1C Company. W naszym kraju jej dystrybutorem jest firma Cenega Poland. „Przeklęta Kompania” to prequel pierwszej części, który przenosi nas w okopy I Wojny Światowej. Postacią, którą kierujemy, jest Doktor Hans Zimmerman – pierwszy nekromanta. W grze przyjdzie nam się zmierzyć z osobnikiem z poprzedniej odsłony - Simonem Bucknerem. Prawie każda misja, w której nasz bohater weźmie udział, kończy się walką z Bossem; pierwszy cel trzeba będzie „zagazować”, następny zatłuc przy pomocy moździerza. Według mnie takie rozwiązanie nie ma sensu, bo polega ono głównie na uciekaniu przed Bossem na sprincie, następnie wpakowaniu w niego „kilku kulek”; potem powtórka z rozrywki, i tak dopóki nie padnie. Czasami trochę to nudzi, a najbardziej irytujące jest, że wrogowie zazwyczaj mądrze otaczają naszego bohatera, nie pozwalając mu wyjść z pułapki. Jak twierdzą twórcy, czeka nas parę godzin dobrej zabawy, 10 poziomów (najkrótszy ma 10 minut i polega na zestrzeleniu kilku zombiaków, przy pomocy samolotu Halberstadt CL.II). Od początku rozgrywki będzie nam towarzyszyć garnizon Niemców, lub pilot. Gra zaczyna się na stacji kolejowej, na której zamiast posłańca czają się grupy martwych żołnierzy, czekających na chwilę naszej nieuwagi. Po przedarciu się przez hordy wrogów, czeka na nas pierwszy boss- wilkołak.
Polska Wersja
Raczej polsko-czeska, bo produkcja została stworzona pod oba te języki. W grze mamy do czynienia ze spolszczeniem kinowym – dialogi są po angielsku, a napisy na dole ekranu są wyświetlane w naszej ojczystej mowie. Szkoda, że tak rozwiązano tę kwestię, bo w „jedynce” przynajmniej mogliśmy usłyszeć głos znanego Tomasza Kota. Teraz sprawa się ma o wiele gorzej i musimy przyzwyczaić się do głosu Anglika, mogącego pochwalić się niezłym niemieckim akcentem. Opakowanie gry jest w pełni plastikowe, okładka jest bardzo ładnie wydrukowana na wysokiej jakości papierze, wewnątrz znajdziemy dwujęzykową instrukcję (po czesku i polsku), oraz pięknie wytłoczoną płytę DVD.
Sala wyzwań
Sala wyzwań to nic innego jak questy, które musimy wykonać chociażby po to, aby odblokować na stałe jakąś fajną broń. Przykładowo: stawimy czoła 75-ciu spadającym zombie, zabijając je przy pomocy BAR’a w ciągu 5 minut. Niektóre zadania są naprawdę trudne, ale jeżeli ma się wprawę zdobytą w innych FPS’ach, to szkoda nie spróbować.
Furia i but
Furia to nic innego jak szał, w którym możemy robić naprawdę dużo fajnych rzeczy. Zaczynając od spowalniania czasu, kończąc na zabójczych piorunach, które rażą wszystkich wrogów. Poziomy naszej furii możemy zwiększać za pomocą szukania ukrytych po lokacjach wampirzych artefaktów. Dzięki pokonywaniu przeciwników w różny sposób, chwilowo wzrośnie ilość furii – niektóre rodzaje kombosów rozwalających wrogów to na przykład Faul - gdy kopiemy oponenta dopóki nie wstanie, bądź Seria karabinu maszynowego w głowę, której zasad działania chyba nie trzeba tłumaczyć.
Multiplayer :(
Pomimo moich usilnych prób i natarczywości, nie udało mi się odpalić trybu multiplayer, bo produkcja nie ma żadnego serwera, na którym można byłoby zmierzyć sie z innymi. Zostaje jeszcze LAN, ale po zniechęceniu pierwszą częścią, większość z moich znajomych nie chciała zainwestować złamanego grosza w kontynuację niezłego shootera, więc nijak nie mogę ocenić czy multiplayer jest fajny, czy nie. Czuję się zdegustowany, bo za 70 złotych powinniśmy dostać grę, w której chociaż Multi jest ok. W trybie Singleplayer wieje nudą, a w Multi nie spodziewam się niczego lepszego, tak więc „NecroVisioN: Lost Company” ma spory minus.
Grafika
Tu dopiero zacznę narzekać. Mało tego, że gra ma niebotyczne wymagania, to w dodatku nie jest ani ładna, ani kolorowa. Wszystkie tekstury są brzydkie, przykładowo skały wyglądają jak jeden wielki piksel w kształcie babki. Wrogowie nie dość, że bez jakiegokolwiek AI (rzucają się gdzie popadnie, byle w Twoją stronę, nawet przez ściany) to model większości postaci zobaczymy po kilkanaście, jeśli nie po kilkaset razy. Co prawda gra została stworzona na silniku HAVOK, ale według mnie The Farm 51 nie wykorzystali nawet 10 % jego potencjału; jest wiele efektów od HDRI po rozmycia i jakość wody itp., ale i tak niewiele to zmienia. Już na samym początku miałem problemy z odpaleniem gry, ponieważ została ona stworzona z myślą o GeForce’ach a ja mam niestety (lub stety) ATI. Aby uruchomić DirectX 10 musiałem przekopiować plik z lokalizacji systemowych. Przy włączaniu od razu wywalało mnie do Windy. Na chwilę obecną jest jedyny sposób aby sobie poradzić z problemem, proszę szukać na forum firmy 1C - http://forum.1cpublishing.eu/forumdisplay.php?f=94 . Następnym problemem jest bug pod koniec szóstego rozdziału uniemożliwiający ukończenie etapu. Gra w takim stanie, według mnie, nie powinna zostać dopuszczona do wydania.
Muzyka i efekty specjalne
Muzyka jest zrobiona świetnie, czasami wprawia nas w specyficzny nastrój. Zdecydowanie polepsza sytuację owego tytułu. Jeżeli chodzi o efekty specjalne to tak, czasem są wybuchy, jakieś fajne rozmycia podczas serii kopniaków czy bicia wroga z kolby. Jedyna rzecz, jaka mi się podobała, to właśnie znęcanie się nad „biednymi” ciałami poległych oponentów. Cios z buta, bądź strzał w głowę to radość , której nie potrafię opisać. Tylko w tej grze wroga można dosłownie potraktować z przysłowiowego „buta”. Ciekawie są również odgłosy konania naszych przeciwników – czysta poezja!
Podsumowanie
Trochę się na tej grze zawiodłem. Oczekiwałem, że będzie dopracowana, z rozwiniętym trybem multiplayer, w którym mógłbym się trochę nacieszyć rozgrywką, wielka szkoda. Na szczęście mało rozbudowaną grafikę uzupełnia dobrana muzyka i efekty specjalne. Mam nadzieję, że twórcy prędko wypuszczą patch, usprawniający działanie gry. Produkcja ciekawa, natomiast potencjał niewykorzystany – można ją spokojnie przypisać do kategorii „niedzielnej zabawy na pięć minut”.
Plusy
- muzyka
- szczegółowo odwzorowane bronie z I WŚ
- piękne i seksowne pielęgniarki
- ciekawa, lecz niezbyt wciągająca fabuła
Minusy
- grafika
- kiepskie AI przeciwników
- bugi