Grand Theft Auto: Episodes from Liberty City
Dodano dnia 02-05-2010 12:21
GTA
Skrót GTA pochodzi od trzech pierwszych liter sloganu Grand Theft Auto. Pierwsza część, zapoczątkowująca wielki zbiór gier, znajdujących swoje premiery nie tylko na Pececie, ale również na innych konsolach takich jak Gameboy Color, przyczyniła się do rozwoju specyficznego gatunku nazwanego przeze mnie „hybrydą RPG-a i FPS-a”. GTA miało premierę w 1997 roku. Było to dla mnie wielkim przeżyciem, gdyż jako brzdąc miałem okazję po raz pierwszy poznęcać się nad ludzikami. Nasz bohater przede wszystkim zabijał, do wyboru mieliśmy kilka broni, poczynając od kopii „Glocka” po granat. Najbardziej w tej właśnie części śmieszył mnie głos osób, które dawały nam zadania, oraz bodajże przycisk „Caps Lock”, po naciśnięciu którego główna postać puszczała bąki i przeraźliwie głośno bekał – taki gratis od twórców. Producentem owej serii już od prapoczątków jest firma Rockstar Games, a od kilku wcześniejszych części jej dystrybutor na Polskę to Cenega.
Episodes from Liberty City
Możliwe, że i tak nic Wam to nie mówi, poza nazwą miasta Liberty City, w którym rozgrywała się akcja Grand Theft Auto IV. Nico Bellic - tak nazywał się nasz heros, którym przemierzaliśmy ulice, parki oraz przedmieścia Miasta Prawa. Gra, którą przyjdzie Wam kupić, zawiera dwie pełne wersje dodatków, nie wymagających posiadania tak zwanej „podstawki” – The Lost and Damned i The Ballad of Gay Tony. Są to dwa, zupełnie różniące się od siebie epizody, opowiadające dwie odmienne historie: członka gangu motocyklowego „The Lost” i ochroniarza Gay'a Tony'ego. Każda jest interesująca i wciągająca, ale mnie jakoś bardziej „ujęły” losy motocyklisty – Johny'ego Klebitza.
The Lost and Damned
Dodatek jak dodatek. Zaczniemy jako jeden ze znanych motocyklistów. Wraz z postępami w wykonywaniu kolejnych zadań będziemy wspinać się po drabince, aż na pozycję „Prezesa gangu”. Przyjdzie nam zmierzyć się z odwiecznym wrogiem The Lost – z Angels of Death. Wyeliminujemy szefa naszego kartelu, przemierzymy setki mil na przepięknych warczących chopperach i, co najdziwniejsze, spotkamy samego Nico i porwiemy jego kuzyna! To tylko ćwiartka tego, co czeka na gracza. Jeżeli miałbym stworzyć listę najciekawszych rzeczy, to zapewne jednej nocy by mi nie starczyło, więc powyżej wymieniłem te najważniejsze. Zakończenie jest bardzo interesujące; podczas niego wraz z Johnym przeżywałem prawdziwe katharsis tak, jak garstka ocalałych ludzi z jego gangu.
The Ballad of Gay Tony
W Balladzie nasz bohater jest Latynosem - typowym chłopcem na posyłki - i nazywa się Luiz Lopez. Nawet jak na taką płotkę, przyjdzie nam wykonać bardzo dużo znaczących zadań. Odwiedzimy najbardziej prestiżowe lokale Liberty City, będziemy transportować najgrubsze ryby tego miasta, powozimy się najszybszymi brykami dostępnymi w grze (nawet wózkiem golfowym – niesamowite!) oraz stłuczemy na kwaśne jabłko niegodnych zbirów podczas ulicznych walk. WOW! Zapomniałem dodać, jako smaczek, że będziemy strzelać z kuleczek golfowych do nieprzyjemnego gościa. To dopiero frajda.:]
Grafika
Dzięki przepięknej grafice, miasto dosłownie tętni życiem. Wszystko wydaje się być takie realne, że nie chce się wierzyć, że to coś wirtualnego. Pierwszy raz mam do czynienia z jedną z gier, w których moja karta graficzna dostaje dreszczy ze względu na ilość operacji, jakie musi wykonywać. Najbardziej widowiskowe w tym wszystkim są wybuchy, aż chce się wysadzić coś w powietrze. Policja obserwuje na patrolach zwykłych, pospolitych obywateli, na drodze zdarzają się wariaci, pięknie wyrenderowane drapacze chmur naprawdę cieszą oko – wymieniłem zaledwie część tego, co możecie poczuć grając w ów tytuł. Modele aut i motorów zostały stworzone z myślą o fanach motoryzacji, każdy posiada inne kołpaki/ felgi, wygląd, oraz, co najważniejsze, osiągi i styl prowadzenia. Jedną z ciekawostek jest to, że Rockstar nadal nie reklamuje żadnej marki samochodów - wszystkie wymyślane są na bieżąco, tylko na potrzeby produkcji. Kontynuując ów rozdział, wszystkie szczegóły dotyczące grafiki można zmieniać w ustawieniach. Jak zwykle Rockstar nie natrudził się przy robieniu portu z konsoli. Wymagania minimalne to pikuś, bo jeżeli chcemy pocieszyć się najładniejszą grafiką trzeba mieć przynajmniej jedną, dobrą i drogą kartę graficzną – posiadającą do 2 GB RAM (w ustawieniach podczas wybierania wydajności gry widzimy zużycie pamięci naszej karty graficznej). Pomimo średnich ustawień, wszystko wydawało się chodzić płynnie. Kolorystyka w grze jest bardzo intrygująca – w The Lost and Damned przesycona jest odcieniami szarości i czerni, natomiast w The Ballad of Gay Tony mamy do czynienia z ciepłymi barwami, w tym z fioletowo-różową; to nie tylko ożywia grę, ale pozwala także pokazać coś więcej, przez pryzmat duszy naszego bohatera.
Muzyka i efekty specjalne
Jeżeli chodzi o nie, gra ma się bardzo dobrze. W środkach lokomocji możemy posłuchać przeróżnych stacji radiowych, poczynając od rapu, hip-hopu, kończąc na rocku i metalu. Owych rozgłośni jest około trzynastu, do tego mają po kilkanaście piosenek. Dla każdego coś miłego. Jeżeli chodzi o efekty specjalne, to są bardzo liczne; specjalne pozycje kamer, wielokrotne zwalnianie tempa w rozmaitych ujęciach, oraz ciekawe zwroty akcji nieraz powodowały, że serce waliło mi jak szalone od ilości adrenaliny. Ciekawym zjawiskiem w grze są minigry, takie jak tańczenie do rytmu, bądź siłowanie na ręce czy też bilard. Wszystko to sprawia, że ten świat tak szybko się nie nudzi. Głosy aktorów w studiu zostały także dopasowane do postaci. Pochwalić muszę również huki wystrzałów broni oraz wrzaski przerażenia ludzi. Jeżeli chodzi o osobliwe rzeczy, to również bardzo ważną rolę odgrywają jęki wydawane przez konających wrogów. Produkcja robi bardzo duże wrażenie, niezły kandydat na grę roku!
Polska Wersja
W pudełku znajdziemy dwie płyty DVD9, instrukcję z krótkim objaśnieniem klawiszologii oraz podstawowych pojęć na temat tytułu, a do tego wszystkiego wielką mapę Liberty City. Na jej odwrocie zobaczymy jeden z artów promujących Balladę Gay'a Tony'ego”. W grze, a ściślej rzecz ujmując - w grach, mamy do czynienia z brakiem spolszczenia. Na dole ekranu wyświetlane są napisy, jeżeli sobie tego zażyczymy. Totalna żenada. Jeżeli produkcja jest droga, to nie przesadzajmy, powinna zawierać przynajmniej spolszczenie kinowe; no cóż, Rockstar mnie zawiódł. Mam nadzieję, że Cenega wkrótce wyda jakiś patch polonizacyjny, kto wie? W głębi duszy bardzo na to liczę.
Podsumowanie
Grafika niezła, ponadczasowa muzyka i efekty, wszystko świetnie. Fabuła jest płynna i dynamiczna. Niestety, podczas gry musimy wykazać się znajomością języka angielskiego; dla niektórych osób sięgających po ten tytuł, będzie to przeszkodą. Zdecydowanie lepiej prezentuje się The Lost and Damned, ponieważ swoją oryginalnością bije po oczach.
Plusy
- muzyka
- grafika
- efekty specjalne
- coś nowego
Minusy
- spolszczenie, a właściwie jego brak