Zaproponuj newsa Zarejestruj się Zaloguj się Zaloguj z Facebook.com Odzyskaj hasło
Profil na Facebook.com Profil na Facebook.com Profil Twitch.tv
Szukanie zaawansowane

ZAPOWIEDŹ
TIPSY
PUBLICYSTYKA
PORADNIK
FILMY
AKTUALNOŚCI
Komputer osobisty
Plain Sight
Plain Sight box
Producent:Beatnik Games
Wydawca:-
Dystrybutor:-
Premiera (polska):nieznana
Premiera (świat):05.04.2010
Gatunek:Akcja, Zręcznościowa
Mam
Ukończona
Czekam
Obserwuj
Ulubione
Ocena
Redakcja
Czytelnicy
Grafika:
Dźwięk:
Grywalność:
Ogólna:

Ocena ogólna:

7

Zagłosuj
Zobacz szczegóły

Plain Sight

Dodano dnia 12-08-2010 18:58

Recenzja

Rozwój dystrybucji elektronicznej następuje ostatnio w błyskawicznym wręcz tempie. Wszystko to za sprawą powszechności internetu i coraz większej liczby dostępnych jej platform, zarówno na konsolach (XBL i PSN), jak i PeCetach (Steam, Direct2Drive, GamersGate). Dzięki temu rozwinąć skrzydła mogą także mniejsze studia, których nie stać na wydanie setek tysięcy dolarów na produkcję gry. W taki właśnie sposób powstają dzieła w stylu „Plain Sight” - prostej, multiplayerowej zręcznościówki, nie mającej większych ambicji poza dostarczeniem dużej dozy czystej rozrywki.
 
Same założenia są dość oryginalne. Wcielamy się tutaj w... roboty ninja, na dodatek ze skłonnościami samobójczymi i bierzemy udział w starciach na zwariowanych mapach zawieszonych w przestrzeni. Nikt nie przejmuje się tu klimatem ani fabułą, trafiamy po prostu na arenę i rzucamy się w wir walki. Zabawa jest prosta jak budowa cepa, tutorial przydaje się jedynie do opanowania jej podstawowych zasad i sterowania. Istnieją zaś dwie reguły – zabij i nie daj się zabić. Do tego dochodzi szczypta taktyki, ale szczerze mówiąc, przy obecnej ilości graczy i niezbyt dużej powadze rozgrywki, mało kto się nią przejmuje.
 
 Metalowi kamikadze.
Nasz bohater ma w sumie trzy funkcje: poruszanie się, atak i detonacja. Obsługa jest więc banalnie prosta, wystarczą klawisze kierunkowe, spacja do skoku, lewy przycisk myszy i „E” na klawiaturze. Ninja są jednak szalenie sprawne i szybkie, dzięki czemu rozgrywka ma swoistą dynamikę i wymaga od nas świetnej orientacji, a także skupionej uwagi. Przeciwnicy śmigają wokół, my staramy się ich trafić, unikając jednocześnie popełniających aktualnie samobójstwo robotów – super! Cały czas należy pozostawać w ruchu, rozglądać się na wszystkie strony oraz wypatrywać kolejnych celów. Wszystkie co prawda namierzają się automatycznie, ale ze względu na tempo gry i tak ciężko ucelować. Co ciekawe, punktów nie zdobywa się od razu, tak jak w większości produkcji. Tutaj są one magazynowane aż do chwili, gdy wysadzimy naszego ninja. Wraz z kolejnymi zdobytymi fragami nasz podopieczny staje się coraz większy, przez co porusza się wolniej, a także łatwiej go ugodzić. W tym momencie pojawia się wspomniana odrobina strategii, polegającej na zastanowieniu się, czy popełnić samobójstwo od razu (im więcej wrogów zniszczy nasz wybuch, tym lepiej), czy może spróbować jeszcze zapolować na kilku przeciwników.
 
Punkty służą nie tylko do wyforsowania się na czoło tabeli. Można je również wykorzystywać do ulepszenia naszego ninja. Dzięki odpowiednim inwestycjom da się zwiększyć jego prędkość, żywotność, czy siłę ataku. Większość zmian jest od razu widoczna, jednak bonusy nie są aż tak duże, by ewidentnie faworyzować najlepszych.
 
Atak jest jeden, polegający na uderzeniu do przodu, możemy go zaś wykonywać zarówno na ziemi, jak i w powietrzu. Swoją drogą, roboty potrafią całkiem długo „latać”. Odpowiednio wykorzystując podwójny skok i szarżę można nawet cały czas utrzymywać się nad powierzchnią! Wymaga to trochę wprawy, ale kilka skutecznie przeprowadzonych tak ataków z rzędu daje niesamowitą satysfakcję. Równie dużo frajdy daje też zdjęcie paru robotów po kolei, coś jak transport przy użyciu ptaków w "Zapomnianych Piaskach", z tym, że tutaj po prostu szarżujemy na ninja przelatujące w pobliżu. Walka dostarcza niemałych emocji, szkoda więc, że praktycznie nie jest nam dane toczyć jej z żywymi przeciwnikami.
 
Single'owy multiplayer.
Największą bolączkę gry stanowi bowiem to, iż nie ma z kim grać. Mimo upływu zaledwie kilku miesięcy od premiery, serwery świecą pustkami. Największa liczba osób, na jaką trafiłem, to 4. Słownie: cztery. Całe szczęście, wcale nieźle mierzy się z botami, ale sam fakt niskiej frekwencji pewnie zaważy o zakupie wśród większości potencjalnych nabywców. Po co wykładać 9 euro, czyli ok. 40 złotych dla paru starć z komputerem? Racja, są one fajne, ale bez rywalizacji nie ma mowy o większym zaangażowaniu. Ot, można polować na przeciwników przez kilka rund, nabijać sobie punkty w nadziei, że ktoś kiedyś jeszcze do nas dołączy, ale... jaki w tym sens? Gameplay jest dość oryginalny i całkiem dobry, ale granie solo w multiplayera siłą rzeczy szybko nudzi.
 
Wracając jednak do samej rozgrywki, w „Plain Sight” dostajemy do dyspozycji kilka różnych trybów gry. Mamy więc Deathmatch, Team Deathmatch, Capture the Flag, Lighten Up i... Ninja! Ninja! Botzilla! Dosłownie. Ten ostatni polega na tym, iż jeden z uczestników wciela się w swoistą Godzillę, zaś reszta ma za zadanie go zdetronizować. Startuje on od razu w maksymalnym rozmiarze i może nabijać punkty tak długo, aż nie zostanie sprowadzony z powrotem do najmniejszej postaci i ostatecznie zabity. Oczywiście wcześniej musi się zdetonować -   inaczej wszystkie punkty przepadają. W Lighten Up wygrywa zaś ten gracz, który w wyniku jednej eksplozji zgarnie najwięcej punktów. W teorii brzmi to ciekawie, ale ze względu na brak chętnych do zabawy nie można należycie przetestować tych trybów. A szkoda, gdyż w założeniach wyglądają one całkiem nieźle.
 
Liczy się wnętrze.
Grafika w grze jest bardzo prosta, podobnie jak muzyka i udźwiękowienie. Wszystkie plansze są szare, można jedynie na chwilę „pokolorować” jakiś fragment przebiegając po nim - niestety, również wtedy kolory sprawiają wrażenie dość wyblakłych. Poza tym każdy z robotów zostawia za sobą wstążkę, dzięki której obraz nabiera trochę barw, nadal jednak dominują monotonne odcienie. Nie ma co liczyć na jakiekolwiek fajerwerki związane z zabiciem przeciwnika czy detonacją – „Plain Sight” stawia na prostą zabawę dla każdego, dlatego też produkcję można odpalić nawet na bardzo słabym sprzęcie. Z drugiej strony nie ma sensu grać w nią inaczej jak w oknie, bowiem na całym ekranie wygląda zwyczajnie brzydko.
 
Nie mogę nikomu polecić dzieła Beatnik Games. Samo w sobie jest ono bardzo dobre, ale przez (według mnie) zbyt wysoki koszt nie ma chętnych do jej nabycia, co dla produkcji stawiającej tylko i wyłącznie na rozgrywkę wieloosobową stanowi samobójstwo. Może za jakiś czas, gdy stanieje bądź dostanie promocyjną cenę, będzie można rozważyć jej zakup. Niestety, wciąż pozostanie ryzyko, iż serwery będą stały puste, my zaś pobawimy się kilka godzin, a później skasujemy grę z poczuciem, że wyrzuciliśmy pieniądze w błoto. Szkoda, bo z odpowiednio liczną społecznością graczy można by jeszcze bardziej rozwinąć „Plain Sight”, a tak tytuł skazany jest na stagnację...
 
Grę można nabyć za pośrednictwem sklepu GamersGate.com, któremu dziękujemy za dostarczenie egzemplarza do recenzji.

Plusy

Minusy

AUTOR
Avatar użytkownika Łukasz ″JayL″ Jakubczak
Łukasz
Jakubczak
"JayL"
GALERIA GRY
REKLAMA

Created by Notimeo logo
Copyright © GIEROmaniak 2005-2024. Wszelkie prawa zastrzeżone. Strona załadowała się w 8.52 ms.

Ta strona używa cookie. Dowiedz się więcej o celu ich używania z naszej polityki prywatności. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.

x