APB: All Points Bulletin
Dodano dnia 23-08-2010 23:09
Genealogia
Nie każdy wie, że ojcem serii Grand Theft Auto jest David Jones. Odpowiada on za kultowe dwie pierwsze części gry. David postanowił unieuzależnić się od Rockstar i tak założył Realtime Worlds, firmę, która 3 lata temu zaoferowała nam całkiem niezłe Crackdown. All Points Bulletin podobnie jak powyższe tytuły charakteryzuje otwarty świat, uliczne walki, szybkie samochody i piękne kobiety. Z tłumu innych gangsterskich gier wyróżnia je sieciowy charakter rozgrywki. Osobiście jestem miłośnikiem serii GTA i swojego czasu także doceniałem jej konkurentów takich jak The Getaway czy True Crime (kontynuacja w drodze). Na gangsterskie MMO czekałem już od dawna. Gdy tylko usłyszałem o APB z zaciekawieniem przypatrywałem się zwiastunom gry. Trochę bałem się, że nie spełni moich oczekiwań, ale mimo wielu błędów czuje się usatysfakcjonowany z tworu Reltime Worlds.
San Paro
Akcja produkcji toczy się w mieście San Paro. Jest to metropolia umiejscowiona w niedalekiej przyszłości. W cieniu wieżowców, banków, supermarketów i stacji benzynowych toczy się walka. Rywalizują ze sobą dwie frakcje – policja i przestępcy. Chuligani odpowiedzialni są za kradzieże, podpalenia, włamania. Nie trudno się domyślić, że ich wrogowie – policja, robi wszystko by temu zapobiec i zapewnić spokojny byt mieszkańcom swojego miasta. Dołączyć możemy do każdej z stron konfliktu i nic nie stoi na przeszkodzie by mieć kilka postaci porozrzucanych po obu frakcjach. Świat gry, choć jest otwarty, to podzielono go na oddzielne dzielnice. Socjalną – wolną od walki, charakteryzują ją aleje supermarketów wypełnionych kioskami, gdzie w spokoju możemy zająć się aukcjami, kupnem ciuchów, modyfikacją postaci czy samochodu. Finansową – pełną banków, wieżowców, w której walki PvP grają pierwsze skrzypce. Waterfront – nieco biedniejsza dzielnica, w której można zarówno powalczyć, porobić zakupy, jak i „spokojnie” pozwiedzać miasto z kumplami. W jednej dzielnicy może się znajdować maksymalnie 100 graczy. Co ciekawe, gdy do dzielnicy wejdzie ktoś wysoko postawiony w rankingu wszyscy są o tym ostrzeżeni bardzo rzucającym się w oczy komunikatem. Budzi to trochę skojarzenia z Westernowymi akcjami, gdy znany bandzior wchodzi do Salonu. Daje nam to możliwość zaistnienia w społeczeństwie.
Rewia mody
Jak w każdym MMO przygodę z All Points Bulletin zaczynamy od stworzenia postaci. W odróżnieniu od większości swojego chara nie robimy jednorazowo, jego wygląd możemy niemal całkowicie zmienić w dowolnym momencie gry. W przeciwieństwie do gier takich jak Word of Warcraft ciuchy noszone przez naszego bohatera nie świadczą o jej poziomie zaawansowania, ewentualne o posiadanej ilości wirtualnej waluty. Autorzy wprowadzili bardzo zaawansowaną kustomizacje. Co za tym idzie każdy gracz wygląda inaczej. Spacerując po dzielnicy socjalnej możemy odnieść wrażenie, że jesteśmy uczestnikami jakiejś parady równości. Umysły graczy pełne są chorych pomysłów, co postać to śmieszniejsza. Spotkamy tu przedstawicieli wszystkich subkultur, ruchów społecznych, superbohaterów, postaci znanych z innych gier oraz ludzi którzy swoim wyglądem parodiują dane zjawisko. Przykładowo na ulicznej strzelaninie między kryminalistami, a policją widzimy gościa z tatuażem „JP” na klatce piersiowej, obok niego zza auta ostrzał prowadzi jakiś rastafarian, a gdzieś w oddali ze snajperą czai się facet w samych bokserkach i krawacie. Przeciwko nim stoją policjanci, jeden w garniturze niczym agent 007, drugi biega w mundurze armii czerwonej, a ostatni z nich wygląda jakby wybierał się na mecz w naszym kraju. Jednak możliwości ekspresji siebie nie kończą się tylko na wyglądzie zewnętrznym naszego śmiałka. Każdy szanujący się zarówno gangster, jak i glina ma swoją brykę. Tą pomalować możemy tak jak tego dusza zapragnie. Możemy nadać oddzielny kolor każdej części samochodu. Na auto, tak samo jak i na ciało/ciuchy naszego bohatera możemy naklejać co chcemy i gdzie chcemy. Nie ma możliwości wczytania własnych tekstur, ale do dyspozycji mamy „edytor symboli”, który jest przejrzysty i wygodny w użyciu, jednak chcąc zrobić interesujący nas obiekt często wymagana jest wyobraźnia, dlatego jeśli nam jej brakuje możemy to zlecić innemu graczowi. W grze znajdziemy także ciekawy kreator muzyki, który pozwala nam stworzyć kawałek jaki jest odgrywany innemu graczowi, gdy go zabijemy. Jest to zaskakująco zaawansowane narzędzie przypominające wyglądem znane programy do obsługi wtyczek VST. Co ciekawe, możemy także importować pliki mp3 po to by później odtwarzać je m.in. w radiu samochodowym, słyszą je także inni gracze, dlatego musimy potwierdzić, że mamy prawo udostępniać dany utwór.
Miejską wojnę czas rozpocząć !
Czytając poprzedni akapit można odnieść wrażenie, że APB to takie trochę Simsy MMO. Coś w tym jest, bo elementy kreowania własnego ja w świecie gry potraktowane są zdecydowanie poważniej niż system walki czy model jazdy. Przyznam, że zarówno strzelaniny na ulicach San Paro jak i lans samochodami są przyjemne. Jednak, gdy porównamy je do innych gier nie jest najlepiej. Strzelanie wypada całkiem nieźle. Bardzo cieszy fakt iż od umiejętności naszej postaci ważniejsze są umiejętności gracza i nic nie stoi na przeszkodzie by z początkowym pistoletem zabić najtwardszego gangstera w mieście. Model prowadzenia samochodów przypomina mi trzeciego Socoma z PS2, gdzie pojazdy były tylko przydatnym bajerem. Tutaj samochody są jednym z priorytetowych elementów i choć można nimi zrobić wiele kaskaderskich wyczynów, to kierowanie ich wypada bardzo sztucznie i raczej zręcznościowo, niż symulacyjnie. Wiele osób narzeka także na małą różnorodność misji. Jednak szczerze mówiąc dają one wystarczająco dużo frajdy, by nie nudzić się przez co najmniej 50 godzin. Momentami drażni także interakcja z otoczeniem. Jadąc samochodem możemy efektownie rozwalić różne kosze na śmieci, bramki itp. Jednak gdy rozpędzeni wjedziemy w część płotu, gdzie nie ma bramy, auto reaguje jakby wjechało w gumową ścianę, trochę się rozbija, poczym odlatuje od płotu. Wygląda to nie realnie i nie efektownie.
Werdykt
Ostatecznie podsumowując All Points Bulletin jest dobrą grą, niestety od GTA MMO bardziej przypomina sieciowe Simsy. Mimo to fanom obu wymienionych tytułów produkt powinien się spodobać i zagwarantować kilkadziesiąt godzin rozrywki. Choć gameplay w APB budzi mieszane uczucia, to można z niego wycisnąć spore ilości frajdy, dlatego za grywalność daję 7. Zniechęca trochę fakt, że podczas kilkugodzinnej zabawy wyskoczy taki błąd, że nieraz nawet musimy zresetować komputer. Drażnić mogą także długie loadingi, na szczęście podczas których wyświetlane są naprawdę genialne, dynamiczne szkice przedstawiające sceny z gry. Przymknąłem na to oko i nie uznałem tego przy ocenianiu, ponieważ tu wiele zależy też od naszego sprzętu i systemu. Dźwięki w grze prezentują się na standardowym poziomie, bez większego szału, to dzięki możliwości własnej ingerencji w soundtrack dźwięk oceniam na 8. Grafika choć na screenach prezentuje wysoki poziom, to w grze to różnie wygląda, wiadomo jest to gra MMO, przez to ciężko uniknąć rzeczy takich jak doczytujące się tekstury. Wrażenia wizualne jednak często psuje np. latające w powietrzu lusterko z wraku samochodu, który zniknął jakiś czas temu. Jak na tytuł, w którym w jednej sporej lokacji spotyka się nawet 100 osób nie mam większych zastrzeżeń do grafiki, dlatego daje 7. Jak widzicie oceny mogą być minimalnie zawyżone ze względu na to, że gra naprawdę mi się podoba. Gorąco polecam fanom GTA i Simsów, pozostali mogą ją sobie podarować. Autorzy od premiery zapowiadali patche, które usprawnią tytuł. Mimo to gra wciąż wymaga kilku szlifów. Końcowa ocena to 7.5.
Grę możecie kupić tutaj za pośrednictwem serwisu GamersGate.com, któremu serdecznie dziękujemy!
Plusy
- Kustomizacja, możliwość wyróżnienia się z tłumu
- Umiejętności gracza są ważniejsze niż umiejętności postaci
- Można zostać kimś w tym mieście
Minusy
- Model jazdy
- Bugi, częste przycięcia gry
- Długie loadingi