Hitman 2: Silent Assassin
Dodano dnia 23-04-2007 12:35
Hitman 2: Silent Assassin - 5 lat. Tyle czasu minęło od premiery drugiej części Hitmana. W zależności od tego, jaką skalę porównawczą sobie przyjmiemy, będziemy mogli powiedzieć, czy ten okres to dużo, czy też mało. Kierując się jednak kondycją bohatera, agenta 47, można śmiało pokusić się o stwierdzenie, że te pięć wiosen są ledwie sekundą – Hitman 2 nadal wciąga, fascynuje, urzeka. Przewyższać go może tylko i wyłącznie najnowsza część cyklu, co jest dodatkowym wyróżnieniem i rekomendacją.
Po wydarzeniach w pierwszej części, nasz płatny zabójca decyduje się zmienić swój tryb życia, w związku z czym zamieszkuje na Sycylii, trudniąc się zajęciem ogrodnika w przykościelnych sadach. Życie w pełnej zgodzie i harmonii zarówno z przyrodą, jak i swoim mentorem, ojcem Vittorio. Przeszłość jednak nie daje o sobie zapomnieć – włoska mafia porywa duchownego, zmuszając tym samym agenta 47 do powrotu do pracy.
Zabijanie, niestety, nie skończy się na wizycie w rezydencji należącej do gangsterów. Hitman zmuszony będzie kupować informacje w zamian za pracę dla swojej Agencji. Ta zaś wysyłać go będzie między innymi do Rosji, na Bliski Wschód i do Indii. W sumie do wykonania jest dwadzieścia różnorodnych zadań. Istotą cyklu jest, oczywiście, unikanie ognia wroga za wszelką cenę, lecz jeżeli kogoś znudzi taki sposób działania, może wyciągnąć zza pazuchy „klamkę” i władować w przeciwników nieco ołowiu.
Jeżeli jednak zapragniemy pozostać przy tradycyjnym, cichym rozwiązywaniu problemów, wystarczy wziąć ze sobą na misję strunę fortepianową, chloroform i ewentualnie wytłumioną Berettę. Potem wystarczy znaleźć jakieś dobre przebranie, pochować ciała ewentualnych nieszczęśników napotkanych na drodze, po czym podejść do ofiary i wykonać egzekucję. Jak mawiał Leon Zawodowiec, profesjonalistę poznaje się po tym, jak blisko potrafi się zbliżyć do celu. I choć pierwszą lekcją był karabin snajperski, nie należy o nim zapominać – w trakcie gry niejednokrotnie się przyda.
Co dostajemy w zamian za skryte działanie? Ano, ocenę. Najwyższą jest tytułowe Silent Assassin, a najniższą – przyznawaną tym, co lubią rozwiązania siłowe – Psychopata. Warto wykonywać misje dla najlepszej możliwej rangi, gdyż nie tylko urozmaica to zabawę, ale także wypełnia naszą kolekcję broni ciekawymi i jednocześnie niezmiernie trudnymi do zdobycia wynalazkami. Taki na przykład karabin M4 czy pistolety Silverballer z tlumikami są naprawdę godne pożądania i warto się męczyć, by móc później je powiesić na ścianie swojej zbrojowni. A ile radości daje ponowne przechodzenie misji, tym razem z nowym sprzętem... elegancka rzeź gwarantowana!
O potędze gry może świadczyć fakt, iż jej najpoważniejszym niedociągnięciem jest błędne wykrywanie kolizji, przez które ciała nie układają się jedno na drugim, a przenikają przez siebie nawzajem. Daje to niesłychanie nieprzyjemny dla oka efekt. Całe szczęście, reszta grafiki prezentuje wysoki poziom, zaś jej podniosły styl (ach, te masywne gmachy w Petersburgu...) dają całej grze niepowtarzalny charakter.
To samo (a nawet więcej) można powiedzieć o muzyce. W tym miejscu przyznam się, że po dziś dzień słucham soundtracka z gry – jest to jeden z niewielu przykładów muzyki klasycznej, w której znalazłem sobie upodobanie. Rzecz jasna, motywy muzyczne zmieniają się w zależności od terenu działań. Wyobrażacie sobie arabskie rytmy w klimacie klasycznym? Ja tak, ale byłem do tego zdolny tylko po zagraniu w grę; Jesper Kyd, człowiek odpowiedzialny za oprawę dźwiękową, odwalił kawał doprawdy znakomitej roboty.
Muszę powiedzieć, że Hitman 2 to gra wyjątkowo godna uwagi. Wiem, że się powtórzę, ale te słowa najlepiej opisują ten tytuł: wciąga, fascynuje, urzeka. Prawdopodobnie nie korzystałbym z tych słów, gdyby nie wyjątkowo rozbudowane misje (4 zupełnie różne drogi do celu to aż nadto), duży zbiór pukawek, stylowość i brutalność, dawkowana w rozsądnych ilościach. Oby 47 żył wiecznie!
Plusy
Minusy