Zaproponuj newsa Zarejestruj się Zaloguj się Zaloguj z Facebook.com Odzyskaj hasło
Profil na Facebook.com Profil na Facebook.com Profil Twitch.tv
Szukanie zaawansowane

ZAPOWIEDŹ
TIPSY
PUBLICYSTYKA
PORADNIK
FILMY
AKTUALNOŚCI
Komputer osobisty
Just Cause
Just Cause box
Producent:Avalanche Studios
Wydawca:Eidos
Dystrybutor:Cenega Poland
Premiera (polska):06.10.2006
Premiera (świat):26.09.2006
Gatunek:TPP, Akcja, Strzelanina
Mam
Ukończona
Czekam
Obserwuj
Ulubione
Ocena
Redakcja
Czytelnicy
Grafika:
Dźwięk:
Grywalność:
Ogólna:

Ocena ogólna:

6.7

Zagłosuj
Zobacz szczegóły

Just Cause

Dodano dnia 07-01-2011 23:55

Recenzja

 
Ludzie kochają akcję, dlatego nakręcili filmy pełne wrażeń. Ludzie kochają akcję, dlatego stworzyli gry, które się na niej opierają. Ludzie są uzależnieni od akcji, dlatego stworzyli "Call of Duty". Z tymi faktami nie ma co się sprzeczać, bo chyba każdy lubi, gdy na ekranie walają się flaki, ziemią wstrząsają wybuchy, a bohater bawi się w herosa robiąc rzeczy niewykonalne dla zwykłego śmiertelnika. Szkoda trochę, że całą definicję tego pięknego słowa można, w przypadku gier, wyrazić w jednej kwestii - skryptach, a właściwie ich tonach. Jest to jak najbardziej złe wyjaśnienie, gdyż akcja w interaktywnej rozrywce nie sprowadza się do oglądania danego tytułu i kliknięciu co jakiś czas tylko po to, aby mieć wrażenie, że mamy na coś wpływ. Chłopaki ze studia Avalanche najwyraźniej też to zauważyli, co zaowocowało naprawdę wybuchową produkcją.
 

 
Just... shoot`em all!

Filmy akcji nigdy nie grzeszyły wybitną fabułą, z czego gry, będące jego przedstawicielami, również się nie wybiły. Tutaj jest podobnie. Fabuła jest beznadziejna oraz sztampowa i nie ma najmniejszego sensu się w nią zagłębiać, bo nie o to tu chodzi. Twórcy nawet nie próbowali stworzyć czegoś głębokiego, co zresztą było dobrym pomysłem.
 
Po pierwszym uruchomieniu "siadamy za sterami" tajnego agenta CIA Rico Rodrigueza. Jego zadaniem jest uwolnienie mieszkańców archipelagu wysp zwanego San Esperito od złego dyktatora Salvadora Mendozy. Ot, całkowicie typowa i nieoryginalna historia, z takimi samymi bohaterami. Sam Rico na szczęście odzywa się dość rzadko, bo odpowiada jedynie na pytania mu zadane oraz od czasu do czasu rzuci okolicznościowym tekstem. Na szczęście, ponieważ Rodriguez przedstawia najbardziej znienawidzony przeze mnie typ bohatera - latyno lovelasa, więc nie zniósłbym tych pierdół przez niego wygadywanych. Reszta postaci to zupełnie nieważne osobistości, które pojawiają się jedynie w cut-scenkach.
 
Same misje ciężko jednoznacznie ocenić. Mamy otwarty i ogromny świat, więc możemy wybierać, którą to chcemy wykonać jako pierwszą. W zasadzie można je podzielić na dwa typy. Schematyczne i ultra nudne zadania poboczne w stylu "przynieś, podaj, pozamiataj" oraz o wiele ciekawsze zlecenia wątku głównego. Misje opcjonalne, nie licząc zabaw w kuriera i płatnego zabójcy, polegają na wyzwalaniu wiosek i miast spod jarzma rządu(w przypadku pracy dla Rebeliantów) albo posiadłości kartelu Montanów(w przypadku Riojasów). Są okropne, jednak przynoszą pewien zysk. Za każdą z nich dostajemy punkty i awansujemy w hierarchii każdego z pracodawców co skutkuje nowym sprzętem w postaci pojazdów oraz broni, jak i dostępem do nowych kryjówek. Główne zadania są zróżnicowane, nierzadko ciekawe i wymagające. To tylko dzięki nim ukończyłem ten tytuł.
 

 
What the F*ck is Realism?

“Zagwozdki" fabularne zostawmy w spokoju i przejdźmy do sedna, czyli rozgrywki. "Just Cause" jest często nazywane "GTA w dżungli" i tutaj w zasadzie mógłbym zakończyć mój opis, gdyby nie jedno " ale". Tytuł ten, jeśli chodzi o akcję, jest od "Grand Theft Auto" o niebo lepszy! Jeśli pod koniec filmu "Adrealina" wyplułeś popcorn/napój i wykrzyknąłeś po prostu zwykłe "WuTeEf?", to tutaj będziesz powtarzał tę czynność za każdym razem, gdy zaczniesz grać w przygody "tajnego" agenta CIA. Cokolwiek by zrobił Rico jest to zupełnie nierealne i tak absurdalne, że aż głupie, ale bynajmniej nie w ten negatywny sposób. Po prostu tytuł Avalanche Studios jest najprawdziwszą egranizacją dowolnego filmu akcji rodem z Hollywood!
 
Głównym znakiem rozpoznawczym Rico jest nielimitowana ilość spadochronów nowej generacji(czyt. zdolnych uchronić cię od upadku 3 metry nad ziemią) oraz linki, dzięki której możemy przyczepić się do dowolnego pojazdu w celu szybkiego przemieszczenia się lub przejęcia go. Uwierzcie - z tymi dwiema rzeczami można robić niezłe cuda. No, może nie do końca tylko z nimi, bo potrzebny nam również agent Rodriguez, któremu niestraszny jest opór powietrza na powierzchni lecącego samolotu czy też śmigło lecącego helikoptera. Sylvestrowy Rambo się chowa!
 
Kolejnym, iście Hollywoodzkim znakiem kina akcji są dość ograniczeni intelektualnie przeciwnicy. Wrogowie są chyba jeszcze gorsi niż ci z serii "Call of Duty", którzy bez uruchomienia skryptu nas nie zauważą. Ich taktyka zazwyczaj sprowadza się do przykucnięcia na środku pola i modleniu się, abyśmy ich nie zauważyli. Szczytem absurdu są piloci śmigłowców bojowych, którzy nie dość, że trafiają pociskami "od święta", to jeszcze na pomysł odpalenia rakiet wpadną tylko i wyłącznie wtedy, gdy wsiądziemy do pojazdu. Sojusznicy zresztą też nie powalają geniuszem. Za ich AI odpowiadają chyba jeszcze gorsze algorytmy, bo rozjeżdżanie nas samochodem oraz wskakiwanie na linię strzału, a następnie oddawanie nam przez jakiś czas tym samym, nie jest normalne.
 
Aby było widowiskowo, potrzebna odpowiedniego sprzętu, którego tutaj mamy pod dostatkiem. Rico jest zaopatrzony w całą masę gnatów, a że jest modelem "one-man-army", może nosić skład broni na plecach. Począwszy od dwóch pistoletów z nielimitowaną amunicją, przez karabiny i snajperki, a na cięższym kalibrze w postaci granatnika i wyrzutni rakiet kończąc, możemy się zrelaksować wśród jęków wrogów. Wszystko byłoby OK., gdyby nie dziwne zachowanie zabitych wrogów. W momencie gdy wpakujemy w nich odpowiednią ilość ołowiu, nagle odlatują do tyłu zupełnie przecząc logice i prawu grawitacji. Nie ma różnicy czy strzelamy ze strzelby czy też z pistoletu z tłumikiem.
 
Oczywiście do naszej dyspozycji oddana została również cała "kupa złomu" służącego do poruszania się. Nasz protagonista może użyć zarówno samochodów, motorów, motorówek, helikopterów, jak i samolotów. Naprawdę jest z czego wybierać, a wszystko naturalnie w ultra-zręcznościowej formie surrealistycznej. Szkoda tylko, że pojazdy drogowe mają strasznie kiepski model jazdy. Wszystkie są bardzo lekkie i wydaje się, że nie jadą, a ślizgają się po podłożu.
 
Ale kim byłby tajny agent bez fajnych gadżetów? Linke i spadochrony już omawialiśmy, jednak czas jeszcze wspomnieć o PDA, czyli naszym mobilnym centrum informacji oraz zaopatrzenia. Dzięki temu urządzeniu możemy przeglądać mapę świata, kontakty z poszczególnymi pracodawcami, statystyki oraz skorzystać z usług agencji. Pozwala nam ona na szybki transport do miejsca rozpoczęcia misji, czy też naszych kryjówek, albo - o ile je odblokujemy - na zrzucenie różnych machin. Przydaje się to, gdyż wysp jest kilka(naście) i są dość rozległe, a nie zawsze pod ręką mamy jakiś środek lokomocji.
 
Niestety, produkcja posiada dość sporo różnego typu bugów. Od przenikania się tekstur, przez zacinanie się głosu, a na wyłączaniu się kończąc. Inną sprawą jest fakt, że nie mogłem żadnym sposobem ustawić rozdzielczości 1600x1200, mimo iż była ona dostępna. Jednak zdecydowanie najdziwniejszym bugiem z jakim się spotkałem jest "helikopter śmierci". Gdy wylądowałem moją latającą machiną, ta nagle... zaczęła sama pruć do przodu i nie dało jej się zatrzymać! Coś mi się zdaję, że długo to zapamiętam.
 

 
Wakacyjne słońce

Mimo iż nie robi takiego wrażenia jak w dniu premiery, "Just Cause" nadal potrafi cieszyć oko.  Mam na myśli tu głównie widoki, które są naprawdę bardzo ładne. Dodatkowo wyspy są dość rozległe, więc jest trochę miejsc, z których można spojrzeć w dół i nacieszyć oko. Szkoda tylko, że świat jest zupełnie nieurozmaicony. Wszystko co nas otacza to dżungla, woda i od czasu do czasu jakieś miasto czy wioska. Tylko tyle, a wielka szkoda, bo zdecydowanie mogłoby to przedłużyć żywotność produkcji. W niemal każdej części "Grand Theft Auto" uwielbiałem odkrywać wszystkie miejsca w świecie przygotowanym przez twórców, a chłopaki z Avalanche Studios w tej kwestii zawiedli.
 
Projekty postaci, pojazdów jak i otoczenia wyglądają poprawnie. Trochę się już zestarzały, ale nie są odstraszające. Niestety, ale ewidentnie mamy tu do czynienia z atakiem klonów. Gdzie nie spojrzeć tam wszędzie te same twarze. Na szczęście jest to gra TPP, więc nie przykuwa to tak ogromnej uwagi, ale mimo wszystko razi.
 
Zdecydowanie najgorzej zostały wykonane cut-scenki. Naprawdę  dawno nie widziałem tak plastikowych modeli postaci. Aż za każdym razem chce się przewinąć filmik, aby nie musieć na nie patrzeć. Nie zrozumiały jest dla mnie powód tak niskiej ich jakości . Stanowią one ogromny kontrast pomiędzy ładnymi widokami San Esperito.
 
Głosy zostały całkiem dobrze podłożone. Pasują do postaci i miło się ich słucha. Muzyka również jest bardzo przyjemna, choć w kółko jesteśmy raczeni tym samym kawałkiem - fajnym, ale na dłuższą metę męczącym. Odgłosy nagrane są poprawnie.
 

 
Just End

"Just Cause" byłoby naprawdę świetną pozycją, gdyby nie kilka irytujących faktów, jak np. okropne cut-scenki czy mało rozgarnięci przeciwnicy. Te błędy można wybaczyć i mógłbym dać grze siedem punktów, jednak bugi skutecznie przekreślają jej szanse na jakąkolwiek wyższą ocenę. Miło się strzela, akcji jest dużo, świat, choć pusty, jest ogromny, widoki są ładne, ale to nie wystarcza do wystawienia temu tytułowi lepszej oceny. Mimo wszystko, warto sięgnąć po tę produkcję, zwłaszcza, że można go znaleźć naprawdę w niskiej cenie.

Plusy

Minusy

AUTOR
Avatar użytkownika Adrian ″FireStorm″ Porębski
Adrian
Porębski
"FireStorm"
GALERIA GRY
REKLAMA

Created by Notimeo logo
Copyright © GIEROmaniak 2005-2024. Wszelkie prawa zastrzeżone. Strona załadowała się w 8.79 ms.

Ta strona używa cookie. Dowiedz się więcej o celu ich używania z naszej polityki prywatności. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.

x