Zaproponuj newsa Zarejestruj się Zaloguj się Zaloguj z Facebook.com Odzyskaj hasło
Profil na Facebook.com Profil na Facebook.com Profil Twitch.tv
Szukanie zaawansowane

ZAPOWIEDŹ
TIPSY
PUBLICYSTYKA
PORADNIK
FILMY
AKTUALNOŚCI
XBox 360
Warriors: Legends of Troy
Warriors: Legends of Troy box
Producent:-
Wydawca:-
Dystrybutor:Galapagos
Premiera (polska):18.03.2011
Premiera (świat):11.03.2011
Gatunek:Akcja, Zręcznościowa
Mam
Ukończona
Czekam
Obserwuj
Ulubione
Ocena
Redakcja
Czytelnicy
Grafika:
Dźwięk:
Grywalność:
Ogólna:

Ocena ogólna:

4.7

Zagłosuj
Zobacz szczegóły

Warriors: Legends of Troy

Dodano dnia 03-05-2011 15:09

Recenzja

"Warriors: Legends of Troy" to kolejny slasher firmy "Tecmo Koei", znanej z gier takich jak: "Dynasty Warriors" czy "Quantum Theory". W każdą z ww. produkcji grałem i stwierdziłem, że gry wychodzące ze stajni "KOEI" są wyposażone w świetny silnik graficzny, który jest w pełni wykorzystywany i bardzo kiepską grywalność spowodowaną zbyt prostym sterowaniem i powtarzalną sekwencją ciosów. Czy "Warriors: Legends of Troy" wart jest swojej ceny? O tym przekonacie się czytając poniższą recenzję...
 

Wszystko zaczęło się od chaosu... a skończyło na ścięgnie piętowym ;D
Akcja gry zaczyna się w trzecim tysiącleciu przed naszą erą. Głównym tłem owych wydarzeń jest konflikt pomiędzy Troją, a Grecją. Powodem zatargów jest kobieta, przepiękna Helena. Parys uwodzi żonę Menelaosa i porywa ją ze sobą do Troi. Książe Myken nie ukrywa swego upokorzenia i dąży do wojny korzystając z pomocy brata, króla Agamemnona. Agamemnon stojąc na czele armii wyposażonej w wiele tysięcy okrętów rusza w stronę Troi. Towarzyszy mu wiele śmiałków takich jak Achilles, Odyseusz i Ajaks. Zapewne większość z Was czytała w gimnazjum mit o Achillesie, który walczył po stronie Greków. Był on półbogiem, a jego śmiertelność pochodziła z dziwnego trafu. Otóż jego matka Tetyda, by natchnąć swego syna darem nieśmiertelności, "topiła" go w Styksie, rzece nieumarłych. Trzymała go przy tym za piętę, która stała się jego słabym punktem. Jak możemy się domyślć, jedynym sposobem, by uśmiercić "dziada" było przestrzelenie mu stopy. Parys, brat Hektora(syn króla Priama, książę Troi), postanowił użyć łuku z kości słoniowej aby pozbawić go życia. Stąd w medycynie powstało określenie na mięsień brzuchaty łydki, który przechodzi w szerokie płaskie ścięgno, które w następnej kolejności łączy się ze ścięgnem mięśnia płaszczkowatego wytwarzając ścięgno piętowe(Achillesa).
 

X, X, Y, X, X, X, X, RT, X, X, Y
To nie nowy kod szyfrowania, tylko proste wytłumaczenie, jak wygląda rozgrywka w "Warriors: Legends of Troy". Fabuła jest liniowa i prosta niczym budowa przysłowiowego cepa. Cała rozgrywka sprowadza się głównie do naciskania dwóch klawiszy i poruszania się za pomocą lewej gałki. Walka z bossami wygląda monotonnie z każdej strony. Atakują nas cały czas w ten sam sposób. Żeby tego było mało, aby zupełnie uprościć rozgrywkę, otrzymujemy MAPĘ, na której naniesione mamy cele naszych "misji". Owe "misje" polegają mniej więcej na zasadzie "pędź na ryj, kto pierwszy ten lepszy", w których nie liczy się miażdżenie wrogów, lecz umiejętne dotarcie do celu i stawienie czoła "prawdziwemu bossowi". Przykładowo złoty medal dostaje się za dotarcie w 3 minuty do celu, bądź uratowanie 30 osadników. Autorzy gry mogliby dorzucić jeszcze do pudełka robota, który poruszałby się będzie w ten sposób jak uwzględniłem w nagłówku, a zaoszczędzilibyśmy sobie nerwów i czasu. Ciekawostkami urozmaicającymi godziny spędzone przy "Warriors: Legends of Troy" jest poznawanie konfliktu z obydwu stron. Praktycznie wygląda to tak: co misję zmieniamy bohatera, którym przedzieramy się przez hordy wrogów. Pomocny w penetracji wrogich szeregów armii okazuje się być ekwipunek. Zgromadzone "pieniążki" z misji wydawać możemy w lokalnym sklepiku na pierdołki typu: "Pierścień Zeusa" dodający +1 do siły, czy też jakiś kamyk dający nową sekwencję ataku. Zmagać się z Grekami i Trojanami będziemy przy pomocy takich broni jak: miecz, łuk, noże do rzucania, pika. Miłym aspektem gry są również zmiany w formach ataku herosów - każdy atakuje inaczej, Achilles słynie z szybkości, natomiast Parys z siły.
 

IQ AI + parę "ale"
Nie mam pojęcia kto odpowiadał za "ogara" AI, ale ataki naszych wrogów są przewidywalne, proste i schematyczne. Ot, zbierają się w kupę, otaczają nas i dźgają. Obrażenia zadawane przez wrogów są niewielkie, co sprawia że gra wydaje się być mało realistyczna. Bossowie atakują nas w określonym stylu. Powtarzają się praktycznie w każdej rundzie, do czasu aż trafimy na "mega bosiura". Zmieniają oni rodzaje ataku, co sprawia, że są trudniejsi do pokonania. Wiele do życzenia pozostawiam również niezrównoważony stopień trudności - poziom Hard nie różni się niczym od Normala. Twórcy gry nie przyłożyli się pod tym względem, a gra jest mało zróżnicowana. Po co ułatwiać, skoro można stworzyć z człowieka małego cyborga, który w kółko będzie co 5 minut naciskał przycisk "A" na opcji: "Load from last saved checkpoint"? Denerwująca bywa również monotonia płynąca z braku widocznych zmian w prowadzonych wojażach. Duża ilość elementów, jak i celów misji, powtarzana jest x razy. Prawdziwa kakofonia rozpaczy zaczyna się, gdy nasz mózg nie potrafi poradzić sobie z przypakowanymi ludzkimi bestiami. Wiele razy miałem ochotę wyrzucić płytę z napędu w kąt.
 

Oprawa audiowizualna i innego typu pierdółki
Stronie graficznej nie mam zbyt dużo do zarzucenia - wrogowie wyglądają dość konkretnie. Każdy z herosów wygląda imponująco. "Mega bossowie" różnią się od siebie kolorami szaty, czy też wysokością pióra w hełmie. Przyczepię się do mało ciekawego tła i nieba, które wydaje się być statyczne. Muzyka w grze jest "brzydka". Nie przypadła mi do gustu. Cały soundtrack sprowadza się do paru utworów, które powtarzane są do przysłowiowego bólu. Jedną z wielu przyjemności płynących z rozgrywki są sceny przerywnikowe między krwawą sieką na ekranie. Stworzone są one z dużym rozmachem, wyglądają gustownie i kontrastują z kiczem związanym z rzeźnią tępych NPC'ów.
 
Podsumowanie
Cena gry jest zbyt duża i na miejscu większości graczy poczekałbym, aż zmniejszy się popyt na "Łoriors'a". Mogę się założyć, że cena tej gry spadnie do wartości 60 złotych. Tytuł jest niszowy i wycelowany w nie wiadomo jaką grupę graczy. Zapaleńcy mogą być zawiedzieni oprawą graficzną, zaś dla "niedzielnych graczy" rozgrywka może okazać się zbyt trudna.

"Warriors: Legends of Troy" to kolejna slasher firmy "Tecmo Koei" znanej z gier takich jak: "Dynasty Warriors" czy "Quantum Theory". W każdą z ww. produkcji grałem i stwierdzę, że każda z gier wychodzących ze stajni "KOEI" jest wyposażona w świetny silnik graficzny, który jest w pełni wykorzystywany i bardzo kiepską grywalność spowodowaną zbyt prostym sterowaniem i powtarzalną sekwencją ciosów. Czy "Warriors: Legends of Troy" wart jest swojej ceny ? O tym przekonacie się czytając poniższą recenzję...
 
Wszystko zaczęło się od chaosu... a skończyło na ścięgnie piętowym ;D
Akcja gry zaczyna się w trzecim tysiącleciu przed naszą erą, głównym tłem owych wydarzeń jest konflikt pomiędzy Troją a Grecją. Powodem owych zatargów jest kobieta, przepiękna Helena. Parys,  uwodzi Helenę, żonę Menelaosa i porywa ją ze sobą do Troi. Menelaos, nie ukrywa swego upokorzenia, dąży następnie do wojny korzystając z pomocy brata, króla Agamemnona. Agamemnon stojąc na czele armii wyposażonej w wiele tysięcy okrętów rusza w stronę Troi. Towarzyszy mu wiele śmiałków takich jak Achilles, Odyseusz i Ajaks. Zapewne większość z was czytała w gimnazjum mit o Achillesie, który walczył po stronie Greków. Był on półbogiem, a jego śmiertelność pochodziła z dziwnego trafu. Otóż jego matka Tetyda, by natchnąć swego syna darem nieśmiertelności "topiła" go w Styksie, rzece nieumartych. Za coś go musiała trzymać, więc wypadało jej chwycić za piętę nieszczęśliwca. Jak możemy się domyśleć, jedynym sposobem by uśmiercić "dziada" było przestrzelenie mu stopy. Parys, brat Hektora(syn króla Priama, książę Troi), postanowił użyć łuku z kości słoniowej do bardzo szczytnego celu, czyli przestrzelenia Achillesowi ścięgna w nodze, zabijając go w ten sposób. Stąd w medycynie powstało właśnie określenie na mięsień brzuchaty łydki, który przechodzi w szerokie płaskie ścięgno, które w następnej kolejności łączy się ze ścięgnem mięśnia płaszczkowatego wytwarzając ścięgno piętowe (Achillesa).
 
X, X, Y, X, X, X, X, RT, X, X, Y
To nie nowy kod szyfrowania, tylko proste wytłumaczenie jak wygląda rozgrywka w "Warriors: Legends of Troy". Fabuła jest liniowa i prosta niczym budowa przysłowiowego cepa. Cała rozgrywka sprowadza się głównie do naciskania dwóch klawiszy plus poruszania się za pomocą lewej gałki. Walka z bossami wygląda monotonnie z każdej strony. Atakują nas cały czas w ten sam sposób. Żeby tego było mało, aby zupełnie uprościć rozgrywkę otrzymujemy MAPĘ, na której naniesione mamy cele naszych "misji". Owe "misje" polegają mniej więcej na zasadzie "pędź na ryj, kto pierwszy ten lepszy", w których nie liczy się miażdżenie wrogów, lecz umiejętne dotarcie do celu i zrównanie się czołem w czoło z "prawdziwym bossem". Przykładowo złoty medal dostaje się za dotarcie w 3 minuty do celu, bądź uratowanie 30 osadników. Autorzy gry mogliby dorzucić jeszcze do pudełka robota, który systematycznie cały czas poruszać się będzie w ten sposób jak uwzględniłem w nagłówku i w ten sposób zaoszczędzilibyśmy sobie nerwów. Ciekawostkami urozmaicającymi godziny spędzone przy "Warriors: Legends of Troy" jest poznawanie konfliktu z obydwu stron. Praktycznie wygląda to tak: co misję zmieniamy bohatera, którym przedzieramy się przez hordy wrogów. Pomocny w penetracji wrogich szeregów armii okazuje się być ekwipunek. Zgromadzone "pieniążki" z misji wydawać możemy w lokalnym sklepiku na pierdołki typu: "Pierścień Zeusa" dodający +1 do siły, czy też jakiś kamyk dający nową sekwencję ataku. Tępić zarówno Greków jak i Trojan będziemy przy pomocy takich broni jak: miecz, łuk, noże do rzucania, pika. Miłym plusikiem są również zmiany w formach ataku herosów, każdy atakuje inaczej, Achilles słynie z szybkości, natomiast Parys z siły.
 
IQ AI + parę "ale"
Nie mam pojęcia kto odpowiadał za "ogara" AI, ale ataki naszych wrogów są przewidywalne, proste i schematyczne. Ot, zbierają się w kupę, otaczają nas i dźgają. Dla porównania zadaje nam to obrażeń na "hardzie" tyle co boli "dziubanie" wykałaczką w zębach. Bossowie atakują nas w określonym stylu. Powtarzają się praktycznie w każdej rundzie, do pory aż trafimy na "mega bosiura". Osobnik ten gustuję w zmianie rodzaju ataku niczym nimfomanka w  swoich partnerach. Wiele do życzenia pozostawiam również niewyważonemu poziomowi trudności, poziom Hard nie różni się niczym od Normala. Stawiam na to, że Twórcy gry są aż takimi wyjadaczami, że pozwolili sobie na tak małe zróżnicowanie. Po co ułatwiać, skoro można stworzyć z człowieka małego cyborga, który w kółko będzie co 5 minut naciskał przycisk "A" na opcji: "Load from last saved checkpoint" ? Denerwująca bywa również monotonia płynąca z braku widocznych zmian w prowadzonych wojażach. Duża ilość elementów jak i celów misji powtarzana jest x razy. Prawdziwa kakofonia rozpaczy zaczyna się, gdy nasz mózg nie potrafi poradzić sobie z przypakowanymi ludzkimi bestiami. Wiele razy miałem ochotę wyrzucić płytę ze spakowaną Troją w jednym miejscu.
 
Oprawa audiowizualna i innego typu pierdółki
Stronie graficznej nie mam zbyt dużo do zarzucenia, wrogowie wyglądają dość konkretnie, nie jeden kanibal zagryzłby telewizor. Każdy z herosów wygląda imponująco. "Mega bossowie" różnią się od siebie kolorami szaty, czy też wysokością pióra w hełmie. Przyczepię się do mało ciekawego tła i nieba, które wydaje się być statyczne. Muzyka w grze jest "brzydka". Nie podoba się mi w żadnym możliwym sposobie. Cały soundtrack sprowadza się do paru utworów, które powtarzane są do przysłowiowego bólu. Jedną z wielu przyjemności płynących z tej gry to ślinka cieknąca z powodu "zajebi*tości" scen przerywnikowych między krwawą sieką na ekranie. Stworzone są one z dużym rozmachem, wyglądają gustownie i kontrastują z kiczem związanym z rzeźnią tępych NPC'ów.
 
Podsumowanie
Cena gry jest zbyt duża i na miejscu większości graczy poczekałbym, aż zmniejszy się popyt na "Łoriors'a". Mogę się założyć, że cena tej gry spadnie do wartości 60 złotych. Tytuł jest niszowy i wycelowany w nie wiadomo jaką grupę graczy. Do profesjonalistów w sam raz, lecz grafika nie puszcza, natomiast dla niedzielnych graczy za trudna.

Plusy

Minusy

AUTOR
Piotr 'Piotru' Ostrowski

Piotr "Piotru" Ostrowski

GALERIA GRY
REKLAMA

Created by Notimeo logo
Copyright © GIEROmaniak 2005-2024. Wszelkie prawa zastrzeżone. Strona załadowała się w 10.19 ms.

Ta strona używa cookie. Dowiedz się więcej o celu ich używania z naszej polityki prywatności. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.

x