Disciples III: Wskrzeszenie – Hordy Nieumarłych
Dodano dnia 16-05-2011 23:35
"Disciples 3: Wskrzeszenie - Hordy Nieumarłych" (o zgrozo!) to kolejny odgrzewany kotlet, nie wprowadzający do rozgrywki znaczących zmian. Ot, kolejna turówka z prostą fabułą, wypełniona po brzegi ludzkimi zwłokami i fekaliami. Jeżeli lubisz skowyt wilków i pojękiwanie zombie to z pewnością tytuł trafi w twe "skromne" gusta!
Zdecydowana większość fanów "Disajplesa" po bliższym zapoznaniu się z "trójką" zwątpiła w studio ".dat". Szczerze mówiąc sam ogrywałem podstawkę blisko piętnaście minut i stwierdziłem, że więcej ręki na gry tego typu nie położę. Wreszcie stało się, ucieleśnienie moich koszmarów nabrało realnych kształtów. We "Wskrzeszeniu" przyjdzie nam zmierzyć się z duchami przeszłości. Odgryziemy własny kęs w kształtowaniu się fabuły całego uniwersum. Przy "odpaleniu" gry, czy tego chcemy, czy też nie, samoistnie prezentuje się nam intro. Jeżeli jesteś zwolennikiem/zwolenniczką zagłębiania się w fabułę to polecam oglądnięcie go parę razy ze względu na natłok informacji, które mogą się plątać. Sielanka przeradza się w dramat, a świadczy o tym wiele argumentów. Pierwszym z nich jest ślub króla elfów - Galleana z Undiquillash, przepiękną syreną. Zyskała ona boskie moce, dzięki mocy mitycznego artefaktu. Gallean, zaślepiony mocą tego tworu i swą głupotą, zakochuje się namiętnie w syrenie, widząc w jej twarzy rysy Solonielli. Nieboszczyki widzą wszystko i wiedzą wszystko, zalicza się do nich również bogini śmierci Mortis. Jeżeli wiemy już coś na temat uniwersum, to niełatwo jest odgadnąć, że Mortis to nikt inny jak oryginalna Soloniella. Jak to mówią, przeszło do rękoczynów. Ze zgliszczy wojen zaczynają się odradzać żyjące trupy. Ich celem jest zemsta za upokorzenie Solonielli. Gorejącym zombie musi przewodzić jakiś dowódca, więc bogini śmierci ożywia uzurpatora, Salaara. Jej sługa ma poprowadzić siły ciemności ku zwycięstwu. To właśnie on będzie "marionetką" gracza. Odkryć można również wiele ciekawych wątków pobocznych, jakim przykładowo jest Ferre, cesarz Imperium, który ma w posiadaniu artefakt - berło, które pozwala na tworzenie i kontrolowanie zombie. Wraz z rozwojem wydarzeń dowiedzieć się można również o więzi łączącej Salaara i Aminę, która pełna jest zawiłości ludzkiego losu.
Rozgrywkę prowadzić można klasycznie w dwóch trybach: single player i multiplayer. W "singlu" prowadzić będziemy nieumarłych przez długą kampanię, najeżoną nudnymi wojażami i długimi, wręcz irytującymi dialogami. Nie ominą nas głupie questy typu: "weź sygnet mocy z miejsca X i zanieś go NPC'owi w miejscu Y", lub "pozbądź się obozu orków w miejscu X". W swojej "bazie" ulepszać możemy jednostki, jak również uczyć się nowych czarów, czy też zająć się handlem. Zupełnie ciekawe okazało się drzewko rozwoju dowódcy, który poprzez rozdawanie "talentów" staje się bardziej odporny na magię, bądź też zwinniejszy, czy szybszy. Pamiętajmy, aby naszego Salaara wypakować głównie w Intelekt i Siłę, gdyż karci on wówczas wszystkie jednostki. Wiekszość głównych jednostek pokonuje znamienity Wilkołak, który zadaje obrażenia podwójnie oraz posiada umiejętność kontrataku w przypadku, gdy nasz przeciwnik próbuje nas zaatakować. Ciekawym wyglądem pochwalić się może Wiwerna. Rozczarowuje znany z "podstawki" tryb "Gorącego Krzesła" - ma on pełnić rolę zamiennika trybu multiplayer. Dzięki takim właśnie poczynaniom doszedłem do wniosku, że twórcy gry postawili sobie za cel sknocenie gry na "maxa". Strzelam "face palm'y" i moja twarz przybiera pozę "poker face'a" w każdym możliwym momencie rozgrywki. Producenci zachowali się niedopowiedziane - czegoś brakuje. Do tego wszystkiego studio dorzuciło nam również tryb pt. "Szybka Walka", który charakteryzuje się prowadzeniem walk z armią o niskim współczynniku AI, który potrafi napsuć nerwów. Ze względu na mój szacunek, dość subiektywne odczucia i tak postaram się nie zniszczyć tej gry w Twoich oczach, czytelniku. Jak wiadomo, każda racja ma dwa oblicza.
Wraz z postępem fabuły uświadomiłem sobie wiele ważnych rzeczy. Grafika odgrywa tu nieziemską rolę. Pomimo tego, że plasuje się ona na niezbyt wysokim poziomie, to i tak każdy może nacieszyć miłymi dla oka widokami, wbrew niskim wymaganiom. Walki odbywają się tu w sposób dość dynamiczny. Na próżno szukać można efektów specjalnych. Z doświadczenia wiem, że aby tytuł stał się hitem, nie wystarczy jedynie dopracowana grafika. Gdy gra posiada wyjątkową cechę, której brakuje innym, to raczej powinno się ją pielęgnować. W tej produkcji jest wprost przeciwnie, jest ona "niedopieszczona". Obserwując świat fantasy, odnaleźć można wiele bugów, chociażby długo ładujący się pasek informacji, czy też wariujące i znikające modele postaci. Jeżeli chodzi o dubbing to jest on wykonany w pełni profesjonalnie. Narrator ciekawie operuje głosem tworząc specyficzny klimat i jeżeli mnie ucho nie oszukuje, to jest to ten sam człowiek odpowiedzialny za oddanie głosu narratorowi "Wiedźmina". W tle, podczas naszej partii, słychać dość dziwną i specyficzną muzykę, którą porównać można do nieudanego eksperymentu, bądź kotła, do którego wrzucono stary i nowy materiał muzyczny.
Za wysoka cena, pełno bugów i produkcja nastawiona na przynoszenie korzyści materialnych to trzy cechy, które charakteryzują pokrótce studio ".dat". Gdyby dodatek mieścił się cenowo w granicach od 20 - 30 polskich złociszy, to byłbym nawet w stanie zapomnieć o złych wrażeniach związanych z grą, lecz wyciskając od graczy blisko 70 złotych to ździerstwo. Jeśli producent wydawałby częste łatki eliminujące bugi, za pewne nie mielibyśmy dziś problemów z ładowaniem się tekstur. No właśnie, gdyby...
Plusy
- bogini śmierci
- motyw miłości i nienawiści
- śmierdzące, rozkładające się trupy
- muzyka
- chwilami miła dla oka grafika
Minusy
- grywalność
- brak multiplayer
- cena