Zaproponuj newsa Zarejestruj się Zaloguj się Zaloguj z Facebook.com Odzyskaj hasło
Profil na Facebook.com Profil na Facebook.com Profil Twitch.tv
Szukanie zaawansowane

ZAPOWIEDŹ
TIPSY
PUBLICYSTYKA
PORADNIK
FILMY
AKTUALNOŚCI
Playstation 3
Risk: Factions
Risk: Factions box
Producent:EA Games
Wydawca:Electronic Arts
Dystrybutor:ElectronicArts Polska
Premiera (polska):23.06.2011
Premiera (świat):23.06.2011
Gatunek:Strategia
Mam
Ukończona
Czekam
Obserwuj
Ulubione
Ocena
Redakcja
Czytelnicy
Grafika:
Dźwięk:
Grywalność:
Ogólna:

Ocena ogólna:

6

Zagłosuj
Zobacz szczegóły

Risk: Factions

Dodano dnia 16-07-2011 15:04

Recenzja

Co mają wspólnego Ludzie, Koty, Maszyny, Zombie i Yeti? Ano to, że jak wsadzi się ich do popularnej gry planszowej, oprawi w kreskówkowy klimat i odda się EA, to może powstać coś zabawnego i jednocześnie grywalnego. Wojnę na kostki i pionki czas zacząć! Niechaj poleje się krew i smar, w ruch pójdą pazury, zjedzone będą mózgi, a śnieżki fruną w powietrzu. Oto przed wami batalia o losy świata, rozpętana tylko i wyłącznie ku naszej uciesze. Przyznajcie się... lubicie niczym nieskrępowaną kreskówkową przemoc, prawda?
 
WOJNA!
W "Risk: Factions" jesteśmy świadkami wojny pomiędzy pięcioma frakcjami: Ludźmi dowodzonymi przez generała Mc Gutterpants'a, Kotami pod wodzą Generalissimo Meow, Maszynami kontrolowanymi przez Komendanta Six-Four, Zombie prowadzone przez Pułkownika Klausa von Stiffenberga i Yeti pod duchowym przewodnictwem jego ekscelencji Gary'ego. Fabuła jest prosta jak konstrukcja cepa i przy tym dość zabawna. Generał Mc Gutterpants stwierdza, że panuje wojna z pokojem (jakkolwiek absurdalnie to nie brzmi) i trzeba temu zapobiegać. Podczas manewrów na poligonie jeden z pocisków moździerzowych "zupełnie przypadkiem" trafia na terytorium Catsmiru, zamieszkałego przez Koty. Te biorą to za prowokację i tak wybucha wojna do której w mniej lub bardziej absurdalny sposób dołączają kolejne frakcje. Tryb fabularny, albo jak kto woli kampania to pięć, przeplatających się z zabawnymi animowanymi wstawkami  misji - po jednej dla każdej frakcji, które różnią się jedynie wyglądem wojsk i animacjami - mających na celu tak naprawdę tylko i wyłącznie wprowadzić nas w tajniki strategii i zasad gry. Innymi słowy - jest żałośnie krótka, ale na szczęście nie o to w tej grze chodzi. Całość jest zwyczajnie cyfrową wersją znanej gry planszowej firmy Hasbro - "Ryzyko".
 

 
Ryzyko
Zasady są niemal identyczne co w klasycznym planszowym "Ryzyku". Oddana zostaje nam mapa strategiczna, na której rozmieszczamy swoje wojska i zajmujemy kolejne terytoria wroga. Zadaniem jest, albo unicestwić wszystkich rywali, albo wykonać co najmniej trzy z kilku powierzonych nam zadań (ich ilość zależna jest od liczebności graczy). Za wykonywanie rozkazów dostajemy nagrody, które dają nam przewagę nad wrogiem. Bitwy odbywają się na zasadzie rzutów kostką, więc bywają diabelnie nieuczciwe, bo rozstrzyga je tak naprawdę łut szczęścia. Zwłaszcza,  że wszelkie maszyny cyfrowe miewają problemy z pojęciem losowości. Często więc zdarza się, iż pomimo przewagi liczebnej nasze wojska zostają rozgromione, a my kończymy z ręką w nocniku. Ostrożność i dobra strategia okazują się tu kluczowym elementem zabawy. Podczas gry, od razu widać który z graczy myśli co robi, a który najpierw działa i dopiero potem zastanawia się czy to miało sens.
 
Zadania bywają różne, od zajęcia konkretnej ilości terytoriów czy miast, po zajęcie konkretnego obiektu na mapie, aż wreszcie na zajmowaniu stolic wroga. Ilość wojsk przydzielanych nam co turę jest zależna od ilości kontrolowanych stolic, miast oraz kontynentów (będących większymi skupiskami regionów na mapie). Zasady są banalnie proste, a możliwych strategii, rozwiązań i okazji do skatowania naszych przeciwników - ogrom. Jak widać prostota może iść w parze z grywalnością.
 

 
"Risk: Factions" do dyspozycji oddaje nam wspomnianą wcześniej króciutką kampanię singlową, potyczkę z komputerem (który notabene jest absolutnym idiotą) oraz tryb dla wielu graczy, zarówno w rozgrywce lokalnej, jak i w sieci. Tu należy się developerom pokłon i uszanowanie. Dawno nie miałem do czynienia z tak wciągającą strategią turową, dostępną w cyfrowej dystrybucji, a przyznać muszę, że mam awersję do tego typu produkcji. Jedna partia potrafi trwać nawet od dwóch do trzech godzin - zależnie od tego na jakich graczy trafimy oraz jaki poziom trudności zadań ustawimy - i zapewniam, dla fana strategii nie będzie nudna ani przez chwilę. Jeśli lubisz - drogi czytelniku - tego typu gry, ta produkcja wciągnie cię jak porządny odkurzacz i nie pozwoli odejść od konsoli. Będziesz się mścił, obmyślał niegodziwe plany i nękał graczy popełniających błędy. Bez litości. Tacy bywają gracze w trybie sieciowym. Nie bawią się - bezczelnie i brutalnie wykorzystują twoje błędy, żeby potem w jednej turze zrównać Cię z ziemią za to, że pięć tur wcześniej byłeś nieostrożny i zostawiłeś o dwóch żołnierzy za mało w swojej stolicy.
 

 
Kreskówkowo
Oprawa graficzna jest utrzymana w kreskówkowej konwencji. Wszystko jest kolorowe i wygląda względnie ładnie - nie jest to może poziom dużych produkcji (bo czego się spodziewać po grze dostępnej w cyfrowej dystrybucji), ale nie wygląda źle i nie powinno ranić co bardziej wrażliwych estetycznie oczu. Każda frakcja wygląda inaczej i sieje śmierć i zniszczenie na różne sposoby, chociaż gra się nimi tak samo. Ludzie używają znanej nam broni palnej, koty drapią i plują kłaczkami, zombie używają przestarzałych broni, wymiotują i tak dalej. Animacje są przezabawne i miło się je ogląda, ale niestety bardzo szybko zaczynają się powtarzać i nużą, przez co gracz ogranicza się do wyboru szybkiej bitwy, zamiast oglądać na okrągło te same ludziki robiące ciągle to samo. Identycznie sprawa ma się w stosunku do muzyki. Ścieżka dźwiękowa obejmuje jedynie dwa utwory - Menu główne i sama rozgrywka. Rozumiem, że gra miała być prosta, ale to drobna przesada, by słuchać w kółko jednego, zapętlonego kawałku. To zakrawa na psychiczne tortury, ale na szczęście muzykę w grze da się wyłączyć.
 

 
Ruszcie głowami!
Podsumowując: "Risk: Factions" to kawałek całkiem przyzwoitej gry, która wystarczy na długie godziny spędzone w towarzystwie przyjaciół, lub osób spotkanych w Internecie. Pomimo denerwującej swoim ubóstwem ścieżki dźwiękowej i powtarzających się w kółko animacji walk, cyfrowa wersja "Ryzyka" potrafi wciągnąć na długie godziny i odebrać nam kawał życiorysu (tak jak i mnie zresztą). Z czysty sumieniem mogę polecić ją każdemu fanowi gier planszowych jak i komputerowym strategom. Mało jest gier tego typu na konsole, więc tym bardziej wypada zapoznać się z tytułem. Pady w dłoń, zbierać armię i grać. To rozkaz! Rozejść się!

Plusy

Minusy

AUTOR
Avatar użytkownika Piotr ″Zyggi″ Zygmunt
Piotr
Zygmunt
"Zyggi"
GALERIA GRY
REKLAMA

Created by Notimeo logo
Copyright © GIEROmaniak 2005-2024. Wszelkie prawa zastrzeżone. Strona załadowała się w 12.85 ms.

Ta strona używa cookie. Dowiedz się więcej o celu ich używania z naszej polityki prywatności. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.

x