Alice: Madness Returns
Dodano dnia 12-09-2011 20:49
d czego by tu zacząć ?
Może od tego, że gdy kilka lat temu kupowałem grę typu action adventure to liczyłem na to, że będzie miała interesującą fabułę. Spodziewałem się, że wciągnie mnie na wiele godzin. Oczywiście poziomy będą zbudowane w sposób taki, że ukończyć będzie je można podążając jedną ścieżką, ale moja dusza szperacza każe mi zajrzeć w każdy, nawet ślepy zaułek w poszukiwaniu bonusów, easter eggów itp. Przede wszystkim, byłem pewny, że jak odpalam grę od szanowanego dewelopera, to się nie nudzę. Dziś już nie jest to takie oczywiste. Autorzy gier coraz częściej stawiają na otwarty świat, w którym gracz może się udać w dowolne miejsce w dowolnym czasie. Jest to na pewno miła odskocznia od tego, co było wcześniej i pewnego rodzaju krok naprzód. Nie jestem w żadnym stopniu przeciwnikiem takiego rozwiązania. Niestety wpadliśmy w pułapkę. Twórcy coraz częściej dając nam pełną swobodę ograniczają nas, gdyż dają nam ogromny otwarty teren, który jest pusty. Co z tego, że możemy udać się gdzie chcemy jak wiemy, że nic tam na nas nie czeka oprócz np.: setek przeciwników do rozwalenia i paru artefaktów do zebrania. Żadnych łamigłówek, zablokowanych przejść, miejsc gdzie trzeba się natrudzić by przejść dalej. Coraz rzadziej spotykamy takie rozwiązania. Gry mają trafić do jak największej liczy odbiorców i zarobić mnóstwo pieniędzy, co wiąże się z tym, że są maksymalnie uproszczone. Wielkim szacunkiem darzę zatem te tytuły, w których nawet najmniejsza lokacja jest profesjonalnie zaprojektowana. Jest miejsce na to by pobić się z przeciwnikami, jakieś elementy platformowo-zręcznościowe, łamigłówka, gdzie trzeba użyć mózgu, by coś odblokować, a to wszystko umieszczone jest w wyjątkowym świecie. Taka jest właśnie druga część przygód Alicji z psychiatryka.
Ja, mama, tata, królik i jakaś kobieta. Takie tam zdjęcie mi pocztą przysłali, ale bez adresu nadawcy.
Groteskowy klimat XIX wieku zestawiony z schizofrenicznym światem wyobraźni Alicji = dzieło sztuki.
Takimi słowami najprościej opisać piękno tej gry. Jak to zazwyczaj bywa, największego szoku dostajemy, gdy widzimy ją po raz pierwszy. Grę otwiera surrealistyczna wstawka fabularna pokazująca wizje Alicji będącej w stanie hipnozy podczas rozmowy z psychiatrą. Gdy już wreszcie zaczyna się interaktywna część wstępu, nasza bohaterka znajduje się w przytułku dla umysłowo chorych. Lokal jest spory i chodzić po nim możemy do woli. Panuje bardzo ponura atmosfera, na dodatek wszyscy po cichu obgadują Alicję, co dobrze słyszymy. Gdy wychodzimy na ulicę naszą uwagę przykuwa biały kot za którym podążamy. Po pewnym czasie akcja przenosi się do "krainy czarów". O ile tak można nazwać to naprawdę piękne miejsce, przepełnione krwią. Początkowo wszystko jest sielankowe - wodospad, mnóstwo kwiatów których ruchy robią niesamowite wrażenie, że ten las dookoła naprawdę żyje. Z czasem jednak świat przedstawiony staje się coraz bardziej dramatyczny. Woda w rzece zamienia się w krew, atakują nas dziwaczne istoty. Odwiedzamy zróżnicowane lokacje, wszystkie utrzymane w specyficznym stylu. Odnoszę wrażenie, że niektóre z nich parodiują miejscówki z innych gier. Może nie będę więcej się rozpisywał na ten temat, bo sami zobaczycie to na screenach albo dojdziecie do tego, gdy zagracie. Podkreślę, że w przeciągu ostatnich - powiedzmy 2 lat - żadna gra na PC nie miała tak wyjątkowego klimatu jak właśnie Alice. Pod tym względem jest to naprawdę perełka, tytuł, który warto sprawdzić. Ostrzegam jednak, że jest piekielnie grywalny i potrafi wciągnąć na dłużej!
Hihi, ale loty takiej jazdy to nie miałam od czasów American McGee's Alice.
Potwory i skarby
Przyznam, że ciężko podzielić tą recenzję na akapity, gdyż gra jest bardzo spójna i wszystko do siebie niesamowicie pasuje. Wyobraźcie sobie jednak, że z czasem bajkowy krajobraz zamienia się w ciemne zamczysko. W którym może i dominuje nieco inna kolorystyka, ale wciąż panuje niesamowicie dziwna, psychodeliczna atmosfera. A teraz pomyślcie o mrocznym dziedzińcu, gdzie rozlana jest jakaś ciecz przypominająca smołę z której nagle wynurza się bestia o trzech głowach przypominających czaszki niemowlaków. Atakujecie go z całych sił nożem, młynkiem do pieprzu (taka broń dystansowa parodia gattling gun'a), bombami i nic się nie dzieje. Zranimy go dopiero gdy odbijemy naszą parasolką (tarczą) jego pocisk, wtedy traci swój pancerz i możemy go kulturalnie zabić. Takich smaczków w tej grze jest bardzo wiele. System walki nie jest skomplikowany, ale na każdego przeciwnika musimy mieć sposób. Pojawiają się nowe typy wrogów, nasz arsenał jest coraz to bogatszy. Nikogo nie pokonamy klepiąc losowe przyciski. Z regularnymi zawadiakami nie mamy większych problemów, jeżeli wiemy jak z nimi walczyć. Pojedynki z bossami najczęściej łączą rzeź z elementami platformowymi. Nie ukrywam, że szczególnie na wyższych poziomach trudności, gra wymaga od nas umiejętności manualnych oraz nieustannego skupienia na tym co robimy. To bardzo dobrze - gra nie jest nudna. Właśnie! Czy wspominałem już, że w grze zbieramy świńskie ryje ? Jest to jedna z ciekawszych rzeczy, jakie kolekcjonujemy, szukamy ich wsłuchując się w chrumkanie. Oprócz tego są też kwiaty do których możemy wejść w celu odnowienia punktów życia jak w nieco innej bajce - Calineczce. Nie brakuje też zębów za które ulepszamy swoje uzbrojenie, kwiatów róży, buteleczek z różnymi płynami oraz "wspomnień". Może i wiele osób narzeka na staroszkolny sposób rozgrywki, ale właśnie za tym się stęskniłem. Jest to zdecydowanie bardziej rozwijające niż parcie do przodu i klepanie stert "mobów" jednym ciosem.
Bestiariusz jest bardzo bogaty. Nawet najzwyklejsi przeciwnicy zachwycają swoim designem.
Bugi i takie tam inne zwichrowania
Wiem, jestem graczem starej daty i zwracam uwagę na niedoróbki, które pewnie będą wyeliminowane za miesiąc w pierwszym patchu. Jednak są one na tyle rażące, że należy za nie skarcić twórców tej jakże wspaniałej gry. Otóż pierwszy z nich. Gdy trzymamy wciśnięty klawisz ruchu i w tym momencie włączy się cut-scenka, to po jej zakończeniu postać sama będzie szła w kierunku, który naciskaliśmy. I tak dopóki nie spauzujemy i odpauzujemy gry. Drugi z najbardziej wkurzających błędów także tyczy się przerywników filmowych. Gdy filmik włączy nam się podczas gdy jesteśmy w trybie celowania, to później Alice cały czas trzyma w ręku młyn do pieprzu i nie jesteśmy w stanie użyć żadnej innej broni. Na każdym przycisku wyciąga ten cholerny młynek. Ten błąd trwa dopóki nie odpalimy aplikacji ponownie. Jak widać wydawca - EA musiał naciskać, aby gra została wydana jak najszybciej. No to jednak jest nie do pomyślenia, żeby w poważnej produkcji były takie proste do wykrycia błędy. Nie czepiam się już o przechodzące przez siebie mikroskopijne elementy obiektów (np.: palce Alicji przenikają przez sukienkę). Tylko o poważne błędy mające wpływ na gameplay, które wykryłby nawet 6-latek. A jak już zacząłem narzekać to do końca wymienię, co mnie drażni. Otóż denerwująca jest praca kamery, która potrafi płatać figle podczas, gdy skaczemy po latających platformach. W przypadku PC drażni też nieco sterowanie podczas walki. Da się do niego przyzwyczaić, ale na początku jest irytujące. Cóż nigdzie nie otrzymałem takiej informacji, ale jestem niemal pewien, że gra była konwertowana z którejś z konsol - prawdopodobnie z X360. Pewnie jak przeszukacie sieć, to znajdziecie taką informacje. Ja tego nawet nie sprawdzałem, bo jest to widoczne jak czarne na białym.
No taka mała dziurka na palec w spódnicy, a wszystkie chłopaki się gapią, no ja nie mogę!
Co bym zmienił?
Gdybym to ja odpowiadał za tą grę, na pewno większą uwagę przyłożyłbym do systemu ulepszania broni. Ten nie jest zły, ale podnoszenie poziomu arsenału nie sprawia, ze walki stają się bardziej widowiskowe (w przeciwieństwie do np. w God of War 3). Po prostu atakujemy szybciej, mocniej fajerwerki są nieco większe, ale to wciąż nie wystarcza. Gra ma miejsce w świecie szalonej wyobraźni Alice, nieprawdaż? Więc nieco zaszalałbym z systemem walki. Wprowadził element niespotykany w przygodówkach, np. coś w stylu bound systemu z Tekken'a, ale ograniczył na tyle, by nie zaburzał rdzenia gry. Bardzo często Alicja skacząc po platformach spada w otchłań nicości. Jest to uzasadniony widok, ale nieco bym go urozmaicił dając raz na jakiś czas coś bardziej nietypowego jak np. rozwartą paszczę jakiegoś stwora.
.
A teraz sobie przypominam mama mówiła, żebym nie brała grzybków. Tych całych łysiczek lancetowatych.
Bo będę mała, ale za to jaka faza wchodzę do dziurek od klucza !
Podsumowanie
Cóż, gdyby Alice Madness Returns ukazało się kilka lat temu, uszłoby w tłumie wielu podobnych gier, wyróżniałby ją jedynie klimat. Jednak jak na dzisiejsze czasy jest to bardzo odważna i wyjątkowa produkcja. Aż dziw bierze, że wypuściło to EA znane z odtwarzania sprzedających się schematów i inwestowania w sprawdzone marki (z kilkoma wyjątkami). Dlatego spółce z Redwood należą się gorące brawa. Może troszkę się zapętlę, ale szczerze przyznaje, że w przeciwieństwie do wielu innych osób mi ten tytuł przypadł do gustu. Ostatnimi czasy odnoszę wrażenie, że "wyrastam z gier wideo". Jednak pozycje takie jak nowa Alice dowodzą, że z gier wideo nie da się po prostu wyrosnąć (co innego z bielizny). Po prostu gry są coraz prostsze i zamiast rozwijać to ogłupiają. Nie stawiają na wyzwania i dobrą opowieść, tylko na bezmyślne wykonywanie zadań i jakieś tam mało ważne tło fabularne. Fajnie dla odmiany zagrać w coś zrobione z klasycznymi założeniami. Przecież Alice to taka normalna gra z liniową fabułą, odrobiną humoru i akcji, gdzie nie zawsze wiemy, gdzie mamy iść, musimy kombinować, aby przejść dalej. Naprawdę mam ochotę w nią grać. A to chyba dobrze, nie ? Wielu recenzentów narzekało na dropy animacji i błędy przy wczytywaniu tekstów. Nie wiem, czy jestem ślepy, czy mam tak mocnego kompa pod blachą, że takie mankamenty dostrzegałem może raz na 6 godzin gry i to tylko przy nagłej zmianie lokacji itp. Teren gry jest na tyle bogaty w różne dekoracje, że jestem w stanie to wybaczyć jego autorom. Ta gra jest po prostu piękna należy się ósemka za grafikę! Co do oprawy dźwiękowej - też nie mam żadnych zarzutów - efekty dźwiękowe wspierają te wizualne w budowaniu napięcia. Mam takie przyzwyczajenie z serii Metal Gear, że czasami nasłuchuje skąd nadchodzą przeciwnicy. Tutaj bez problemu na słuch lokalizowałem poukrywane "świnki". Kto będzie grał niech spróbuje naprawdę odnosimy wrażenie, że znajdujemy się w tym świecie. Co do ścieżki muzycznej to też kawał dobrej roboty. Chętnie zakupiłbym soundtrack w sklepie. Ba, przypuszczam, że ci którzy bawią się nieco w obróbkę dźwięku powycinają z niego ciekawe sample. Oprawę audio oceniam na 9 z czystym sumieniem. Jeśli chodzi o gameplay, to już chyba wystarczająco dużo powiedziałem o tym jak ten tytuł wciąga. Grywalność nie sposób ocenić niżej niż na 8. Średnia ocen dla tej gry recenzji, które już się ukazały to 7.3, ale Gieromaniak stawia na niezależność autorów, więc nieco ją zawyżę. 8.5 jak najbardziej się należy, chociaż powinienem skarcić autorów za błędy w kodzie odrywające od tej niecodziennej gry. Damn, zwichrowany świat Alicji naprawdę wciąga. Posłużę się na koniec przetłumaczonym cytatem z gry "Czy to grzech modlić się o lepsze halucynacje?" i zostawiam wam czas na chwilę refleksji, a sam odpalam Alice Madness Returns, bo to naprawdę dobry towar!
A to już taki screenshot promocyjny. Panowie z EA nawet zatrudnili makijażystke, żebym lepiej wyglądała.
Chyba dam sobie na profilowe !
Grę udostępnił nam sklep http://www.gamersgate.com/ Polecamy !
PS.: Ala: Więcej moich fotek znajdziecie tutaj http://gieromaniak.pl/galeria_gra__7454__Alice_Madness_Returns.html
buziaczki :*
Plusy
- Klimat, groteska.
- Kontrast świata rzeczywistego z fantastycznym.
- Wciągająca rozgrywka zestawienie walki, elementów platformowych i logicznych.
- Nietypowa opowieść.
- OST na poziome.
Minusy
- Parszywe niedopracowania - błędy w kodzie widoczne gołym okiem.
- Kamera podczas niektórych akrobacji.
- Sterowanie (na początku, później się przyzwyczajamy).