Zaproponuj newsa Zarejestruj się Zaloguj się Zaloguj z Facebook.com Odzyskaj hasło
Profil na Facebook.com Profil na Facebook.com Profil Twitch.tv
Szukanie zaawansowane

ZAPOWIEDŹ
TIPSY
PUBLICYSTYKA
PORADNIK
FILMY
AKTUALNOŚCI
Komputer osobisty
Men of War: Wietnam
Men of War: Wietnam box
Producent:Best Way
Wydawca:1C / Cenega
Dystrybutor:Cenega Poland
Premiera (polska):09.09.2011
Premiera (świat):09.09.2011
Gatunek:RTS, Strategia
Mam
Ukończona
Czekam
Obserwuj
Ulubione
Ocena
Redakcja
Czytelnicy
Grafika:
Dźwięk:
Grywalność:
Ogólna:

Ocena ogólna:

5.3

Zagłosuj
Zobacz szczegóły

Men of War: Wietnam

Dodano dnia 06-10-2011 18:55

Recenzja

"Do widzenia Ameryko, dzień dobry Wietnamie" - to słowa piosenki, która otwierała czołówkę filmu "Full Metal Jacket" w reżyserii Stanleya Kubricka, którego połowa akcji toczyła się w Wietnamie, innym reprezentantem jest jak najbardziej "Czas Apokalipsy". Czy gry o Wietnamie były rewelacyjne? Raczej nie bardzo. O ile "Call of Duty: World At War" robiło wrażenie, o tyle "Vietcong" i inne tego typu kwiatki przyprawiały mnie o ból zębów. A jak na tle tych wszystkich gier wypada najnowsze dzieło Rosjan z 1C? O tym przekonacie się w trakcie lektury...
 
Nie wiem, po co komu była ta wojna. Nie wiem co mieli na celu Rosjanie jak i Amerykanie, ale ta próba sił nie miała sensu. Dla jednych i drugich miała cel propagandowy. Podobnie jak wszelkie filmy i gry, które powstały na bazie tamtejszych wydarzeń. Jedną z takich produkcji jest właśnie "Men of War: Vietnam". Gra, która tak naprawdę jest samodzielnym dodatkiem traktującym o wojnie na Wschodzie.
 
"War, war never changes..."
 
Gra już od początku zaczęła mi działać na nerwy. Wersja niespatchowana miała zablokowaną kampanię amerykańską. Dopiero stosowna łatka to odblokowywała. Zabawę zaczynamy od... nie, nie, panowie i panie... nie od samouczka. Zostajemy rzuceni brutalnie do świata gry bez żadnej pomocy, żadnych wskazówek. Musimy osłonić się przed śmigłowcem, który chce zrobić z nas szwajcarski ser, wybić co do joty piechotę wroga zbliżającą się w naszym kierunku, przebić się do mniejszego obozu na wzgórzu, znów zrobić małą krwawą łaźnię, by zdobyć samochód i przebić się na drugi koniec mapy. Jakież to trywialne i oklepane, prawda? Jak już pisałem dostajemy ten sam produkt w innym opakowaniu i o innej tematyce. Ot taki samodzielny mission pack.
 
Po trudach i znojach udało mi się przejść pierwszą misję. Gra zasługuje na pochwałę za tryb autozapisu między zrealizowanym a nowo wyznaczonym celem. Przynajmniej krew mnie nie zalewała, bo nie musiałem co chwilę sam zapisywać i ładować grę. Vietnam ma bardzo sympatyczny system osłon. Przenosimy się tak od kamienia do kamienia, od wraku do wraku, od drzewka do drzewka. Eliminujemy niedobruchów, realizujemy postawione przed nami zadania, aż szczęśliwi kończymy przygodę z kampanią radziecką, tudzież komunistyczną.
 
"Run Forrest, run!"
 
Do każdej misji wprowadza nas renderowany film, który prezentuje jak doszło do rozpoczęcia akcji. Np. jedziemy sobie jedziemy, nagle wyskakuje nam znienacka (czołg) śmigłowiec i robi z naszych pojazdów kupkę sadzy. Potem jesteśmy bardziej szczegółowo wprowadzani w to, co czeka nas do zrobienia. Gdzie zaczynamy, gdzie mamy dojść i co zrobić i gdzie jest "punkt przeznaczenia" (destination point).
 
Jeśli chodzi o sterowanie, to jest ono bardzo intuicyjne. Naszą drużyną możemy sterować zarówno każdym żołnierzem osobno, jak i całą grupą poprzez sterowanie dowódcą. AI naszych chłopców, jak i sztuczna inteligencja naszych oponentów są bardzo dobrze zrealizowane. Wrogowie nie wystawiają się na cel, dobrze się chowają i mają sokoli wzrok, reagują szybko na nasz widok i bezpośrednia szarża na otwartym terenie może się skończyć tragedią. Początkowo nie mogłem się przyzwyczaić do sterowania, gdyż w większości RTS'ów polega ono na zaznaczaniu/wybieraniu jednostek lewym przyciskiem myszy i wydawaniem poleceń prawym. Tu jest zgoła inaczej. Wszystko możemy robić lewym i cieszyć się tym co zaraz się wydarzy.
 
"Silence, I kill you"
 
W opcjach gry możemy wybrać autocelowanie. Czyli po prostu wysyłamy chłopaków, czaimy się za krzaczorami i czekamy na dogodny moment, by rozpętać piekło. W "MoW:V" trup ściele się gęsto. To zaleta produktu, bo z każdego martwego eks-żołnierza możemy pobrać sobie jego ekwipunek. Bardzo fajna rzecz. W naszej ekipie sprzątającej mamy też gościa odpowiedzialnego, za przywracanie kumpli do stanu używalności - chodzi tu oczywiście o medyka, choć cholera wie, czy nie podawali oni wtedy im jakichś dopalaczy albo innego świństwa.
 
Grafika w grze jest zrealizowana w sposób, który nie zachwyca. Kamerą możemy sobie sterować jak chcemy, nie ma tu praktycznie żadnych ograniczeń. Jednak z widoku TPP, zza pleców naszych wojaków, muszę stwierdzić, że Wietnam i okolice zostały oddane w pełnej krasie. Są okropnie brzydkie. Natomiast, gdy ustawimy sobie rzut z góry, albo izometrycznie pod lekkim kątem, to wizualnie produkt wygląda bardzo ładnie. Cienie nie są gładkie i realistyczne, z ekranu wprost zieje pikselozą i kanciastymi sylwetkami żołnierzy. Bóg zapłać twórcom, za to, że chociaż jednostki jak i pojazdy są wizualnie w miarę rzeczywiście odwzorowane stosownie to stosowanego sprzętu i umundurowania w tamtym okresie.
 
Fire in the hole
 
Pod względem oprawy dźwiękowej gra robi na mnie bardzo dobre wrażenie. Aktorzy, którzy wcielili się w swoje role spisują się naprawdę dobrze, odgłosy przyrody, wystrzałów i wybuchów, także robią bardzo dobrą robotę. Muzyka, która nam towarzyszy bardzo wpada w ucho, poprzez wydawane komunikaty jak i przez dyskusje między wojakami mam wrażenie jakbym sam uczestniczył w tamtych wydarzeniach.
 
Kolejne co mam do zarzucenia grze, to bardzo wysoki poziom trudności. Pierwszą misję w kampanii sowieckiej przechodziłem z jakieś 10 razy, aż udało mi się ją ukończyć. Z kolejnymi nie było łatwiej. Więc albo jestem aż takim noobem, albo to rzeczywiście produkt dla hardcore'owców.
 
"Men of War: Vietnam" to nie gra dla maminsynków i niedzielnych wojowników. 1C niewątpliwie stworzyło produkt tylko dla fanów klimatów "najedźmy sobie na Azję, wybijmy kilku żółtych, jak się trafi rusek, to też będzie fajnie i wróćmy w glorii i chwale do domu". Gra totalnie nie przypadła mi do gustu przez brak jakiegokolwiek wprowadzenia, samouczka dla żółtodziobów, w miarę przystosowanego poziomu trudności dla laików i fatalną grafikę jak na 2011 rok. Polecam tylko maniakom Wietnamu, amerykańskiej armii wyzwoleńczej i strategii wszelakich. Tylko dla Napoleonów XXI wieku i tych, którzy jako dzieci lubili bawić się żołnierzykami.

Plusy

Minusy

AUTOR
Piotr 'Maliniak' Malinowski

Piotr "Maliniak" Malinowski

GALERIA GRY
REKLAMA

Created by Notimeo logo
Copyright © GIEROmaniak 2005-2024. Wszelkie prawa zastrzeżone. Strona załadowała się w 30.41 ms.

Ta strona używa cookie. Dowiedz się więcej o celu ich używania z naszej polityki prywatności. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.

x