Zaproponuj newsa Zarejestruj się Zaloguj się Zaloguj z Facebook.com Odzyskaj hasło
Profil na Facebook.com Profil na Facebook.com Profil Twitch.tv
Szukanie zaawansowane

ZAPOWIEDŹ
TIPSY
PUBLICYSTYKA
PORADNIK
XBox 360
Battlefield 3
Battlefield 3 box
Producent:EA DICE
Wydawca:Electronic Arts
Dystrybutor:ElectronicArts Polska
Premiera (polska):2011
Premiera (świat):2011
Gatunek:FPS, Akcja
Mam
Ukończona
Czekam
Obserwuj
Ulubione
Ocena
Redakcja
Czytelnicy
Grafika:
Dźwięk:
Grywalność:
Ogólna:

Ocena ogólna:

7.5

Zagłosuj
Zobacz szczegóły

Battlefield 3

Dodano dnia 27-10-2011 18:01

Recenzja

Wojnę czas zacząć - tymi słowami można podsumować premierę "Battlefield 3" i zbliżającej się wielkimi krokami produkcji Infinity Ward - "Call of Duty: Modern Warfare 3". Nie jest wszak tajemnicą, że producenci obu gier toczą od kilku miesięcy prawdziwą wojnę o to, która gra będzie lepsza.  Jako pierwszy swoje działa wytacza EA DICE. Jak potężne są to argumenty, i czy zdołają przebić silnie już ugruntowane pozycje przeciwnika, dowiecie się z poniższej recenzji, która została opracowana na podstawie wersji na Xbox'a 360. Gorąco zapraszam do czytania.
 

 
Historia napisana w 15 minut...podczas obiadu
Tak należy podsumować wypociny scenarzysty najnowszej produkcji szwedzkiego studia, ale zacznijmy od początku. Głównym bohaterem gry jest sierżant Henry 'Black' Blackburn, który należy do pułku zwiadowczego piechoty morskiej amerykańskich marines. Został oskarżony o zabicie dowódcy i zdradę kraju. Okazuje się, że może się z tych kłopotów wygrzebać. Jak? Wychodzi na jaw, że wiele wie na temat wydarzenia, które ma nastąpić 14 listopada .. przesłuchiwany jest 14 listopada. Tak - to prawdziwa walka z czasem, gdzie naszemu bohaterowi nikt nie wierzy, chociaż ma spore chęci do pomocy. Czy zapobiegnie katastrofie? Tego musisz dowiedzieć się już sam. Historia jest pogmatwana i opowiadana w formie wspomnienia. Podczas przesłuchiwania jest pytany o różne wydarzenia, a my po zakończeniu cut-scenki tam się dokładnie przenosimy. Bierzemy więc czynny udział w opowieściach sierżanta. Główny wątek zaczyna się w Iraku, gdzie podejmujemy walkę z ruchem wyzwoleńczym, nazywającym się w skrócie PLR. Przez większość gry wydaje się, że to właśnie Oni są głównym zagrożeniem dla świata, ale fabuła została tak napisana, byśmy właściwie do końca nie wiedzieli co jest na rzeczy. Tak naprawdę nawet po ukończeniu gry, trudno cokolwiek wywnioskować. Dlaczego mam tyle pretensji do scenariusza? Bo nie ma co ukrywać, że twórca skryptu poszedł na łatwiznę i nie miał ochoty się przemęczać. Pogmatwał wszystko i liczył na to, że to wciągnie gracza. Jeśli chodzi o mnie - to nie działa. Zwłaszcza, że tak naprawdę historia po głębszym przeanalizowaniu, wydaje się prosta jak konstrukcja cepa. Znowu są Ci dobrzy - czyli Amerykanie, i Ci źli - Irakijczycy, Irańczycy, Rosjanie - standardowy pakiet. Znowu świat jest w niebezpieczeństwie, które nie wiadomo skąd ma nadejść i znowu mamy olbrzymią ilość zbiegów okoliczności, które akcje mają posunąć do przodu. Choć o fabule "Battlefield 3" chciałbym napisać w lepszych słowach, to jednak nie mogę. Przykro mi DICE, ale mimo wszystko bardziej przemawia do mnie może lekko przekoloryzowana, ale jednak dużo bardziej wciągająca fabuła ostatnich CoD'ów.
Cały główny wątek osadzony jest w Iraku i Iranie. Prawie nie opuszczamy tych dwóch krajów, nie licząc dwóch malutkich odskoczni, gdzie lądujemy w Nowym Jorku (tam przesłuchiwany jest nasz bohater), oraz Paryżu. Tak więc na różnorodność w stylu "Call of Duty" nie ma nawet co liczyć.
 
W Gameplayu żadnej rewolucji....
Postawmy sprawę jasno. BF3 to typowy shooter, których w ostatnich latach powstało tyle, że ciężko je już spamiętać. Do jakiej kategorii należy przypisać ten produkt? W mojej opinii jest to gra, która w żadnym (nawet najmniejszym stopniu) nie zaskakuje. Po prostu w strzelankach ciężko już wymyślić coś nowego, lecz tutaj mam pewien zarzut do producentów. O tym jednak później. Większość gry przebywamy na "nogach" wykonując kolejne zadania na wrogim terytorium. W przeciwieństwie do CoDów, tutaj jesteśmy zależni w 100% od drużyny. Nie możemy sami iść do przodu, bo po chwili marszu okazuje się, że są drzwi, których my otworzyć nie możemy, a może zrobić to tylko jeden z naszych kompanów. Dlaczego tak zrobiono? Myślę, że po pierwsze by nadać trochę realizmu i klimatu, a po drugie by zwolnić tempo przechodzenia kolejnych poziomów, które w większości są koszmarnie krótkie. Kampania jest komicznie krótka - wprawny strzelec ukończy ją w 4-5h, i to na wysokim poziomie trudności. Dlatego myślę, że to też po części desperacja by przedłużyć tą "oszałamiająco" krótką przygodę. Same misje opierają się na typowym schemacie - idź do punktu "A" - zabezpiecz obszar, broń się, idź dalej, przejmij kontrole na budynkiem, przejmij obiekt. Jak widać więc typowe zadania wojaka. Czasem wcielimy się w innego bohatera. Zabieg ten podyktowany jest uzupełnieniem luk w fabule. W jednej z misji wcielamy się w Jonathana "Jono" Millera - operatora czołgu. Wierzcie lub nie, ale sekcja "czołgowa", czy "samolotowa" jest genialnie zrealizowana. Niesamowity klimat, gdy jedziemy przez pustynie w czołgu, a tutaj nagle za wzniesienia idzie salwa w naszą stronę. Coś niesamowitego, szkoda tylko, że jest to typowy wypełniacz, a co za tym idzie czas spędzony w jakimkolwiek pojeździe należy liczyć w minutach.
 
Nasza postać nosi przy sobie dwie bronie, granaty i nóż. A więc realność zachowano. Od czasu do czasu w nasze łapki wpada wyrzutnia rakiet, lub zasiadamy za CKM'em. O amunicje nie ma się co martwić - nosimy jej przy sobie wagon, a jeśli się jakimś cudem skończy, to okazji do jej uzupełnienia, lub zmiany samej broni jest mnóstwo.
 
Wymiana ognia sprawia sporo frajdy i jest nadzwyczaj emocjonująca - szczególnie na wysokim poziomie trudności, gdzie krótka seria może okazać się śmiertelna. Strach, który towarzyszy nam, gdy leżymy za osłoną prowadząc ogień, a tutaj nagle osłona znika pod naporem gradu pocisków - adrenalina sięga zenitu, a świadomość że jeśli szybko nie zmienimy pozycji skończymy marnie podnosi ją jeszcze bardziej. Od czasu do czasu mamy w grze oskryptowane QTE. Przykładem jest scena w której rozbrajamy bombę, aż tutaj nagle za nami staje przeciwniki, który próbuje nas obezwładnić. Klikamy wtedy żądany guzik i obserwujemy bardzo fajnie wyreżyserowane akcje.
Jednym z wielkich atutów gry miała być epickość i filmowość. Zapewnić to miały świetnie zrealizowane skrypty. W rzeczywistości tak dobrze nie jest. Owszem - są kapitalnie wręcz zrealizowane momenty, jednak o epickości towarzyszącej "Modern Warfare 2" i choćby misji gdzie walczymy w okolicach Pomnika Waszyngtona możemy zapomnieć. Mam o to żal, bo właśnie te skrypty zabrały to, co było mocną stroną poprzedniego "Battlefielda" - mogliśmy prowadzić destrukcje na dużo większą skale. W "Battlefield 3" interaktywność z otoczeniem jest na poziomie wysokim, ale o jakości destrukcji znanym z "Bad Company 2" możemy zapomnieć. Skrypty też są źle rozplanowane. Czasem działają mocno czarodziejsko - żołnierzy nie było, a po chwili pojawiają się znikąd. Jakaś magia?
 
Kolejną bolączką jest SI i poziom trudność sam w sobie. Nasi oponenci nie grzeszą inteligencją i często sami przychodzą na spotkanie z lufą. Kryją się mało dokładnie, ale za to często starają się zmieniać pozycję. Na Wysokim poziomie trudności strzelają kosmicznie celnie, nawet prowadząc ogień za zasłony. Sam poziom trudność został sztuczne wyżyłowany i tak naprawdę nie jest on wymagający, ale trzeba nauczyć się pewnych zachowań, by płynnie grać. Inaczej z frustracji zjemy pada, bo malutka salwa w naszą stronę kończy się śmiercią. Osobiście zachęcam do rozpoczęcia zabawy od razu na wysokim poziomie trudności, bo na niżych gra praktycznie sama się przechodzi. 
 
Interfejs został zredukowany do minimum. W lewym dolnym roku mamy kompas, ale do teraz zastanawiam się po co go tam dano, skoro do niczego się nie przydaje. W prawym dolnym mamy pokazaną ilość amunicji i granatów, a czasem na ekranie pojawia się aktualny cel misji, który zobaczyć można też po naciśnięciu guzika "START". Po oberwaniu kilkoma pociskami ekran ciemnieje i ma zakrwawione boki, co świadczy o zbliżającym się zgonie. W tym aspekcie żadnych większych zmian nie odnotowałem.
Wspominałem, że mam zarzut do producenta. O co? Znowu odniosę się do "Call of Duty" - wszak nowy BF miał być jego killerem. Mianowicie chodzi o to, że kotleta można odgrzewać dowolną ilość razy, jednak w przypadku gry EA DICE stracił on dużo w smaku. Zauważmy, że różnorodność "Battlefielda" jest bardzo mała, a obiecana filmowość nie jest tym, czym ja osobiście sobie wyobrażałem. Zobaczmy na "Call of Duty" - kotlet, który odgrzano już niemiłosierną ilość razy, ciągle smakuje. Odpalasz i grasz, grasz i grasz. W BF'ie nie miałem tego uczucia. Po jednej godzinie zacząłem się męczyć i miałem ochotę na przerwę. Za taki stan rzeczy obwiniam brak różnorodności. W zwiastunie "Modern Warfare 3" widziałem już więcej miejscówek, niż tutaj, a to o czymś świadczy.
 
Kolejnymi minusami są brak jakichkolwiek znajdziek, co zachęcało by do ewentualnego drugiego ukończenia oraz proste osiągnięcia OFFLINE, które można skolekcjonować już po pierwszym ukończeniu. Czary goryczy dopełnia brak Co-Opa Offline, a jedynie Online. Szkoda, bo tryb współpracy jest naprawdę bardzo fajny i zawiera zupełnie inne misje, które można by przyjemnie ukończyć z kolegami bądź koleżankami przy jednej konsoli.
 

 
Sprawy techniczne - czyli jak NAPRAWDĘ wypada konsolowy Battlefield 3
Choć nie ma co ukrywać, że platformą docelową jest PC, to i na konsolach nowy BF musiał jakoś wyglądać. Długi czas DICE zarzekało się, że o jakość konsolowego "Battlefielda" nie mamy się co martwić. I faktycznie tak jest. Gra szwedzkiego studia to jedna z najlepiej wyglądających gier tej generacji konsol, choć widać już jej niemoc. Na uznanie zasługują świetnie wykonane modele postaci, z naprawdę wysokiej jakości jak na konsole teksturami. Niestety - trzeba było pójść na kompromis. Ze względu na małą ilość pamięci w obecnych pudłach, coś trzeba było wybrać. Zdecydowano się na wysokiej jakości oteksturowanie postaci, co bezpośrednio przenosi się na ich jakość w przypadku otoczenia. Choć te wyglądają w większości solidnie, to nie ma co ukrywać, że zdarzają się też takie, na które odechciewa się patrzeć. Do tego są momenty, że trzeba czekać wieki, aby któraś z tekstur doczytała się w pełni. Samo otoczenie wykonane jest naprawdę świetnie, a gra światło-cienia robi ogromne wrażenie - nawet na konsolach. Równie kapitalnie prezentują się efekty specjalne - jak choćby wybuchy, ogień, woda czy efekty cząsteczkowe. Rozpadający się na drobne części myślwiec wygląda NAPRAWDĘ GENIALNE - a przypomnijmy, że Xbox 360 ma 6 lat. Całość działa w 30 klatach na sekundach, które generalnie są bardzo stabilne, choć czasem zdarzają się zgrzyty w postaci chwilowych zwolnień.
Jeśli chodzi o interaktywność z otoczeniem, to tak jak już wspominałem, w trybie SINGLE jest dość umiarkowana i z pewnością dużo niższa niż ta w "Battlefield: Bad Company 2". Wynika to głównie z innej koncepcji gry. BC2 opierało się w dużo mniejszym stopniu na skryptach, aniżeli "Battlefield 3". Stąd też możemy zniszczyć lub przesunąć sporo małych obiektów, lecz z niszczeniem dużych obiektów możemy się pożegnać.
 
Absolutnie filmowo zrealizowano kwestie Audio. Osobiście uważam, że jest to najlepiej udźwiękowiona gra w historii. To ciężko napisać - to TRZEBA USŁYSZEĆ. Zwłaszcza na systemie audio 5.1. Wystarczy posiedzieć chwile przy grze, by poczuć się absolutnie jak w środku wojny. Strzały, świszczące kule, szum fal na pokładzie lotniskowca, lub przelatująca koło nas rakieta - takiej realizacji jeszcze w żadnej grze nie słyszałem. Podobnie jest z Voice-Actingiem. Dobór głosów do postaci w oryginalnej wersji językowej jest naprawdę świetny. Aktorzy przyłożyli się i czuć ten wojenny klimat. Same dialogi też zostały napisane z polotem i emocjami.
Na kolację zostawię to, co w tej grze zbliżyło się do poziomu filmu. Chodzi mianowicie o animacje i system kolizji. Widząc jak ruszają się postacie w tej grze, trudno przez chwile się nie zastanowić, czy czasem nie oglądamy filmu. Wygląda to niesamowicie realistycznie i mamy wrażenie, że biega żywa osoba. Równie naturalnie zachowuje się ciało, po otrzymaniu gradu pocisku. W tej kwestii osobą odpowiedzialnym za całą otoczkę należą się wyrazy szacunku.
 
Polska wersja językowa - zaskakująco dobra, lecz ze sporym zgrzytem
Zacznijmy od tego - gra daje możliwość odpalenia oryginalnych głosów i polskich napisów. Jeśli zdecydujemy się na polski dubbing, to w tej kwestii występuje coś bardzo irytującego - praktyczny brak synchronizacji między mową, a ustami. Oczywiście - jest to zrozumiałe, bo ruch ust był synchronizowany pod oryginalną ścieżkę, lecz tutaj raczej dubbingowcy powinni się wykazać i napisać kwestie od nowa, a nie tłumaczyć wszystko zgodnie z oryginałem. Wychodzą wtedy takie krzaczki, że żołnierz klepie dziobem, choć już kwestia dawno się skończyła. Co do samego dubbingu od strony aktorskiej, to tutaj należą się brawa. Głosy zostały naprawdę znakomicie dobrane i choć brak tutaj bardzo znanych polskich aktorów, to jednak w moim odczuciu dobór stoi o poziom wyżej, niż ten w "Bad Company 2". Jest to jedna z niewielu gier w pełni spolonizowana, gdzie uruchamiając dubbing, nie tracimy wiele jeśli chodzi o klimat czy emocje. Należy też zaznaczyć, że nie wszystko zostało przetłumaczone. Choćby kwestie mówione po rosyjsku - one nie zostały okraszone polskimi głosami. Ogólnie rzecz ujmując, polonizacja gry stoi na wysokim poziomie i gdyby nie ten jeden zgrzyt, byłoby idealnie.
 

 
Podsumowanie trybu dla pojedynczego gracza
Pierwsza recenzja "Battlefield 3" dobiega końca. Zdecydowałem się na dwie recenzje - trybu dla jednego i wielu graczy. Dlaczego tak? Ponieważ to taki typ gry, że warto zrecenzować oba tryby niezależnie. W niedalekiej przyszłości zamierzam to uczyć również z wielkim konkurentem BF'a 3, czyli nowym "Call of Duty".
Wracając jednak do najnowszej produkcji EA DICE. Jak mają się te wszystkie przechwałki do rzeczywistości? Choć faktycznie gra jest dobra, to jednak tryb dla pojedynczego gracza pozostawia bardzo wiele do życzenia. Mocno średni scenariusz okraszony sporą ilością akcji z równie średnimi skryptami. Kampania jest bardzo krótka i łatwa, a po jednej jej ukończeniu absolutnie nie ma się ochoty do jej powrotu. Po prostu nie ma tego czegoś co by przyciągnęło na dłużej, a jest to choćby w "Modern Warfare 2", który mimo wszystko można chętnie ukończyć kilka razy, ze świadomością, że nic nowego się już w grze nie wydarzy. Brakuje też iście filmowych - epickich momentów, którymi konkurencja jest naszpikowana, a co jak obiecywało DICE zostanie zrealizowane na światowym poziomie. Niestety - w tym aspekcie skandynawskie studio musi się jeszcze sporo uczyć od IW czy Treyarch. Czego by jednak nie powiedzieć, mają potencjał i są na dobrej drodze. Gameplayowo nie znajdziemy tutaj również nic zaskakującego. Jest to standardowa strzelanka z wartą akcją, która jednak nie dodaje absolutnie nic nowego od siebie.
 
Trudno nie odnieść wrażenia, że kampania single-player została stworzona na silę i by pokazać moc najnowszego silnika - Frostbite 2. Trzeba dodać, że mimo faktu, że konsolowej edycji gry daleko do tej, która będzie na PC, to jednak jakość oprawy graficznej na tych dość leciwych sprzętach nie pozostawia wiele do życzenia. Świetne modele postaci, kapitalna animacja, przyzwoite tekstury, wysokiej jakości efekty specjalne, czy niesamowita gra światło-cienia - wszystko to podane w bardzo brudnej, wojennej otoczce. Do tego niemal idealna płynność, sprawia, że "Battlefield 3" to jedna z najlepiej wyglądających gier na tej generacji konsol. Całość okraszona niesamowicie zrealizowanym audio z bardzo dobrą muzyką. Chcesz poczuć się jak żołnierz? Chcesz poczuć się jak w środku wielkiego konfliktu? Koniecznie odpal nowe dziecko szwedzkiego studia - pod względem audio absolutnie nie pożałujesz.
 
"Battlefield 3" to dobra gra, ale w żadnym razie nie rewolucyjna. Jest to kawał solidnego kodu, który stawia konkurentowi poprzeczkę dość wysoko. Czy na tyle wysoko by nie dało się jej przeskoczyć? To okaże się już 8 listopada. Według mnie choć wyroków nie ma co wydawać przedwcześnie, to jednak w pojedynku na single-player zwycięsko wyjdzie nowe "Call of Duty". Nie ma się co oszukiwać - w moim odczuciu już w "Modern Warfare 2" posiadamy lepsze SP, a jak wiemy Infinity Ward z każdą kolejną częścią idzie jeszcze wyżej. Dlatego choć wielu pewnie posądzi mnie o stronniczość, to przynajmniej w Singlu wieszcze zwycięstwo "Modern Warfare 3". Staram się być obiektywny, a "Battlefielda" wypunktowałem nie dlatego, że go nie lubię (bo lubię), a że po prostu ma wady, o których nie można nie wspomnieć. Tryb sieciowy jest genialny, zaś kampania trzyma zdecydowanie niższy poziom. Nie dziwota, że tryb ten wylądował na drugim DVD.
 
Kluczowe jest też to, czy opłaca się zainwestować w ten produkt. Otóż, jeśli zamierzamy zagrać tylko OFFLINE, to absolutnie NIE. 189zł za góra pięć godzin zabawy, to mocno wygórowana cena. Jeśli jednak zamierzacie też powojować Online - czy to w Co-Opa, czy też w normalnych meczach na mapach, to zdecydowanie TAK. SINGLE + MULTI zapewni wam ogromną ilość kapitalnej zabawy. Jak kapitalnej? Recenzja trybu Multi-Player już niedługo - serdecznie zapraszam.

Plusy

Minusy

AUTOR
Avatar użytkownika Dariusz ″Graczdari″ Palinowski
Dariusz
Palinowski
"Graczdari"
GALERIA GRY
REKLAMA

Created by Notimeo logo
Copyright © GIEROmaniak 2005-2024. Wszelkie prawa zastrzeżone. Strona załadowała się w 9.64 ms.

Ta strona używa cookie. Dowiedz się więcej o celu ich używania z naszej polityki prywatności. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.

x