The Ball
Dodano dnia 06-12-2011 20:48
Ktoś pamięta stare, dobre "Kula World" na PSX? Nie? Hańba! Natychmiast nadrobić, a potem wrócić do tego tekstu. A tak zupełnie na poważnie. Gry logiczne w mainstreamie nigdy nie cieszyły się dużą popularnością. Co innego wśród gier Indie. World of Goo na przykład. Niewiele osób lubiło myśleć do momentu kiedy wśród dużych i popularnych produkcji pojawił się "Portal". Wtedy nagle okazało się, że gracze jednak lubią łamigłówki. Nie trzeba było dużo czekać by pojawiło się coś, co w pewnym stopniu będzie "Portala" przypominało. Ale co ma "Kula World" do przygód małomównej Chell? Zobaczcie sami - oto "The Ball".
Sferyczny Indiana Jones
Pewnego pięknego dnia budzimy się po hibernacji w oszklonym pomieszczeniu, a z głośników wydobywa się robotyczny damski głos witający nas w centrum bogacenia, który mówi nam, że będziemy testować pewne eksperymentalne urządzenie i na koniec dostaniemy ciastko. Potem zmagamy się z superkomputerem o sadystycznych skłonnościach i bardzo wisielczym poczuciem humoru.
Tak na serio, w "The Ball" przenosimy się do roku 1940 i wcielamy się w bezimiennego (bo nigdzie nie pada jego imię) archeologa, który wyruszył na ekspedycję do Meksyku. Zrządzeniem straszliwego losu nasz bohater podczas pracy wykopaliskowych wpada do głębokiej dziury, a wysięgnik z liną ulega uszkodzeniu. Zmuszony do czekania na nowy dźwig, bohater natrafia na starożytne ruiny i tajemniczą kulę wraz z urządzeniem do manipulowania nią. Nie myśląc wiele ruszamy na niebezpieczną przygodę w głąb tajemniczych podziemi.
Tak pokrótce przedstawia się fabuła "The Ball" - debiutu niezależnego szwedzkiego studia "Teotl Studios". Przyznam szczerze, że do najbardziej odkrywczych to ona nie należy. W ruinach spotykamy jakieś przesłanki o pozaziemskich cywilizacjach i zagładzie ludzkości, do tego prowadzi nas jakiś tajemniczy stwór, ale niestety jej zakończenie budzi jedynie uśmiech politowania, aniżeli zachwyt czy zadumę. Prawdę mówiąc fabuła "Piłki" jest prosta, naiwna, pozbawiona humoru i w sumie nawet nie ma większego udziału w grze poza tym, że czasami o sobie przypomni, gdy pojawi się nasz enigmatyczny, pozaziemski przewodnik, zaatakują nas agresywne mumie, albo główny bohater przeczyta jakąś "tajemniczą" i "mroczną" inskrypcję o kosmitach i zagładzie.
Keep rollin, rollin, rollin...
Na szczęście to nie fabuła, a rozgrywka jest tutaj mocną stroną, chociaż i tutaj nie popadałbym w przesadny zachwyt. Gra podobnie do "Portala" rzuca nas do kolejnych poziomów, w których musimy rozwiązywać zagadki logiczne za pomocą konkretnego urządzenia i wykorzystując podstawowe prawa fizyki. Komory testowe i laboratoria Apertutre Science zostały zastąpione, grobowcami, ruinami i podziemiami, a zamiast Portal Guna mamy dużą kulę, oraz urządzenie do popychania i przyciągania jej. Brzmi prosto - owszem tak jest. Zagadki to najczęściej kombinowanie jak popchnąć, albo ustawić kulę by nacisnęła na jakiś przycisk, poszła tam gdzie my chcemy, albo zwyczajnie umożliwiła nam przejście dalej. Od czasu do czasu przejedziemy się jakimś dziwacznym pojazdem, lub też natrafiamy na przeciwników w formie mumii czy innych dziwacznych stworów, z którymi walka ogranicza się głównie do brutalnego rozgniatania ich na kotlety. Nasi oponenci to bez wyjątków banda upośledzonych małp, które jedyne co robią to biegną na nas machając łapami i od czasu do czasu strzelając ognistymi pociskami. Czasem nawet uda im się uniknąć naszej kuli, ale to tylko chwilowe odwlekanie nieuniknionego losu jakim jest zmiana w mielonkę. Dopiero pod koniec gry natrafiamy na naprawdę duże stwory o inteligencji odwrotnie proporcjonalnej do ich gabarytów, z którymi walka wymaga zdecydowanie więcej finezji.
Rozgrywka do przesadnie trudnych i wymagających nie należy - nie wspominając już o przeciętnym poziomie trudności, aczkolwiek jest przyjemna. Ukończenie całej zabawy zajmuje nam jakieś 8 godzin jeśli nie szukamy sekretów, które poza tym, że są skrzętnie poukrywane, nie dają nam specjalnie wiele - tylko osiągnięcia. Po ukończeniu jej możemy jeszcze zobaczyć tryb przetrwania, który polega głównie na rozgniataniu hord wrogów i jak najdłuższym utrzymaniu się przy życiu - nic ciekawego i także nie jest tego wiele, bo zaledwie cztery mapy. Gra jako całość nudzi się równie szybko jak kończy się kampanię, co z jednej strony jest dobre, bo nie czujemy znużenia w trakcie gry, ale skutecznie zniechęca nas do ponownego spróbowania swoich sił. Ot taka gierka na raz.
Nierealnie
Od strony graficznej "The Ball" prezentuje się całkiem fajnie. Całość została stworzona w Unreal Engine 3, więc nie dość, że wygląda nieźle jak na dzisiejsze standardy, to jeszcze rusza bez większych problemów na słabszym sprzęcie. Tekstury są wyraźne, a efekty świetlne prezentują się nienagannie. Stylistyka otoczenia, naszego gadżetu czy przeciwników, bardzo kojarzy się (nie wiedzieć czemu) z "Quake". Nic dodać, nic ująć - wygląda nieźle. Niestety gorzej już z udźwiękowieniem. Muzyki jest tutaj niewiele, a nawet jak jest zwyczajnie jej nie pamiętam (a to oznacza, że była nieciekawa).
A życie kulą się toczy
Podsumowując, "The Ball" jest całkiem niezłą produkcją, która ustępuje innym produkcjom tego typu (w domyśle "Portalowi") głównie brakiem interesującej fabuły i humoru. Sam pomysł na wykorzystywanie dużej starożytnej kuli jest ciekawy, ale zagadki są na tyle proste, że zapomnimy o tej grze równie szybko jak ją przejdziemy. Jest łatwo, szybko i przyjemnie. Na szczęście wyzwania nie są powtarzalne więc gra nie nudzi się zanim zdążymy ją skończyć. Czy mogło być lepiej? Tak. Gdyby zadania były odrobinę trudniejsze, a szukanie sekretów bardziej wynagradzało trud jaki trzeba włożyć w znalezienie ich. Polecam osobom ciekawskim, szukającym czegoś nowego, albo alternatywnego. Amatorom portali, ciastek i socjopatycznych komputerów mogę zarekomendować tylko wtedy jeśli chcą zobaczyć jak wygląda konkurencja dla ich ulubionej gry. Ostatecznie wykorzystujemy tu zasadę trzech "Z" - Zakup, Zagraj, Zapomnij, ale mimo wszystko jest to bardzo mocny debiut. Teotl Studios stoi na dobrej drodze. Oby tak dalej.
Na zakończenie chciałbym przypomnieć, że w nagrodę za ukończenie gry, ciasta nie dostajemy.
Plusy
Minusy
- Za łatwa
- Inteligencja przeciwników
- Drętwa fabuła, o której bardzo szybko się zapomina